Fly4free.pl

Boisz się latać? Można to leczyć! Sprawdzamy, jak wygląda terapia i ile kosztuje

strach przed lataniem
Foto: Pokochaj Latanie

„Katastrofy w przestworzach” znają na pamięć, a każde najdrobniejsze stuknięcie w samolocie sprawia, że oczami wyobraźni widzą, jak maszyna zaczyna się rozpadać. Pasażerowie, którzy boją się latać potrafią hiperbolizować każdy dźwięk, skrzypnięcie, spojrzenie stewardesy. Okazuje się jednak, że ze swoją fobią mogą sobie poradzić na wiele sposobów.

Czasami tylko złe samopoczucie, lekki niepokój albo spocone ręce, innym razem panika i paraliżujący strach, który przeszkadza myśleć racjonalnie – oblicza strachu przed lataniem bywają przeróżne i przybierają różną siłę. Łączy je jednak fakt, że znacząco utrudniają podróże, a czasami i życie – gdy ze względu na strach nie jesteśmy chętni na podróże służbowe albo odwiedzanie rodziny, która wyemigrowała do innych krajów.

O tym, jakie formy przybiera lęk przed lataniem, czego konkretnie boją się pasażerowie, jak można sobie z nim poradzić, jak wygląda profesjonalne leczenie, ile ono kosztuje i jak powinny zachowywać się osoby, które znają lub spotkają osobę z takim strachem, opowiada w rozmowie z Fly4free.pl, Andrzej Lisowski – szef ośrodka Pokochaj Latanie, który specjalizuje się w leczeniu lęku przed podróżami lotniczymi.

Aneta Zając: Zacznijmy może od tego, czy dużo osób boi się latać? To wyjątki czy wręcz przeciwnie – spora część społeczeństwa?

Andrzej Lisowski: Statystki podpowiadają, że latać boi się ok. 30 procent społeczeństwa. To dużo. Brak kontroli, klaustrofobia, lęk wysokości oraz lęk przed upadkiem są najczęstszymi objawami wielu nerwowych pasażerów. Wiele lat temu przeprowadziliśmy jednak dokładne badania, by zrozumieć, czego dokładnie dotyczy lęk.

I co z nich wynikło? Ten strach jest irracjonalny czy może pasażerowie boją się bardzo konkretnych rzeczy i sytuacji?

Strachów, lęków i obaw jest cały wachlarz. Najczęściej chodzi o sprawy techniczne, czyli katastrofy. Nasi klienci znają serie „Katastrofy w przestworzach” na pamięć. Zdarza się, że mają notatki z tych filmów i pytają wprost o odcinek 24. Z tą serią filmów mam problem, bo fabuła jest tak pomyślana, żeby jednak budować zainteresowanie, a my chcemy budować zaufanie.

Dla większości najbardziej stresujący jest start – ogromna, lekko trzęsąca się maszyna, pędząca po pasie startowym. Lądowanie natomiast zwykle jest najprzyjemniejsze, bo już zbliżamy się do ziemi. Czas na wysokości przelotowej to czas wyczekiwania na coś, co może się wydarzyć, chociaż część klientów zbiera siły na lądowanie. Trzeba jednak pamiętać, że w każdym przypadku jest inaczej. Ważnym aspektem lęku jest też oddanie kontroli pilotom, których nie widać. To budzi ogromne obawy – kim są ci ludzie, czy dobrze się dziś czują, czy nie są rozdrażnieni, czy na pewno mają prawo sterować samolotem, czy ktoś ich sprawdza? Wątpliwości są setki.

strach przed lataniem
Foto: Pokochaj Latanie

A jaki jest ich efekt? Zdaję sobie sprawę, że strach przed lataniem może przybierać naprawdę skrajne oblicza. Pan na pewno zna wiele takich historii…

Chyba najbardziej dramatyczna była historia pasażerki, która wracała z wakacji z Egiptu. Już na lotnisku zdecydowała się na alkohol, a w powietrzu dołączyła jeszcze leki. Na szczęście była z rodziną i to uratowało jej życie. Nad Bułgarią zaczęło się robić bardzo dramatycznie, bliscy zaalarmowali załogę, która oczywiście nie miała pojęcia, jakie leki pani wzięła. Samolot musiał lądować wcześniej. Kilka miesięcy później przyszła do nas na zajęcia. Pomagaliśmy też panu, który zlecił kradzież swoich dokumentów, w tym paszportu – tylko po to, żeby nie polecieć. Dopiero podczas dochodzenia na policji przyznał się, że to on jest odpowiedzialny za całe zamieszanie i chciał tylko uniknąć podróży.

Czasem presja rodziny lub kręgów zawodowych na podróż lotniczą jest tak ogromna, że ludzie korzystają z najbardziej absurdalnych pomysłów, a to może rodzić poważne konsekwencje. Tymczasem alkohol i leki są najgorszą z możliwych mieszanek, jakie można sobie zafundować. Stanowczo odradzamy. Tym bardziej, że klienci mają pokusę, żeby na lot szukać sobie leków, których nie brali nigdy wcześniej. Pierwszy raz testują je więc w powietrzu.

Jasne jest zatem, że alkohol, a tym bardziej w połączeniu z lekami, może co najwyżej utrudnić nam podróż zamiast przynieść ulgę. Wydaje się to być jednak łatwą drogą do osiągnięcia celu, więc dlatego wiele osób sięga po takie rozwiązanie. W jaki inny sposób mogą sobie pomóc? A może pomóc powinny osoby bliskie albo załoga? Jakie rozwiązanie jest skuteczne?

Oczywiście często bywa tak, że ktoś nie ma możliwości skorzystania z naszych zajęć, lęk jest naprawdę duży, a jednocześnie taka osoba nie ma wyjścia i koniecznie musi polecieć samolotem. Zdecydowanie polecamy w takich przypadkach skorzystanie z pomocy psychiatry, który może, ale nie musi, dobrać też wsparcie farmakologiczne. Na pewno nie warto wybierać sobie leków na własną rękę.

Przed podróżą, jeżeli mamy taką możliwość, warto przyjechać na lotnisko kilka dni wcześniej, posiedzieć, poprzyglądać się, bo szybko zauważymy, że wyglądający na pierwszy rzut oka chaos, jest w istocie poukładanym procesem. Zawsze przed lotem należy też dobrze się wyspać, zjeść lekki posiłek, ubrać się w wygodnie. Jeśli zaczynamy odczuwać niepokój przed lotem, warto zadzwonić do kogoś bliskiego i chwilę porozmawiać, pomyśleć o miłych rzeczach w naszym życiu, a nawet… zjeść coś słodkiego. Na pokładzie warto też mieć ze sobą coś, co lubimy czytać, muzykę, której lubimy słuchać albo wykorzystać znane techniki relaksacyjne – np. metodę Jacobsona. To taki zestaw ćwiczeń, pozwalający na poprawę stanu psychicznego dzięki pracy nad rozluźnieniem napiętego ciała.

Trzeba też pamiętać, że jeśli się boimy, to bezwzględnie i zawsze warto przy wejściu poinformować o tym kogoś z załogi pokładowej. Powiedzmy szczerze, że boimy się latać, że odczuwamy niepokój, stres. Załoga zawsze potraktuje to poważnie i życzliwie.

ludzie na lotnisku
Foto: Pokochaj Latanie

Powiedzmy jednak, że znam kogoś, kto potwornie boi się latać. Czy bez pomocy psychiatry, leków i specjalnej terapii mogę mu ulżyć w cierpieniu chociaż w jakimś podstawowym stopniu?

Na pewno nie warto bagatelizować strachu. Złote rady typu: „daj spokój, przecież wszyscy latają”, „a czego tu się bać” częściej irytują i złoszczą. Powodują poczucie inności, wykluczenia, niezrozumienia itd. Tymczasem z bliskimi mamy przecież całkiem łatwo. Znamy ich reakcje, wiemy, co przynosi im ulgę. I z tego korzystajmy. Jeżeli jest to muzyka, książka, krzyżówki, gra w statki – to mamy już spory asortyment narzędzi. Zresztą sami też możemy się tym zająć, jeśli akurat zamiast bliskich towarzyszy nam jedynie strach.

Natomiast trzymanie za rękę to taki elementarz podróży, nawet dla pasażera, którego nie znamy. Gdy się boimy, to często się zdarza, że odruchowo chwytamy kogoś z boku za rękę. Czasem ktoś zdąży zapytać, czasem nie. Jednak jest jakaś taka wyjątkowa sympatia dla ludzi, którzy się boją latać wśród innych współpasażerów. Trzymanie za rękę, poklepywanie po dłoni, próba zajęcia rozmową – to są gesty, które bardzo często się zdarzają i pomagają. To jest coś w rodzaju solidarności, bo jesteśmy w jednym samolocie.

To skoro już o obcych mowa… Czy jako postronna osoba też mogę się na coś przydać, gdy widzę, że ktoś bardzo źle znosi lot?

Zawsze trzeba reagować. To jest element bezpieczeństwa. Przede wszystkim nie warto robić niczego na własną rękę. Nie podajemy leków, nie częstujemy alkoholem. W pierwszej kolejności należy poinformować o tym stewardesę lub stewarda. Załoga jest szkolona do podobnych sytuacji. Reakcje pasażera w stanie silnej nerwowości mogą być troszkę nieprzewidywalne, więc na pewno taki pasażer nie powinien zostać zignorowany, bo chwilę później może być przyczyną nieplanowanego lub awaryjnego lądowania. To oczywiście sytuacje ekstremalne, ale nie wolno ignorować czegoś, co nie jest oczywistym zachowaniem. Tym bardziej, że wszyscy lecimy tym samym samolotem i wszyscy chcemy dolecieć bezpiecznie. Z naszych obserwacji wynika, że wielu pasażerów nie szuka pomocy, nie przyznaje się do problemu, ale czeka w nadziei, że samo przejdzie, że kolejne loty będą lekarstwem.

A przejdzie? Czy w ogóle można założyć, że im więcej ktoś będzie latał, tym jego lęk będzie malał?

Są dwie szkoły. Jedna przestrzega przed rzucaniem się na głęboką wodę, a druga przeciwnie. I każda ma swoich zwolenników. Lęk będzie malał jak będziemy umieli go racjonalizować, a tego m.in. uczymy się na zajęciach. Później jak najbardziej zalecamy latanie, gdy uczestnik zna już metody radzenia sobie w trudnych sytuacjach. W innych sytuacjach panika może go zaskoczyć. Zwłaszcza, że lęk lubi się rozwijać i potrafi zatruć każdą podróż samolotem.

ludzie na lotnisku
Foto: Pokochaj Latanie

Przejdźmy więc do profesjonalnego leczenia. Warsztaty, które organizujecie trwają dwa dni i kosztują 1770 PLN w wersji teoretycznej – bez przelotu samolotem albo 2300 PLN z lotem w dwie strony. To sporo pieniędzy, więc ważne jest to, co w zamian otrzyma klient. Czego można się spodziewać po takich zajęciach?

Łączymy trening psychoterapeutyczny z elementami technicznymi. Najpierw przeprowadzamy moduł psychoterapeutyczny, w trakcie którego grupa dzieli się doświadczeniami i obawami. Psychoterapeuta przedstawia psychologiczne aspekty aerofobii, mechanizmy strachu i podpowiada, jak najlepiej radzić sobie z lękiem oraz atakami paniki. Później organizujemy spotkania z pilotem, stewardesą, kontrolerem ruchu lotniczego, lekarzem i inżynierem mechanikiem. Ten element poznawczy, spotkanie z załogą albo innymi specjalistami, eliminuje kolejne obszary lęku. Wiele lat temu zaskoczyło nas, że uczestnicy byli przekonani, że samolot po starcie znika w chmurach. Takich wyobrażeń jest więcej, staramy się każde z nich wyjaśniać, bo ludzie z fobią muszą sobie zracjonalizować wszystkie elementy lotu. Na koniec – nasza wspólna przygoda kończy się prawdziwym lotem pod opieką terapeuty.

A jeśli chodzi o koszty, to czasami pomagamy też bez opłat. Kiedyś wspólnie z lotniskiem w Gdańsku przygotowaliśmy dzień otwarty dla pasażerów. Zainteresowanie było ogromne, bo tamte zajęcia były właśnie w bezkosztowej formule. Często też zdarza się, ze na lotach, które odbywamy w ramach warsztatów, inni pasażerowie próbują się przesiąść, by nieco „podsłuchać”. Mówią wprost, że też się boją, ale jakoś na co dzień „wytrzymują” w samolocie. Chętnie jednak słuchają tego, co mówimy naszym klientom.

I jedne dwudniowe warsztaty wystarczą, żeby wyeliminować strach?

Dwa dni to optymalny czas, grupa wychodzi wyposażona w wiedzę, narzędzia jak sobie poradzić w sytuacji kryzysowej, trudnej. Kolejne etapy to utrwalanie umiejętności podczas już samodzielnych lotów. 91% naszych klientów po naszych zajęciach lata samodzielnie. Staramy się utrzymywać kontakt z naszymi podopiecznymi, wiemy, że latają, dostajemy kartki z podróży, o których wcześniej marzyli latami, ale lęk był silniejszy niż pragnienia. Mamy też i takich, którzy po zajęciach zdecydowali się na licencje szybowcową i pilota turystycznego, czyli do małych samolotów. Jesteśmy dumni z każdej osoby, która pokonała lęk i pokochała latanie.

Fakt, 91 procent skuteczności to dużo, ale najwyraźniej zdarza się jednak, że komuś nie można pomóc.

Takich sytuacji jest niewiele, ale się zdarzają i bardzo zapadają nam w pamięć. Z tym, że nie każde niepowodzenie jest jednocześnie porażką. Wyobraźmy sobie na przykład kogoś, kto od 15 lat nie wchodził do samolotu, a lęk był tak silny, że nie było mowy nawet o wejściu do terminala lotniska. Po zajęciach, pomimo ogromnego stresu, ta konkretna osoba odprowadza grupę na lot. My widzimy, jakie ogromne emocje temu towarzyszą, ale jednak taka osoba wchodzi z nami na lotnisko, rozstajemy się przy kontroli bezpieczeństwa, grupa leci, a my idziemy na słynną „górkę” na warszawskim lotnisku – tam czekamy na naszą startującą grupę. Przy takiej silnej blokadzie lękowej nie można do końca mówić o niepowodzeniu, bo to jest spory sukces, jednak reguły statystyki nie pozwalają zaliczyć tej osoby do grupy lecącej. Jestem jednak przekonany, że możemy pomóc każdemu, kto chce zmiany. Niezależnie, czy ma ona oznaczać od razu lot samolotem z grupą, czy na początek wspomniany powrót na lotnisko po 20 latach.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Psychoterapia poznawczo-behawioralna - kilka sesji z terapeuta i problem ogarnięty. Polecam 
fanfar, 26 września 2019, 1:10 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Dziękuję za ten tekst <3. Bo to jestem właśnie cała ja. Teraz wiem, że chociaż drogie, to są możliwości wyleczenia tego absurdalnego strachu :)
Kika Iwaniuk, 27 września 2019, 10:58 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »