[TYLKO U NAS] Spór o lotnisko w Modlinie. Mocna odpowiedź Mazowsza: „Dyrektor PPL mija się z prawdą”
Opublikowany przez nas w czwartek wywiad z dyrektorem PPL Mariuszem Szpikowskim, odbił się szerokim echem. Dyrektor PPL przyznał w nim, że nie widzi szans na porozumienie się z pozostałymi udziałowcami w sprawie dalszego rozwoju lotniska w Modlinie i w związku z tym chętnie sprzeda udziały w spółce. Mówił też o planach stworzenia nowego lotniska, które za 4 lata byłoby w stanie przyjąć 6 mln pasażerów z Lotniska Chopina. Postawił też Modlinowi szereg zarzutów. O odpowiedź poprosiliśmy Marka Miesztalskiego, skarbnika Województwa Mazowieckiego, które tak jak PPL, ma ok. 1/3 udziałów w spółce zarządzającej lotniskiem w Modlinie.
Mariusz Piotrowski: Dyrektor PPL Mariusz Szpikowski stwierdził, że szanse porozumienia się z Modlinem są bliskie zeru i poważnie rozważa budowę nowego lotniska, gdzie zostaną przeniesione operacje tanich i czarterowych linii z Lotniska Chopina. Jak pan to skomentuje?
Marek Miesztalski: Nie jestem w stanie zrozumieć, o co chodzi dyrektorowi Szpikowskiemu i jaki sens ma taki pomysł ani czemu mają służyć te słowa. Bo z jednej strony dyrektor wygaduje takie rzeczy, a z drugiej zwołuje nadzwyczajne walne zgromadzenie udziałowców. Być może to jest jakaś wyrafinowana gra z jego strony.
Szpikowski twierdzi, że jest gotowy odsprzedać swoje udziały w spółce zarządzającej lotniskiem w Modlinie. Czy Mazowsze byłoby zainteresowane?
Jeśli padnie taka propozycja, to ją oczywiście rozważymy. Do tej pory dyrektor Szpikowski w rozmowach z nami prezentował zupełnie odmienne stanowiska i twierdził, że nigdy nie sprzeda udziałów w Modlinie. Wiem natomiast, że jeśli teraz rząd miałby wydać dodatkowe 500-600 mln PLN na budowę kolejnego lotniska, to nie jest to racjonalna decyzja. Każda osoba z branży lotniczej zdaje sobie sprawę z tego, że Modlin jest naturalnym wyborem. Bo tylko inwestycja w lotnisko w Modlinie, gwarantuje, że w ciągu trzech lat spokojnie jesteśmy w stanie obsłużyć 6-7 mln pasażerów rocznie.
Kością niezgody jest kwestia stworzenia Duoportu i przejęcia przez PPL większości udziałów w spółce, a także przejęcia przez Porty Lotnicze spłaty obligacji zaciągniętych na budowę portu.
To jest wprowadzanie ludzi w błąd, bo obligacje spłaca spółka. I nie chodzi o spłatę, ale o gwarancje na wypadek, gdyby np. czysto teoretycznie dyrektor Szpikowski swoim nieodpowiedzialnym zarządzaniem doprowadził do problemów z płynnością finansową spółki. Sytuacja wygląda następująco: kiedy kilka lat temu robiliśmy montaż finansowy związany z budową portu w Modlinie, do inwestycji dorzucili się wszyscy akcjonariusze, część pieniędzy pochodziła z dotacji unijnych i zabrakło 160 mln PLN. Na tę kwotę zostały wyemitowane obligacje, ale ponieważ nikt nie da pieniędzy zupełnie nowej spółce jak lotnisko w Modlinie, samorząd Mazowsza został ich gwarantem. Zagwarantowaliśmy więc, że jeśli spółka nie będzie w stanie spłacać obligacji, weźmiemy to na siebie. I póki co nie zapłaciliśmy ani złotówki, bo wszystko obsługuje spółka zarządzająca lotniskiem. Dlatego w związku z propozycją dyrektora Szpikowskiego mówimy, że jeśli chce zarządzać lotniskiem, to bardzo chętnie się na to zgodzimy. PPL musi jednak brać też odpowiedzialność i przejąć umowę wsparcia. Nie może być tak, że dyrektor Szpikowski będzie decydował o wszystkim, ale za ewentualne konsekwencje płacić będą inni.
Ale Modlin ma jednak trochę problem. Umowa z Ryanairem chyba faktycznie sprawia, że inne linie lotnicze raczej omijają was szerokim łukiem.
To nieprawda. Umowę czytali przedstawiciele PPL w radzie nadzorczej i nie ma tam żadnych ukrytych opłat. Została sporządzana na podstawie oficjalnego cennika.
Bardziej chodzi mi o długość jej obowiązywania, czyli aż 10 lat i o stawki degresywne. Ryanair płaci teraz 6 PLN od pasażera, a to sprawia, że przewoźnicy, którzy mogliby się tu pojawić, zwyczajnie boją się konkurencji.
Odstraszaczem nie jest wysokość stawek, ale sam Ryanair. To w końcu największy przewoźnik lotniczy w Europie, z którym mało kto jest w stanie konkurować. Gdybyśmy negocjowali tę umowę dzisiaj, to zapewne wyglądałaby inaczej. Proszę jednak pamiętać o okolicznościach – to był czas, w którym lotnisko było świeżo po wpadce z uszkodzonym pasem startowym, nikt z niego nie latał, a zgłosił się tylko Ryanair. I moim zdaniem, i tak uzyskaliśmy bardzo dużo. Proszę mi bowiem pokazać lotniska regionalne, gdzie samorządy nie dopłacają do połączeń Ryanaira. Nie zgadzam się też z tym, że wysokość opłat pasażerskich jest bardzo niska. Przy podobnym czy nawet niższym wolumenie pasażerów na jednym z lotnisk w Polsce Ryanair płaci 4 PLN od pasażera, czyli znacznie mniej niż w Modlinie.
Ale mimo tego, że Modlin dobija do poziomu 3 mln pasażerów, lotnisko dalej nie jest rentowne…
Na wynik finansowy spółki wpływają koszty finansowe związane z emisją obligacji. Gdyby nie to, lotnisko byłoby już na plusie.
Wróćmy jeszcze do tematu nowych przewoźników. Czy jest pomysł, w jaki sposób przekonać inne linie lotnicze, aby jednak pojawiły się w Modlinie?
Skłaniamy się do tego, aby poprawić nasz cennik i obniżyć opłaty lotniskowe dla nowych przewoźników, którzy chcieliby się pojawić na lotnisku. Obecnie ta stawka wynosi 40 PLN od pasażera, czyli dużo mniej niż na Lotnisku Chopina i z pewnością zostanie obniżona.
A myśli pan, że nocny zakaz lotów na Lotnisku Chopina sprawi, że przewoźnicy będą się chcieli do was przenieść? Na razie z zapowiedzi wynika, że nic na to nie wskazuje…
Ta zmiana została bardzo późno zapowiedziana przez PPL, bo nocny zakaz zaczyna się już od letniego rozkładu, a przewoźnicy planują swoje operacje z rocznym wyprzedzeniem. Na pewno ta decyzja może przynieść dla nas pozytywne skutki w postaci przenosin niektórych przewoźników, ale z pewnością nie pomaga nam czarny PR, który stosuje dyrektor PPL.
Co dalej z Modlinem? Dyrektor Szpikowski zarzuca zarządowi portu, że nie przedstawił lotnisku wieloletniego planu finansowania jego rozbudowy.
Pan dyrektor mija się z prawdą, bo dostał wiele takich planów, bo mniej więcej od roku regularnie żąda od zarządu takich dokumentów i je dostaje. Dyrektor Szpikowski doskonale wie też, jakie inwestycje są niezbędne i ile będą kosztowały. W spółce jest 4 wspólników i takie same informacje otrzymuje każdy z nich.
Ta kwota, która padła w rozmowie, czyli minimum 500 mln PLN na rozbudowę lotniska, nie jest wzięta z sufitu?
Tak, ale ta kwota nie wzięła się z doskonałych analiz pana Szpikowskiego, tylko z dokumentów spółki, która przedstawiła udziałowcom możliwe scenariusze rozwoju lotniska. Jednym z nich jest budowa drugiego pasa startowego wraz z rozbudową terminala i płyt postojowych i koszt tej inwestycji to właśnie ok. 500 mln PLN. Modlin jest zresztą wpisany w koncepcję budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego jako lotnisko dla tanich linii i czarterów, jest więc najlepszą możliwą opcją, aby je rozbudować.