Fly4free.pl

Czy można częstować współpasażerów wódką z duty free i do kogo należy podłokietnik przy środkowym fotelu? Lotniczy savoir-vire, czyli jak się zachować

Foto: illpaxphotomatic / Shutterstock

Jedzenie, buty, rozkładanie siedzenia, oglądanie filmów – wszystkie te sprawy reguluje niepisany, umowny lotniczy kodeks dobrych praktyk. Przynajmniej w teorii. Bo choć ciężko przyznać, że te zasady są masowo stosowane, to przynajmniej załóżmy, że są powszechnie znane. Ale czy tak jest w rzeczywistości? No i przede wszystkim – czy powinniśmy się nimi przejmować?

Długie listy przeróżnych zasad odpowiedniego zachowania z różnych kategorii krążą między pasażerami, portalami internetowymi, a prasą kolorową od lat. Niektóre z nich są uniwersalne i pewnie można by z powodzeniem stosować je w wielu dziedzinach życia. Inne budzą dyskusje tak gorące, że do akcji muszą wkraczać naukowcy.

Ale wszystkie wciąż są umowne. I nawet, gdybyśmy chcieli, to nikogo nie zmusimy do ich przestrzegania.

Jest kilka takich zasad, które popieram z całego serca. Należą do nich na przykład szlaban na wyciąganie bagażu podręcznego z szafek niemal sekundę po tym, jak koła samolotu dotkną płyty lotniska. Nigdy nie mogłam pojąć, czy w tym czasie rozgrywa się jakaś loteria i można wygrać dodatkowy bagaż czy to po prostu kwestia walki o terytorium w ustawiającej się kolejce do wyjścia, ale ku zaskoczeniu wielu, problem postanowiły dość drastycznie rozwiązać tanie linie lotnicze. I po prostu zabierają walizki do luku bagażowego zamiast kibicować wojowniczym drużynom z kolejnych rzędów.

Do głęboko skrywanej furii doprowadza mnie też inna kwestia związana z pakowaniem, czyli nagminne próby przemycania bagaży podręcznych znacznie większych od tych dopuszczalnych. Nie mówię o 2 centymetry większym plecaku, który i tak bez trudu można upchnąć pod siedzenie, ale o tych wielkich walizach, które nijak mają się do sztandarowego 55x40x20 cm. I nie, to że sprawdzane jest to wyrywkowo, nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem. Zwłaszcza, gdy potem ktoś inny nie mieści się w szafkach, bo jeden pan i władca z drugim musiał zabrać zdecydowanie za dużo tylko dlatego, że „może przejdzie” albo „na pewno liczą bez kółek, nie”?

I zanim zlinczujecie mnie, pytając czy sama w tej kwestii jestem taka porządna czy tylko udaję, to z czystym serduszkiem jak na pierwszej spowiedzi mogę powiedzieć, że tak. Od lat używam tylko jednego plecaka, który nie przekracza wymiarów żadnej linii, z którą latam. Schowajcie więc kamienie na później, jeszcze pewnie będzie okazja, żeby we mnie rzucić.

Z niezrozumieniem i politowaniem reaguję też na wszelkie przepychanki w kolejkach, zostawianie po sobie tony śmieci albo złe traktowanie personelu. Naprawdę, stewardesa nie jest służącą ani tym bardziej kimkolwiek, kto zasługuje na protekcjonalny czy roszczeniowy ton. Mam też awersję do krzyczących dzieci, których rodzice nie próbują zrobić absolutnie nic, by temu zaradzić. Bo to, że dziecku zatykają się uszy, jest znudzone albo wystraszone – rozumiem. Ale cóż, oczekuję, że dorośli będą przynajmniej próbowali załagodzić sytuację, a coraz częściej widzę jak jedynie wzruszają ramionami.

Kanapek z jajkiem i kiełbasy rozłożonej ochoczo na stoliku jeszcze nie widziałam, więc wmawiam sobie, że to jedynie lotnicza legenda. Czy by mi to przeszkadzało? Gdyby taki pasażer się nie podzielił, to na pewno. A mówiąc serio – dla mnie ludzie mogą jeść, ile chcą. Ale wybieranie jedzenia, które nie pachnie bardzo intensywnie uważam za naprawdę dobry pomysł.

Czy coś może być wedle uznania?

Inne zasady pozostawiam obopólnej woli pasażerów. Mam na myśli przede wszystkim rozmowy. Sama rzadko do nich dołączam, bo w trakcie lotu odpalam tryb samolotowy w organizmie i większość czasu przesypiam, ale nie przeszkadza mi, że dwoje obcych ludzi znalazło sobie wspólny temat. Ale bywają też historie, których aż żal nie usłyszeć.

Z uśmiechem wspominam chłopaka, który w trakcie lotu do Dubaju rozgłaszał wszem i wobec, że jest w samolocie pierwszy raz, że rzucił pracę i właśnie wyprowadza się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, bo tam mieszka jego dziewczyna – stewardesa. Nie zapomniał też wtajemniczyć wszystkich, łącznie z personelem pokładowym, że owa przeprowadzka, jak i sama wizyta jest niespodzianką. Nie oceniam, ale myślę, że mógł się nieco rozczarować reakcją ukochanej.

Czy przeszkadzało mi wtedy, że angażował pół samolotu? Zupełnie nie. Czy przeszkadza mi, gdy rozweselona ekipa częstuje alkoholem zakupionym w bezcłówce co drugą osobę w samolocie? Trochę bardziej, ale dopóki odbywa się to w atmosferze wesołej i nieangażującej zabawy paru osób – to niech bal trwa. Wszystko można znieść. Byle w sensownych granicach.

Co z tym fotelem?

A skoro „pewniaki” zupełnie nie są przestrzegane, to co dopiero zasady, których zasadność wciąż pozostaje dyskusyjna. Ta najpopularniejsza dotyczy fotela i fundamentalnego pytania: rozkładać czy nie?

Myślę, że jeszcze długo nie zapomnę wręcz teatralnej przepychanki na pokładzie Qatar Airways pomiędzy dwoma polskimi pasażerami. W roli głównej starszy Pan X – zdecydowanie konkretnej postawy i Pan Y – około 30-letni mężczyzna w typie „dolećmy już i miejmy to z głowy”. Układ siedzień 3-4-3, Pan X z żoną zajmują sam środek pierwszego rzędu. Przed sobą mają więc ścianę, za sobą – komplet pasażerów. Jedno z nich postanawia rozłożyć fotel, stanowczo za bardzo. Pan Y, który siedzi tuż za nim i właśnie ma miażdżone kolana, głośno protestuje.

Lot trwa 7 godzin. Kolejne bitwy toczone są średnio co 30 minut. I oczywiście – z jednej strony święte prawo Pana Y do spokojnego i wygodnego lotu bez obcego współpasażera rozłożonego na kolanach. Z drugiej Pan X korzystał jedynie z tego, na co pozwala technologia i postanowił, że spanie w pozycji siedzącej urąga jego podróżniczemu serduszku. Do kompromisu nie doszli. Problem polega na tym, że ich przepychanka frustrowała przynajmniej kilka rzędów dookoła – bo ani to nie przebiegało spokojnie ani cicho.

Jestem ostatnią osobą, która może komukolwiek mówić coś w sprawie fotela lotniczego, bo po prostu… nie znam tego dramatu. Przyszło mi żyć raczej w formacie mocno kompaktowym, co sprawia, że przeciętne siedzenie w samolocie daje mi swobodę i na tyle przestrzeni, że nigdy nie byłam nawet blisko dotykania kolanami fotela sąsiada. Nawet w Ryanairze. Ale rozumiem, że komuś kto jest większy, może być niewygodnie. I tak, rozumiem też, że inni mają prawo mieć to w nosie.

Drugim fotelowym wątkiem jest zwykle podłokietnik, zwłaszcza ten przy środkowym siedzeniu. Sprawa jest tak istotna, że spór o to, do kogo należy ta część fotela, był rozstrzygany nawet przez naukowców.

Osobiście w tej kwestii mam naprawdę sporo szczęścia. Chyba nigdy nikt nie próbował przy mnie zagarnąć tej przestrzeni wyłącznie dla siebie, a niespodziewane interakcje w postaci krótkiego spotkania łokci obcej osoby były kwitowane uśmiechem i przesunięciem ręki. Podobno jednak problem istnieje, a ludzie naprawdę toczą zażarte spory o ten niewielki kawałek podpórki.

Wolność Tomku w swoim domku

… ale samolot to nie twój domek. Nie wszystkie zasady uznaję za konieczne, nie wszystkie za sensowne, z niektórymi pewnie mogłabym się nawet nie zgodzić. Ale jeszcze chwilę – zanim nie dorobię się pierwszego miliarda, a w moim dorobku nie pojawi się prywatny samolot – staram się pamiętać, że na pokładzie nie jestem sama.

Jedna z popularnych w Polsce stewardes przytoczyła kiedyś anegdotę o człowieku, który wszedł do samolotu boso, ale z butami w ręce. Postanowiła zapytać go, skąd taki pomysł, na co mężczyzna miał odpowiedzieć, że „kazali mu ściągnąć przy kontroli”. A że nikt nie powiedział, kiedy może je założyć, to dotrwał tak aż do boardingu. Czy to śmieszne? Nie jestem przekonana.

Wielu z nas uwielbia przekonywać, że to Polacy brylują w łamaniu wszelkich reguł nieoficjalnych zasad lotniczego savoir-vivre, wykazują się głupotą, absurdalnym zachowaniem i po lądowaniu klaszczą, ile sił w dłoniach. Ale przekonywać, że to niepodważalna prawda, byłoby głupotą. W każdym narodzie znajdziecie osoby, które zachowują się nie tak, jak oczekiwaliby tego współpasażerowie.

Czasem wynika to po prostu z czystego, nieskrępowanego chamstwa. Innym razem – jak w przypadku bosego człowieka – ze stresu albo nieznajomości realiów i kolejnych etapów podróży.

Nawet mimo wielu odbywanych lotów, bywam w samolocie zmęczona, rozdrażniona, spóźniona, głodna. Wy też. Podobnie jak inni pasażerowie. Więc może korzystajmy z wolności, swobody i swoich kanapek, ale tylko do czasu, gdy tym samym nie włazimy w przestrzeń osobistą innych osób. Co się szczególnie tyczy ich kolan. Dobra?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Dlaczego na tak zacnej stronie pojawiają się tak puste, nic nie wnoszące artykuły. To wręcz zniechęca do obserwowania f4f. Żenada 
xxlmalina, 31 sierpnia 2018, 20:14 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Nie wiedziałem że alkohol zakupiony w bezcłowym można konsumować w samolocie... Często obsługa informuje o zakazie robienia tego.
jabollus, 31 sierpnia 2018, 20:22 | odpowiedz
Avatar użytkownika
kończ waść wstydu oszczędźArtykuł dno totalne!
opo, 31 sierpnia 2018, 21:02 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Przyznam szczerze że większego ścierwa niż ten tekst to jeszcze na tym portalu nie widziałem
herki99, 1 września 2018, 1:56 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Nikt nie zmusza do czytania wszystkiego. Nie podoba się - nie czytajcie... 
xxlmalina Dlaczego na tak zacnej stronie pojawiają się tak puste, nic nie wnoszące artykuły. To wręcz zniechęca do obserwowania f4f. Żenada 
Mio, 1 września 2018, 7:11 | odpowiedz
Avatar użytkownika
 Mio, pomyśl chwilę, jak można ocenić, że artykuł jest denny nie przeczytawszy go???
Mio Nikt nie zmusza do czytania wszystkiego. Nie podoba się - nie czytajcie... 
eskie, 1 września 2018, 8:22 | odpowiedz
Avatar użytkownika
To pewnie Ty zawłaszczasz  podłokietniki w całym samolocie, haha
Mio Nikt nie zmusza do czytania wszystkiego. Nie podoba się - nie czytajcie... 
xxlmalina Dlaczego na tak zacnej stronie pojawiają się tak puste, nic nie wnoszące artykuły. To wręcz zniechęca do obserwowania f4f. Żenada 
xxlmalina, 2 września 2018, 0:58 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »