Ryanair dostał fortunę za loty na najbardziej znane puste lotnisko w Europie
Irlandczycy są pierwszą linią, która rozpoczęła regularne połączenia ze słynnego „lotniska widmo”, z którego przez 4 lata nie wystartował ani jeden samolot. Między innymi dlatego port w Castellon to symbol niegospodarności i fatalnej polityki lotniskowej w Europie. Kosztował ok. 150 mln euro i został oddany do użytku w marcu 2011 r. Za jego budową stał znany lokalny polityk Carlos Fabra (obecnie siedzi w więzieniu za malwersacje podatkowe), który był głuchy na argumenty, że budowa lotniska nie ma sensu – 80 kilometrów dalej znajduje się duży port w Walencji, a w odległości 160 km w Alicante. Fabra postawił jednak na swoim i… z lotniska nie odleciał żaden samolot. Mimo że władze prowincji Castellon kusiły przewoźników wysokimi subsydiami.
Symbolem klęski lotniska stała się pokraczna rzeźba przy wjeździe do lotniska (na zdjęciu), która miała przedstawiać samego Fabrę. 25-metrowy obelisk kosztował 300 tys. euro.
Sytuacja zmieniła się dopiero w tym roku, gdy zarządzanie nad lotniskiem przejęła kanadyjska firma SNC-Lavalin. Z raportu „El Confidential” wynika, że umowa z Castellon to prawdziwe kuriozum. Kanadyjczycy za zarządzanie lotniskiem dostali 6 mln euro, a do tego otrzymali od władz lokalnych 25 mln euro publicznych pieniędzy na „inwestycje” i zachęty dla przewoźników. Oprócz tego nie muszą wypłacać lokalnym władzom zysków z lotniska do momentu, gdy przekroczy ono liczbę 1,2 mln pasażerów rocznie.
Według „Confidential” Kanadyjczycy przekonali Ryanaira do otwarcia nowych połączeń kwotą 600 tys. euro rocznie. W zamian Ryanair otworzył trzy połączenia tygodniowo do Londynu i dwa do Bristolu. Przewoźnik zobowiązał się też do przewiezienia na tych trasach 60 tys. pasażerów rocznie, co oznaczałoby, że dopłata władz do jednego pasażera wynosi 10 euro.
Ryanair zdementował tę informację dodając, że wszelkie umowy linii z lotniskami są objęte tajemnicą handlową.
Macedonia i Izrael wydają fortunę
Skąd afera? Unia Europejska próbuje walczyć z subsydiowaniem tanich linii przez samorządy i mniejsze lotniska w czym prym wiedzie właśnie Ryanair. Ale poza UE takie praktyki są dość powszechne, bo samorządy próbują zachęcić turystów do odwiedzania danego regionu.
Tak jest choćby w przypadku Macedonii, gdzie węgierski Wizz Air operuje z lotnisk w Skopje i Ochrydzie. W ramach umowy z ministerstwem transportu Wizz dostaje 40 tys. euro za każdą nową trasę z Macedonii plus dopłatę do biletu dla każdego pasażera – w pierwszym roku trwania umowy dopłata wynosi 13 euro, w drugim – 12 euro, w trzecim – 11 euro. Jak duże to koszty? W ubiegłym roku Wizz Air przewiózł z i do Macedonii ponad pół miliona pasażerów.
Jeszcze więcej, bo aż 45 euro dopłaty za jednego pasażera dostaje Ryanair od ministerstwa turystyki w Izraelu za latanie na lotnisko Ovda w pobliżu kurortu Eilat. Powodem jest malejąca popularność Izraela wśród turystów, którzy ze względów bezpieczeństwa wybierają np. Hiszpanię. Umowa ma wartość ok. 1,6 mln euro – Ryanair zadeklarował, że rocznie przewiezie do Eilatu ok. 40 tys. pasażerów i uruchomił na razie trzy połączenia do Izraela – z Krakowa, Kowna i Budapesztu. A subsydia widać w cenach biletów – na połowę stycznia można kupić bilety z Krakowa do Izraela za 98 zł w obie strony.