Szef Ryanaira znów szokuje: „Chcecie tanich biletów? To spodziewajcie się kolejnych strajków”. Są też groźby pod adresem Niemiec
Nie zanosi się na to, aby konflikt Ryanaira z personelem pokładowym z Niemiec i innych krajów miał się szybko zakończyć. Szef irlandzkiego przewoźnika apeluje do pasażerów o wytrzymałość podczas odbywających się strajków. Tłumaczy też, że to nie koniec, bo przewoźnik nie zamierza się uginać przed żądaniami strajkujących. Z drugiej strony – Ryanair dogaduje się jednak z kolejnymi związkami zawodowymi.
Ryanair odwołał w środę 150 z 400 lotów z i do Niemiec z powodu kolejnego strajku pilotów i personelu pokładowego. Związki zawodowe tłumaczą swoje działania brakiem postępów w negocjacjach z przewoźnikiem, które nie prowadzą do osiągnięcia porozumienia w sprawie ich postulatów. Ryanair natomiast informuje, że ostatni 24-godzinny strajk był niedopuszczalny i niepotrzebny. Kto na tym najbardziej cierpi? Oczywiście pasażerowie.
Jednak Michael O’Leary, czyli szef Ryanaira, nie ma dla nich dobrych informacji.
– Jeśli klienci chcą tanich biletów, będą musieli zaakceptować kolejne strajki – powiedział O’Leary. Dodał też, że linia nie ulegnie szantażom związkowców i w efekcie – nie będzie podnosić swoich kosztów, w tym wynagrodzeń załóg, bo będzie to prowadziło do podwyżek biletów i tego, że niskokosztowy model biznesowy Ryanaira zwyczajnie zniknie. – Wolimy akceptować strajki niż być zmuszani do spełnienia tych żądań – powiedział O’Leary.
Niemieckie związki zawodowe twierdzą, że irlandzki przewoźnik nie oferuje satysfakcjonujących ofert w zakresie podwyżek wynagrodzeń oraz zmiany formy zatrudnienia. Ryanair dementuje te informacje i przekonuje, że rozmowy ze związkami zawodowymi posuwają się do przodu – w piątek irlandzki przewoźnik ogłosił, że porozumiał się w sprawie poprawy warunków pracy z 3 związkami zawodowymi we Włoszech, które reprezentują część załóg pokładowych.
W czwartek przedstawiciele załóg pokładowych zrzeszeni w związkach zawodowych z Hiszpanii, Włoch, Portugalii, Holandii i Belgii ogłosili zorganizowanie 28 września 24-godzinnego strajku ostrzegawczego, który ma być największym w historii Ryanaira.
Podczas ostatniego tak dużego protestu w lipcu zostało odwołanych ponad 600 lotów w ciągu 2 dni – tym razem ma być ich więcej.

Na przekór strajkującym...
Ryanair oświadczył też, że jeśli protesty nie ustaną, może on zamknąć niektóre ze swoich niemieckich baz, szczególnie w mniejszych miastach.
– Planowane strajki mogą tylko zaszkodzić działalności Ryanaira w Niemczech, a jeśli będą kontynuowane, doprowadzą do zlikwidowania niektórych baz i redukcji zatrudnienia zarówno dla pilotów jak i personelu pokładowego. Szczególnie w mniejszych bazach – powiedział Kenny Jacobs, szef marketingu w Ryanair.
Kością niezgody między zwaśnionymi stronami jest też forma prowadzenia rozmów. Największy niemiecki związek zawodowy pilotów Vereinigung Cockpit (VG) domaga się bezpośrednich rozmów, a nie jak to miało miejsce dotąd – przez pośrednika.
Ryanair posiada w Niemczech 12 baz m.in. w Berlinie Schönefeld, Kolonii Bonn, Frankfurcie, Frankfurcie Hahn, Düsseldorfie czy w Norymberdze.