Fly4free.pl

Zarabiajcie na nas pieniądze, ale nie róbcie z nas idiotów. Dobroduszność Ryanaira jest niemal równa jego bezczelności

ryanair
Foto: katatonia82 / Shutterstock

Nawet połowa pasażerów będzie dalej mogła bezpłatnie zabierać ze sobą dwa bagaże podręczne, pary już cieszą się na oszczędności, wchodzenie na pokład się usprawni, a opóźnienia się zmniejszą. Wszystko dzięki jednej zmianie, z której Ryanair wydaje się być aż nadto dumny. I którą przedstawia, niczym lotnicze eldorado. Przypominając praktycznie co tydzień, jak świetna dla pasażerów jest nowa polityka bagażowa.

Wprowadzenie nowej polityki bagażowej w Ryanairze wywołało sporo zamieszania. Od 1 listopada pasażerowie bez wykupionego pierwszeństwa wejścia na pokład mogą zabrać jedynie tzw. mały bagaż podręczny. I choć w wielu przypadkach rodzi to problemy, linia przekonuje, że pasażerowie są zadowoleni i cieszą się (!) z nowych zasad. I przekonuje tak gorliwie, że ktoś pewnie mógłby w to uwierzyć.

A czy ty podziękowałeś już Ryanairowi za szansę, jaką przed tobą stawia?

Dokładnie sześć komunikatów prasowych. Tyle w ciągu ostatnich 4 tygodni wydał Ryanair tylko i wyłącznie na temat zlikwidowania opcji darmowego dużego bagażu podręcznego dla pasażerów bez wykupionego pierwszeństwa wejścia na pokład. Wydawać by się mogło, że decyzja, która większość pasażerów zirytowała, powinna być ogłoszona i szybko zagrzebana nóżką w branżowej piaskownicy.

Można było wypuścić inne informacje, pokazać jakieś radosne cyferki, nową infografikę albo kolejny filmik z cyklu Ryanair’s Cockpit Karaoke. Przemilczeć sprawę albo jakoś kontrowersyjnie, ale za to tylko raz ją skomentować, jak to firma ma w zwyczaju.

Ale nie. Linia się uparła. I za wszelką cenę chce pokazać, jaka jest dobroduszna, jak pasażerowie skaczą z radości na myśl o dodatkowych opłatach, a ci, którzy jeszcze nie mają rodziny, czym prędzej szukają partnera, z którym będą mogli tańczyć, jak im Ryanair zagra.

– Ryanair ujawnił, że coraz większa liczba klientów z rezerwacją dwuosobową wykupuje nową, tańszą opcję bagażu. Klienci mogą zaoszczędzić 9 euro kupując dwie torby 10 kg (8 EUR) zamiast jednej torby 20 kg (25 EUR) – czytamy w informacji z 18 września, zatytułowanej „Więcej par przestawiło się na nowy, 10-kilogramowy bagaż podczas zimowych wyjazdów”.

Ustalmy fakty. Przed 1 listopada każdy pasażer może zabrać na pokład dwie sztuki bagażu podręcznego, jedną tzw. małą – 35x20x20 cm i drugą, dużą – 55x40x20 cm (do 10 kg). Po 1 listopada, jeśli nie wykupimy pierwszeństwa wejścia na pokład, za darmo możemy wejść jedynie z małą torbą, a za dużą zapłacimy 8 EUR i musimy ją nadać na stanowisku odprawy bagażowej.

Było bezpłatnie, jest z opłatą, ale Ryanair dalej twierdzi, że to oszczędność, bo przecież teraz nadajemy bagaż za 8 EUR a nie za 25. A że mniejszy i ten sam, który wcześniej nic nie kosztował? Kto by to ogarnął.

A jak to się ma w ogóle do par? Nie wiadomo. Ale już widzę jak Tinder rozgrzewa się pytaniami „hej, chciałabyś ze mną zaoszczędzić w Ryanairze?”. Na szczęście ze wcześniejszego komunikatu można się dowiedzieć, że pasażerowie bez drugiej połówki także podskakują z radości na myśl o oszczędnościach.

– Ponad 10 tys. klientów przestawiło się na nowy, tańszy bagaż – 8 EUR za 10 kg – czytamy w informacji z 4 września. – Oznacza to, że ​​dochód z bagażu rejestrowanego prawdopodobnie spadnie, ponieważ większe oszczędności oddamy klientom Ryanair – przekonuje Kenny Jacobs.

Ba, Ryanair nawet dokładnie wylicza, że dzięki swej dobroduszności pasażerowie zaoszczędzą pół miliona EUR, bo zamiast brać drogie bagaże rejestrowane teraz wezmą te tańsze i mniejsze.

No i nie zapominajmy o „przedwczesnym prezencie gwiazdkowym”. Tak Ryanair określił decyzję, że klienci, którzy kupili bilety na loty po 1 listopada jeszcze przed ogłoszeniem nowych zasad, będą mogli zabrać bagaż na starych zasadach. To naprawdę wspaniały gest. Święta faktycznie przyszły wcześniej.

ryanair

Chwalmy przewoźnika swojego, bo możemy mieć gorszego

Jeszcze jeden komunikat (a że będą kolejne, jestem przekonana) i naprawdę pomyślę, że czas wykuć na pamięć jakąś pochwalną piosenkę albo chociaż wierszyk dla irlandzkiej linii.

Oto ja, pasażer Twój wdzięczny,
czym prędzej lecę dokupić podręczny
Nowe opłaty, podwyżki, zasady
już płyną do Ciebie pieniędzy kaskady.
Walizkę i plecak dokładnie wymierzę,
dzięki za Twą dobroć, wielki Ryanairze!

Widzę to oczami wyobraźni. Pasażerowie ustawiają się na lotnisku w równym, świetnie zorganizowanym ogonku. Każdy dzierży w jednej ręce nie tylko swój bagaż, ale i potwierdzenie przelewu za pierwszeństwo przejścia z dopiskiem „dziękujemy!”. W drugiej trzyma różę w podziękowaniu za łaskę i dobroć przewoźnika. Wszyscy uśmiechnięci jak na obowiązkowych pochodach pierwszomajowych, machają żóło-niebieskimi flagami. „Wysiłkiem wszystkich pasażerów, zbudujemy budżet Ryanaira”.

I może faktycznie pękalibyśmy z dumy, że nam się trafił taki dobroduszny przewoźnik, gdyby nie fakty i liczby.

Od dłuższego czasu Ryanair robi wszystko, by sam bilet był jedynie dodatkiem do szeregu opłat pozalotniczych, które przynoszą przewoźnikowi zysk. Już w zeszłym roku Ryanair zarobił na nich ponad 2 mld EUR – najwięcej w swojej dotychczasowej historii. 1,5 mld EUR przyszło z dodatkowych opłat do biletów (priorytetowy boarding, bagaże rejestrowane itd.), 182 mln EUR ze sprzedaży pokładowej oraz 86,5 mln EUR z prowizji od wynajmu samochodów i hoteli.

A do końca 2020 roku Ryanair chce, by wpływy z tej dziedziny wynosiły 30 proc. wszystkich przychodów. O’Leary powiedział nawet kiedyś, że dla niego ludzie mogliby latać za darmo, mając oczywiście nadzieję, że wykupią szereg dodatkowo płatnych usług.

Chcesz lecieć, to zapłać

Zazwyczaj jestem pierwsza do „bronienia” Ryanaira, bo wiem, że jakiej decyzji by nie podjął, ludzie i tak będą z nim latać. Zresztą udowadniałam to kilka tygodni temu, przypominając wiele decyzji, po których pasażerowie odgrażali się, że już nigdy, przenigdy ich noga (ręka i reszta ciała również) nie pojawi się na pokładzie irlandzkiego przewoźnika.

Wciąż jednak wypełnienie samolotów sięga 95 proc. Być może gdzieś jest granica, której linia nie mogłaby przekroczyć, ale nie mam wątpliwości, że jest ona dalej niż ktokolwiek przypuszcza.

Ponieważ trasy, na których lata Ryanair, są zazwyczaj stosunkowo krótkie, dlatego ja i miliony podobnych mi osób, z pełną świadomością rezygnujemy z wygód, jakie wciąż oferuje większość tradycyjnych linii. Cierpliwie i z uśmiechem odmawiam kupowania zdrapek, coraz bardziej ograniczam ilość upychanych rzeczy w coraz mniejszym plecaku i modlę się do wszystkich bogów na raz, żeby telefon nie odmówił posłuszeństwa, gdy będzie trzeba odprawić się na wyjeździe, bo znów skrócono czas, w którym da się to zrobić bezpłatnie.

Można nie akceptować zasad linii. I można z nią nie latać.

Ryanair to nie jest limuzyna z szoferem, w której czeka na nas szampan i gorące ręczniki. To raczej podniebny, żółto-niebieski PKS kursujący pomiędzy przykładowymi Wiskitkami a Skrzelewem i gromadzący każdego, kto przedkłada cenę nad komfort. Z tą drobną różnicą, że z kabiny pilotów nie słychać rozbrzmiewającego disco polo, a pasażerka obok nie upomina przez telefon męża, żeby nie zapomniał nakarmić kaczek. No i póki co nie zatrzymuje się na kolejnych przystankach. Ot, podniebny, trochę przaśny koloryt, który bywa uciążliwy, ale w gruncie rzeczy nie jest zły.

Mam wiele cierpliwości, jeszcze więcej zrozumienia dla chęci zarobku. Ale jak widzę w kolejnym komunikacie informację o dodatkowych opłatach, uzasadnioną oszczędnościami i podpartą radością pasażerów, to mi się jakoś karta kredytowa z portfela nie wyrywa. Zarabiajcie na nas. Ale nie róbcie z nas idiotów, którzy aż przebierają nogami na myśl o kolejnych zmianach na gorsze.

Nie jesteśmy nimi.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
O'Leary ma choć jedno normalne zdjęcie czy na każdym wygląda jak regularny wariat?
Bulusia, 20 września 2018, 10:55 | odpowiedz
Pani Anetko jestem pod wrażeniem. Drugi dobry artykuł. BTW...czyżby foch na Ryana?(heh)
HandSome, 20 września 2018, 11:09 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Anulowałem niedawno 4 bilety w Ryanairze e względu na zmianę polityki. Po prostu będzie się tego przewoźnika omijać tak bardzo jak się da. Wolałbym już droższe bilety niż robienie z ludzi idiotów. 
Bizneswazji.pl, 20 września 2018, 16:45 | odpowiedz
Avatar użytkownika
a ja nie anulowałem. i tak dlugo jak bilet Ryanaira na danej trasie - ze wszystkimi udogodnieniami (bagaż, miejsce na nogi) jakich potrzebuję  - bedzie tańszy od biletów z innych linii - tak długo nie anuluję. :-) Ale na moja lojalność liczyć nie mogą
okiemserca, 20 września 2018, 21:48 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Niektórzy pasażerowie jednak oszczędzą na takiej zmianie. Nie wszystko można zabrać na pokład samolotu. Czasami potrzeba zabrać ze sobą większe opakowania  . Do tego rozmiar torby powodował że nie wszystko można było w nią zapakować mimo że nie przekraczało 10 kg. Czasami musiałem wykupować bagaż za ok 200 zł aby załadować do niego kilka kg. Teraz spokojnie za 8 euro mogę nadać taką torbę o większych rozmiarach na bagaż. Pewnie że najlepszym wyjściem by było że mała torbę bez niedozwolonych przedmiotów zabieram na pokład a jak chcę to nadaje bagaż do 10 kg za 8 euro a nie za 50 jak dotychczas było. No ale jak to mówił klasyk " przecież mogli ograniczyć bagaż tylko do  1 szt tej mniejsze a nie zrobili tego" ;-)
Tadeusz Smaga, 20 września 2018, 21:55 | odpowiedz
Avatar użytkownika
to się chyba pospieszyłeś z tym anulowaniem. Bo jak kupiłeś wcześniej, a jak rozumiem kupiłeś przed ogłoszeniem zmian to nie dotyczyło ło ciebieJa na listopad mam bilet i bagaż pozostaje bez zmian.  
Bizneswazji.pl Anulowałem niedawno 4 bilety w Ryanairze e względu na zmianę polityki. Po prostu będzie się tego przewoźnika omijać tak bardzo jak się da. Wolałbym już droższe bilety niż robienie z ludzi idiotów. 
Tadeusz Smaga, 20 września 2018, 21:59 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »