Po wczorajszych zapowiedziach, Ryanair zdecydował się na emisję części akcji, dzięki czemu pozyskał aż 400 mln EUR. Pieniądze mają pomóc przewoźnikowi przetrwać, ale i wykorzystać największy kryzys w historii branży lotniczej.
Nie ma wątpliwości, że w całej historii branży lotniczej, nie mieliśmy do czynienia z tak ogromnym kryzysem. Pandemia koronawirusa sprawiła, że jak nigdy dotąd, po okresie gigantycznego wzrostu ruchu lotniczego, linie lotnicze stoją w obliczu gigantycznej… niepewności. Pasażerowie albo nie mogą albo nie chcą latać, rządy nie mogą się dogadać i co chwile zmieniają zdanie dotyczące obostrzeń – często blokując tym samym działalność przewoźników. Do tego dochodzą zwroty za odwołane połączenia, które można liczyć w miliardach i mamy idealny przepis na finansową katastrofę.
I co gorsza nikt nie jest w stanie przewidzieć ani ile to potrwa ani jak będzie wyglądał powrót do normalności. Nic więc dziwnego, że linie szukają sposobów na to, by przetrwać ten trudny czas, ale też… wykorzystać go do rozwoju.
Ryanair emituje akcje i zyskuje 400 mln EUR
Informacje, że Ryanair zdecyduje się wyemitować swoje akcje, żeby zebrać dodatkowe fundusze, pojawiła się zaledwie wczoraj, a dzisiaj już jest po wszystkim. Ekspresowa akcja polegała na wyemitowaniu ponad 35 mln akcji. Każda z nich kosztowała 11,35 EUR. W sumie Ryanair pozyskał więc 400 mln EUR.
Co ciekawe, nie chodzi jednak o ratowanie linii lotniczej, ale też o wykorzystanie szansy jaką daję koronawirus. Pod warunkiem, że ktoś… ma akurat nadprogramowe fundusze.
– Pandemia koronawirusa prawdopodobnie stworzy możliwości dla Ryanaira, aby rozwinąć swoją sieć i flotę, aby skorzystać z niższych kosztów lotnisk i samolotów, które pojawią się na rynku – oświadczył Ryanair cytowany przez Reutersa.
Jednocześnie Ryanair zdecydował się na taki ruch, bo w przeciwieństwie do wielu konkurentów nie może poprosić o pomoc żadnego z rządów. Takie wsparcie otrzymała m.in. Lufthansa, co zresztą mocno krytykował prezes Ryanaira.
– Dyrektor generalny Lufthansy, Carsten Spohr nie spodziewał się, że otrzyma tak dużą pomoc państwa. Dostał więcej, niż faktycznie potrzebował, co samo w sobie stanowi naruszenie zasad pomocy oferowanej przez rząd. Jesteśmy prawie pewni, że odniesiemy sukces w walce z takimi praktykami – mówił kilka tygodni temu O’Leary w rozmowie z portalem Skift.
Czy uda mu się cokolwiek w tym temacie wywalczyć w sądzie? Przekonamy się za jakiś czas. Na razie jednak Ryanair musi radzić sobie sam i konkurować z innymi – niezależnie do tego czy i w jaki sposób otrzymują pomoc finansową.
Czarne chmury nad tanimi liniami
Choć jeszcze niedawno Ryanair obiecywał, że czeka nas zalew tanich biletów, konsekwentne otwieranie nowych połączeń i dalsza wymiana floty na nowocześniejszą (i tańszą w eksploatacji)– bo tak miała wyglądać odbudowa dobrej formy przewoźnika – to póki co, nad irlandzką linią wiszą czarne chmury. Zresztą nie tylko nad nią, bo i Wizz Air boryka się z szeregiem problemów zarówno w naszym kraju jak i na świecie, m.in. z powodu zakazu lotów czy kwarantanny nakładanej przez rządy na obywateli.
Od 2 września Ryanair był zmuszony zawiesić ponad 20 tras z Polski, a przez cały wrzesień i październik irlandzka linia zmniejszy liczbę wcześniej planowanych połączeń o ok. 20 procent. Niedawno przewoźnik obniżył też prognozę wyników finansowych i potencjalną liczbę pasażerów. Choć początkowo szacował, że w swoim roku rozliczeniowym (czyli od marca 2020 do marca 2021) przewiezie 80 mln pasażerów. Teraz zakłada, że będzie to 60 mln.
– W zeszłym tygodniu wysłaliśmy list do premiera, w którym zwracamy się o wyrażenie zgody na loty do Polski z Hiszpanii i Malty. Uważamy, że skoro LOT może wykonywać regularne loty do USA, choć Stany Zjednoczone są na liście państw z zakazem lotów, to wszyscy przewoźnicy powinni być traktowani w ten sam sposób – mówi Michał Kaczmarzyk, dyrektor generalny linii Buzz, czyli polskiej spółki Ryanaira.
Szansa, że uda mu się uzyskać te same zgody, z których korzysta LOT – są jednak niewielkie.
Biorąc jednak pod uwagę zdobycie dodatkowych środków, wcześniejsze zapowiedzi o rozwoju, faktycznie mogą się sprawdzić. 400 mln EUR zgromadzone dzięki emisji akcji może pozwolić Ryanairowi wykorzystać okazje, które pojawią się na rynku, gdy inne linie będą mieć problemy – a co za tym idzie wyprzedawać swoją flotę czy zwalniać sloty na lotniskach.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?