Saudyjczycy w ostatnim czasie robią wiele, by zmienić wizerunek swojego kraju. Inwestują ogromne kwoty w turystykę swojego kraju, rozwijają piłkarską ligę, ściągając za gigantyczne pieniądze największe futbolowe gwiazdy w Europie, ale mają też potężne plany rozwoju swojej brązy lotniczej. Na naszych łamach pisaliśmy już m.in. o planach budowy największego lotniska świata w Rijadzie, ale równie ciekawe są cele linii Riyadh Air, która ma ambicje, by w ciągu kilku lat stać się jednym z najwiekszych przewoźników na świecie.
Costa Blanca od 2261 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Djerba od 2750 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Rodos od 2196 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Praga)
Saudyjski przewoźnik, który rozpocznie regularne loty dopiero w 2025 roku szacuje, że do 2030 roku połączy Arabię Saudyjską z ponad 100 lotniskami na całym świecie. Podróżnych linia chce przewozić Dreamlinerami – kilka miesięcy temu linia zamówiła u Boeinga 39 Dreamlinerów 787-9 z opcją na kolejne 33 sztuki. Teraz zaś poznaliśmy dalsze plany rozwoju przewoźnika.
W rozmowie z gazetą „Financial Times” prezes linii Tony Douglas przyznał, że Riyadh Air nie zamierza konkurować o pasażerów transferowych z hubami w Dubaju czy Dosze, gdzie karty rozdają Emirates i Qatar Airways. Głównym planem przewoźnika jest ruch point-to-point, czyli przewożenie jak największej liczby podróżnych do Arabii Saudyjskiej. Ale też wykorzystanie ogromnego wewnętrznego popytu na latanie, bo w przeciwieństwie do liczącego nieco ponad 2,5 mln mieszkańców Kataru, w Arabii Saudyjskiej mieszka aż 36 mln ludzi.
Przy czym chodzi tu przede wszystkim o ruch turystyczny i biznesowy, bo główną linią w kraju pozostanie Saudia, która skupi się w większym zakresie na ruchu pielgrzymkowym.
Plany przewoźnika Douglas określił w wywiadzie jako „super agresywne”. Zapowiedział też, że oprócz wspomnianych wcześniej Dreamlinerów, przewoźnik zamierza wkrótce złożyć duże zamówienie na samoloty wąskokadłubowe. Branżowe media sugerują, że może chodzić o co najmniej 150 samolotów, a faworytem w wyścigu o dostęp do portfeli Saudyjczyków ma być Boeing i jego flagowy model 737 MAX.
Właścicielem nowego przewoźnika jest krajowy Public Investment Fund należący do księcia Mohameda bin Salmana, który nie szczędzi środków na rozwój przewoźnika, choć Douglas przekonuje, że linia od pierwszego dnia będzie rentowna i jest nastawiona na maksymalizację zysków.
Przewoźnik przykłada też ogromną wagę do produktu, jaki zaoferuje pasażerom.
– Pozytywne doświadczenie pasażerów będzie dla nas priorytetem. Mamy absolutną obsesję na punkcie szczegółowy, bo wiemy, że dla wielu podróżnych pierwszym wrażeniem z Arabii Saudyjskiej będzie to, jak dobrze zostaną przyjęci na pokładach naszych samolotów – mówi Douglas.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?