Pokój? Nie, to schowek na narty! Tak Polacy obchodzą hotelowe zakazy rządu
Hotele są niby zamknięte dla turystów, ale w kurortach narciarskich i nie tylko nie brakuje gości. Rząd zapowiada zmasowane kontrole obiektów noclegowych, a branża noclegowa wskazuje, że zamknięcie hoteli to absurd, bo zainteresowanie choćby krótkimi wyjazdami jest ogromne.
Po wielkich awanturach i naciskach branży okazało się, że stoki narciarskie będą otwarte – w ten weekend pierwsze ośrodki narciarskie zainaugurowały swoją działalność. Miały działać w zaostrzonym rygorze sanitarnym i faktycznie tak było, choć relacjonujące start sezonu narciarskiego media wskazywały na duży tłok na stokach. Zwrócił na to uwagę zresztą minister zdrowia Adam Niedzielski, który zapowiedział od najbliższego weekendu kontrole policji na stokach, która będzie sprawdzała, czy nie dochodzi tam do naruszenia reżimu sanitarnego.
Przedstawiciele branży odpierają te zarzuty i wskazują na to, że ten sezon będzie służył i tak tylko temu, by ledwie utrzymać się na powierzchni.
– Nie chodzi o to, że branża hotelowa czy stacje narciarskie za wszelką cenę chcą zarobić. Tak wiele osób jest zadłużonych, że nie ma już czegoś takiego, że ktoś nakazuje czy zakazuje. Ten sezon zimowy jest nam potrzebny tylko po to, żeby przetrwać – mówi Daniel Lisak z Krynickiej Organizacji Turystycznej.
Problemów z sezonem turystycznym jest zresztą więcej. Począwszy od zamknięcia hosteli poprzez skumulowanie ferii zimowych dla całej Polsce w jednym terminie – miałyby się one odbyć w dniach 4-17 stycznia. Jak się okazuje, hotelarze próbują obchodzić zakazy, jak tylko mogą.
Schowek na narty z nieograniczonym dostępem
Sytuacja z zakazem przyjmowania turystów w hotelach jest zresztą dość absurdalna. Podobnie jak inne zakazy, o których czytamy w “Wyborczej”. Absurdy znajdujemy praktycznie co krok: restauracje są co prawda zamknięte, ale w pociągowym Warsie usiądziesz przy stoliku bez problemu i najesz się do syta. Hotele nie przyjmują turystów, ale już hotelowe kasyna są jak najbardziej otwarte. Zresztą zakaz rezerwacji dla turystów jest przez hotele obchodzony. Głównym wytrychem jest wyjątek zawarty w rozporządzeniu, w myśl którego hotele mogą przyjmować osoby znajdujące się w podróży służbowej (w tym wykonujące pracę zdalną).
Jak obejść taki zakaz? “Wyborcza” cytuje ogłoszenie jednej ze stacji narciarskich.
„Wy w delegacji pracujecie zdalnie, a my zajmujemy się waszymi dziećmi i organizujemy dla nich internet i zajęcia pozalekcyjne! Dla osób, które nie mogą jechać służbowo, przygotowaliśmy schowki na narty! W schowkach mogą przebywać właściciele sprzętu, nie ograniczamy dostępu do magazynu.
Do wynajęcia schowki na narty 2-,3- lub 4-osobowe z sanitariatami i łóżkami.
Koszt wynajmu zależy od wielkości magazynu. Czas wynajmu to 24 godziny lub wielokrotność jednej doby. Można zacząć rezerwować.
Rząd próbuje powstrzymać ten proceder i znalazł bat na przedsiębiorców.
– Będą kontrole od dzisiaj i mówię to z wielkim żalem. Zwracam się z apelem do przedsiębiorców, aby przestrzegali przepisów; inaczej muszą się liczyć nie tylko z mandatami, ale i zawieszeniem pomocy, która opiewa łącznie na ok. 40 mld PLN – powiedział w poniedziałek wicepremier Jarosław Gowin.
Odpowiednie przepisy w tej sprawie wchodzą od jutra w życie.
Czy hotele posłuchają? Zainteresowanie noclegami jest ogromne
Hotelarze wskazują na to, że zamknięcie obiektów noclegowych w sytuacji, gdy otwarte są np., centra handlowe (gdzie w miniony weekend gromadziły się tłumy kupujących), nie ma sensu. A klienci, którzy nie będą mogli wyjechać na wypoczynek w Polsce, wyjadą zagranicę.
– Niemożność skorzystania legalnie z wypoczynku w kraju popchnie Polaków do wyjazdów zagranicznych i przyczyni się do zwiększenia szarej strefy – pisze w liście do premiera serwis Noclegowo.pl.
Z danych serwisu wynika, że w listopadzie liczba wyszukiwań noclegów w Polsce była o 35 procent wyższa niż w analogicznym miesiącu rok temu. Polacy mają szukać zarówno noclegów last minute jak i na przyszłoroczne wakacje. Jednak najwięcej, bo aż 45 procent zapytań, dotyczy przerwy noworocznej i ferii. Czyli okresu, w którym formalnie hotele wciąż będą zamknięte dla turystów.
Czy ta sytuacja się zmieni? Sytuacja jest bardzo dynamiczna, a determinacja branży narciarskiej pokazuje, że nie ma takiej decyzji, której rząd nie byłby w stanie zmienić pod presją.