Pasażer miał poważny problem z sercem. Okazało się, że w samolocie jest 56 kardiochirurgów!
„Czy jest na pokładzie lekarz?!” – ileż razy słyszeliśmy to zdanie w pełnych napięcia filmach i czekaliśmy, czy ktoś z pasażerów podniesie rękę. A wyobraźcie sobie, że zobaczyliście w górze… 56 rąk. Brzmi jak absurd i scenarzysta, którego nieco poniosło? Być może, ale jak to czasem rzeczywistość okazuje się wyprzedzać wyobraźnię filmowych twórców. Bo ta sytuacja zdarzyła się naprawdę!
Do niebezpiecznej sytuacji doszło na pokładzie linii SAS – opowiedział pilot Herik Nielsen w rozmowie z gazetą „Ekstra Bladet”. Jeden z pasażerów lecących ze Sztokholmu do Los Angeles źle się poczuł. Inne osoby szybko zgłosiły obsłudze, że mężczyzna ma problemy z sercem i potrzebuje pomocy.
Załoga pokładowa zabrała się za reanimację, bo niestety serce mężczyzny się zatrzymało. Okazało się jednak, że miał sporo szczęścia, bo na ratunek ruszyli liczni pasażerowie. Szczęśliwy traf sprawił, że na pokładzie znajdowało się aż 56 kardiochirurgów. Wszyscy oni lecieli bowiem na kongres lekarski w USA.
– To był najgorszy możliwy moment. Do najbliższego lotniska mieliśmy 4 godziny lotu – relacjonuje pilot.
Udało się jednak ustabilizować jego stan zdrowia i ostatecznie wszystko skończyło się dobrze. W Stanach Zjednoczonych pasażera z problemami zdrowotnymi przejęli ratownicy z karetki, która czekała już na lotnisku. Dzięki sprawnej interwencji lekarzy, nie było potrzebne także awaryjne lądowanie, a samolot doleciał do pierwotnego celu bez większego opóźnienia.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?