Ponad 180 PLN za dwie wody i dwie kawy. Wenecja znów bije rekordy w grabieniu turystów
O zaskakująco wysokich cenach w Wenecji krążą już niemal legendy. Włoski aktywista podzielił się w mediach społecznościowych swoją wściekłością, gdy okazało się, że krótka wizyta w jednej z tamtejszych kawiarni uszczupliła jego budżet o 43 EUR. Ale czy to faktycznie oszustwo? A może jednak wolny rynek?
Restauracje, hotele, atrakcje i agencje turystyczne kochają zarabiać dodatkowe pieniądze na nieświadomych turystach. A taki „podatek od niewiedzy” bywa naprawdę wysoki. Kiedy są to ukryte opłaty można się oburzać, protestować czy nawet żądać zwrotu pieniędzy. Ale co z sytuacjami, gdy wysoki rachunek jest efektem naszego niedopatrzenia?
Juan Carlos Bustamente, 62-letni aktywista polityczny podczas pobytu w Wenecji chciał wypić kawę. Wybrał więc kawiarnię z przepięknym widokiem tuż przy Placu Św. Marka – najsłynniejszego miejsca w całym mieście. Gdy otrzymał rachunek za swoje zamówienie, nie krył zaskoczenia. Za dwie kawy i dwie wody przyszło mu zapłacić 43 EUR, czyli ponad 180 PLN.
Zdjęcie rachunku udostępnił na Facebooku, a historia szybko rozprzestrzeniała się pomiędzy ludźmi. Większość była równie oburzona i wspominała, ile oni musieli zapłacić za kawę podczas pobytu w Wenecji.
– Wenecja tonie z powodu ilości pieniędzy, które kradnie od ufnych odwiedzających – napisał Michael. – Wstydzę się być Włochem! Dla mnie to mogą się zamknąć i mam nadzieję, że policja finansowa zareaguje – dodał Flavio.
Pod postem jest już ponad 1700 komentarzy, udostępniło go też niemal 10 tys. osób. Wielu określa właścicieli kawiarni „złodziejami”, „oszustami” i „kłamcami”. Kawiarnia szybko zyskała też mnóstwo nieprzychylnych recenzji na TripAdvisorze.
Tymczasem, gdy zagłębić się w historii, okazuje się, że Juan popełnił przynajmniej kilka standardowych błędów turysty. Przede wszystkim 62-latek wybrał miejsce w ogródku i kawę podaną do stolika. W wielu włoskich miastach takie zamówienia z automatu są droższe – płaci się bowiem dodatkowo za obsługę i… widok lub ładne otoczenie. Po drugie na jaw wyszło, że informacja o wszystkich zasadach panujących w kawiarni jest opisana w karcie. Właściciele lokalu poinformowali też, że kawa przy barze kosztuje 1,25 EUR.
To nie pierwsza afera dotycząca rachunków w Wenecji. W listopadzie ubiegłego roku troje turystów z Wielkiej Brytanii złożyło skargę, gdy okazało się, że za obiad zapłacili 526 EUR. Przekonywali, że nie znali włoskiego, w karcie nie było cen, a kelner naciągnął ich na najdroższe dania – w tym półmisek świeżych ryb, półmisek ostryg, homara, krewetki, grillowane warzywa itd. Sprawa błyskawicznie obiegła media, a wszyscy stanęli po stronie turystów, którzy nie mają obowiązku znać włoskiego i dali się oszukać w banalny sposób. Nie doczekali się jednak żadnej pomocy i rachunek zapłacili.
– Jeżeli przyjeżdżasz do Wenecji, musisz wiedzieć, że to Wenecja i wydać trochę pieniędzy – zareagował ostro Luigi Brugnaro, burmistrz miasta. – Ktoś je i pije, a potem mówi, że nie rozumie języka włoskiego. Jeżeli jedzie się do Włoch, powinno się nauczyć choć trochę języka włoskiego – twierdził.
Nie ma jednak wątpliwości, że Juan mówił po włosku i wszystko wskazuje na to, że tym razem trudno mówić o oszustwie. Oczywiście kawa za 11,5 EUR nie jest czymś tanim, ale jeśli informacja ta jest jasno podana w menu – to kogo właściwie trzeba winić za tak wysoki rachunek?
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?