17 tys. pasażerów nie zobaczy swoich pieniędzy. Small Planet już nie poleci
Znany czarterowy przewoźnik wkrótce złoży wniosek o upadłość, a ponad 17 tys. wierzycieli nie odzyska swoich pieniędzy – czytamy w “Pulsie Biznesu”. Na kłopotach Small Planet Airlines najwięcej zyska… LOT, który odkupił sloty bankruta na Lotnisku Chopina.
Problemy przewoźnika, który jeszcze w 2017 r. był największą linią czarterową w Polsce (obsłużył wówczas 1,2 mln pasażerów), zaczęły się w wakacje, gdy z powodu awarii swoich samolotów Small Planet Airlines musiało odwoływać i opóźniać dziesiątki rejsów. Nadwyrężyło to i tak wątłą kondycję finansową przewoźnika, który desperacko zaczął szukać inwestora. Jednak już w listopadzie spółka oddała swój ostatni samolot do firmy leasingowej i było wiadomo, że jej los jest przesądzony.
Teraz zaś zarząd jest gotowy do złożenia wniosku o upadłość. Stanie się to w ciągu najbliższych 2 tygodni. W „PB” czytamy, że wierzyciele spółki nie odzyskają swoich pieniędzy – zobowiązania Small Planet Airlines wynoszą grubo ponad 83 mln PLN, a zdaniem prezesa spółki, Bartosza Czajki, po rozliczeniach ze zwalnianymi pracownikami, na rachunkach spółki zostanie ok. 1 mln PLN.
W gronie wierzycieli jest ponad 17 tys. pasażerów, którzy złożyli wnioski o odszkodowanie z tytułu opóźnionych i odwołanych lotów. “Puls Biznesu” szacuje, że tylko pasażerom przewoźnik jest winny ponad 10,2 mln EUR.
A zasadniczo jest ich zapewne jeszcze więcej, bo spółka odstąpiła od sporządzenia ostatecznej listy wierzytelności.
Tymczasem w spółce trwa wyprzedaż ostatnich aktywów. Zyskał na tym LOT, który zakupił od Small Planet sloty (czyli prawa do wykonywania operacji lotniczych w określonych godzinach) na Lotnisku Chopina.
– To kwota pięciocyfrowa, niższa, niż gdybyśmy funkcjonowali bez zakłóceń i groźby utraty licencji. Są warte więcej, ale nie mieliśmy wyboru – mówi w “PB” Bartosz Czajka, prezes SPA.