Następca Concorde’a coraz bliżej. Ekscentryczny miliarder bierze się za samoloty ponaddźwiękowe
Choć od ostatniego lotu słynnego Concorde’a minęło już 13 lat, ponaddźwiękowa maszyna wciąż budzi wielkie emocje nie tylko u fanów lotnictwa. Francusko-brytyjskie samoloty cechowała przede wszystkim szybkość – trasę z Londynu do Nowego Jorku były w stanie pokonać w 3-3,5 godziny. Ale samoloty miały też sporo wad, wśród których największą były koszty eksploatacji.
– Concorde był zdecydowanie zbyt drogą maszyną. Aby wypełnić samolot, trzeba było sprzedać 100 miejsc w cenie 20 tys. dolarów za każdy bilet. Aby taki samolot miał sens, ceny muszą być niższe, a rozmiary maszyny dostosowane do wymagań rynku – komentuje Blake Scholl, były pilot i założyciel start-upu Boom, który w Kolorado buduje prototyp nowego ponaddźwiękowego odrzutowca.
W środę projekt zyskał jeszcze większe szanse na urzeczywistnienie, bo jego partnerem został sir Richard Branson. Ten miliarder i właściciel marki Virgin mocno inwestuje w transport kosmiczny, ale jest też wielkim fanem Concorde’a – gdy w 2003 r. były one wycofywane z rynku, chciał je odkupić dla swoich linii Virgin Atlantic.
W ramach współpracy z Schollem, „kosmiczna” spółka Bransona The Spaceship Company pomoże w budowie i testowaniu samolotu. Virgin podpisał też list intencyjny w sprawie zakupu pierwszych 10 samolotów za kwotę ponad 2 miliardów dolarów. Scholl dodaje, że kolejne 15 maszyn ma zamówić duża europejska linia lotnicza, nie podaje jednak jej nazwy.
– Zbudujemy pierwszy ponaddźwiękowy odrzutowiec, na lot którym ludzi będzie naprawdę stać. To nie są żarty – z Nowego Jorku do Londynu polecimy w 3,5 godziny za ok. 5 tys. dolarów w obie strony. To praktycznie tyle samo co koszt biletu na tej trasie w klasie biznes – mówi Scholl.
Pierwszy model ponaddźwiękowego samolotu ma być gotowy do końca przyszłego roku, a w 2018 r. rozpoczną się testy. Samolot będzie znacznie mniejszy od oryginalnego Concorde’a – będzie miał tylko 40 miejsc, ma za to osiągać większą prędkość. Maksymalnie Boom ma lecieć z prędkością do 2335 kilometrów na godzinę, podczas gdy Concorde maksymalnie wyciągał 2270 km/h, a prędkość przelotowa wynosiła ok. 2150 km/h.
Oprócz trasy z Nowego Jorku do Londynu, nowy Concorde miałby obsługiwać połączenie do San Francisco z Tokio (czas podróży: do 4,5 godziny) i Los Angeles z Sydney.
Zgodnie z zapowiedziami samolot ma być o 30 proc. mniej paliwożerny od Concorde’a, jednak nie będzie w nim zastosowanych żadnych nieznanych dotąd nowinek technicznych.
– Przy budowie samolotu nie będziemy używać żadnych technologii, których obecnie nie ma na rynku. Chodzi tylko o ułożenie ich w odpowiedniej kolejności – mówi Scholl.
Oryginalny Concorde w barwach British Airways. Fot. Wikipedia.
Zbudowany przez Francję i Wielką Brytanię, Concorde przez 27 lat latał głównie trasach z Londynu i Paryża do Nowego Jorku i Waszyngtonu. Ostatnie samoloty zostały wycofane z eksploatacji w październiku 2003 roku z dwóch powodów. Pierwszym była katastrofa należącego do Air France Concorde’a pod Paryżem w lipcu 2000 roku, w którym zginęli wszyscy pasażerowie. Drugim zaś niska opłacalność lotów nowoczesnym odrzutowcem w czasie kryzysu branży lotniczej po samobójczych atakach na World Trade Center we wrześniu 2001 r.
Prace nad własnym ponaddźwiękowym samolotem prowadzi też Airbus – projekt roboczo nazwany „Concorde-2” został opatentowany w lipcu ubiegłego roku. O tym samolocie wiadomo jednak niewiele – jedyną informacją jest to, że ma on rozwijać prędkość do 4,5 macha (dwa razy szybciej od Concorde’a) i być znacznie bardziej cichy od swojego słynnego poprzednika.