Odwiedziłem najtańszą restaurację wyróżnioną gwiazdką Michelin. Niebo w gębie za 18 PLN?
Czy kulinarne serce świata bije w Singapurze? Czy jest to jedno z miejsc, którego żaden łasuch nie może przegapić, czy jedynie napompowana wydmuszka dla turystów? Miłośnicy ulicznego jedzenia mogą spierać się, gdzie można znaleźć najlepsze smakołyki, jednak jedno jest pewne: immanentną częścią kultury Singapuru jest miłość do jedzenia. Znajdziecie tam setki hawkerów (czyli wózków z jedzeniem), gdzie za niewielkie pieniądze możecie spróbować lokalnych pyszności. Kulinarną doskonałość tego miejsca podkreślali wielokrotnie dziennikarze, blogerzy i turyści z całego świata, zatem coś musi być na rzeczy z tym Singapurem.

Prestiżowe zestawienie Michelin
Przewodnik Michelin to kultowa już pozycja, ukazująca się od ponad 100 lat. Najpopularniejszą (i najważniejszą) jego częścią jest jednak ta dotycząca jedzenia. Dziś rokroczną edycję z powodzeniem porównać można do oscarowej gali dla restauratorów. Zdobycie słynnej gwiazdki to marzenie kucharzy z całego świata, za którym idzie prestiż, sława oraz oczywiście znaczący skok popularności, co wymiernie przekłada się na wzrost przychodów.
Nie ma gotowego przepisu na uzyskanie wyróżnienia. Autorzy przewodnika oczywiście dzielą się na swojej stronie kilkoma kryteriami, które biorą pod uwagę oceniając restauracje (typ używanych składników, smak, technika przygotowania, osoba szefa kuchni, stosunek jakości do ceny oraz niezmienność w czasie kolejnych wizyt), jednak sam proces oceny owiany jest tajemnicą i zdążył obrosnąć w legendy. Inspektorzy Michelin przychodzą niezapowiedziani i stołują się incognito – chodzi o gwarancję, że niezależnie od dnia wizyty restauracja obsługuje gości na tak samo wysokim poziomie.
W przeszłości singapurski Hawker Chan dzierżył tytuł najtańszej restauracji z gwiazdką Michelin (naszą recenzję tego miejsca znajdziecie tutaj). W 2021 r. stracił jednak wyróżnienie. Dlaczego – nie wiadomo, bowiem uzasadnienie takiej decyzji nie jest podawane do publicznej wiadomości, bardzo często jego treści nie poznają nawet właściciele. Wśród teorii pojawiła się mówiąca, że szef Chan Hong Meng zaczął zbyt mocno odcinać kupony od zdobytej sławy. Restauracja przekształcona została w sieciówkę: kolejne lokalne sygnowane tę samą nazwą otwierano w Tajlandii, na Filipinach, a nawet… w Kazachstanie. Być może Michelin w jakiś sposób starało się chronić „reputację” przyznawanych przez siebie gwiazdek? Zwłaszcza, że ze względu na niską ceną Hawker Chan był jedną z najbardziej medialnych restauracji wyróżnionych przez przewodnik.

Jedyny taki hawker
Zatem aktualnie Hill Street Tai Hwa Pork Noodle to jedyny hawker w Singapurze, który może poszczycić się prestiżową gwiazdką. Dzierży on wyróżnienie nieprzerwanie od 2016 roku. Założony w 1932 r. przez Tang Joon Teo do dziś pozostaje rodzinnym biznesem – właścicielem jest jego syn, a głównym kucharzem Chua Hock Cheng, który pracuje tam od ponad 40 lat i którego można codziennie spotkać w restauracji. Od jakiegoś czasu nie jest to już jednak zwyczajny stragan z jedzeniem – gwiazdka Michelin zrozbiła swoje i reputacja tego miejsca wykracza daleko poza granice miasta-państwa. Warto podkreślić, że jest to jedyny lokal należący do Hill Street Tai Hwa Pork Noodle – zatem w przeciwieństwie do wspomnianego Hawker Chan (który stracił swoją gwiazdkę), tutaj nie było żadnych planów ekspansji, a jedynie pełne skupienie na jedynym stoisku.

Co znajdziemy w menu?
Gwiazdka Michelin nobilituje. Poza sławą i zwiększeniem obrotów zazwyczaj pojawia się rosnąca presja, tłum gości oraz wygórowane oczekiwania. Restauracja mogąca poszczycić się wyróżnieniem kojarzy wam się z koniecznością zarezerwowania stolika, elegancko ubranym kelnerem oraz degustacją win wraz z rekomendacją sommeliera? Cóż, nie tym razem. Hill Street Tai Hwa Pork Noodle to klasyczny kopitam, czyli jadłodajnia na świeżym powietrzu, bez klimatyzacji, gdzie standardy sanitarno-kulinarne nie przypominają tych znanych wam z filmów o najlepszych restauracjach na świecie. Za to z luźną atmosferą, niskimi cenami i do perfekcji dopracowanym krótkim menu, które dopieszcza się tam od lat. Pierwszym, co odnotowuję po wejściu jest charakterystyczna mieszanka zapachów: ostrych przypraw, sosu sojowego oraz mięsa. Zaczyna się obiecująco.
Restauracja, jak klastyczny hawker oferuje bardzo zwięzłe menu. Do wyboru jest 5 opcji w 3 rozmiarach (mały, średni, duży), kosztujących odpowiednio 6, 8 oraz 10 SGD (ok. 18, 25 oraz 31 PLN). Średnią porcję uważam za zupełnie wystarczającą, dodatkowo do każdej (poza małą) dodawany jest wonton – popularne chińskie pierożki. Zatem menu w znajdziecie następujące pozycje:
1. Zha Bian Yu – smażoną na głębokim oleju chrupiącą skórkę rybną
2. Guo Tiao Tang (lub inaczej Kway Teow) – zupę z makaronem ryżowym i wieprzowiną
3. Gan Mian (znany szerzej jako Bak Chor Mee) – makaron z mieloną wieprzowiną
4. Zi Cai Tang – zupę z wodorostów
5. Rou Wan Tang – zupę z klopsikami wieprzowymi
Pozycja nr. 3, czyli Bak Chor Mee (makaron z wieprzowiną) to popisowe danie lokalu, które docenili recenzenci z Michelin. Według informacji udzielonej w restauracji, Hill Street Tai Hwa Pork Noodle to również najstarsze miejsce w Singapurze nieprzerwanie serwujące tę potrawę. Brzmi prosto? Być może, jednak tam, gdzie główną rolę odrywa niepowtarzalna kombinacja składników, a dania przygotowuje się na jednej patelni lub w jednym garnku, nawet jeśli gotowanie zajmuje „tylko” kilka minut, znacząco wpływa to na długość kolejki do okienka z jedzeniem.

No właśnie, kolejki…
Nie jest tajemnicą, że miejsca wyróżnione gwiazdką Michelin cieszą się ogromnym, wręcz skokowym wzrostem zainteresowania klientów – w zasadzie niezależnie od ich ceny. W przypadku Hill Street Tai Hwa Pork Noodle do głosu dochodzi dodatkowy czynnik – lwia część gości to stali klienci, czyli okoliczni mieszkańcy, którzy stołowali się tam na długo przed przyznaniem hawkerowi wyróżnienia. Duża liczba miejscowych w restauracji dla mnie zawsze stanowi dodatkowe potwierdzenie niezmiennie utrzymywanej wysokiej jakości.
Szybko znajduję potwierdzenie powyższego. Przede mną w kolejce stoi mężczyzna w średnim wieku, który oczekiwanie na posiłek umila mi niezobowiązującą pogawędką. Zapytałem, czy często przychodzi do tego miejsca, odpowiedział, że „gdy tylko jest w okolicy”. Tym razem wybrał się akurat do szewca, który co prawda okazał się być zamknięty, ale nie ma tego złego – przynajmniej odwiedził ulubiony hawker. Cóż, to, co dla niektórych jest kulinarnym safari na końcu świata, w przypadku innych wplata się w codzienną rutynę. „W Singapurze jesteśmy rozpieszczeni mnóstwem opcji świetnego, taniego jedzenia” – dodaje po chwili. „Problemem jest jednak czas oczekiwania – ludzie tak bardzo kochają te miejsca, że zdarza nam się czekać ponad godzinę na danie, które będziesz jadł przez 5 minut!”. Rzucam okiem na coraz dłuższą kolejkę za naszymi plecami i nie mogę się z nim nie zgodzić.

Nadchodzi upragniona chwila
Gdy wreszcie przychodzi moja kolej postanawiam podjąć wyzwanie i zamawiam zdecydowanie więcej jedzenia, niż podpowiada rozsądek. Wybieram oczywiście Bak Chor Mee, Kway Teow oraz zupę z wodorostów. Jak już padło powyżej – każde danie przygotowywane jest dla na bieżąco dla konkretnego klienta, zatem w oczekiwaniu na jedzenie zobaczycie, jak przygotowywane jest ono właśnie dla was. Po odebraniu tacki kieruję się do jedynego wolnego stolika, nie mogąc doczekać się degustacji. Czas oczekiwania zrobił swoje i oczywiście skończyłem z górą jedzenia, której raczej nie zamówiłbym w normalnych okolicznościach: po części z ciekawości, po części skuszony wspaniałymi zapachami.

Zaczynam oczywiście od Bak Chor Mee, czyli popisowego dania, za które restauracja wyróżniona została gwiazdką Michelin. Pierwszy kęs to prawdziwa eksplozja smaków. Sekret podobno sprowadza się do kombinacji sambalu i czarnego octu. Doznania smakowe to jednak nie jedyne zmysły zaangażowane w trakcie jedzenia: całości świetnie dopełnia apetyczny zapach oraz doskonała tekstura dania – to właśnie blanszowanie makaronu nadaje mu niepowtarzalną „sprężystość”. Makaron jest gęsty, soczysty i pikantny – ma mocny i unikalny smak, który przypomina wręcz własnoręczny „podpis” szefa kuchni. Próbowałem już wielu kombinacji makaronu w Azji, ten jednak na długo zostanie w mojej pamięci, sprawił bowiem, że mam ochotę na koniec oblizać pusty talerz.
W skład Bak Chor Mee wchodzi mielone mięso wieprzowe, jego plastry, wątróbka, wonton, chrupiąca skórka rybna oraz oczywiście makaron. Wszystko z autorską mieszanką sosów oraz doskonale zbalansowaną ostrością. Zdaniem wielu jest to najlepsze Bak Chor Mee w Singapurze i trudno mi się z tą opinią nie zgodzić.
W międzyczasie próbuję specjałów z dwóch pozostałych talerzy. Zupa z wodorostów była dobrym przerywnikiem pozwalającym na delikatne przełamanie intensywnych smaków. Kway Teow to kolejna bogata propozycja, w skład której wchodzi mięso mielone, klopsiki, wątróbka oraz smalec wieprzowy. Choć całość brzmi jak przepis na jesienno-zimowy rozgrzewający wywar, z którego dumna byłaby wasza babcia, zadziwiająco dobrze „wchodzi” jednak w tropikalnym klimacie Singapuru. Na powierzchni pływają również kawałki Zha Bian Yu – po degustacji smażonej ryby zapomnicie na długi czas o chipsach i innych chrupiących przekąskach.

Uzasadniona gwiazdka Michelin?
Czy Hill Street Tai Hwa Pork Noodle zasługuje na swoją gwiazdkę? Zapewne znajdą się więksi specjaliści ode mnie, którzy mogliby zabrać głos w tej sprawie, jednak moje kryteria oceny są proste: posiłek powinien być smaczny, właściwie wyważony oraz świeży – tutaj zdecydowanie znajdziecie wszystkie trzy cechy. Mieszkam w Azji dość długo i mogę powiedzieć, że makaron, którego spróbowałem zdecydowanie wyróżniał się na tle innych.
Skąd tak ogromna popularność tego miejsca? Najprostszym wytłumaczeniem będzie fakt, że hawker to w Singapurze coś więcej niż tylko jedzenie uliczne – to nieodłączna część codziennego życia Miasta Lwa. Multikulturowe dziedzictwo miasta-państwa jak w soczewce skupia się właśnie w jego kuchni, a na każdym kroku znajdziecie potwierdzenie mieszających się od dawna wpływów: chińskich, malajskich, indyjskich, brytyjskich oraz innych przywiezionych przez kupców z całego świata.
Kulinarny orgazm? Mimo wszystko nie użyłbym takiej metafory, choć głównie ze względu na dobór składników w daniach oraz moje osobiste preferencje. Muszę jednak przyznać, że była to zadziwiająco dobrze współgrająca ze sobą mieszanka. Czy można zjeść taniej w Singapurze? Z pewnością tak. Czy warto zatem wybrać się do Hill Street Tai Hwa Pork Noodle? Zdecydowanie tak, choć nie jestem pewien, czy za drugim razem zdecydowałbym się stanąć w ponad godzinnej kolejce. Mimo wszystko jest to unikatowe miejsce, zasługujące na miano fenomenalnego w swojej kategorii. Stanowi ono potwierdzenie, że można tworzyć prawdziwą kulinarną sztukę nawet w niepozornym miejskim zaułku.

Kilka porad na sam koniec
By trafić na najmniejszą kolejkę (bowiem jej uniknięcie zdaje się nie być możliwe), warto wybrać się poza godzinami szczytu. Unikajcie pory lunchowej oraz kolacji. Mimo nowoczesności Singapuru, płatności dokonywać można tylko gotówką, zatem pamiętajcie o wizycie w bankomacie lub kantorze. W trakcie swojej wizyty wydałem 20 SGD (61 PLN) i było to stanowczo za dużo jedzenia – zupełnie wystarczyłby jeden średni oraz jeden mały posiłek (za 14 SGD, ok 43 PLN).
Adres: 466 Crawford Ln, #01-12, Singapur 190466
Lokalizacja w Mapach Google: kliknij tutaj
Godziny otwarcia: 9:30 – 20:30, nieczynne w poniedziałki
Zakres cen: 6-10 SGD (18 – 31 PLN)

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?