więcej okazji z Fly4free.pl

Odwiedziłem nierealnie piękne miasto lampionów. Czy to zbyt idealne miejsce na turystycznej mapie Azji?

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne
Hoi An to turystyczny hit Wietnamu. Pocztówkowe, pełne zabytków, magicznie prezentujące się nocą miasto to miejsce, w którym można odnieść wrażenie, że zatrzymał się czas. Czy to jednak jego prawdziwe oblicze, czy jedynie fasada oraz iluzja stworzona na potrzeby turystów? W trakcie dłuższego pobytu w Wietnamie postanowiłem samodzielnie się o tym przekonać.

Położone w środkowym Wietnamie Hoi An już od swojego powstania w pierwszych wiekach naszej ery stanowiło ważny port oraz ośrodek handlowy nad Morzem Południowochińskim. W trakcie swojej bogatej i burzliwej historii miasto zaliczyło nawet epizod jako przystań będąca pod władaniem kolonizatorów z Portugalii, nieprzerwanie zachowując swój kupiecko-kosmopolityczny charakter.

Z najnowszą historią miasta i jego okolic związany jest również polski akcent. Architekt Kazimierz Kwiatkowski do zniszczonego wojną Wietnamu przybył jako pierwszy zagraniczny konserwator zabytków, zajmując się renowacją ruin pobliskiej świątyni My Son, zabytkowego Hue oraz właśnie Hoi An. Dzięki jego pracy oraz wysiłkom udało się zachować znajdującą się w fatalnym stanie historyczną część miasta, która dziś stanowi jego wizytówkę i jak magnes przyciąga turystów z całego świata. Ukoronowaniem tych wysiłków było wpisanie Hoi An na listę światowego dziedzictwa UNESCO pod koniec XX w.

Czy miasto jednak rzeczywiście jest tak idealnym miejscem, jakim jawi się na pierwszy rzut oka? Nieprzewidziane okoliczności (w tym załamanie pogody i zmaganie się z dengą w miejscowym szpitalu) sprawiły, że spędziłem tam więcej czasu niż początkowo planowałem oraz zdecydowanie więcej niż większość turystów odwiedzających miasto. Postanowiłem zatem spróbować spojrzeć na nie również spoza oprawek różowych okularów, przez pryzmat których zazwyczaj postrzegane jest Hoi An.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Atrakcje Hoi An

Zabytkowy obszar starego miasta w zasadzie przypomina jedno wielkie muzeum na świeżym powietrzu. Na jego obszarze znajdziecie nie tylko wiekowe zabytki, dawne domy kupieckie oraz tradycyjne hale zgromadzeń, ale również mnóstwo wszelkiego rodzaju sklepików z pamiątkami, rękodziełem oraz oczywiście lampionami. Można odnieść wrażenie, że w zasadzie każdy budynek w centrum ma coś wspólnego z turystyką.

W celu zwiedzania najciekawszych atrakcji najlepiej zaopatrzyć się w 3-dniowy bilet umożliwiający wstęp do 5 wybranych atrakcji za 120 tys. VND (ok. 20 PLN). Od razu zostaniecie wyposażeni również w darmową mapkę, która ułatwi nawigację po okolicy.

Będziecie mieli w zasadzie zupełną dowolność w kwestii wyboru interesujących was miejsc, choć moim zdaniem warto szczególnie skupić się na 3 z nich. Chùa Cầu, czyli Most Japoński to pochodząca z XVI w. kryta kładka, która jako jedyna tego typu budowla na świecie skrywa wewnątrz świątynię buddyjską. Hội quán Hải Nam to zabytkowa hala zgromadzeń kupców z Hajnan, natomiast Nhà cổ Tấn Ký – wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO dom rodzinny dawnych lokalnych notabli.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Hoi An po zachodzie słońca

Miasto lampionów to drugie imię Hoi An, a prawdziwa magia dzieje się tam właśnie po zmierzchu. Kolorowe klosze zdobią nie tylko wejścia do niezliczonych restauracji, barów i kawiarenek. To również obowiązkowy punkt wyposażenia każdego sklepu z pamiątkami, a niejednokrotnie nawet substytut ulicznego oświetlenia.

Każdego wieczoru będziecie mieli okazję wsiąść do niewielkiej łódki, by z perspektywy wody podziwiać mieniące się światłami lampionów Hoi An. Atrakcja ta, choć niemal do bólu „turystyczna„, w mojej opinii w miejscu takim jak Hoi An stanowi obowiązkowy punkt programu. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę niewygórowaną cenę 150 tys. VDN (ok 25 PLN) za łódkę.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Atrakcje w okolicy

Hoi An, choć kojarzy się głównie z zabytkową starówką i atrakcjami w centrum, leży w pobliżu piaszczystej plaży. Bez problemu dostaniecie się tam np. rowerem, który jest bardzo powszechnym elementem „wyposażenia” wielu miejscowych pensjonatów. Hoi An to również jedno z nielicznych miejsc w Azji, gdzie jazda na rowerze nie tylko w ogóle jest możliwa, ale również przyjemna. Z tego względu jest to środek transportu często wybierany przez turystów.

Wspomniana świątynia My Son, zwana „Małym Angkor Wat” słusznie budzi skojarzenia ze słynnym khmerskim kompleksem świątynnym. Początki My Son datowane są na IV w n.e., ponownie „odkryte” zostały dopiero przez francuskich badaczy w kolonialnych czasach. Renowację oraz dzisiejszy kształt zawdzięcza ona zespołowi polskich konserwatorów pod przewodnictwem Kazimierza Kwiatkowskiego.

Na peryferiach pobliskiego Da Nang warto odwiedzić wypiętrzające się na płaskim terenie pośród pól, domostw i warsztatów Góry Marmurowe. Na ich terenie znajdziecie kilka jaskiń, świątynię oraz wspaniałe punkty widokowe na okolicę.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Mówiąc o Da Nang nie sposób nie wspomnieć o pobliskiej przełęczy Hai Van. Rozsławiona przez słynne trio prowadzące swego czasu program motoryzacyjny w BBC, stała się kultową górską trasą – zwłaszcza wśród wielbicieli jednośladów. W tym miejscu możecie przeczytać moją relację z wizyty na przełęczy. Wielu turystów łączy tę trasę z wizytą położonym ok. 120 km od Hoi An Hue.

Słynny Cầu Vàng (Złoty Most), a raczej piesza kładka zlokalizowana na wzgórzu Bà Nà to jeden z najsłynniejszych turystycznych obrazków ze środkowej części Wietnamu. Trzymana przez wielkie dłonie kładka to stosunkowo młoda budowla: otwarta w 2018 roku wchodzi w skład miejscowego „parku rozrywki”, który zaprojektowany został z myślą o podróżnych posiadających zdecydowanie odmienny zmysł estetyki od mojego. Stety lub niestety nie ma możliwości odwiedzenia samej kładki: całodzienny bilet wstępu do wesołego miasteczka wraz ze wszystkimi atrakcjami, w tym Złotym Mostem to koszt 700 tys. VND (ok. 112 PLN) i zdecydowanie nie jest to „tradycyjna” wietnamska atrakcja.

Foto: Hien Phung Thu / Shutterstock

Dobrze wiedzieć

Najbliższym lotniskiem jest międzynarodowy port lotniczy w Da Nang. Możecie dolecieć tam zarówno z innych zakątków Wietnamu (Ho Chi Minh, Hanoi), jak i z dużych międzynarodowych hubów. W tym miejscu możecie znaleźć opublikowany przeze mnie przykładowy plan wycieczki. Uwaga: w Hoi An nie ma stacji kolejowej. Najbliższe połączenia szynowe realizowane są z Da Nang lub Tam ky.

Wybierając się do Hoi An warto wziąć pod uwagę porę roku. Ze względu na położenie miasta podtopienia, a nawet powodzie, nie należą tu do rzadkości. W związku z tym najlepszym okresem na wizytę będą miesiące od lutego do maja.

Hoi An słynie nie tylko z lampionów, ale również wyrobów skórzanych oraz krawieckich. W mieście znajdziecie mnóstwo pracowni, gdzie w szybkim tempie (i bardzo przystępnej cenie) otrzymacie szytą na miarę niemal dowolną część garderoby. Dość powiedzieć, że sam, mimo podróżowania z bagażem podręcznym, z Hoi An wyjechałem z garniturem oraz nową parą skórzanych butów.

Wietnam cieszy się zasłużoną reputacją doskonałego kierunku dla rozkoszy podniebienia. Nie inaczej będzie w przypadku Hoi An: tamtejszymi Bánh mì zachwycał się sam Anthony Bourdain, a na ulicznym straganie popularną bagietkę możecie kupić już za 15 tys. VND (2,5 PLN). Miejscowym specjałem, którego powinniście spróbować jest Cao lầu, czyli pochodzące z tamtych okolic danie z makaronem.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Podsumowanie

Spędzając ponad 4 tygodnie w Hoi An, starałem się znaleźć „przekonujące” wady miejsca, które uchodzi za ziemię obiecaną podróżników wybierających się do Azji Południowo-Wschodniej. I choć uczciwie trzeba przyznać: miejscami miasto jest mocno „wygładzone”, a życie większości jego mieszkańców w ten czy w inny sposób związane jest z turystyką, chciałoby się, żeby istniało więcej takich „zbyt pięknych” miejsc. Zwłaszcza, że dzięki jego popularności oraz ogromnej bazie noclegowej znajdziecie tam zakwaterowanie dosłownie na każdą kieszeń.

Oczywiście można zżymać się, że czasami jest tam zbyt turystycznie, a ze względu na popularność tego miejsca w zasadzie o każdej porze roku spotkacie tam mnóstwo turystów, a w kawiarniach królują aktualnie smoothie bowle oraz speciality coffee. Wystarczy jednak nieco oddalić się z utartego szlaku lub spędzić tam nieco więcej czasu, a w trakcie przechadzek po okolicy (co wymaga podkreślenia: mało które azjatyckie miasto jest równie przyjazne pieszym odwiedzającym), łatwo uda się mocniej zagłębić w miejscowy koloryt. A to już tylko krok do znalezienia swojej ulubionej lokalnej restauracji lub pani krawcowej. 🙂

A jak w waszym przypadku przebiegała wizyta w Hoi An? Podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach!

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
byłem w Hoi An kilka lat temu, to co mnie najbardziej zachwyciło to targ rybny. Fantastyczna  mozaika typów i typków ludzkich. Niestety to miejsce nie dla śpiochów. Najciekawiej ( wg mnie ) jest rano tzn ok 7:00
saramak_mdj_wp_pl, 20 listopada 2024, 10:32 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »