LOT nie zamierza rezygnować z Azji ani dalekich lotów z Budapesztu. „Najlepszy dowód to wejście konkurencji”
Rosyjska agresja na Ukrainę mocno wpłynęła na całą branżę lotniczą, w tym na rynek przelotów międzykontynentalnych. W wyniku rosyjskich sankcji zamknięty został dla europejskich linii korytarz nad Syberią, czyli najkrótsza droga lotnicza z Europy do Azji. Sprawiło to, że czas podróży znacząco się wydłużył, co stanowi poważny problem dla takich linii jak Finnair, który oparł całą swoją strategię na lotach do Azji i teraz był zmuszony ją zmienić. Ale inne linie też mają swoje problemy z tymi trasami, w tym LOT – na naszych łamach pisaliśmy m.in. o drastycznym wydłużeniu czasu lotów do Tokio.
Czy zważywszy na fakt, że nie ma co się spodziewać szybkiego otwarcia rosyjskiego nieba dla europejskich linii, można się spodziewać jakichś zmian w strategii LOT w kontekście tras do Azji? Podczas piątkowego Kongresu Rynku Lotniczego spytaliśmy o to Michała Fijoła, członka zarządu LOT ds. handlowych.
– Nasze Dreamlinery nie narzekają na brak roboty, a szczerze mówiąc chciałbym, żebyśmy mieli ich więcej. Mamy zresztą przewagę konkurencyjną nad innymi liniami, bo Dreamliner jest znakomitym samolotem, którego wykorzystujemy także na trasach z Czech i Węgier. I absolutnie nie zamierzamy wychodzić z Budapesztu – zarówno z naszych rejsów do USA, a już w żadnym wypadku do Korei. Wejście na tę trasę linii Korean Air postrzegam wręcz jako potwierdzenie tego, że znakomicie wykorzystaliśmy swój czas i zasoby. Dlatego, że Korean Air nie wchodzi na najgorsze, tylko na najlepsze trasy. Warto resztą przypomnieć, że Koreańczycy są od kilku lat największym inwestorem zagranicznym nie tylko w Polsce, ale i na Węgrzech. Chcielibyśmy więc nawet zwiększać liczbę rejsów z Budapesztu, bo nasze samoloty do Seulu latają pełne, ale niestety dostrzegł to koreański przewoźnik – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Michał Fijoł.
Przypomnijmy – od 3 października LOT będzie rywalizował na trasie Budapeszt-Seul z linią Korean Air.
Fijoł zwraca też uwagę, że LOT planuje dalej eksploatować z trudem zdobyte częstotliwości na trasach do Seulu – linia może latać maksymalnie 5 razy w tygodniu z Warszawy i 4 razy w tygodniu z Budapesztu.
– Czy zamierzamy się wycofywać z tej trasy? Nie. Podobnie jest z Japonią, gdzie latamy i dalej będziemy latać. Nie wiem czy i jak szybko wrócimy do pełnej częstotliwości 7 lotów w tygodniu, ale w Azji eksplorujemy też inne kierunki. Dobrym przykładem jest Mumbaj, czyli nasza druga trasa do Indii, gdzie latamy 2 razy w tygodniu – mówi Fijoł.
Członek zarządu LOT sugeruje też, że większą aktywność linii na trasach do Azji będzie miała miejsce, gdy Chiny zniosą restrykcje dla zagranicznych przewoźników.
– Gdy Chiny dopuszczą więcej rejsów, będziemy tam oczywiście latać częściej. Obserwujemy sytuację i dostosowujmy naszą strategię do panujących realiów – mówi Fijoł.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?