LOT największym przegranym nowego podatku na Węgrzech. Będzie musiał dopłacić prawie 120 zł od pasażera!
Węgierski podatek od ponadnormatywnych zysków to gorący temat w branży lotniczej, która przez ostatnie 2 lata pandemii notowała ogromne straty, a teraz jeszcze miałaby zostać dodatkowo opodatkowana. Stawka podatku miała wynosić od 10 do 15 EUR od pasażera i została już mocno skrytykowana m.in. przez Wizz Aira. Tymczasem w sobotni wieczór projekt nowej daniny, która wejdzie w życie od 1 lipca, pojawił się w węgierskim dzienniku ustaw. I jak widzimy, najmocniej poszkodowaną linią będzie… LOT. Jak wyglądają szczegóły podatku?
Hammamet od 2678 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Zielona Góra)
Monastir od 2419 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa del Sol od 2889 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Łódź)
Pierwszą ciekawostką jest fakt, że opodatkowane będą nie linie lotnicze, a… firmy zajmujące się handlingiem i obsługą pasażerów na lotnisku. Jest w tym pewnie trochę taniego marketingu, bo w ten sposób rząd odpiera zarzuty, że ściąga pieniądze od przewoźników, choć tak naprawdę nic to nie zmienia – agenci handlingowi z pewnością przerzucą bowiem koszty nowych danin na linie lotnicze, a te – na pasażerów.
Drugą zmianą jest zróżnicowanie stawek. Podstawowa wysokość podatku dla pasażerów wylatujących z Węgier to 3900 HUF, czyli 45 PLN od osoby. Opłata ta będzie naliczana dla pasażerów wylatujących z Węgier do krajów Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Irlandii Północnej, Albanii, Andory, Bośni i Hercegowiny, Macedonii Północnej, Islandii, Kosowa, Liechtensteinu, Mołdawii, Monako, Czarnogóry, Norwegii, San Marino, Szwajcarii, Serbii i Ukrainy.
W rozporządzeniu widać wpływy radosnej twórczości ministra Marcina Horały z okresu regularnego publikowania list z zakazami lotów. Na liście znalazły się bowiem takie kraje jak Andora czy Liechtenstein, które nie mają międzynarodowego lotniska.
Najwięcej zapłaci… LOT
Ta lista oznacza jednak spory problem dla LOT, bo w rozporządzeniu napisano, że w przypadku pasażerów podróżujących do krajów spoza listy stawka podatku wyniesie 9750 HUF, czyli…115 PLN. Z perspektywy LOT to dość ważne, bo narodowy przewoźnik lata z Budapesztu na 2 dalekich trasach: do Seulu i Nowego Jorku, do którego loty zostały wznowione kilka dni temu. I choć na tych trasach LOT nie lata jakoś przesadnie dużo, to dodatkowe obciążenie z pewnością będzie dla linii problemem. Tym bardziej, że już teraz ceny biletów mocno idą w górę, choćby z uwagi na ceny ropy i sankcje z powodu wojny na Ukrainie.
Wysokie opłaty, które uderzają przede wszystkim w LOT, dziwią tym bardziej, bo przecież LOT został już kilka lat temu namaszczony przez rząd Orbana na „narodowego przewoźnika Węgier” i miał wielkie plany ekspansji w tym kraju. Plany, które przerwała pandemia koronawirusa, zakładały uczynienie z Budapesztu drugiego hubu przesiadkowego LOT i uruchomienie m.in. 8 tras dolotowych do stolicy Węgier, gdzie pasażerowie przesiadali by się na długie trasy uruchamiane rzez narodowego przewoźnika. Swoją drogą, jest ironią, że węgierski rząd zwalnia z płacenia podatków pasażerów tranzytowych, a więc tych przesiadających się w Budapeszcie. Robi to w sytuacji, gdy LOT… właściwie nie ma takich pasażerów, chyba że chodzi o podróżnych z Warszawy, którzy lecą do Budapesztu, by tu przesiąść się do Seulu lub Nowego Jorku.