Linie obniżają ceny biletów na loty do USA, bo samoloty latają pustawe. Dla pasażerów to świetnie, ale LOT może mieć problem
Tego należało się spodziewać. Kontrowersyjna polityka prezydenta Donalda Trumpa dotycząca słynnych już ceł, ale nie tylko, sprawiła, że popyt na podróże do USA zaczął bardzo mocno spadać. Powodem mają być zarówno obawy przed spowolnieniem gospodarczym wywołanym przez wojnę celną, ale też po prostu obawy o bezpieczeństwo samych turystów czy też zwyczajnie oznaka protestu przeciwko temu, w jaki sposób prezydent USA uprawia politykę. Efekt słabnącego popytu na podróże odczuły już linie lotnicze w USA i Kanadzie, ale szybko dotarł on też do Europy. Pierwszymi liniami ze Starego Kontynentu, które otwarcie przyznały, że liczba chętnych na podróże transatlantyckie znacząco spadła, jest Air France-KLM.
Costa Blanca od 2957 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Side od 2984 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Marsa Alam od 2213 PLN na 9 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Prezes grupy Ben Smith przyznał w rozmowie z Bloombergiem, że przewoźnik musi obniżyć ceny biletów na loty do USA w klasie ekonomicznej, bo o ile kabiny biznes i premium są wypełnione, tak bardzo widoczny jest spadek zainteresowania lotami w najtańszych taryfach. Dane faktycznie są dość alarmujące: w „Rzeczpospolitej” czytamy, że tegoroczne rezerwacje na letnie podróże z USA do Europy są o 13 procent mniejsze niż przed rokiem, a w przypadku lotów z Europy do USA zmniejszyły się aż o jedną czwartą.
A to nie koniec złych wiadomość, bo Smith wskazuje na duże ryzyko wystąpienia spowolnienia gospodarczego wywołanego przez obecne działania Trumpa. To zaś – jak twierdzi – bardzo mocno wpłynie na branżę lotniczą, która ucierpi na takim kryzysie mocniej niż inne gałęzie gospodarki.
I choć obniżka cen biletów to paradoksalnie nienajgorsza informacja dla podróżnych szukających tanich okazji na loty do USA, to trzeba zadać sobie pytanie, czy i jak taki malejący popyt może wpłynąć na kondycję LOT, dla którego Ameryka Północna stanowi przecież absolutny priorytet?

„LOT musi się przygotować na pewne spowolnienie”
Czy LOT ma się więc czego obawiać?
– Sygnały o wyraźnym osłabieniu popytu na podróże do Stanów Zjednoczonych płyną obecnie z wielu rynków i wobec polityki prezydenta Trumpa raczej należy się spodziewać, że ten trend będzie się utrzymywał. Polonia w Stanach to mimo wszystko stosunkowo stabilny rynek, natomiast należy pamiętać o tym, że rozwój siatki połączeń transatlantyckich LOT-u był możliwy dzięki temu, że linia wyszła poza tę „polonijną” bańkę – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Dominik Sipiński, ekspert lotniczy z serwisu ch-aviation.com.
– Dziś LOT wozi dużo pasażerów biznesowych, ale też podróżnych z całego regionu, w tym Ukrainy. Ruch z innych państw też jest jednak mocno oparty o migrantów, więc pewnie LOT jest mniej narażony na mocne wahania niż linie, które wożą ruch biznesowy i turystyczny, ale na pewne spowolnienie raczej musi się przygotować – dodaje.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?