Fly4free.pl

Które miejsce w samolocie jest najbezpieczniejsze?

W USA między 1993 a 2000 rokiem było 568 wypadków samolotów przewożących pasażerów (uwzględniono wypadki, w których przeżyła przynajmniej jedna osoba). Łącznie na pokładach tych maszyn znajdowało się w momencie wypadku 5300 pasażerów. 95% z nich przeżyło (za "BBC - Horizon - Survivors Guide to Plane Crashes").Jakie miejsce w samolocie zająć, by być w tych 95%, gdyby doszło do katastrofy? Część odpowiedzi na to pytanie daje badanie wykonane w 2008 roku na Uniwersytecie Greenwich na zlecenie Civil Aviation Authority, które obejmowało analizę 105 wypadków lotniczych mających miejsce w latach 1977-1999 na terenie USA, w których nie wszyscy znajdujący się na pokładzie pasażerowie przeżyli (źródło).

Pierwsza przesłanka, która musi być spełniona to przeżycie uderzenia samolotu w podłoże. Jak siedzieć, by przeżyć uderzenie? Bardzo ważne jest zajęcie odpowiedniej pozycji, tak by chronić najbardziej narażoną na urazy głowę. Informacja o właściwej pozycji znajduje się zawsze na karcie bezpieczeństwa, z którą należy zapoznać się przed lotem.

Jeśli pasażerowi udaje się przeżyć uderzenie, co dalej? Najczęstszym zagrożeniem w rozbitej maszynie jest pożar. Przyjmuje się, że szansę na przeżycie mają pasażerowie ewakuowani w pierwszych 90 sekundach. Które miejsca to gwarantują?

Odpowiedź jest intuicyjna, poparły ją wyniki wzmiankowanych badań: największą szansę na przeżycie katastrofy mają osoby siedzące w rzędzie, w którym jest wyjście ewakuacyjne i jednym rzędzie przed i za wyjściem.

W przypadku osób siedzących 6/7 (różne wartości w zależności od źródła) i więcej rzędów od wyjścia ewakuacyjnego, ryzyko śmierci jest większe niż szansa na przeżycie.

Bezpieczniej jest też siedzieć na fotelu przy przejściu niż przy oknie, z racji tego, że szybciej można opuścić miejsce i ruszyć do ewakuacji.

Eksperci radzą, by zawsze po zajęciu miejsca na pokładzie policzyć, ile rzędów dzieli zajmowany fotel od wyjścia ewakuacyjnego. Wynika to z tego, iż w zadymionej kabinie wypatrzenie sygnalizacji wskazującej wyjście może być niewykonalne. Wtedy dotrzeć do wyjścia można licząc wyczuwane ręką, mijane rzędy foteli.

Tak jest w przypadku pożaru na pokładzie. Inna sytuacja zagrożenia to wodowanie. Tu bezwględną zasadą w czasie ewakuacji jest, by kamizelkę ratunkową napełniać powietrzem dopiero po opuszczeniu kabiny, nigdy wewnątrz maszyny.

Kolejną żelazną zasadą pasażera, który chce mieć poczucie, że zapewnia sobie maksimum bezpieczeństwa na pokładzie w sytuacji zagrożenia jest siedzenie w fotelu z zapiętymi pasami, gdy tylko jest to możliwe, a nie tylko gdy nakazuje to komunikat „zapnij” pasy. W sytuacji zagrożenia najprostsza czynność, taka jak zapięcie pasów, może przerastać osobę sparaliżowaną strachem.

Tyle odnośnie bezspornych faktów. Istnieje jeszcze jedna teoria, jednak kwestionowana. Serwis Popularmechanics.com w 2007 roku przeanalizował dane z wypadków lotniczych na terenie USA, które wydarzył się od 1971 roku. Na podstawie statystyki miejsc zajmowanych przez osoby, które przeżyły te zdarzenia, Popularmechanics.com ustalił, że im dalej od dziobu samolotu, tym bezpieczniej. Poniżej graf przedstawiający procentowo szansę na przeżycie w zależności od zajmowanego miejsca w analizowanych sytuacjach:

Krytycy tej teorii twierdzą, że mimo przebadania dużej próby lotów, badania nie są miarodajne, bowiem każda katastrofa przebiega inaczej, i różne części samolotu są najbardziej narażone na zniszczenia zależnie od konkretnej sytuacji.

Autor daje jednak wiarę statystyce i stara się zajmować miejsca z tyłu samolotu w pobliżu wyjść na ogonie.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Osobiscie wolałbym artykuł ktory mowi jak byc w tych 5 % podczas katastrofy :). Pozdrawiam
n00b, 16 marca 2010, 10:52 | odpowiedz
a ja dodam do tego że W USA między 1993 a 2000 r...w momencie wypadku 5300 pasażerów. 95% z nich przeżyło. czyli zginęło jakieś 265 osób , nie znam danych w USA ale w Polsce w długie weekendy na drogach ginie nawet do 50 osób więc 265 w USA to może być kwestia tygodnia max miesiąca.... znalazłem takie info Ostrożne kalkulacje wykazują, że 42 000 śmiertelnych wypadków drogowych w USA(rocznie).... to pokazuje jak bezpieczne są samoloty
LJ, 16 marca 2010, 11:47 | odpowiedz
Samolot to statystycznie najbezpieczniejszy środek transportu.
Kamil Lodziński, 16 marca 2010, 12:10 | odpowiedz
statystyka to kiszka i "bzdet" w znaczeniu ogólnym... :) jak idziesz z psem na spacer macie statystycznie po 3 nogi :D
luk, 16 marca 2010, 12:20 | odpowiedz
no i zdaje się, że pociąg bije samolot na głowę jeśli chodzi o bezpieczeństwo licząc na ilość zgonów w wypadkach / ilość przewożonych pasażerów...
luk, 16 marca 2010, 12:27 | odpowiedz
tylko pociągiem nie dotrzesz na Karaiby :)
luk, 16 marca 2010, 12:27 | odpowiedz
Mnie na geografii w liceum uczyła, że jednak pociąg przegrywa z samolotem :)
dzarek, 16 marca 2010, 12:33 | odpowiedz
pani uczyła, bo mi gdzieś zjadło podczas przeładowywania strony :P
dzarek, 16 marca 2010, 12:42 | odpowiedz
Racja, chodziło mi o parę samolot - samochód.
Kamil Lodziński, 16 marca 2010, 13:28 | odpowiedz
Statystyka to nie jest "bzdet". Grunt to dysponować odpowiednią ilością prób. Badacze przeanalizowali 105 wypadków. To nie jest dużo, ale badanie dało racjonalne wyniki - im bliżej wyjścia bezpieczeństwa, tym bezpieczniej. W badaniach brakuje mi tylko uwzględnienia rozmieszczenia wyjść ewakuacyjnych i wielkości samolotów, bo nie daje nam to odpowiedzi, czy bardziej znaczące jest to gdzie znajduje się wyjście (w której części samolotu), czy sam fakt, że siedzimy obok wyjścia. No i nie wiemy jak to się ma do wielkości samolotu. Tak czy inaczej preferuję miejsca przy wyjściu ewakuacyjnym. Jeśli chodzi o rady przekazane na obrazkach - byłbym ostrożny ze ściąganiem butów. Zapewne rada na obrazku dotyczy tylko butów na obcasie, ale ważne jest żeby wszyscy dobrze ją zinterpretowali. Buty na obcasie mogą utrudnić szybką ewakuację, dlatego je ściągamy. Jednak obuwie warto mieć założone, ponieważ w razie wypadku chroni stopy przed urazami mechanicznymi oraz termicznymi. Z innych rad, które chciałbym Wam przekazać: * słuchajcie zawsze stewardess! Zapewne wielu z często latających myśli, że ich już to nie dotyczy, że to znają na pamięć. To może ich kosztować życie. Przede wszystkim każdy samolot jest inny, stewardessy podadzą najważniejsze informacje dotyczące samolotu którym właśnie lecimy * czytajcie informacje, dotyczące samolotu i postępowania w sytuacjach awaryjnych, zawarte w broszurkach, które zazwyczaj znajdują się w tylnych kieszeniach siedzenia przed nami * rozejrzycie się po samolocie, zobaczcie jak ustawione są siedzenia oraz gdzie są wyjścia awaryjne * powtórzcie sobie 2 razy plan działania na wypadek różnych sytuacji (pożar, wodowanie) * jak już wspomniałem starajcie się mieć na sobie obuwie z zawiązanymi sznurowadłami. Jeśli chcecie stopom dać odpocząć zdejmijcie je, ale niech będą gotowe w razie nagłej sytuacji ;) Najważniejsze żebyście ich później nie szukali * jeśli lecicie ze swoimi rodzinami - rezerwujcie miejsca blisko siebie! Jeśli jesteś matką/ojcem pilnuj swoich dzieci, żeby siedziały na swoim miejscu. Dzięki temu w razie potrzeby ewakuacji nie będziecie się szukać. Czytałem kiedyś, że w ten sposób ginie sporo ludzi, którzy przeżyli uderzenie. Warto też z rodziną porozmawiać o kwestiach bezpieczeństwa przed lotem. Nigdy nie wiemy jak będziemy zachowywać się w sytuacji zagrożenia życia, ale im więcej osób wie co robić tym mamy większe szanse. * nie ubierajcie rzeczy ze sztucznych materiałów! Naprawdę niewiele potrzeba, aby takie rzeczy zapalić, a po zapaleniu palą się błyskawicznie. Jakby tego było mało, w trakcie spalania większość z nich przylepia się do ciała - szanse na przeżycie są niewielkie. Ubierajcie tylko rzeczy z naturalnych tworzyw. Najlepiej bawełniane. * jeśli przed uderzeniem w ziemię macie czas na założenie czapki (no i jeśli ją macie) - załóżcie ją, spełnia rolę podobną do butów. W dodatku pali się wolniej niż włosy. To nie są wymagające czynności, a mogą uratować życie. Na koniec moja osobista rada - przed wyłączeniem telefonu porozmawiaj chwilę z najbliższymi - mamą, tatą, żoną/mężem :) W razie katastrofy, na pewno będzie im łatwiej. Czasem zapominamy, że samolot to tylko maszyna i katastrofa, choć bardzo mało prawdopodobna, zawsze jest możliwa. Pozdrawiam i życzę bezpiecznych lotów :)
Marcin, 16 marca 2010, 13:43 | odpowiedz
Wg wiki (http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofy_samolot%C3%B3w_cywilnych) od 1993 do 2000 roku w USA było ponad 800 ofiar śmiertelnych w katastrofach samolotów cywilnych. To nijak nie przystaje do liczb, które podane są w tym artykule. Polecam również sekcję "Safety" w artykule "Aviation accidents and incidents" na angielskiej wiki (http://en.wikipedia.org/wiki/Aviation_accidents_and_incidents#Safety).
zenek, 16 marca 2010, 14:19 | odpowiedz
Zenek, badanie dotyczyło tylko katastrof samolotów, w których ktoś przeżył.
Kamil Lodziński, 16 marca 2010, 14:30 | odpowiedz
Pogrubiony pierwszy akapit artykułu nic takiego nie sugeruje. Co więcej - drugi akapit w żadnym wypadku nie sugeruje, że badania przeprowadzone w 2008 roku na przytoczonej próbie dotyczyły wymienionego wcześniej okresu (co zresztą jest o tyle dziwne, że w 2008 roku dostępne były większe dane statystyczne). Mniejsza jednak o to. Zwracam jednak uwagę na ciekawą rzecz - wg danych z wiki (ten sam link) w przytoczonych przeze mnie katastrofach nie ocalała ani jedna osoba. Zważywszy na fakt, że dane z wiki dotyczą katastrof, w których poniosło śmierć 50 i więcej osób możemy spokojnie założyć, że te katastrofy, które były brane pod uwagę miały miejsce z udziałem raczej mniejszych samolotów. Zastanawiam się zatem jak takie badania przekładają się na dzisiejsze warunki.
zenek, 16 marca 2010, 15:07 | odpowiedz
Jeśli mówimy o szczegółach katastrof: http://www.planecrashinfo.com/
Marcin, 16 marca 2010, 15:46 | odpowiedz
Zenek, dzięki za rzeczowe uwagi, edytowałem tekst, teraz powinno być jasno i czytelnie. Badania źródłowe podlinkowałem, masz tam opis konkretnych maszyn, które brały udział w zdarzeniu. Są to maszyny raczej średnie i duże.
Kamil Lodziński, 16 marca 2010, 16:16 | odpowiedz
Sądząc po użytkownikach forum można stwierdzić, że wszyscy są weteranami przelotów samolotami (wszelakimi) hehe. A teraz serio: ile razy przytrafiło się wam jakiekolwiek 'awaryjne' albo nie do końca pomyślne lądowanie? Mojej osobie tylko raz mignęły filmy z youtube'a przed oczami jak młody pilot lądował za daleko na pasie i do tego jednym 'półdupkiem' samolotu ;P A co do pasów bezpieczeństwa: warto je b.dobrze zapinać, szczególnie to jest ważne przy ostrym hamowaniu - widziałam jak ludzie sobie guzy nabijali o siedzenie przed nimi! wow
Natalia, 16 marca 2010, 19:41 | odpowiedz
Statystycznie to co szósty z nas jest Chińczykiem. Po za tym wszystko też zależy od rodzaju katastrofy. Nieraz w brew pozorom lepiej było by siedzieć z przodu, innym razem z tyłu, albo w środku. Niemniej tekst można traktować jak ciekawostkę.
qwert, 16 marca 2010, 21:37 | odpowiedz
Zauważyłem, że niewłaściwie lub nieprecyzyjnie czytacie dany artykuł. Napisano bowiem tylko o tych przypadkach w roku 1993 - 2000, w których przeżyła co najmniej 1 osoba. Nie ma w tym materiale, z oczywistych względów, gdyż jest to artykuł jak przeżyć, informacji ile rzeczywiście było takich wypadków samolotowych, uwzględniając również te, w których nikt nie przeżył. Dlatego obliczenia wasze są błędne i należało by je skorygować. Nie zmienia to jednak faktu, że samoloty są wciąż najbezpieczniejszym środkiem transportu.
ŁB, 17 marca 2010, 7:20 | odpowiedz
Względem bezpieczeństwa transportu publicznego, wydaje się że statystycznie to jednak autobus jest niekwestionowanym liderem... Co do arykułu: "(...)Łącznie na pokładach tych maszyn znajdowało się w momencie wypadku 5300 pasażerów. 95% z nich przeżyło (za “BBC – Horizon – Survivors Guide to Plane Crashes”) " - to jakies 9,3 pasażera w każdym z tych samolotów. Ergo - o ile już dochodzi do wypadku gdzie giną ludzie to większe szanse na przeżycie jest w małym samolocie (ale ten wniosek to tak naprawdę tylko sztuka dla sztuki) - jako ciekawostka to fajne ale wprowadza trochę czytelnika w błąd. Skądinąd zestawienie ciekawych informacji.
Mareck, 18 marca 2010, 12:24 | odpowiedz
uzupełnienie w 568 wypadkach wzięło udział 5300 pasażerów - stąd statystycznie około 10 osób na pokładzie, co raczej zaciemnia obraz sytuacji w odniesieniu do zwykłej podróży "Kowalskiego"
Mareck, 18 marca 2010, 12:42 | odpowiedz
Zawsze katastrofę samolotu nagłaśniają bo bardzo rzadko się zdarza! jest wiele lądowań awaryjnych kończących się sukcesem i wszyscy przeżywają . więc bez paniki, jakby zebrać ludzi ,którzy zginęli w ciągu jednego dnia w jednym kraju to można potraktować ich niejako pasażerów feralnego samolotu.w ogóle nie boję się podróżować samolotem , jest bardzo bezpieczny, za to przerażają mnie szybkie samochody i motory, nie czuję kompletnie komfortu. jedyne co ludzi uspokaja w tej formie transportu, jest to że są na ziemi a nie w powietrzu.
ann, 15 kwietnia 2010, 18:52 | odpowiedz
Szukam dobrego ubezpieczenia do auta, ktoś korzystał z tego? https://direct.money.pl/o/salechannel.php?idSaleChannel=437&idDistributor=2097
AgaFen, 21 listopada 2014, 13:11 | odpowiedz
Mały Twój błąd dane dot.: "uwzględniono wypadki, w których przeżyła przynajmniej jedna osoba". Ofiar było o wiele wiecej bo trzeba doliczyć katastrofy z 100 % śmiertelnością. A po 2010 jeszcze doszło wtc
non, 14 stycznia 2015, 3:36 | odpowiedz
Myślę,że ten o to tu zamieszczony opis jest wspaniały. Pokonał mój lęk przed lataniem I przeobraził go w chęć latania. Bardzo wam dziękuję I pozdrawiam!
Aleksandra, 21 stycznia 2016, 8:24 | odpowiedz
nie ma czegoś takiego jak statystycznie...chory wymysł rządów by manipulować ciemnym ludem. Tak jak wymyślone kierunki jak socjologia i psychologia, etc.
diabolo777, 3 października 2016, 21:03 | odpowiedz
porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »