więcej okazji z Fly4free.pl

Te wielkie lotnicze marki w tym roku okryły się wstydem. Pomyślisz 2 razy, zanim z nich skorzystasz?[KAPISZONY 2022]

Foto: minhanphotos / Shutterstock
W mijającym roku wróciliśmy do latania, co najbardziej zaskoczyła jednak… samą branżę lotniczą. Im większa linia czy lotnisko, tym większe problemy. Ale porażek branża lotnicza zanotowała w tym roku zdecydowanie więcej.

MIjający rok należy ocenić dość pozytywnie z punktu widzenia branży lotniczej, jak i samych pasażerów, o czym pisaliśmy w środę na naszych łamach w  podsumowaniu roku. Nie zabrakło jednak wydarzeń negatywnych, wstydliwych i po prostu złych, które kładą się cieniem na całą branżę. Co to za wydarzenia?

1. Lotnicza klęska urodzaju

Temat, któremu poświęciliśmy mnóstwo miejsca w mijającym roku, czyli gwałtowny powrót popytu na podróże, który zaskoczył niektóre lotniska i linie lotnicze w niespotykanej skali. Problemy zaczęły się już w marcu na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, które przez lata uchodziło za ideał, jeśli chodzi o duże europejskie lotniska. Ostatnie miesiące sprawiły jednak, że ta opinia legła w gruzach: holenderski port nie doszacował skali powrotu popytu, czego efektem był brak rąk do pracy (lotnisko w czasie pandemii zwolniło wielu pracowników i nie było w stanie uzupełnić tych braków kadrowych) i wielogodzinne kolejki na lotniskach oraz tysiące odwołanych i opóźnionych rejsów. Problemy były tak poważne, że lotnisko nie było w stanie ich rozwiązać przez cały letni rozkład lotów, a kolejne wydarzenia wokół Schiphol budziły na przemian wesołość i przerażenie. Wymieńmy tylko kilka: lotnisko kilka razy prosiło przewoźników o zatrzymanie sprzedaży biletów na niektórych trasach, zmuszało też linie do anulowania części rejsów, wprowadzając sztuczne ograniczenia przepustowości, by rozładować ruch. Pasażerowie próbowali desperacko zdążyć na swoje loty, stąd np. rekordy popularności biła usługa VIP z fast trackiem, którą jednak po kilku tygodniach zawieszono, bo czas oczekiwania do odprawy był niemal identyczny, jak przy przechodzeniu przez normalne bramki. Oczywiście spowodowało to też poważne kłopoty u przewoźników, którzy przenosili część lotów na inne lotniska, a inne odwoływali. Najmocniej oczywiście rykoszetem dostała linia KLM, która została zmuszona do największej liczby anulacji i nie szczędziła krytyki władzom lotniska. Za problemy portu zapłacił zresztą sam prezes portu, który stracił stanowisko, a samo Schiphol doczekało się nowego pseudonimu. Niezbyt miłego… cóż, pozostańmy przy tym, że po angielsku…

Foto: Shutterstock

2. Takich lotnisk i linii z problemami było więcej Wśród nich „landrynka”

Przejściowe kłopoty miały też min. lotniska w Dublinie czy Brukseli, ale drugim lotniskiem ze zdecydowanie największymi problemami było londyńskie Heathrow, które także nie mogło sobie poradzić z brakiem rąk do pracy. Tu straty wizerunkowe i nie tylko były równie poważne, a efektem było wprowadzenie limitu liczby lotów przez lotnisko, a także fakt, że British Airways musiał odwołać w sumie kilkanaście tysięcy wcześniej zaplanowanych lotów. No właśnie, brytyjski przewoźnik też mocno cierpiał na problemach Heathrow i wcale nie jest powiedziane, że w tym roku będzie inaczej. Na polskim podwórku też mieliśmy linię, która radziła sobie gorzej od rywali. Przewoźnikiem tym był Wizz Air, który w mijającym roku miał bardzo duże problemy z dużymi opóźnieniami oraz dużą liczbą odwołanych lotów. Władze przewoźnika przyznają, że nie doceniły skali problemów w branży lotniczej, a więc nie tylko lotnisk, ale też problemów kadrowych kontrolerów przestrzeni powietrznej w Europie, ale tajemnicą poliszynela jest też to, że sama „landrynka” miała własne problemy z brakiem rąk do pracy. W efekcie dla węgierskiego przewoźnika nie był to zbyt udany rok pod kątem wizerunkowym i nie tylko, co – jak pisaliśmy wczoraj na naszych łamach – skwapliwie wykorzystał Ryanair.

3. Rosyjska agresja na Ukrainę i jej wpływ na branżę lotniczą

Wybuch wojny jest oczywiście wielką tragedią, jednak nie sposób nie wspomnieć o konsekwencjach dla podróżowania. A te okazały się negatywne i to na wielu poziomach: poczynając od wzrostu cen ropy przez wzajemne sankcje Rosji i krajów UE, w wyniku których dla europejskich przewoźników została zamknięta rosyjska przestrzeń powietrzna, czyli najkrótsza droga lotnicza do Azji. Dla wielu przewoźników oznaczało to drastyczne wydłużenie czasu i kosztów podróży – połączenie LOT do Tokio zostało wydłużone o prawie 4 godziny, a Finnair musiał niemal całkowicie zmienić swoją dotychczasową strategię biznesową. Na problemach linii z Europy skorzystały przede wszystkim Turkish Airlines i linie z Zatoki Perskiej, jak Qatar Airways czy Emirates, które zwiększyły swoje oferowanie na trasach do Rosji i stały się dla pasażerów z tego kraju niejako oknem na świat. Trzy grosze należy też dorzucić o linii Air Serbia, czyli jedyny europejski przewoźnik, który nie przyłączył się do unijnych sankcji i jak gdyby nigdy nic lata sobie z i do Rosji w najlepsze.

Foto: M101 / Shutterstock

4. Kryzys w PAŻP i niepewna majówka

Tak gorącej atmosfery w polskiej branży lotniczej jak pod koniec kwietnia nie było od momentu wybuchu pandemii. Wszystko za sprawą sporu kontrolerów ruchu lotniczego z PAŻP w sprawie nowych warunków zatrudnienia. Rozmowy ciągnęły się długo i w pewnym momencie było już o krok od…odwołania majówki, a przynajmniej dla podróżnych mających lotnicze plany z Modlina lub Warszawy. Ostatecznie jednak obie strony porozumiały się, choć nieszczęście (i wynikający z niego chaos) były niezwykle blisko. 

Foto: Modlin Airport

5. Impas i niepewna przyszłość wokół dalszej obecności Ryanaira w Modlinie

W Modlinie nic nowego: zarząd i marszałek narzekają, że nie ma zielonego światła na modernizację i rozbudowę lotniska, a bez tego nie może ono zarabiać, a PPL odpowiada, że da zielone światło na rozbudowę, jak lotnisko zacznie zarabiać; Ma to sens? Nie bardzo, ale tak to wszystko się toczy od wielu lat. W tym roku pojawił się jednak przełom, bo tej utrzymującej się stagnacji zaczął mieć dość Ryanair. Podczas konferencji prasowej we wrześniu Michael O’Leary zakomunikował krótko, że Modlin nie chce się dogadać w sprawie nowej umowy z Ryanairem, więc Ryanair zamyka część tras i nie ogłosi żadnych nowych, dopóki zarząd Modlina nie zmięknie. Jest to oczywiście część strategii negocjacyjnej Ryanaira (podobnie jak zgłoszenie wniosku o sloty na Lotnisku Chopina w Warszawie), choć jednocześnie też wyraz tego, że Irlandczycy powoli tracą cierpliwość. Tym bardziej, że czasu jest już coraz mniej, bo obecna umowa przestanie obowiązywać już jesienią przyszłego roku. Co dalej? Nikt nie wyobraża sobie wyjścia Ryanaira z Modlina, ale z drugiej strony… to będzie jedna z największych niewiadomych nadchodzącego roku.

6. Z dużej chmury mały deszcz, czyli siatka połączeń z Radomia

Miało być lotnisko, które zgarnie cały ruch low-costowy i czarterowy z Warszawy i okolic, jest oferta, która może zadowolić co najwyżej mieszkańców Radomia i Kielc. Nowe lotnisko, zbudowane kosztem ponad 800 mln zł, ma ostatecznie zacząć działać w kwietniu przyszłego roku (choć nieoficjalnie słyszy się, że termin może ulec wydłużeniu, bo certyfikacja portu nie zostanie przeprowadzona na czas). Dokąd polecimy? Oferta czarterowa portu wygląda całkiem solidnie, bo polecą stąd niemal wszystkie duże biura podróży z wyjątkiem Rainbow (choć można się czepiać, że poza Itaką w większości będą oferowały symboliczną liczbę rejsów). Za to jeśli chodzi o przewoźników regularnych to jest dramat. Jedyną linią, która uruchomi loty z portu Warszawa-Radom (przypomnijmy: dedykowanego tanim liniom) jest LOT, który uruchomi stąd loty do Kopenhagi, Paryża i Rzymu, a dodatkowo być może jeszcze 2 wakacyjne trasy do Albanii i Grecji. Co dalej? Wizz Air długo flirtował z PPL w sprawie lotów z Radomia, jednak wydaje się, że ostatnie deklaracja przedstawiciela linii jasno pokazują, że linia nie pojawi się w Radomiu w przyszłym roku. Czy pojawi się ktoś jeszcze? Trudno powiedzieć, ale raczej nie można być optymistą w tej kwestii.

7. LOT dalej na ogromnym minusie. Czy ten rok przyniesie zmiany?

Nie pomogła ogromna pomoc publiczna – z opublikowanych w tym roku danych wynika, że w 2021 roku LOT zanotował aż 1,327 mld zł netto straty na działalności podstawowej. W tym roku sytuacja ma już wyglądać znacznie lepiej, choć trudno spodziewać się powrotu do rentowności. Mimo tej poprawy pod koniec roku zdymisjonowany został prezes LOT Rafał Milczarski. Z pewnością pozytywnie przyjęli to związkowcy, z którymi rządzący przez niemal 7 lat spółką prezes był mocno skonfliktowany. Rada nadzorcza nie podała powodów wotum nieufności dla Milczarskiego, choć najczęściej wymienianą przyczyną jest właśnie kiepska kondycja finansowa LOT. Widoków na lepszą przyszłość nie do końca widać – przewoźnik miał według nieoficjalnych informacji składać wniosek o drugą transzę pomocy publicznej, nie powiodły się też na razie plany gry „o pełną pulę” odszkodowania od amerykańskiego Boeinga za uziemienie MAX-ów. Z pewnością przyszły rok będzie niezwykle istotny dla przyszłości LOT.

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »