Kaliningrad niby odcięty po lotniczych sankcjach, a jednak loty wciąż się odbywają. Jak to możliwe?
Unijne sankcje blokujące dostęp dla samolotów z Rosji do przestrzeni powietrznej krajów UE, wprowadzone w związku z agresją na Ukrainę, sprawiły wiele kłopotów przewoźnikom z Rosji. Jak pisaliśmy na naszych łamach, Aerofłot odwołał wczoraj wszystkie loty do Europy oraz Ameryki Północnej i Środkowej, loty odwoływali też inni przewoźnicy. Najciekawsza w tym wszystkim pozostaje kwestia graniczącego z Polską obwodu kaliningradzkiego, który jest najdalej wysuniętym na zachód regionem Rosji. Jako eksklawa, jest on pozbawiony bezpośredniej łączności drogowej z główną częścią Rosji, więc bardzo duże znaczenie mają dla niego bezpośrednie połączenia lotnicze.
Teoretycznie więc wydawałoby się, że decyzja krajów UE o zamknięciu przestrzeni powietrznej dla samolotów z Rosji oznacza blokadę lotniczą Kaliningradu. Tak się jednak nie stało, a wielu internautów zadaje sobie pytanie, dlaczego. Odpowiedź przynosi m.in. serwis Flightradar
Czytamy w nim, że rosyjskie samoloty korzystają z wąskiego przesmyku na Bałtyku między granicami narodowych przestrzeni powietrznych, który jednocześnie stanowi międzynarodową przestrzeń powietrzną. Dzięki temu w dalszym ciągu możliwe jest realizowanie lotów krajowych.

W efekcie linie lotnicze wciąż kontynuują loty z Kaliningradu, choć siłą rzeczy, są one mocno wydłużone, a przewoźnicy notują opóźnienia. Weźmy na przykład połączenia do Moskwy, które przed sankcjami realizowane były właściwie w prostej linii: przez przestrzeń powietrzną Litwy i Białorusi. Średni czas takiego lotu trwał około 90 minut.

Od momentu wprowadzenia sankcji rosyjskie linie latające na tej trasie muszą korzystać ze wspomnianej wyżej, okrężnej drogi, co wydłuża czas lotu o około godzinę.
