Szykuje się dobry rok w lotnictwie. Chcemy podróżować więcej, a ceny biletów nieco spadną
Aż 5,2 mld pasażerów – tyle mają przewieźć linie lotnicze w 2025 roku. Jeśli faktycznie uda się to osiągnąć, to wynik będzie rekordowy i pierwszy raz w historii przekroczy magiczną barierę 5 miliardów pasażerów. I każdy z nas przyłoży do tego swoją cegiełkę, a znaczna część z Was zapewne wielokrotnie. Pomyślcie o tym lecąc gdzieś w przyszłym roku.
Monastir od 1859 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hurghada od 1660 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Hammamet od 2528 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Linie zarobią na… jedną kawę, ale to i tak wzrost zysku
Zdecydowanie mniej spektakularną, chociaż wciąż dobrą prognozą jest ta dotycząca zysku netto linii lotniczych w przeliczeniu na jednego pasażera.
– Średni zysk na pasażera sięgnie poziomu 7 USD. To więcej niż w latach poprzednich, ale nadal równowartość jedynie jednego dużego latte w Genewie – komentowała Marie Owens Thomsen, główna ekonomistka w IATA podczas spotkania w Genewie. – To za mało dla tej branży – podkreśliła.
I faktycznie, w tej kwestii bywało już lepiej, choć nieznacznie. W 2023 roku zysk netto wynosił 7,9 USD, ale dla równowagi w tym roku jest mniejszy i wynosi 6,4 USD. Będzie więc poprawa, ale do rekordu daleko. Jednak dzięki stale rosnącej liczbie pasażerów ogólny zysk linii lotniczej wzrośnie. Według prognozy na 2025 przewoźnicy mają osiągnąć 36,6 mld USD zysku, w porównaniu do 31,5 mld USD w tym roku.
– To będą ciężko zarobione pieniądze, głównie dzięki niższym cenom ropy naftowej i stałemu wypełnieniu samolotów (tzw. load factor – przyp. red.) na poziomie powyżej 83%, a także ścisłej kontroli kosztów, inwestycjom w dekarbonizację i zarządzeniem nadzwyczajnym ożywieniu popytu po pandemii – wylicza Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
Z kolei ogólne przychody linii lotniczych mają wzrosnąć o 4,4 procent. To oznacza, że przewoźnicy mogą osiągnąć pułap 1,007 biliona dolarów – w tym aż 705 miliardów z przewozów pasażerskich.
Jest też dobra wiadomość dla pasażerów. IATA prognozuje niewielki (ale jednak!) spadek cen biletów. W 2025 roku średnia cena jednego biletu lotniczego (razem z dodatkowymi usługami, jak bagaż czy wybór miejsca) będzie wynosić 380 USD. To o 1,8 proc. mniej niż w tym roku. O 8 proc. ma natomiast wzrosnąć popyt na przeloty pasażerskie i jest to więcej niż wcześniej zakładano. Aż 41 procent badanych deklaruje, że zamierza podróżować więcej, 53 proc. zamierza utrzymać częstotliwość, a tylko 5 proc. planuje latać mniej.
Zachwiany łańcuch dostaw i uziemione samoloty nie ułatwiają
Co ważne, prognozowany rozwój branży jest optymistyczny, pomimo problemów, z jakimi lotnictwo – a w szczególności linie lotnicze – muszą się mierzyć. Chodzi przede wszystkim o problemy z łańcuchem dostaw i uziemianie samolotów.
– Problemy z łańcuchem dostaw frustrują każdą linię lotniczą, z potrójną mocą uderzając w przychody, koszty i wyniki środowiskowe. Nie ma wątpliwości, że gdybyśmy mieli więcej samolotów, można by je opłacalnie rozlokować i zwiększyć przychody. Tymczasem starzejąca się flota, z której korzystają linie lotnicze, ma wyższe koszty konserwacji, spala więcej paliwa i wymaga więcej kapitału, aby utrzymać ją w ruchu – podsumowuje Walsh. – To czas, w którym linie lotnicze muszą naprawić swoje straty po pandemii, ale jest to skutecznie ograniczone przez problemy z łańcuchem dostaw, które producenci muszą czym prędzej rozwiązać – dodaje.
Linie odbierają znacznie mniej samolotów niż przewidywały – w tym roku średnio 30 proc. mniej niż prognozowano. A przyszły rok też nie napawa optymizmem, bowiem pierwotnie przewoźnicy liczyli na dostawę 2293 maszyn. Tymczasem już teraz mówi się o 1802 samolotach.
– Zaległości (łączna liczba niezrealizowanych zamówień) na nowe samoloty osiągnęły 17 000 samolotów, co jest rekordowym wynikiem – czytamy w raporcie stowarzyszenia. – Przy obecnych wskaźnikach dostaw, realizacja zajęłaby 14 lat. Liczymy, że czas oczekiwania skróci się wraz ze wzrostem wskaźników dostaw.
IATA wylicza, że obecnie średni wiek floty wynosi aż 14,8 lat, co również jest rekordowym wynikiem, choć niechlubnym. Wcześniej – aż od lat 90. – średnia utrzymywała się w granicach 13,6 lat.
Dodatkowo aż 14 proc. maszyn na całym świecie jest obecnie uziemionych. To około 5 tysięcy samolotów. To wciąż więcej niż przed pandemią koronawirusa, ale trzeba mieć na uwadze, że część z nich to rosyjskie maszyny uziemione z powodu sankcji.
IATA dostrzega też inne zagrożenia dla branży. Wśród nich wymienia przede wszystkim zachwiania cen ropy naftowej, konflikty zbrojne i niepewną sytuację polityczną po przejęciu prezydentury w USA przez Donalda Trumpa. Czas pokaże czy i ile z nich realnie wpłynie na sytuację linii lotniczych, lotnisk i samych pasażerów.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?