To może być najwyższy podatek lotniczy w UE! Zapłacą go… tylko najbogatsi pasażerowie
Francuzi są od lat w „awangardzie” walki o zrównoważony transport, na czym cierpią jednak linie lotnicze. O ile jednak wprowadzony przez nich zakaz lotów krajowych okazał się mocno rozwodniony i dotknął linie lotnicze w bardzo umiarkowanym stopniu (dotyczył tras między miastami, do których nie da się dotrzeć pociągiem w ciągu 2,5 godziny, ale z szeregiem wyjątków), tak pomysł nowego podatku lotniczego może być już dla przewoźników znacznie bardziej dolegliwy. Francuski rząd chce bowiem opodatkować pasażerów najbogatszych, czyli tych podróżujących biznesem i klasą pierwszą. Uzyskane z tego podatku pieniądze mają pójść na kompleksowy plan modernizacyjny francuskiej kolei, który ma w sumie kosztować aż 100 mld euro. Wygląda więc na to, że francuski rząd stara się szukać na ten cel pieniędzy, gdzie tylko może.
Ayia Napa od 2639 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa del Sol od 1530 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Sharm El Sheikh od 2909 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Ile wyniesie nowy podatek? Konkretne kwoty jeszcze nie padły, ale wiadomo, że nowa danina ma przynieść ok. 100 mln euro wpływów do budżetu w latach 2023-2027.
Warto dodać, że Francuzi już od dawna mieli zakusy na jeszcze większe opodatkowanie pasażerów. W 2020 roku chcieli wprowadzić potężny podatek, w ramach którego ceny biletów w klasie ekonomicznej miałyby wzrosnąć o 30 do 60 euro, a w klasie biznes – od 180 do 400 euro. Ostatecznie pomysł ten nie przeszedł z uwagi na pandemię koronawirusa i fakt, że znajdujące się w poważnych tarapatach finansowych linie lotnicze nie chciały jeszcze kolejnych fiskalnych obciążeń.
Czy obecny plan z opodatkowaniem najbogatszych podróżnych wypali? Wiadomo, że bardzo niezadowolona z tych planów jest linia Air France. Rzecznik przewoźnika komentuje, że Francja już teraz jest krajem, który najmocniej obciąża podatkami linie lotnicze. Z kolei przedstawiciele ministerstwa transportu uważają, że skoro nowy podatek zapłacą tylko podróżni i tak kupujący najdroższe bilety, to najpewniej i tak nie odczują oni tej podwyżki.