Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 31 Mar 2019 15:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Od wielu już lat, każdego roku, dokładnie w ferie zimowe opuszczamy nasz szary i zimny wtedy kraj i wyruszamy w nieznane. „My” to znaczy: żona, 5.5 letnia córka występująca dalej pod ksywką Alex no i ja. Typowo śledzę promocje oraz błędy taryfowe i zawsze udaje się coś upolować. Tym razem było inaczej. A to wszystko przez siostrę żony. Uparła się, by zorganizować wesele dokładnie w wąskim przedziale czasowym kiedy możemy wyjechać. Koniec i kropka. Strasznie dziwne, bo jej argumenty były mocno naciągane. Więc albo wesele albo wyjazd. Oczywiście na wesele siostry trzeba pójść, wyjechać też by się chciało, cóż więc robić? Postanowiliśmy postawić rodzinę przed faktem dokonanym i .. kupić bilety lotnicze, możliwie jak najszybciej. Z pomocą przyszedł Qatar i jego promocja na Wietnam, udało się zdobyć bilety open-jaw na trasie Warszawa->Doha->Hanoi i Ho Chi Minh->Doha->Warszawa w całkiem fajnej cenie. Czynnikiem decydującym była możliwość zrobienia jednodniowego stopa w Doha, bo bardzo chcieliśmy zobaczyć Katar. Jak już kupiliśmy bilety od razu zakomunikowaliśmy to rodzinie. Reakcja szwagierki: aa, ok, mnie w zasadzie na tym terminie nie zależało, zrobię wesele tydzień później. Głupszemu trzeba ustąpić. Ja: 8-)

A oto plan naszej wyprawy:

Dzień 1: 15:50 wylot z Warszawy, przylot do Doha 23:30
Dzień 2: zwiedzanie Doha, wylot do Hanoi 20:50
Dzień 3: Hanoi
Dzień 4: Hanoi - Tam Coc
Dzień 5:Hanoi – zatoka Ha Long
Dzień 6: Hanoi, wieczorem wyjazd do Hue
Dzień 7: Hue
Dzień 8: Hue, po południu przejazd do Hoi An
Dzień 9-12: Hoi An
Dzień 13: Can Tho
Dzień 14: Can Tho i przejazd do Ho Chi Minh
Dzień 15: Ho Chi Minh
Dzień 16: Ho Chi Minh, wieczorem wylot do Dohy i docelowo do Warszawy

Image

Image

Dzień 1 sobota, podróż do Doha

W końcu nadszedł długo oczekiwany początek lutego i wyruszyliśmy do Doha. Z ciekawostek związanych z lotem wysłużonym już A340 Qatar Airways można wspomnieć flakon wody toaletowej .. w toalecie samolotu oraz posiłek dziecięcy sprytnie zapakowany w pudełko śniadaniowe, które można w przyszłości wykorzystać. :)

Image

Image

Po przylocie wybraliśmy pieniądze z bankomatu, Revolut działa bez problemu i nawet oferuje QAR. Jako, że wylądowaliśmy już po północy komunikacja miejska już nie wchodziła w grę i skorzystaliśmy z taksówki. Uwaga na taksówki, nawet firmy Karwa! Przejazd do hotelu odbywał się „na licznik” zgodnie z taryfą nocną i faktem, że opłata początkowa z lotniska jest trochę wyższa i wyszło około 60 QAR. Kierowca wydał jednak o 20 QAR mniej. Uważnie mnie obserwował i gdy zobaczył, że liczę resztę szybko sięgnął do portfela i dorzucił 10 QAR pytając czy 10 QAR napiwku będzie ok.
W ciągu dnia najtaniej można dostać się do centrum autobusem 777, bilet kosztuje 5QAR, a z trasą można zapoznać się tutaj:

https://dohahamadairport.com/sites/hia/ ... %20LOW.pdf

Jako że byliśmy już mocno senni, to rzuciliśmy tylko okiem na nocną panoramę Dohy i poszliśmy się wyspać. A warunki mieliśmy znakomite, bo skorzystaliśmy z programu Qatar Plus. Mianowicie wystarczyło mieć minimum dwanaście godzin przesiadki w Doha by otrzymać bezpłatny nocleg w jednym z pięciogwiazdkowych hoteli :) Wybraliśmy Souq Waqif boutique Hotels, bo co prawda niektóre inne hotele miały darmowy transfer, ale miały bardzo słabe położenie, natomiast ten hotel ma znakomitą lokalizację, gdy chce się zwiedzać Dohę. Qatar plus został już zakończony, ale aktualnie w dniu pisania relacji można się załapać na nocleg w mocno obniżonej cenie tutaj:

https://www.discoverqatar.qa/stopover/

Hotel okazał się bardzo klimatyczny, urządzony w arabskim stylu:

Image

Image

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy


Ostatnio edytowany przez amphi, 29 Kwi 2019 06:57, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
wasil10 uważa post za pomocny.
 
      
Urlop w Turcji: 7 dni w 5* hotelu z ultra all inclusive od 2219 PLN. Wyloty z 5 miast Urlop w Turcji: 7 dni w 5* hotelu z ultra all inclusive od 2219 PLN. Wyloty z 5 miast
Wycieczka do Sri Lanki od 3003 PLN. Loty z 3 miast + 4* noclegi (ze śniadaniami) przy plaży Wycieczka do Sri Lanki od 3003 PLN. Loty z 3 miast + 4* noclegi (ze śniadaniami) przy plaży
#2 PostWysłany: 31 Mar 2019 21:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Lip 2012
Posty: 3698
srebrny
amphi napisał(a):
Z pomocą przyszedł Qatar i jego promocja na Wietnam, udało się zdobyć bilety open-jaw na trasie Warszawa->Doha->Hanoi i Ho Chi Minh->Doha->Warszawa w całkiem fajnej cenie.

Jaka to jest fajna cena?
_________________
"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 01 Kwi 2019 00:40 

Rejestracja: 07 Lip 2012
Posty: 584
niebieski
Na pewno ten wysłużony to byl A340? ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 01 Kwi 2019 06:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
@cypel "całkiem fajna cena" to termin zależny od okoliczności :) to były najdroższe bilety jakie kiedykolwiek kupiliśmy, bo kosztowały 1900zł/os, co było o 1000zł na bilecie więcej niż na przykład wydaliśmy do Chin ale:
strasznie chcieliśmy zobaczyć Katar i taki jednodniowy stop plus luksusowy hotel od linii był warty tej ceny
termin co do dnia nam pasował
wylot z Warszawy
open jaw czyli oszczędność czasu i pieniędzy na kolejny przelot w Wietnamie
Ale decydujący był fakt, że albo bierzemy ten deal albo pewnie nigdzie nie polecimy z powodu wesela :)

@QbaqBA słuszna uwaga, to był A330. Z mojego punktu widzenia, nie ma wielkich różnic między A330 i A340, ta sama niekorzystna konfiguracja siedzeń 2-4-2 gdy się leci we trójkę. Dla dwóch pasażerów z kolei idealnie. W A330/A340 polecam dla trójki pasażerów brać jeden z ostatnich rzędów w środku, bo na samym końcu jest 2-3-2, no ale nie ma okna :)
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 02 Kwi 2019 20:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 2, niedziela Doha i przelot do Hanoi

Byliśmy w trochę dziwnej sytuacji, bo podczas odprawy w WAW nie dostaliśmy zgody na nadanie bagażu do DOH (musi być stopover min. 24h). Co za ludzie, fundują pięciogwiazdkowy hotel, a bagaż i tak leci do HAN. :) Tak więc byliśmy bardzo wyspani, a ja dodatkowo zarośnięty, bo golidła zostały w dużym bagażu.
Jako, że hotel znajdował się na bazarze Souq Waqif, to oczywiście właśnie tam zaczęliśmy naszą wędrówkę do Dosze. Zaraz przy hotelu było coś co wyglądało na wielbłądzi parking, tam wielbłądy czekały na nabywców.

Image

Image

Image

Uderzający jest porządek na bazarze, spokój, nikt nas nie zaczepiał ani nachalnie nie namawiał na zakup. To chyba mój ulubiony targ. :)

Image

Image

Image

Image

Image

Przemierzając Souq Waqif wypatrywaliśmy miejsca na nasz śniadanioobiad :) i z łatwością znaleźliśmy coś smacznego i łagodnego dla kieszeni. Zjedliśmy całkiem niezłe falafele po 10 QAR, ale prawdziwym hitem były Akkawi Cheese Olive za 5 QAR z piekarenki tuż obok :) Zamówiliśmy je widząc jak katarska rodzina pałaszuje je ze smakiem i to był strzał w dziesiątkę.

Image

Image

Image

Image

Image

Pojedzeni udaliśmy się do muzeum sztuki islamskiej, a po drodze natknęliśmy się na parę ciekawostek.

Image

Image

Image

Klopsiki z Ikea w Katarze?

Image

Image

Image



Wstęp do muzeum jest bezpłatny, nawet w miarę ciekawe ekspozycje, ale nade wszystko fajna jest architektura budynku i świetne widoki.

Image

Image

Image

Aby przyjrzeć się nieco katarskiemu luksusowi wsiedliśmy w autobus 777 i pojechaliśmy na sztuczną wyspę Pearl Qatar. Drogie samochody, jachty i jakby mało ludzi. Widać wszyscy w pracy.. Hmm, to oni pracują? :)

Image

Image

Deal! 890k QAR za używane Ferrari

Image

Image

Nawet reklamy pokazywały, że zupełnie nie pasujemy do tego świata

Image

No i szybki powrót do rzeczywistości, czyli jedziemy znowu autobusem 777. To już nasze klimaty :) Tutaj czekała nas niespodzianka, bo do Pearl Qatar jechaliśmy 40min a z powrotem 2.5h. Uwaga: Doha korkuje się straszliwie i należy unikać jeżdżenia w godzinach 15:00-17:00. Byliśmy w niedzielę, a to tutaj dzień roboczy i znaczną część trasy przeszlibyśmy szybciej pieszo niż jadąc autobusem.

Image

Image

W rezultacie wróciliśmy na tyle późno by zdążyć kupić znakomite naleśniki na bazarze Souq Waqif (5 QAR/sztuka) i przyjrzeć się sprzedaży sokołów.

Image

Image

Image

Image

Image

Zabraliśmy nasze bagaże i popędziliśmy na przystanek 777 by pojechać na lotnisko. Zbliżała się 18:00 i ruch drogowy już zelżał, a mimo tego po 40 min ciągle nie widać było naszego autobusu mimo, że powinien jeździć co 20 min. Sytuacja zaczynała się robić nieco skomplikowana i żona zatrzymała taxi Karwa. Zapłaciliśmy za kurs ok. 45 QAR, choć autobus pewnie wkrótce by przyjechał i z łatwością zdążylibyśmy, bo odprawa na lotnisku poszła zadziwiająco szybko. Wymieniliśmy pozostałe pieniądze i tutaj uwaga: kursy są świetne, ale pobierana jest wysoka, kilkuprocentowa prowizja, więc cieszyliśmy się, że wstrzeliliśmy się dość precyzyjnie z wydatkami.

Image

Tak wyglądają przystanki autobusowe. Uwaga, są mało widoczne i odległość między nimi bywa spora.
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 04 Kwi 2019 06:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 3, poniedziałek, Hanoi

Dochodzę do wniosku, że wolę nawet kilkunastogodzinne loty long-haul, niż takie po 5-6h, bo trudno się na takich krótkich wyspać. W Hanoi wylądowaliśmy koło siódmej rano, po krótkim śnie, ale w miarę byliśmy na chodzie. Szybko zlokalizowaliśmy przystanek autobusu 86 jadącego do centrum, jest dokładnie naprzeciwko sektora 03 i za niewielkie pieniądze (35k VND) dojechaliśmy jakiś 1km od naszego hotelu.

Image
Przystanek autobusu 86

Ten ostatni kilometr okazał się krytyczny, bo po raz pierwszy zetknęliśmy się z ruchem drogowym w Hanoi. Setki skuterów nieustannie przemykających koło naszej rodzinnej karawany (walizka, plecaki i nasza trójka ) z początku robiły wrażenie, ale po pewnym czasie wypracowaliśmy metodę, którą stosowaliśmy do końca wyjazdu: należy iść powoli przed siebie, nie zważając na nadjeżdżające motorki, bo one nas ominą. Samochody są dużo rzadsze, ale stanowią prawdziwe zagrożenie. W przypadku nadjeżdżającego auta uciekać gdzie się da, panisko typowo jedzie jak taran nie zważając na nic. :)
Po ogarnięciu spraw organizacyjnych i krótkim odpoczynku czekał nas pierwszy wietnamski posiłek, mieliśmy szczęście, bo zaraz koło hotelu znajdowała się świetna knajpka Bun Bo Nam Bo serwująca specyficzną, ale bardzo smaczną sałatkę wołową (porcja zdaje się około 10zł).

Image

Image

Posileni poszliśmy rozejrzeć się za wycieczkami do Tam Coc i Ha Long oraz biletami autobusowymi. Co do tych ostatnich to chcieliśmy się dostać sypialnym autobusem nocnym z Hanoi do Hue, a podobno oryginalny Sinh Tourist dysponuje najlepszymi autobusami. Celowo piszę „oryginalnego”, bo 80% agencji turystycznych w Hanoi udaje Sinh Tourist i aby znaleźć tą właściwą należy zapisać sobie adres znajdujący się na stronie: https://www.thesinhtourist.vn/ Na miejscu czekała nas niespodzianka, z powodu nowego roku Tet, podczas którego niemalże cały Wietnam zdaje się podróżować bilety na nasz planowany autobus zostały dawno wykupione. Spodziewałem się, że kilka dni po Tet tak jest, ale my planowaliśmy jechać dziewięć dni po święcie. Bilet typu open bus, który pozwala przejechać z północy na południe Wietnamu został zawieszony do 24 lutego. Strasznie byłem zdziwiony, ale informacje potwierdziłem w hotelu, gdzie panie mówiły, że w tym czasie bilety na autobus i kolej są bardzo drogie i trudne do kupienia. Ostatecznie Sinh Tourist sprzedał nam bilety na autobus firmy Camel, rzecz w tym ja o tej linii wcześniej słyszałem, ma bardzo złe opinie. :) Z duszą na ramieniu postanowiliśmy oczekiwać co się stanie.

Co do wycieczek do Tam Coc i Ha Long, to ceny obu zaczynają się od $25 i na forum znajdziecie rady, by kupić te najtańsze. W naszym hotelu też oferta zaczynała się od $25 przy czym na dziecko dostaliśmy 50% zniżki, a nie 25% jak na mieście. Tam Coc oferowano nam w hotelu w wariantach $25, $30, $35, $40, $45 a Ha Long 1 dzień $25, $35, $40, $45, $50. Różnica między wycieczkami zdaniem pani z hotelu objawia się jakością busa, jedzenia i przewodnika. Zdecydowaliśmy się na opcje $35 Tam Coc i $40 Ha Long, gdyż zdaniem pani, goście hotelowi wracali z nich najbardziej zadowoleni. Dostaliśmy upust i zapłaciliśmy odpowiednio $32 i $38. Oczywiście jak z tą jakością jest naprawdę trudno powiedzieć, w Wietnamie wszystko jest bardzo umowne.
Obowiązki wypełnione, więc czas na relaks. Rozpoczęliśmy od ulicy, którą codziennie przejeżdża pociąg. Czytałem, że przejazd jest około 15:00, ale na miejscu okazało się, że tego dnia pociąg pojawi się dopiero wieczorem. Gapiów i tak było sporo, z czego skwapliwie korzystali mieszkańcy okolicznych domów sprzedając kapelusze, peleryny i mnóstwo innych rzeczy.

Image

Następnie udaliśmy się nad jezioro Hoan Kiem, ta część Hanoi zalana jest przybyszami z zachodu i nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia, ale właśnie tam znajduje się teatr kukiełek wodnych Thang Long. Bilety kupiliśmy z dwugodzinnym wyprzedzeniem, dzięki czemu udało nam się dostać najtańsze miejsca (100k za osobę), a jednocześnie ze świetną widocznością. Pozostały do spektaklu czas spędziliśmy włócząc się po okolicy.

Image

Image

Image

A spektakl? Bardzo nam się podobał!

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy


Ostatnio edytowany przez amphi, 06 Kwi 2019 21:50, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 04 Kwi 2019 07:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Sie 2016
Posty: 650
Loty: 146
Kilometry: 358 646
niebieski
My też jeździliśmy Camelem i pomimo bardzo złych opinii jakoś daliśmy radę przejechać z nimi 1700km. Jest to mocno podejrzana firma. Często nie pozwalali umieścić bagażu w luku tylko kazali wrzucić między łóżka, a w luku leżały jakieś kartony, które rozwozili po całym Wietnamie, po drodze.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 04 Kwi 2019 07:38 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Maj 2012
Posty: 959
Loty: 196
Kilometry: 434 611
amphi napisał(a):
Dzień 3, poniedziałek, Hanoi

3 i za niewielkie pieniądze (może 10k VND) dojechaliśmy jakiś 1km od naszego hotelu.

Czytałem, że przejazd jest około 15:00, ale na miejscu okazało się, że tego dnia pociąg pojawi się dopiero wieczorem. Gapiów i tak było sporo, z czego skwapliwie korzystali mieszkańcy okolicznych domów sprzedając kapelusze, peleryny i mnóstwo innych rzeczy.


Cześć,

Cena autobusu nr 86 to 35.000 VND ale jeśli jest sposób na to, by płacić 10k to chętnie się dowiem. Serio! :) A co do pociągu to jaki to był dzień tygodnia? Albo może z uwagi na Tet zaszły jakieś zmiany, bo ten najpopularniejszy wśród turystów przejazd jest właśnie o 15:30.

Poza tym czekam bardzo na ciąg dalszy!

p.
_________________
Moje relacje:
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 06 Kwi 2019 21:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
@Oszukani zgadzam się, o naszych przygodach z firmą camel napiszę w dalszej części.
@puhacz nie napisałem, że bilety kosztowały 10K tylko "niewielkie pieniądze (może 10k VND)" ale to cenna uwaga, zmodyfikuje relację, może się przyda komuś w przyszłości. Dzięki!
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 07 Kwi 2019 17:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 4, wtorek, Tam Coc

Poranek w Hanoi jest deszczowy, ale warto się wybrać się powłóczyć po okolicy, by zobaczyć tętniące już życiem miasto.

Image

Image

Image

Wkrótce przyjeżdża po nas busik i po chwili już wiemy, że trafiliśmy rewelacyjnie jeśli chodzi o wybór wycieczki.

Image

Przewodniczka „Fo” – widoczna na zdjęciu ma świetne poczucie humoru, a do tego ciągle opowiada ciekawostki z życia Wietnamczyków. Jak twierdzi jest już starą panną bo ma 28 lat :lol: , a do tego nie może teraz wyjść za mąż, bo zgodnie z wietnamskimi wierzeniami szczęście daje tylko zamążpójście gdy ma się nieparzystą ilość lat. Tak to słuchając dylematów Fo, szybko dotarliśmy do starej stolicy Hoa Lu. Uwaga, jak nas uprzedziła przewodniczka, należy zawsze wchodzić prawym wejściem, bo lewym dostają się tylko złe duchy.

Image

Image

Image

Zgodnie z tym co mówiła nam pani w recepcji hotelu obiad był bardzo dobry, bufet z dużym wyborem różnych dziwnych potraw.
Następnie czekała nas przejażdżka łódkami w Tam Coc. Panie opanowały tu sztukę wiosłowania nogami i faktycznie, przez prawie półtorej godziny pływania nasza wioślarka prawie nie używała rąk. Ogólnie ładne widoki i całkiem przyjemnie spędzony czas..

Image

Image

Image

Image

Chyba i tak najlepszą częścią była chyba rundka dookoła miasteczka na rowerach.

Image

Image

Na etapie planowania wyjazdu nie byłem przekonany do Tam Coc, ale nie żałujemy, warto było się wybrać.
A na kolację zupa .. z węgorza :) (40k VND za porcję)

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 09 Kwi 2019 20:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 5, środa, zatoka Ha Long

Zanim przejdę do samej wycieczki, mała ciekawostka ze śniadania hotelowego. Ogólnie było całkiem niezłe:

Image

ale naszą uwagę przykuło … masło. Pakowane było w małe pojemniczki, przy czym wszystkie nosiły ślady otwarcia. Ewidentnie ktoś się zajmuje napełnianiem masełek, pełen recycling ;)

Image

A to drzewko noworoczne przy hotelowej recepcji:

Image

Zatoka Ha Long ma wielki przerób, jeśli chodzi o ilość turystów, z samego rana sznur busów pędzi tam z Hanoi. Wśród nich byliśmy i my. Odbywamy obowiązkowy postój w hali sklepowej w której można kupić o wiele za drogie towary, to chyba jakaś sieć, bo spotkaliśmy się z podobnym „production workshop for disabled people” też dzień wcześniej. :)
Po drodze podziwialiśmy charakterystyczną architekturę Hanoi i okolic. Bardzo wąskie domy, przylepione do siebie i zazwyczaj każdy w innym stylu.

Image

Image

Image

W końcu docieramy do Ha Long i .. wszędzie tłumy.

Image

Wkrótce zostajemy przydzieleni do łodzi i zaczynamy od lunchu. Niestety nie jest tak dobrze jak dzień wcześniej, głównie różne muszelki, ale da się jakoś pojeść.

Image

Sama zatoka rzeczywiście robi wrażenie.

Image

Następnie czekała nas przejażdżka małą łódką (można też było wybrać kajak) do jaskini.

Image

Image


Potem jeszcze zwiedzanie jednej większej jaskini, odkrytej dopiero niedawno.

Image

Image

Image

Na przystani reklamuje się kino 9d, no nieźle i tu Wietnamczycy mają przewagę ;)

Image

Potem jeszcze powrót z obowiązkowym postojem w warsztacie dla niepełnosprawnych i jesteśmy z powrotem w Hanoi. Wycieczka udana, miejsce ładne, dzień cieplejszy niż się spodziewaliśmy (około 22 stopnie w Ha Long), ale cieszę się, że nie pojechaliśmy na dwa dni. Nie chciałbym pływać tyle wokół tych skał. So repetitive ;)

Natomiast różnorodne zawsze jest krecenie się po mieście. Tym razem wieczorem kupowaliśmy owoce i szukaliśmy restauracji.

Image

Image

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 09 Kwi 2019 22:55 

Rejestracja: 06 Gru 2016
Posty: 92
Loty: 31
Kilometry: 49 848
Kurcze, myślałam, że to ukończona relacja, a una w toku :( :D
Super, czekam na więcej!
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 11 Kwi 2019 06:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 6, czwartek, Hanoi i przejazd do Hue

Ostatni dzień w Hanoi po prostu wybieramy się na miasto. Zaczynamy od katedry i okolic i od razu trafiliśmy na stały punkt naszych wyjazdów: ślub.

Image

Okolice katedry są mocno „zeuropeizowane” więc szybko stamtąd uciekamy

Image

Mijamy sznur riksz, to chyba polska wycieczka :)

Image

Obserwujemy dzieciaki podczas szkolnej przerwy.

Image

Oooo, zrobił się korek

Image

A wszystko po to, by kupić lody. W Wietnamie to towar dość rzadko spotkany, niewiele tutaj lodziarni. Kem Tran Tien to lokal otwarty w 1958 roku i faktycznie mają dobre i tanie lody: włoskie, gałkowe i na patyku. Kupujemy o smaku zielonej herbaty i są niezłe, ale niestety daleko im do tych z Chin..

Image

Niekiedy widać świnki, bo właśnie rozpoczął się nowy rok, rok świni.

Image

W części typowo turystycznej widzimy budynek wyglądający nieco jak statek wycieczkowy

Image

Pomniki przypominają, że Wietnam to kraj przynajmniej teoretycznie socjalistyczny

Image

Obserwujemy ludzi

Image

Image

Wiemy wreszcie gdzie te wszystkie motorki parkują

Image

Jemy jedną z naszych ulubionych wietnamskich potraw, Bun Cha, czyli klopsiki w zupie. Oczywiście wraz z najpopularniejszą w Wietnamie sałatką z rośliny przypominającej pokrzywę (bo to chyba nie jest pokrzywa?) :)

Image

Bardzo polecamy ten lokal: dobrze i tanio

Image

Podziwiamy kolejne przykłady architektury Hanoi

Image

Image

Wietnamczycy uwielbiają loterie

Image

Mijamy tematyczne ulice. W Hanoi jedna uliczka specjalizuje się w garnkach i ma prawie same sklepy z naczyniami, kolejna to same pasmanterie itd.

Image

Image

Czas mija nieubłaganie i zbliża się to, czego najbardziej się obawiamy: przejazd nocnym autobusem. Jak już pisałem nie było miejsca w autobusach Sinh Tourist z powodu wzmożonego ruchu związanego z wietnamskim nowym rokiem i musieliśmy skorzystać z oferty firmy Camel. 79% ocen Terrible na Tripadvisorze! Tłok, brud, pchły i wysadzanie pasażerów w pobliżu miasta. :o :cry:

https://www.tripadvisor.com/Attraction_ ... Hanoi.html

Nastawiamy się na najgorsze i idziemy pod siedzibę oryginalnego Sinh Tourist, warto zapamiętać adres, bo kopii Sinh Tourist spotkaliśmy w Hanoi niezliczoną ilość.

Image

W końcu wsiadamy do autobusu, zostajemy ulokowani na samym końcu, gdzie trzy połączone ze sobą leżanki tworzą takie małżeńskie łoże ;) i jest nam całkiem wygodnie. No i nawet nie jest specjalnie brudno. Jakoś zawsze szczęście się do nas uśmiechnie. Złe recenzje nie są jednak bez powodu, bo faktycznie autobus ma overbooking i kilkoro pasażerów śpi … w przejściach (przygotowane maty widać na zdjęciu)

Image

Image

Ale my w naszym zacisznym kąciku wkrótce zasypiamy. Dobranoc!
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 13 Kwi 2019 07:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 7, piątek, Hue

Nad ranem autobus niespodziewanie zatrzymuje się kilkadziesiąt kilometrów od Hue, na obrzeżach jakiejś zapadłej mieściny. Kierowca wyciąga jakieś części leżące z tyłu autobusu, tuż za nami i wychodzi. Stoimy tak ponad godzinę i zastanawiamy się jak się to skończy. Ostatecznie jednak ruszamy dalej! :) Dojeżdżamy szczęśliwie do Hue i pospiesznie zjadamy śniadanie składające się z bagietki z jajecznicą, posmarowanej chyba też pasztetem i z jakimiś innymi dodatkami. :) Pyszne, a kosztuje ok. 1.5zł. Wietnam to pierwszy kraj azjatycki w którym jesteśmy, gdzie mają dobre pieczywo. To pewnie pozostałość po francuskiej okupacji.

Image

Jako, że w Hue będziemy tylko nieco ponad dobę zależało nam na dobrym wykorzystaniu czasu. Szczęśliwie udało się umówić z hotelem zawczasu wycieczkę do grobowców cesarskich na pierwszy dzień, bo inaczej ciężko byłoby zdążyć ze wszystkim. Koszt 11 USD/osoba, w tym lunch. Grobowce znajdują się daleko od centrum, więc alternatywą jest wypożyczenie skuterów lub taxi.
Najpierw zostajemy przetransportowani do odpustowo wyglądającej łódki :) Cóż, trochę wstyd, ale najwyraźniej wszystko w życiu trzeba przeżyć :)

Image

Rejs rzeką byłby mega nudny, gdyby nie to, że spotykamy młodą angielkę, która opowiada nam o swojej kilkumiesięcznej podróży po Azji. W końcu docieramy do pierwszej atrakcji czyli pagody Thien Mu.

Image

Image

Image

Sama pagoda podobna jest do wielu innych, ale interesujący jest przylegający klasztor. To tu żył mnich Thích Quảng Ðức który dokonał samospalenia w proteście przeciw prześladowaniom buddystów w latach sześćdziesiątych. Dziś można w klasztorze zobaczyć samochód, którym przyjechał do Sajgonu, do miejsca tego dramatycznego zdarzenia.

Image

Dalej pojechaliśmy na lunch i do pobliskiego domu, gdzie w ogrodzie można podziwiać różne egzotyczne owoce.

Image

Image

Image

Wreszcie jedziemy do najważniejszych z naszego punktu widzenia miejsc czyli grobowców cesarzy Khai Dinh, Minh Mang i Tu Duc. Uwaga: jeśli tak jak my planujecie udać się jeszcze do cytadeli to kupcie bilet łączony po 360k vnd, bo można co nieco zaoszczędzić. Każdy z grobowców jest w innym stylu więc warto zobaczyć każdy z nich.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Zarówno przy grobowcach jak i cytadeli, zauważyliśmy zupełnie „łyse drzewa”. Okazuje się, że są zielone jedynie przez krótki czas i nazywają się jakoś śmiesznie chyba French Japany.

Image

Wróciliśmy do Hue na czas by skoczyć na kolację, koło naszego hotelu była taniutka knajpka wegetariańska

Image

Okolica okazała się ulubiona przez Wietnamczyków świętujących weekend w barach i dyskotekach, więc cała okolica była pełna światełek i muzyki. Trafiliśmy nawet na salę weselną.

Image

Image


A na koniec tajskie lody! Gość wylewał coś w rodzaju śmietanki na schłodzoną płytę, po chwili substancja zamarzała, tworząc cienką warstwę. Potem wystarczyło ją umiejętnie zdrapać formując rolki i .. gotowe. Pyszne! :)

Image

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 15 Kwi 2019 06:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 8, sobota, Hue cytadela, przejazd do Hoi An

Po śniadaniu i szybkich zakupach na lokalnym warzywniaku wybraliśmy się do cytadeli.

Image

Image

Nasze oczekiwania były bardzo umiarkowane. Słyszeliśmy, że to miejsce jest podobne do chińskiego Zakazanego Miasta, tyle, że mniejsze. Jako, że w Chinach byliśmy, nie brzmiało to zbyt atrakcyjnie. Okazało, się, że bardziej mylić się nie mogliśmy, cytadela zrobiła na nas większe wrażenie, niż wczorajsze grobowce. Teren jest rozległy więc warto sobie zarezerwować minimum dwie godziny na zobaczenie najważniejszych rzeczy.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Prawdziwym hitem dla Alex okazała się możliwość karmienia złotych rybek.

Image

Zgłodnieliśmy i trochę mieliśmy kłopot ze znalezieniem niedrogiego lokalu pełnego Wietnamczyków (gwarancja jakości :) ), ale ostatecznie udało nam się trafić do baru serwującego „wszystko z krewetkami” :). Całkiem smaczne, knajpka nazywa się Hang Me Me.

Image

Image

Potem już tylko czterogodzinny przejazd do Hoi An, tym razem autobusem Sinh Tourist, a więc w bardzo cywilizowanych warunkach. Autobus był z leżankami, mimo, że przejazd odbywał się po południu. Czekała nas niespodzianka, bo w pobliżu Da Nang autobus wjechał do tunelu i .. jechał i jechał i .. jechał. Jak później sprawdziliśmy mieliśmy okazję przejechać najdłuższym w Azji Południowo-Wschodniej tunelem, ponad 6km drogi wydrążone w środku góry :)
Dotarliśmy do Hoi An i po krótkiej wędrówce trafiliśmy do naszego hotelu Sunshine. Zdecydowaliśmy się na tą miejscówkę, ze względu na cenę i dobre opinie. Okazało się, że jest nawet lepiej niż się spodziewaliśmy, bo dostaliśmy ładny i obszerny pokój, basenik przy hotelu był w zupełności wystarczający, dostępne były darmowe rowery również z fotelikami dziecięcymi i świetne śniadania.

Image

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
kaya lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 17 Kwi 2019 06:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dni 9-12, niedziela – środa, Hoi An i okolice część 1

Codziennie bierzemy rowery i jedziemy gdzie nam się podoba, ruch tutaj jest znacznie spokojniejszy niż w wielkich miastach.

Image

Początkowo sądziliśmy, że lokalizacja naszego hotelu z dala zarówno od centrum jak i od plaży jest kłopotliwa. Nic bardziej mylnego.
Okolica plaży to jakieś knajpki typowo pod turystów i hotele i zdecydowanie nie chcielibyśmy się tam zatrzymać. Natomiast centrum Hoi An okazało się miejscem, które można jednocześnie kochać i nienawidzić. Fakt, jest pięknie, wszędzie mnóstwo lampionów, które szczególnie w nocy robią niesamowitą atmosferę, przyjemna jest też stara, jednolita, niska zabudowa. Niestety to miejsce jest wieczorami tak zatłoczone, że Krupówki przy tym to oaza spokoju.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po takim doświadczeniu woleliśmy wpadać na stare miasto z samego rana. Wtedy też najlepiej też poszwendać się po targu, raczej z ciekawości, bo ceny ubrań i wszelakich drobiazgów są znacznie wyższe niż w Hanoi czy Ho Chi Minh. Natomiast podobno całkiem korzystnie można sobie sprawić elegancki garnitur czy żakiecik.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ciekawym doświadczeniem była wizyta w kościele. Akurat trafiliśmy na mszę dziecięcą i dzieciaki ubrane w mundurki szczelnie wypełniły mury kościoła.

Image

Image

Dzięki temu, że hotel był zlokalizowany z dala od centrum turystycznego jak i od plaży, ceny w lokalnych knajpkach były bardzo przyjazne. Szczególnie upodobaliśmy sobie naleśniki ryżowe Banh Xeo. Szczęśliwie u Wietnamczyków siedzących przy sąsiednim stoliku podejrzeliśmy jak się to je: należy włożyć naleśnik w papier ryżowy, nałożyć do środka dodatków warzywnych i maczać w sosie. :) Jak się to już wie, to można się zajadać, pycha!

Image

Image

Na mieście można z kolei kupić grillowane specjały typu ośmiornice lub żaby :)

Image

Image

Lokalną specjalnością jest grillowany papier ryżowy z dodatkami. Smakuje całkiem ok.

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 19 Kwi 2019 06:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dni 9-12, niedziela – środa, Hoi An i okolice część 2

Zanim przejdę do „konkretów” jeszcze mała ciekawostka związana ze śniadaniami. Wygląda na to, że Wietnamczycy mają zupełnie inne wyobrażenie na ich temat, bo praktycznie zawsze dostępne są podczas śniadań dania … obiadowe :)

Image

Image

Fantastyczną rzeczą związaną z Wietnamem jest mnogość egzotycznych owoców. Jeśli ktoś wie co to jest to zielone, proszę o informację. Nam powiedzieli "apple", ale jabłka to zupełnie nie przypomina. :)

Image

Wracając do Hoi An… Z samego rana Hoi An sprawia zupełnie inne wrażenie niż wieczorem, na starym mieście pustki

Image

Image

Rowerem można pojechać w przeciwnym kierunku, czyli na plażę. Po drodze warto zatrzymać się w wiosce Tra Que, trzeba skręcić w prawo kawałek za mostem. Tutaj można zobaczyć poletka na których uprawiane są zioła i warzywa. Są nawet organizowane wycieczki z Hoi An, jakby ktoś chciał poznać temat dogłębnie. :) Nam wystarczył rzut oka i pojechaliśmy dalej w kierunku plaży.

Image

Image

Jadąc dalej główną drogą mija się sprzedawców owoców morza i tuż przy plaży właścicieli parkingów, którzy usiłują zatrzymać rowery.

Image

Ostatecznie dojeżdżamy do plaży An Bang, gdzie faktycznie wjazd z rowerami jest wzbroniony. My jednak tylko zerknęliśmy, jak dla nas An Bang była zbyt zatłoczona i udaliśmy się dalej.

Image

Image

Jeśli skręci się w lewo w pierwszą przecznicę jadąc od plaży An Bang i wytrwale jedzie tą drogą, nie zważając, że na sto metrów zamienia się w piaszczystą, to wkrótce dojeżdża się do wejść na niewielkie, kameralne plaże.
My zjechaliśmy w tą dróżkę:

Image

I po chwili byliśmy na „Holiday Beach”

Image

Idea jest taka: właścicielka udostępnia parking oraz leżaki w zamian za zakup jedzenia lub picia. Ceny nie są specjalnie wysokie i za 6-8zł od osoby mieliśmy zimny napój i możliwość korzystania z leżaków jak długo chcieliśmy.

Image

Image

Image

Takimi łupinkami Wietnamczycy pływają.

Image

Alex była szczęśliwa, bo morze pełne było wspaniałych muszli

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 19 Kwi 2019 09:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Lip 2012
Posty: 3698
srebrny
amphi napisał(a):
Fantastyczną rzeczą związaną z Wietnamem jest mnogość egzotycznych owoców. Jeśli ktoś wie co to jest to zielone, proszę o informację. Nam powiedzieli "apple", ale jabłka to zupełnie nie przypomina. :)

prawdopodobnie jujube/apple ber
_________________
"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
amphi uważa post za pomocny.
 
      
#19 PostWysłany: 20 Kwi 2019 07:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Szósta rano w dżungli czyli wypad do My Son

Wstajemy wcześnie rano i już za piętnaście piąta wychodzimy z hotelu. Dlaczego tak wcześnie? Wybieramy się do dżungli na wschód słońca, a konkretnie chcemy odwiedzić kompleks świątynny My Son. Dystans 40km pokonujemy w ponad godzinę i gdy zjawiamy się na miejscu okazuje się, że oprócz kilkunastu współtowarzyszy z autobusu i obsługi nie ma nikogo. To niesamowite uczucie widzieć dżunglę budzącą się do życia i ruiny hinduskich świątyń w promieniach wschodzącego słońca. Choć trzeba być nieco ostrożnym, bo zdziwione węże w pośpiechu uciekają na nasz widok.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Gdzieniegdzie widać charakterystyczne doły, to leje po amerykańskim bombardowaniu z czasów wojny.

Image

Miłym akcentem jest to, że przewodnik wielokrotnie wspomina, że polska ekipa konserwatorów zabytków w znaczący sposób przyczyniła się do odrestaurowania tego miejsca. Zresztą najlepszym dowodem, że Wietnamczycy pamiętają jest znajdujący się w Hoi An pomnik Kazimierza Kwiatkowskiego, kierownika ekipy konserwatorskiej. To ciekawa postać, więcej można dowiedzieć się tutaj:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Kwiatkowski

Zadowoleni wracamy o 10:00 do hotelu i szczęśliwie śniadanie jeszcze jest dostępne.

Na ulicach z kolei widać przygotowania do świętowania pełni księżyca

Image

Image

Image

Wielką popularnością cieszy się tutaj gra Xiang-Qi i ludzie zbierają się na ulicy lub specjalnych ‘lokalach’ by pograć.

Image

Zabawne bywa zamawianie dań na ulicy, to co wzięliśmy za makaron z warzywami okazał się sałatką z zielonej papai, a nasz makaron to właśnie papaja. :) I tak było smaczne.

Image

Image

Fajnie powłóczyć się uliczkami Hoi An, zdala od popularnych szlaków.

Image

Image

Trochę szybko zrobiliśmy się głodni po sałatce i .. trafiamy do kolejnej restauracji wegetariańskiej. Zamawia się wrzący kociołek, do którego własnoręcznie wrzuca się różną zieleninę. :)

Image

Image

Jeśli chodzi o jedzenie, to zdarzało nam się też mijać lokale wypełnione wietnamską młodzieżą, pałaszującą jakieś zupy, ciekawość oczywiście zwyciężyła i skosztowaliśmy. Są mega ostre, a im bliżej końca miski tym bardziej pali, bo najwyraźniej chilli osadza się na dole :lol: Tylko dla twardzieli :lol:

Image
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 23 Kwi 2019 06:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 657
srebrny
Dzień 13, czwartek, w drodze, Hoi An -> Can Tho

Trochę zasiedzieliśmy się w Hoi An, ale to było miłe lenistwo. Dzisiaj wyruszamy do odległego o ponad 1000km Can Tho. Idziemy trochę na skróty, bo postanowiliśmy polecieć samolotem. Lotnisko znajduje się w Da Nang, gdzie można dostać się na przykład samochodem za 250k VND. Miejsca w samolocie Vietjet w większości zajęte są przez Wietnamczyków, zdaje się, że to niezbyt popularny kierunek wśród ludzi z Zachodu. Z lotniska do centrum Can Tho podobno jeździ jakiś autobus, ale ponieważ nie znaliśmy trasy, zdecydowaliśmy się na taksówkę. W ten właśnie sposób już wczesnym popołudniem przechadzaliśmy się ulicami miasta, a z nieba lał się żar. Samo miasto nie jest zachwycające i trudno je polecić jako cel sam w sobie, ale mieliśmy trochę czasu, więc warto się przejść. Przede wszystkim odkryliśmy niedrogą knajpkę Quan Com 16 ze znakomitą rybą w karmelu.

Image

Image

Po drodze mieliśmy okazję obserwować lokalną wersją handlu, która była jeszcze bardziej podstawowa niż gdzie indziej. Za to jakże sympatyczna.

Image

Image

Image

Image

No i trochę dziwnej architektury, jak wszędzie w Wietnamie

Image

W recepcji hotelowej dowiedzieliśmy jak dostać się do supermarketu, to pierwszy tego typu obiekt, jaki odwiedziliśmy w Wietnamie, poniżej zamieszczam mapkę jakby ktoś potrzebował. Oprócz marketu, to średniej wielkości centrum handlowe, w zachodnim stylu.

Image

Rozglądaliśmy się za prezentami dla rodziny i przyjaciół. Kupiliśmy przede wszystkim wietnamską kawę, ta droższa jest znakomitej jakości, żona twierdzi, że ma charakterystyczny czekoladowy posmak.

No i to tyle, bo następnego dnia czekała nas z samego rana wyprawa do delty Mekongu, więc poszliśmy wcześnie spać.
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
correos uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group