Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
Offline
#21 PostWysłany: 05 Sie 2025 21:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Sty 2014
Posty: 503
Loty: 250
Kilometry: 590 205
niebieski
Byłem w Juma Lake w listopadzie 24. Różnica w poziomie wody jest niesamowita.
Kąpiel możliwa była tylko na środku jeziora, przy pomoście zdecydowanie odradzano pływanie.
Dużo delfinów. Mniej niż w kolumbijskim Puerto Narino, ale również często były widoczne..

Załączniki:
rsz_2dsc01341.jpg
rsz_2dsc01341.jpg [ 234.54 KiB | Obejrzany 1169 razy ]
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Ale cena 😮❗️ Wycieczka do Gruzji za 288 PLN 🔥 Loty do Kutaisi i hotel w cenie 😎 Ale cena 😮❗️ Wycieczka do Gruzji za 288 PLN 🔥 Loty do Kutaisi i hotel w cenie 😎
Stambuł i Goa za 1297 PLN 🔥⚡ Egzotyka na wyciągnięcie ręki i w supercenie 👋☀️🌴 Stambuł i Goa za 1297 PLN 🔥⚡ Egzotyka na wyciągnięcie ręki i w supercenie 👋☀️🌴
Offline
#22 PostWysłany: 06 Sie 2025 16:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 649
Loty: 1365
Kilometry: 2 799 409
platynowy
No więc do rana nic nas nie napadło, pogryzło, zjadło, rozszarpało itepe itede, o co tak bardzo bała się moja małżonka :D. Nie jest do końca zadowolona i oznajmia mi, że chyba to nie jest jej "ulubiona forma noclegu" - tu eufemizm oczywiście!
Ale budzimy się w jednym kawałku i pierwsze co trzeba to zwinąć obóz

Image

Matias wspina się na pobliskie drzewo zadając kłam własnym słowom o braku owoców w Amazonii :shock: Gdy go o to pytam, to twierdzi, że tą papaję sam tu zasadził, owocuje dość często.

Image

Image

Płyniemy z powrotem do Pousady Lake Juma na śniadanie i porządny prysznic.

Jak już się najedliśmy i odpoczęliśmy to mamy ostatni punkt w naszym planie – odwiedzenie wioseczki lokalnych caboclos – czyli miejscowych, będących potomkami tak zwanych "gumowych żołnierzy", czyli młodych, głównie białych, mężczyzn z południowo-wschodniej Brazylii, którzy wyjechali w głąb Amazonii, aby pracować przy pozyskiwaniu kauczuku. Dziś ich potomkowie są Metysami czyli pochodzą ze związków tych mężczyzn z kobietami-Indiankami.
Wioseczka to kilka drewnianych chat, pola uprawne manioku oraz ogrody owocowo-warzywne z roślinami, co tłumaczy nam Matias, przywiezionymi z różnych części świata, czyli nie pochodzące oryginalnie z Amazonii. Jest tu po prostu dobry klimat więc przyjęły się i owocują.

Image

Image

Pola manioku

Image

Na roślinach spotykamy wielkie lokalne świerszcze – chapulines gigantes.

Image

Ale są też drzewka, które lepiej nie dotykać

Image

Przyglądamy się bliżej jak rosną orzechy nerkowce. Owoc nerkowca jest słodki ale trujący dla ludzi a jego nasionko z orzechem w środku jest w tej skórce pokrytej kwasem. Trzeba się natrudzić aby wyjąć dobry orzech co jak wiemy przekłada się na ceny w sklepie nerkowców.

Image

Przy chatce jest mały warsztat procesowania manioku, który też jest trujący po wyjęciu z ziemi. Trzeba go trochę przetworzyć aby finalnie zrobić jadalną mąkę tapioki.

A to orzechy brazylijskie – tak rosną w kuli podobnej do kokosa, trzeba je jeszcze rozłupać co potrafią w naturze tylko niektóre gryzonie.

Image

Matias pokazuje nam roślinę - annatto achiote, z której pozyskuje się czerwony barwnik.

Image

Wśród lokalnych Indian jest bardzo popularny. Oprócz kwestii ozdobnej służy do oznaczania …. stanu cywilnego dziewczyn i kobiet. Matias tłumaczy, plemiona malują wzory na twarzach dziewczynek w wieku do menstruacji w jeden sposób, dziewczyny uważane za dojrzałe w inny a potem te co już wyszły za mąż jeszcze inaczej! Taki kod dla współplemieńców. Przyznaje, bez żenady, że to baaardzo ułatwia ….. porywanie właściwych dziewczyn przez sąsiednie plemiona na zamążpójście, co jest – jak twierdzi – dość powszechne w tej kulturze Amazonii i pomaga wymieszać geny!!
Nasze panie są mega zbulwersowane i wręcz oburzone. Ale co kraj to obyczaj!

Matias opowiada jeszcze, że teraz to jest dużo wody, bo jesteśmy po porze deszczowej ale w listopadzie i grudniu mnóstwo tej wody znika, jeziora zamieniają się w sadzawki a poziom wody opada nawet o kilkanaście metrów. Trudno to sobie wyobrazić!

Wyszła nam bardzo pouczająca wycieczka, wracamy rzeką obserwując roślinę z wielkimi czerwonymi bulwami – to gatunek bawełny, z którego pozyskuje się surowiec na nici.

Image

Image

Zostają nam 2 godziny (o 13 zabierają nas w drogę powrotną) wolnego czasu w pousadzie. Mamy czas na relaks na pomoście i przy barze. Po obiedzie wsiadamy na speedboat już na powrót do Manaus.

Image

Dziś przyleciał do nas koliber

Image

Image

Szafranka złotogłowa

Image

Bentewi

Image

Są i jastrzębie

Image

Image

Koniec przygody w Amazonii, droga powrotna jest taka sama, speedboat, busik, drugi speedboat do Manaus i bus do hotelu. Jesteśmy o 15.30 w Intercity Manaus, gdzie od razu udajemy się na dach na basen hotelowy.

Image

Z dachu widok na most łączący oba brzegi rzeki Rio Negro

Image

Image

Image

Idziemy na krótki spacer po Manaus

Image

Image

Image

A potem do pralni automatycznej 😊 przeprać brudy po dwóch przygodach w Amazonii i Pantanalu. Wsad 12 kilo wraz z suszeniem i detergentami kosztuje 26zł.

Image

A na koniec wybrana restauracja Banzeiro Manaus. Jest niedaleko hotelu i ma dobre opinie. Na szczęście był stolik od ręki, bo za chwilę już kolejka chętnych. Dania przepyszne, ja zamówiłem potrawę polecaną przez kelnerkę czyli pirarucu - jedną z największych ryb słodkowodnych na świecie. Palce lizać!

Image

Nazajutrz rano śmiesznie tani Uber wiezie nas na lotnisko. Po drodze stadion – Arena de Amazonia, były tu rozgrywane mecze Mistrzostw Świata w 2014 roku.

Image

Nasz następny kierunek to Foz de Iguacu. W tę podróż z Manaus zabiera nas Azul z przesiadką na Campinas niedaleko Sao Paulo. Tutaj też żegnamy naszą ekipę znajomych, udają się już do Polski z GRU.

Image

O dziwo! Ten lot jest punktualny co do minuty! Na pokładzie znowu chrupki, cola i kawa do wyboru. Nie ma soków ani herbaty.
Na Campinas (VCP) mamy ponad godzinę przerwy. Idziemy na obiadek i testuję nowy lokalny browar😊

Image

Kolejny samolot też o czasie i już po 20 lądujemy w Foz de Iguacu:

Image

Nocleg dziś mamy w Argentynie. Myślałem o wynajmie samochodu ale dwie agencje odmówiły mi – brak możliwości przekroczenia w nim granicy. Uber nie chce jechać też do Argentyny więc idę po prostu na postój taxi pod lotniskiem i szczęśliwym trafem pierwsza taksówka jest 6-osobowa. Kierowca chce 250 BRL za przejazd do Puerto Iguazu. Jest wieczór, ciemno, nie będę wybrzydzał. Granica schodzi o tej porze dość gładko, raptem 30 minut. Najpierw trzeba pieszo podejść do stanowiska brazylijskiego po pieczątki wyjazdowe a potem już w samochodzie z okienka do stanowiska argentyńskiego - nic nie wbijają. Nikt też o nic nie pyta i niczego od nas nie chce.

Nocleg jest na obrzeżach centrum miasta. Idę jeszcze coś kupić na wieczór – będzie to mój ulubiony browar argentyński – Patagonia:

Image

Jutro od rana atakujemy wodospady Iguazu – część argentyńską!

Stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#23 PostWysłany: 07 Sie 2025 18:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 649
Loty: 1365
Kilometry: 2 799 409
platynowy
Wodospady Iguazu! Na mojej liście to jeden z najwspanialszych cudów przyrody. Położone są na granicy argentyńsko-brazylijskiej i można je zwiedzać z obu stron. Oczywiście wśród podróżników toczy się niekończąca się nigdy dyskusja – „czyja strona ładniejsza” ale nie będę wchodził w tę polemikę.
W naszym przypadku od której strony zaczynamy zadecydował prosty fakt, że po prostu chcę zjeść prawdziwego steka argentyńskiego w Argentynie w knajpce typu „Parrilla” 😊
No i wszystko jasne, stąd nasza przeprawa przez granicę i dwie noce w argentyńskim Puerto Iguazu.
Byłem już tu 10 lat temu i patrząc na poranne ulice – nic się nie zmieniło!

Image

Image

"Golf trójka, niski przebieg, dziadek do kościoła jeździł ..." ;)

Image

No tak – bidnie :(. Brazylia wypada jednak o wiele okazalej.

Po śniadanku czekamy na transport do wodospadów. To około 17 kilometrów z Puerto Iguazu. Do wyboru autobusy przewoźnika Rio Uruguay lub wieloosobowa taksówka. Porównałem ceny i wyszło na naszą piątkę bardzo podobnie bo ten autobus to wcale taki tani nie jest. Bierzemy więc taksę. Namiar dostałem od naszego gospodarza i o 9 rano odbiera nas Matias.
Bilety do parku kupiłem przez internet dzień wcześniej aby nie stać w kolejce do kasy (co pamiętam z poprzedniego pobytu). Koszt to 55.000 ARS od osoby czyli 150zł. Wcale nie tanio ☹.

Już na drodze jest sporo samochodów i autokarów co oznacza dużo ludzi. Pogoda jest wspaniała i rzeczywiście przy kasach kłębi się tłum.
Ło matko – niesamowicie dużo ludzi! Błogosławię pomysł z biletami przez internet, zaoszczędziliśmy co najmniej godzinę.
Wodospady Iguazu odkrywa się warstwami. Są trzy główne ścieżki na trzech poziomach. Z mojego poprzedniego doświadczenia najlepiej zacząć od wizyty nad Garganta del Diablo.

Tłumy nieprzebrane, ciężko się zmieścić w ścieżkach

Image

Do Garganty jedzie lokalna kolejka. Zlikwidowano możliwość dojścia na piechotę niestety. Przy takiej ilości zwiedzających na kolejkę trzeba zdobyć miejscówkę. Jest osobna kolejka do kolejki. Na szczęście idzie szybko i mamy miejscówkę za 40 minut. W praktyce obsługa wpuszcza szybciej i jedziemy takimi wagonikami około 12 minut pod ścieżki nad Gargantę.

Image

Bardzo dobrze zrobiliśmy, bo po 12 ogłaszają, że zamykają kolejkę - za duży tłok na leciwych kładkach i do końca dnia nie będzie!

Od ostatniej stacji idzie się wąską kładką zbudowaną nad rwącą rzeką. Obok widać ruiny poprzedniej kładki zniszczonej podczas jednej z większych powodzi w poprzednich latach:

Image

Z daleka już widać gardziel tego wielkiego wodospadu

Image

I fotki z najbliższego pomostu. Garganta del Diablo! :

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po drodze przepiękne modrowronki pluszogłowe

Image

Po powrocie kolejką ruszamy na drugi poziom – trasę niebieską. Biegnie ona nad krawędzią wyższych wodospadów. Zrobiłem mnóstwo zdjęć i nie da się pokazać tego ogromu i piękna – musicie przyjechać tu sami 😊

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przed wejściem na ostatnią, żółtą pętlę idziemy na kawkę i coś na ząb w postaci lokalnych empanad, narodowej przekąski Argentyny:

Image

Poziom trzeci czyli ścieżka dolna pozwala na objęcie wzrokiem całego ogromu tych wodospadów.

Image

Image

Wrażenie jest potężne

Image

Image

Image

Niestety pomost, którym kiedyś można było dojść pod jeden z wodospadów i zostać zmoczonym jest trwale zamknięty ☹ (ale 10 lat temu tam byłem).
Na rzece obserwujemy łodzie. Zakładam, że głównie pływają z brazylijskiej strony:

Image

Image

Na lewo Brazylia, na prawo Argentyna

Image

Każdy zakręt na ścieżce to nowe, wspaniałe widoki. Jeszcze kolorytu dodaje ta tęcza

Image

Są też mniejsze wodospady, też ładne

Image

Wszędzie biega mnóstwo coati. Ludzie je głaskają i karmią pomimo wielkich tablic ostrzegawczych. Miejscami są ich całe stada:

Image

Image

Nie sposób nie zauważyć kolorowych motyli, które też są wizytówką wodospadów Iguazu. Wołają na nie Julia

Image

Image

Co chwilę widać też małpy – kapucynki

Image

Image

Jest też kleszczojad

Image

Ufff… schodzi nam prawie 4 godziny chodzenia i nabijania kilometrów. Zobaczyliśmy chyba wszystko i rodzinka ma przesyt Iguazu na maksa. Plan na część brazylijską został skasowany i przeniesiony na kiedyś zwłaszcza, że jutro ma lać jak z cebra. Będzie plan B czyli wyskok na jeden dzień do Paragwaju.
A tymczasem piszę do Matiasa, żeby nas odebrał i zawiózł do centrum Puerto Iguazu a konkretnie do punktu, gdzie widać wszystkie trzy państwa: Argentynę, Brazylię i Paragwaj – Hito Tres Fronteras:

Image

Image

Widać stąd drugi most z Brazylii do Paragwaju, który stoi gotowy od wielu lat ale jest nieczynny bo nie zbudowano na czas dróg dojazdowych :D hehe, skąd my to znamy? Na lewo Argentyna, na prawo Brazylia a na wprost Paragwaj.

Image

Wracamy piechotką do centrum Puerto Iguazu podziwiając murale

Image

Centrum miasta to uliczki z knajpkami i sklepy z pamiątkami. Niestety co druga knajpa zamknięta na cztery spusty :/ Dowiedziałem się, że po covidzie była rzeź prywatnych biznesów i nie wszyscy się podnieśli. No i sytuacja gospodarcza Argentyny daleka jest do ideału…

Image

Image

Namierzamy naszą restaurację Fuego de Tizon z parrilla czyli z grillem i zamawiamy pięć wielkich steków! Uwaga – stek w argentyńskiej karcie nazywa się „Bife de chorizo”

Image

Stek z chimichuri i malbeckiem śnił mi się po nocach przed tą wyprawą …. :D

Image

Wspaniale udany kolejny dzień! Idziemy spać zmęczeni na maksa – jutro Paragwaj.

Stay tuned...
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#24 PostWysłany: 10 Sie 2025 11:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 649
Loty: 1365
Kilometry: 2 799 409
platynowy
Pogoda pogarsza się w nocy. Przychodzi burza i walą pioruny. Rano ciągle leje jak z cebra.

Parę dni wcześniej znalazłem samochód z kierowcą, który odbierze nas z naszego hotelu w Puerto Iguazu, zawiezie nas z powrotem do Brazylii, pod nasz nowy hotel w Foz de Iguacu (tam tylko zostawimy bagaże) i przekroczymy kolejną granicę z Paragwajem. Tam cały dzień i wieczorem powrót do Foz de Iguazu na jeden nocleg. Wszystko to jednym samochodem z kierowcą do dyspozycji. W planie trzykrotne przekraczanie granicy – ale zapowiada się jazda!
I punktualnie o 8 rano, pod nasz hotel w Argentynie zajeżdża Nicolas, bardzo młody chłopak, który zadziwiająco dobrze mówi po angielsku.

Pakujemy się w piątkę z bagażami do jego vana i jedziemy na granicę. Całe Puerto Iguazu jest zakorkowane przez sznur samochodów do granicy brazylijskiej. Wygląda to słabo ale Nicolas jedzie jakimś objazdem i tłumaczy nam, że są dwie ścieżki na granicy – dla Argentyńczyków, którzy udają się masowo na zakupy do Paragwaju oraz ścieżka turystyczna. I tak schodzi nam ponad godzina na znacznie krótszej kolejce turystycznej.
Nicolas jest pół Brazylijczykiem i pół Argentyńczykiem. Aktualnie mieszka u matki niedaleko Puerto Iguazu ale ostatnie 5 lat spędził w Foz w Brazylii z czego 2 na służbie wojskowej. Teraz pracuje dorywczo jako kierowca dla turystów pomiędzy trzema państwami. Mówi, że tą granicę przekracza prawie codziennie po 2 -3 razy.

Jesteśmy z powrotem w Brazylii w Foz, zostawiamy graty w hotelu i jemy śniadanko w knajpce obok. Jest 10 rano i wsiadamy do Nicolasa ponownie aby ruszyć w kierunku granicy paragwajskiej. Umówiłem się z jego szefem Hugo, że podjedziemy zobaczyć wodospad Saltos Monday, Elektrownię i tamę Itaipu (od strony paragwajskiej ponoć wycieczki są za darmo), Muzeum Tierra Guarani, katedrę San Blas i jakiś szoping na koniec. Brzmi rozsądnie a zważywszy, że od rana leje jak z cebra to zwiedzanie w samochodzie nam odpowiada.

Schody zaczynają się, jak podjeżdżamy w okolice wjazdu na trasę na most graniczny. Wszystkie drogi dojazdowe są zakorkowane na maksa. Nikolas dzwoni do Hugo aby się skonsultować i opowiada nam, że czas oczekiwania wynosi dziś ….. pomiędzy 3 a 4 godziny!! Szok! – Oczywiście większość samochodów ma argentyńskie rejestracje, teraz ze względu na sytuację gospodarczą w Argentynie, każdy kto może jedzie na jeden dzień do Paragwaju na zakupy i sprzedaje to potem w Argentynie z dobrą przebitką – opowiada Nicolas. Ma zapłacone za cały dzień więc ze stoickim spokojem stoimy na końcu kolejki. No ale nam to kompletnie nie pasuje, pytam go o możliwość przejścia piechotą do Paragwaju. Po konsultacji z Hugo robimy nowy plan: przejdziemy most piechotą z Nicolasem, wynajmiemy taksówkę-vana w Ciudad del Este i pojedziemy zobaczyć Saltos Monday i katedrę. Wrócimy na piechotę do Brazylii i Nicolas zawiezie nas nad Itapu po stronie brazylijskiej. Brzmi dobrze więc wyjeżdżamy z korka i Nicolas parkuje blisko wejścia na most po stronie brazylijskiej.

Image

Dalej pada ale już nam wszystko jedno – wchodzimy na most graniczny. Korek jak widać ciągnie się po horyzont ale pieszych jest bardzo mało

Image

Idziemy wąskim chodnikiem prawą stroną mostu

Image

Po drodze widok na rzekę Paranę

Image

Nicolas prowadzi, zapytałem go o kontrolę graniczną – machną ręką – Wchodzimy na parę godzin tylko, nic nie trzeba robić – zapewnia nas.
No i takim to sposobem dostajemy się do Paragwaju

Image

Przy kontroli granicznej paragwajskiej gość tylko macha nam aby przechodzić dalej

Image

Jest nas szóstka z Nicolasem, więc bierzemy większą taksę-vana. Dogaduję mój okrojony plan i za nas wszystkich taksiarz bierze 300 reali brazylijskich. To jego preferowana waluta a ja mam gotówkę.
Przejeżdżamy przez całe Ciudad del Este, po drodze centra handlowe i kasyna:

Image

Wodospad Saltos Monday znajduje się za miastem około 15 kilometrów od mostu. Jest na rzece Monday, która wpada zaraz do Parany stąd jego nazwa.
Oczywiście dla obcokrajowców ceny są zabójcze (jak na tani Paragwaj) i w dolarach. 12 dolarów wejście plus 4 dolary za windę, którą da się zjechać na dół do podstawy wodospadu. Przeczytałem, że warto więc płacimy. Co ciekawe Nicolas nie czeka z taksówkarzem tylko decyduje się pójść z nami i płaci za siebie też pełną kwotę. – Nigdy tu nie byłem a dużo słyszałem o tym miejscu – odpowiada z uśmiechem.
Oczywiście nic nie może się równać z wodospadami Iguazu ale Saltos Monday też ma swój urok. Chwilowo nie pada więc mamy przyjemny spacer.

Image

Image

Na początek oglądamy go z góry

Image

Image

Image

Image

A potem rzeczoną windą jedziemy na dół do jego podstawy

Image

Image

Ale jest majestatyczny z bliska

Image

Image

Można spokojnie zmoczyć się w rogu

Image

Saltos Monday przypomina mi wodospady na Islandii, podobne układy i intensywności.

Image

Wszystkim się podoba i uważamy, że to był dobry pomysł.
Taksiarz zabiera nas do katedry San Blas. Niestety jest zamknięta.

Image

Image

Znowu leje więc podwozi nas pod sam początek mostu granicznego i piechotą wracamy do Brazylii.

Image

Image

Po drodze rzut oka na Paranę

Image

Po stronie brazylijskiej na drogę zagradza nam wielka celniczka brazylijska ale nie widząc u nas żadnych bagaży przepuszcza nas machnięciem ręką. Ufff, pomyślałem co by było gdyby zapytała o paszport?
Jeszcze widoczek na most graniczny i panorama Ciudad del Este.

Image

Image

Nikolas bierze mnie na bok i daje mi 50 reali. O co chodzi? To prowizja, którą dostał od taksówkarza paragwajskiego za przyciągnięcie mu klientów. Uzgodnili z Hugo, że mi je oddadzą bo i tak nie mogli tego zrobić samochodem Nicolasa. Miły gest :D
Zostawiliśmy samochód w małym zaułku i po drodze widać też bezdomnych w Brazylii.

Image

Jedziemy zobaczyć jedną z największych elektrowni wodnych na świecie – Itaipu. Po stronie brazylijskiej wszystko jest super zorganizowane. Jest Visitor Center, gdzie trzeba kupić bilet. Dziś dostępna jest Trasa Panoramico. Zwiedzanie zapory i elektrowni z autobusu z kilkoma punktami widokowymi po drodze. Koszt to 60 reali.

Autobus zabiera nas do pierwszego punktu. Po drodze obserwujemy znowu stada kapibar, które tu pomieszkują. Oto tama i elektrownia Itaipu

Image

Image

Image

Do czasu budowy Tamy Trzech Przełomów w Chinach była to największa elektrownia wodna na świecie. Ma moc 14 Gigawatów i zaopatruje w energię prawie cały Paragwaj i oczywiście częściowo Brazylię.
Można tu też obserwować czajki miedziane i pliszki

Image

Image

Wsiadamy w kolejny autobus i jedziemy na objazd tamy i elektrowni.

Image

Image

Image

Image

Image

W pewnym momencie wjeżdżamy z powrotem do Paragwaju, tu znajduje się wielka rozdzielnia elektrowni.

Image

Jedziemy górą po tamie, po jednej stronie sztuczne jezioro na Paranie a po drugiej zabudowania elektrowni i awaryjne zrzuty wody.

Image

Image

Image

Na koniec punkt widokowy na całość i pomnik energetyków wodnych 😊

Image

Image

Image

Image

Dla mnie to był hit ale i dzieciakom się bardzo podobało. Niesamowity jest ten rozmach tej inwestycji i oczywiście energia jest produkowana w ekologiczny sposób. Bardzo polecam jako dopełnienie zwiedzania wodospadów.
To koniec na dziś zwłaszcza, że znowu pada. Żegnamy się z Nicolasem pod naszym hotelem i idziemy na kolację.
Znalazłem fajny lokal niedaleko – Churrasquito. W knajpce sami lokalesi i wszyscy zamawiają dookoła szaszłyki. No to my też. Ale była wyżerka – palce lizać.

Image

Image

Na koniec rachunek za naszą piątkę z napojami to 130zł.
Wracamy do hotelu na krótką noc, bo już o 4.30 rano mamy samolot do Rio de Janerio. Napisałem do naszego znajomego taksiarza Renato i oczywiście zawiezie nas w nocy na lotnisko za 150 reali.
Przed nami ostatni etap naszej podróży – Rio…
c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
bim-bam uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#25 PostWysłany: 14 Sie 2025 00:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 649
Loty: 1365
Kilometry: 2 799 409
platynowy
Do Rio de Janerio zabiera nas GOL na Boeingu 737. Lot jest punktualny, ale to akurat normalne bo startujemy o 4.30 więc samolot grzecznie czekał pod bramką. Przelot do Rio to tylko 1.30h. Lądujemy więc na Galeao (GIG) wcześnie rano i biorę taksę-vana (był tańszy niż 2 ubery) do naszego hotelu na Copacabanie. Po drodze widać sporo faweli i nieciekawych miejsc.

Image

No i jest 8 rano jak wychodzimy po zostawieniu bagaży w hotelu, przejść się po tej wspaniałej plaży:

Image

Image

Image

Nasz hotel jest w pierwszej linii – Windsor Leme.

Image

Mieszkałem w nim podczas mojego poprzedniego pobytu w Rio i zapamiętałem piękny widok z tarasu na dachu i dobre śniadania. A propos, dla naszej piątki było znacznie taniej wynająć go bezpośrednio przez stronkę hotelu niż przez portal na B. Na dodatek jak chwalę się moim poprzednim pobytem to uprzejmy recepcjonista najwyraźniej zachwycony faktem, że tu ponownie wróciłem, robi nam upgrade za free do pokoju na ostatnim piętrze z takim oto widokiem na Copacabanę :D

Image

Ale dzień zaczniemy od wizyty na wzgórzu Corcovado i dotarciu do słynnej figury Chrystusa. Widać ją z dachu hotelu znakomicie.

Image

Nasi znajomi dwa tygodnie wcześnie wystali się w wielkiej kolejce po bilety, więc zapobiegliwie kupuję je przez internet. Koszt to 128 BRL od osoby.
Jedziemy pod stację dolną kolejki uberem, który w Rio jest bardzo tani. Przy kasach pustki, może trzy osoby przede mną. No cóż, pójdzie szybko. Na szczyt góry Corcovado zabiera nas taka kolejka zębata:

Image

A tam już niewielkie schodki i można podziwiać słynnego Cristo Redentor:

Image

Image

A z góry jest też piękny widok na Rio, niestety trochę chmurek wisi nad miastem

Image

Image

Image

Image

Image

Słynna Maracana

Image

Złapałem GOLa podchodzącego do lądowania na lotnisku Santos Dumont

Image

Wokół cokołu biegają kapucynki

Image

A to górna stacja kolejki. Tłumów nie ma, może wczesny ranek to świetny czas na zwiedzanie Corcovado?

Image

Image

Przemieszczamy się uberem na Mercado Popular Uruguaiana, gdzie najlepiej kupować koszulki i pamiątki 😉

Image

Obok parę zabytków Rio jak Biblioteka Portugalska

Image

Image

Czy Igreja de São Francisco de Paula

Image

Ale moją żonę ciągnie na plażę. Obiecałem jej to więc nie oponujemy. Całe popołudnie i następny dzień aż do odlotu spędzamy na plażingu :D

Image

Image

Image

Nie trzeba nawet chodzić po drinki, przychodzą same. Caipirinia po 20 reali czyli po 13 złotych…

Image

Image

Figura Chrystusa góruje nad miastem

Image

Z dachu naszego hotelu piękne widoczki na tą część Rio, Copacabanę i kolejne fawele.

Image

Image

Image

Image

Nad wybrzeżem lata też spore stado przepięknych i majestatycznych fregat

Image

Image

Image

No i czas na koniec naszej wyprawy. Nie poszliśmy wieczorem na głowę cukru bo się mocno rozpadało i waliły pioruny więc wcześniej zamknięto kolejkę. Byłem poprzednim razem.
Oglądamy ją tylko z okien ubera na lotnisko:

Image

Do Europy zabiera na nas Lufthansa na Dreamlinerze

Image

Mamy długą przesiadkę we Frankfurcie (taki bilet był sporo tańszy) więc wykorzystujemy to na spacer po starówce

Image

Image

Image

Niestety dostaję info o odwołanym locie do Warszawy ☹ bez podania przyczyny. Lufa przerzuca nas na poniedziałek. Nie chcę tak i przez apkę udaje mi się przebukować na ostatni wieczorny samolot do Warszawy. Jest jedno ale, są tylko 3 miejsca więc ja i syn dostajemy waiting list. Znowu, chciałoby się powiedzieć.
I tak naprawdę nie wiem czy polecimy wszyscy czy się rozdzielimy.

Z ciekawostek lotniska FRA, można wejść do saloniku na Priority Pass w Terminalu 1 ale przed security – prosto z hali odlotów na pięterku. Jak ktoś ma dużo czasu (jak my) to jest to ciekawa opcja. Salonik nazywa się LuxxLongue i od biedy da się parę godzin w nim przesiedzieć.

Image

Na szczęście przy bramce dostajemy swoje miejsca i całą rodzinką w komplecie wracamy wieczorem do domu. Koniec wyprawy!
Było mega ekscytująco, mnóstwo interakcji z przyrodą co mam nadzieję pokazałem w relacji. Brazylia pokazała nam więcej niż oczekiwaliśmy i tu jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony.

The End.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#26 PostWysłany: 14 Sie 2025 20:55 

Rejestracja: 19 Lip 2016
Posty: 51
Super relacja. Serdeczne dzięki.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 26 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group