Fly4free.pl

Sorry za OT, ale włączcie sobie pierwsze lepsze peruwiańskie wiadomości, to może "opowiadanie bzdur" będzie bardziej wiarygodne. Pisanie, że jest super bezpiecznie jest w mojej opinii tak samo bezpodstawne, jak straszenie i twierdzenie, że na pewno coś złego się przytrafi. W Am. Pd. generalnie warto mieć się na baczności, uważać i unikać szemranych rejonów nawet w ciągu dnia, bo po zmroku to jeszcze inna bajka. Minimalizujemy w ten sposób ryzyko. Tylko tyle i aż tyle.



Wracając do tematu, ja bym wybrał Miraflores. Bardzo spokojnie i przyjemnie jak na Limę. Łatwy i szybki dojazd do centrum tanim autobusem, z własnym buspasem. Będąc w centrum, na głównym placu przy pałacu prezydenckim wystarczy przejść kilkaset metrów przez fioletowo-brunatny rzekę ściek, by znaleźć się w miejscu, z którego większość turystów będzie się chciała jak najszybciej ewakuować.

_________________

@benedetti, ale chyba napisałem, że z krajów Ameryki południowej właśnie Peru jest najbezpieczniejsze, w Polsce też mogą Ci ukraść telefon czy portfel, chodząc po centrum Limy też zboczylem trochę w inny świat ale i tam nie czułem się zagrożony, a argument o wieczornym wyjściu w szemrane okolice ?, no chyba nikt normalny nie zapuszcza się w takie rejony i to jeszcze po ciemku, rozwaga zawsze pożądana,
Ale znam Hiszpanów, którzy boją się przyjechać do Polski bo jest niebezpieczne, więc jak ktoś nie chce to powód się znajdzie

@kostek966 Mnie w życiu dwa razy okradli, raz pod Barceloną, raz w Madrycie. Ciekawe czemu akurat tam.
Natomiast przez dwa miesiące szlajania się po Am. Pd. nic, ale i tak nie uważam, by w Peru było szczególnie bezpiecznie. Wiem, że pisałeś o Chile, ale wydaje mi się, że trochę odwracasz kota ogonem, bo nie podejrzewam, że zgodzisz się ze stwierdzeniem, że w Chile to i owszem niebezpiecznie, a w Peru luz blues.

_________________

Odpowiem tak, w Chile nie czułem się zagrożony, ale jeśli chodzi o telefony to wiele osób ostrzegało nas żeby uważać właśnie na to i coś w tym było, natomiast jeśli chodzi o Peru to przez 3 miesiące codziennie czytałem i uczestniczyłem w forum podróżujących po Peru i było tam mnóstwo osób i z całej Europy i Ameryki północnej, niektórzy przemierzali cały kraj przez 3 miesiące i ani razu nie przeczytałem, że ktoś miał jakiekolwiek problemy, wręcz odwrotnie pisali o miłych i serdecznych ludziach, i takimi są w większości Peruwiańczycy, co nie znaczy że nie można mieć pecha ale to jest na szczęście margines.
Drugi telefon straciłem w Meksyku podobnie jak wielu ludzi, i kilka razy ostrzegałem tu na forum innych, ale zawsze chętnie wrócę po raz czwarty i kolejny, kraj piękny i warty odwiedzenia, podobnie Peru.

Akurat co do szeroko pojętych bezpośrednich okolic lotniska w LIM to mnie dobrze poinformowani lokalsi na całkiem poważnie ostrzegali, żeby unikać kręcenia się tam po zmroku i brać albo taksówkę, albo lotniskowego busa z / do miasta. Dotyczy to też kilku innych części miasta mniej czy bardziej przylegających do lotniska, albo przez które wiedzie droga do centrum czy dzielnic nadmorskich (Callao, Cercado, San Martin, Victoria itd.). To że akurat Ci się nic nie przytrafiło w drodze do lotniskowego hotelu nie oznacza, że jest tam obiektywnie bezpiecznie.

Mam na myśli okolice dokładnie naprzeciwko lotniska przy hotelu Holiday inn, jest tam dużo hotelików i idąc tam po północy oczywiście miałem obawy ale odniosłem wrażenie, że jest spokojnie, dodatkowo widok kobiet stosujących z wózkami z jedzeniem po północy mnie w tym utwierdził, jakoś nie czułem potrzeby brania taxi żeby się dostać na drugą stronę ulicy, chociaż w dzień przejście ze względu na ruch samochodowy jest prawie niemożliwe, ale jest trochę dalej na prawo od lotniska kładka, którą można bezpiecznie przejść

Tak, ale przejście na drugą stronę ulicy praktycznie pod samym terminalem to jednak nie jest to samo co nocne spacerowanie po okolicach lotniska.

Sam byłem w Peru ponad 3 tygodnie, nic mi nie zginęło, w przeciwieństwie do Meksyku, ale po tym jakie ludzie w prywatnych domach mają zabezpieczenia, oraz jak pierwszy host sprawdzał kto my jesteśmy przez wizjer w Limie i od razu kazał wprowadzać szybko auto do podwórka musi być coś na rzeczy z drobnymi kradzieżami niestety. Co do podróży to tylko dwa razy były dziwne akcje, jedna to już na powrocie do Limy z Paracas 50km przed lotniskiem policja chciała łapówkę oraz gdzieś w górach ichniejsi "górale" zbierali drobne opłaty od wszystkich za przejazd że niby drogę z kamieni oczyszczają , szczegółem było to że mieli przewieszone stare flinty przez ramię.

Nie straszcie tym Meksykiem, bo planuję na jesień 24 i jak czytam, to jest mi słabo

W Limie nocowałam ok. 30 minut spacerem od lotniska, przyleciałam o 3 w nocy i spacer był ok, bez problemu, nie widziałam nic podejrzanego. Potem przed wylotem Miraflores. Bez problemu można dojechać autobusem prosto z dzielnicy lub Uberem, z którym w Limie mam b. dobre doświadczenie.
Dużo przed wyjazdem do Peru i Boliwii słyszałam o kradzieżach. Nabyłam nawet saszetkę na paszport, kasę i karty, którą trzymałam na brzuchu pod spodniami. Wywaliłam ją trzeciego dnia, bo przecież wyciąganie kasy trwało nieskończenie długo... Nikt mnie tam nie okradł, nawet w nocnych autobusach. Obrobili mi portfel dopiero podczas przesiadki w Amsterdamie

Meksyk nie jest straszny, chętnie zawsze tam polecę, trzeba tylko uważać i na dokumenty, telefony i przy tankowaniu

W Limie na dwie ostatnie noce wybrałem Miraflores - z powodów powyższych. Na pewno w okolicach lotniska nie zawsze może się przytrafić coś złego, ale też pewnie statystycznie może się przytrafić częściej niż w Miraflores.

_________________

A skąd to wiesz skoro wcale tam nie byłeś ?

Nie wiem, stąd "pewnie" - i tyle mi wystarczyło.

_________________