Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 13 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
Offline
#1 PostWysłany: 26 Lis 2025 21:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Geneza tej podróży jest prosta. Niesamowita promocja / błąd taryfowy na bilety w biznes klasie liniami Turkish Airlines do Melbourne. To aż 4 długie loty w A350 (z międzylądowaniem w Singapurze).

Najpierw zaproponowałem wyjazd żonie dla całej rodzinki :) Żona jednak zaprotestowała, że długa podróż z 3-latką będzie udręką, w czym muszę przyznać jej rację. Co innego, gdyby to była główna 2-3 tygodniowa podróż np. na ferie. Tyle czasu jednak nie mieliśmy. Jetlag i całe dnie w samolocie nie brzmią dobrze dla najmłodszej.

Ja z kolei nie potrafię przepuszczać tak dobrych okazji. Wybrałem więc jeden z niewielu wolnych okresów i zacząłem planowanie tej intensywnej podróży. Z uwagi na samotną podróż czas mam ograniczony do niezbędnego minimum. Powoduje to trochę ryzyka na przesiadkach i ekstremalne zmęczenie.

Ostatecznie postanowiłem odwiedzić Tasmanię, zdobyć szczyt z Korony Ziemi (Góra Kościuszki) oraz parki narodowe w okolicach Melbourne. W tym intensywnym zwiedzaniu pomoże mi trochę nowa pasja - biegi górskie :)

Pierwszy stres przyszedł wczoraj: zapowiedzi ekstremalnych opadów śniegu i możliwego opóźnienia / odwołania lotu na rzeczywisty start podróży w Sofii. Ten pierwszy odcinek mam na osobnym bilecie, więc konsekwencje niedotarcia do SOF byłyby poważne = końcu wyprawy?!

Zamknięcie lotniska we Wrocławiu też nie pomogło. Podróż zacząłem wczoraj na pokładzie PKP Intercity, by dzisiaj zacząć rzeczywistą podróż.

Pierwszy lot Warszawa - Sofia na pokładzie Embraera 175 przebiegł bez problemów. Bałem się wziąć lot o 14:50, bo w razie problemów z nim, przepadłby mi cały wyjazd. Postanowiłem zatem na mały bufor bezpieczeństwa i w Sofii czeka mnie 7 godzinna przerwa. Wykorzystałem ten czas na biegowe zwiedzanie miasta + tania miejscówka na kilka godzin i prysznic przed powrotem na lotnisko.

Image

Okolice dworca głównego trochę mnie zaskoczyły na minus. Byłem w Sofii już w tym roku w okolicach starego miasta i było tam naprawdę ładnie. Tutaj z kolei masa budynków do wyburzenia, zupełny brak chodników i wszechobecne śmieci, a tuż obok nowa inwestycja deweloperska pośrodku niczego. Bułgarzy mają jeszcze dużo do zrobienia.

Image

Image
Image
Image
Image

Wieczorny przejazd metrem na lotnisko, wizyta w saloniku i tak oto siedzę w Airbusie A321 Turkish Airlines ze starymi potrójnymi siedzeniami w biznes klasie:
Image

Moja trasa wygląda następująco:
Image
Image

26.11 WAW-SOF
26.11 SOF-IST
27.11 IST-SIN-MEL
29.11 MEL-HBA
01.12 HBA-MEL
01.12 MEL-CBR
02.12 CBR-MEL
03.12 MEL-SIN-IST
04.12 IST-WAW

Ahoj przygodo!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Góra
 Profil Relacje PM off
28 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Odkryj Kanary 😍 Loty na Teneryfę z Warszawy i noclegi z basenem za 1237 PLN 😎 Odkryj Kanary 😍 Loty na Teneryfę z Warszawy i noclegi z basenem za 1237 PLN 😎
Odwiedź Wietnam ✈️🧳 Loty do Hanoi z dużym bagażem od 2489 PLN 🇻🇳 🍛 Odwiedź Wietnam ✈️🧳 Loty do Hanoi z dużym bagażem od 2489 PLN 🇻🇳 🍛
Offline
#2 PostWysłany: 27 Lis 2025 17:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Z góry uprzedzam, że w relacji moze być sporo elementów geek lotniczych. Po prostu ten element jest pewnego rodzaju ucztą podczas tej podróży. Lecę z przodu, a w samolocie i na lotniskach spędzę pewnie ponad 30% czasu.

Dzisiejszą relację zaczniemy od zdjęć z serwisu pokładowego w LOT i Turkish:
Image

Image

Zaangażowanie załogi większe w LO, z kolei pod względem rozrywki pokładowej (po połączeniu z WiFi pokładowym, menu i papierowej jego wersji, wygrywa TK. Trafiłem na zwykle / stare siedzenia w TK, więc tutaj mamy remis nawet z przewagą LOT, gdzie w Embraerze mamy całe siedzenie obok dla siebie. Oczywiście w innym samolocie TK wynik byłby zupełnie inny.

Wracając do dalszej części relacji. Po wylądowaniu w Stambule nastąpiły cztery bolączki pierwszego świata w Turkish Airlines. Pierwsza to kołowanie po płycie przez 20+ minut, kolejna to kilometry do przejścia na tym ogromnym lotnisku (zdecydowanie wolę nasze Okęcie, gdzie w 5 min od wejścia do terminala siedzę już w saloniku), trzecia to dojazd do hotelu trwający 65-70 min w jedną stronę (no ale darowanemu …). Ostatnią są słabe godziny lotów i długie przesiadki. Często bez nocki nie da się dostać do miejsca docelowego (mocno dało mi to w kość podczas ostatniej podróży do Buenos Aires - nocki w obie strony i to zaledwie po 3-4 godziny w hotelu).

Dziwi mnie, że Turkish nie ma tu swojego lub współpracującego hotelu w pobliżu lotniska (na etapie budowy lotniska powinni już o tym pomysleć).

Do hotelu dotarłem o 1:30 czasu lokalnego taką oto prywatną limuzyną Maybach i dużym telewizorem m.in. z YouTube:
Image

Zakwaterowanie tym razem otrzymałem w DoubleTree by Hilton Istanbul - Avcilar. To pierwszy raz, kiedy dane mi było skorzystać ze śniadania i lunchu w hotelu na przesiadce. Przy wcześniejszych podróżach musiałem zbierać się z hotelu o nieludzkiej godzinie (3-4:00). Same śniadania mnie zawiodły. Jajka z proszku, brak live cooking, brak dobrej kawy. Nie zweryfikowałem tego, ale ponoć dla klasy biznes przyznawane są hotele 5*. Ten raczej nie spełniał tego wymogu. Natomiast udało się dopisać moją kartę Hilton Honors na recepcji o tym samym tym pobytem przedłużę status na kolejny rok.

Godzinę po śniadaniu wyszedłem na mały trening biegowy. W miastach jest to mocno utrudnione. Zazwyczaj ratuje się parkami, ale tutaj musiałem wybrać takie oto miejsce:
Image
Image
Image
Image

Później trochę pogoniły mnie psy i musiałem przeciskać się przez dziurę w ogrodzeniu żeby dotrzeć do cywilizacji Wszędzie wysokie ogrodzenia i groźne psy. Jak widać w Turcji ludzie też mają ważniejsze problemy niż utrzymywanie porządku:
Image

Po powrocie szybki prysznic, lunch i wyjazd na lotnisko na 3:45h przed lotem.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
Gadekk uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#3 PostWysłany: 27 Lis 2025 19:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 2181
złoty
Darek M. napisał(a):
taką oto prywatną limuzyną Maybach

Ooo, u Ciebie to przynajmniej działał telewizor i kubeczki wyglądają na niezużyte :D
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#4 PostWysłany: 30 Lis 2025 12:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Pora nadrobić nieco relację. Przyleciałem na miejsce zmielony jak nigdy. Loty bez snu najzwyczajniej mnie wykończyły. Generalnie jestem osobą słabo sypiającą.

Mój fotel 8A (podmianka z 6K):
Image

Planowałem przespać się nieco na locie IST-SIN i pracować na locie SIN-MEL. Niestety ze snu nic nie wyszło. Poleżałem 3 godziny, przewracając się ze strony na stronę 🫤

Na przesiadce w Singapurze było około godziny czasu w terminalu, więc na upartego można było skoczyć do saloniku (biznes klasa ma osobne wejście do lounge przy bramce, więc spokojnie można przyjść później).
Image
Kabina opustoszała na drugim odcinku.

W Melbourne naprawdę szybko opuściłem lotnisko (potrzebne były tylko dwa kwity, jeden wypełniany w samolocie i drugi w automacie na lotnisku). Przy wyjściu jedno pytanie, czy podróżuje tylko z bagażem podręcznym. Całość poszła bardzo sprawnie.

Nocleg z racji jutrzejszego lotu o 8:35 zaplanowałem w hotelu Ibis Style znajdującego się jakieś 5-10 min od lotniska. Jeśli chodzi o Welcome Drinki to wybór był niezły (wybrałem Aperol Spritz, co mogło być błędem):
Image

Położyłem się po 23:00 i udało się pospać zaledwie do 4:00. Jet lag i hałas na dworze nie pomagały. Widok z pokoju ciekawy (na non stop trąbiące auta):
Image

Garmin od noclegu w Warszawie pokazuje codziennie 3 parametry snu poza zakresem, w tym tętno grubo powyżej mojego normalnego spoczynkowego (+17bpm).

Skoro już wyjazd na grubo i poprzednie loty były w biznesie, to postanowiłem zalicytować minimalną kwotę 55 AUD (131,54 zł) za lot Virgin Australia na trasie MEL-HBA.
Image

Kilkanaście godzin przed lotem przyszło potwierdzenie otrzymania upgrade’u. Fotele prawilne 2+2 zamiast 3+3 w Economy (Boeing 737). Upgrade daje u nich drugi bagaż podręczny, salonik (jeśli jest) oraz posiłek na pokładzie i być może większy wybór napoi.

Salonik Virgin Australia w terminalu 3 jest naprawdę duży, ale wybór dań już taki sobie :)
Image

Na śniadanie wziąłem gorącą czekoladę, kawę jajecznicę i tosta (tutaj też mogłem popełnić błąd).

Tuż przed wejściem na pokład zaczęło mi być niedobrze. No pięknie, czymś się zatrułem.
Ból brzucha towarzyszył mi przez cały dzień. Pytanie, czy był to wczorajszy Aperol czy dzisiejsze śniadanie w saloniku?!

Obsługa na pokładzie miła, choć niespecjalnie proaktywna. Nie było choćby pytania czy dolać herbaty. Serwis w C wyglądał następująco:
Image
Jakimś cudem dotarłem do Hobart nie wymiotując.

Welcome Tasmania!
Góra
 Profil Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#5 PostWysłany: 01 Gru 2025 09:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Przechodzimy w końcu do mięsa, czyli tego po co tu przyleciałem Na zwiedzanie mam wygospodarowane tylko 3 dni i muszę przyznać, że dałem plamy z noclegami, a później z planowaniem, które w ostatniej chwili jeszcze zmieniłem przez słabe prognozy pogody.

Pierwszy raz dostałem nówkę sztukę z przebiegiem 10km:
Image

Na pierwszy rzut wybrałem Mount Field National Park i trasę trzech wodospadów.
Image
Image
Image

Russell Falls:
Image

Horseshoe Falls:
Image

Lady Barron Falls:
Image

Po czym w planach miałem trasę wokół jeziora Dobson. Niestety jak tam dojechałem to termometr pokazywał 4 stopnie, padał mocny deszcz i wiał silny wiatr.

Z racji dużego zmęczenia odpuściłem temat i zrobiłem tylko mały trekking po drodze:
Image

W planach na ten dzień mialem jeszcze las Styx. Niestety nie sprawdziłem wcześniej dojazdu, który okazał się niemiłosiernie długi.

Nie czułem się najlepiej po przebojach żołądkowo-jelitowych, wiec skierowałem się do Launceston, gdzie nocowałem w Mercure.

Droga była udręką. Jedną z moich najcięższych w życiu. Przez zmęczenie zatrzymywałem się 4 razy. Drogi to niesamowite pustki i niekończące się łąki i pastwiska.
Image

Znalazłem jeszcze taki rodzynek (australijski Stonehenge):
Image

Sam hotel ok, na welcome drink skusiłem się na Hazy Pale Ale (wiem wiem, nie powinienem ale nie mogłem się oprzeć ). Ps. Dostałem tutaj ładny upgrade, ale nie rozumiem, czemu tu robią ściany jak z papieru i dają na wyposażenie zatyczki do uszu.

Wieczorem trochę odzyskałem sił i zrobiłem mały spacer po mieście. Tego dnia było uroczyste zapalenie świątecznej choinki, a na mieście prawdziwe tłumy i koncerty.
Image
Image

To by było na tyle na pierwszy dzień w Tasmanii. Jutro będzie lepiej ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#6 PostWysłany: 01 Gru 2025 11:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lut 2014
Posty: 3191
Loty: 518
Kilometry: 999 626
złoty
To na pewno śniadanie. Aperol by ci tego nie zrobił;-)

Darek M. napisał(a):
Tuż przed wejściem na pokład zaczęło mi być niedobrze. No pięknie, czymś się zatrułem.
Ból brzucha towarzyszył mi przez cały dzień. Pytanie, czy był to wczorajszy Aperol czy dzisiejsze śniadanie w saloniku?!

_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#7 PostWysłany: 01 Gru 2025 21:04 

Rejestracja: 25 Kwi 2021
Posty: 3
Polecam miejsce na uspokojenie kiszek: The House of Spuds. Zapiekanki z ziemniaka w dowolnym wydaniu.
Góra
 Profil Relacje PM off
Darek M. lubi ten post.
 
      
Offline
#8 PostWysłany: 03 Gru 2025 12:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Drugi dzień w Tasmanii zacząłem otwierając wrota śniadaniowe punkt 7:30, po czym skierowałem się do pobliskiego Trevallyn Nature Recreation Area.
Image

Most Duck Reach Power Station:
Image
Image

Po powrocie z ok. 8km trasy skierowałem się jeszcze na szybkie zwiedzanie darmowego Muzeum Królowej Victorii. Naprawdę warto! Poniżej Alfa Romeo z 1923 roku:
Image
Image
Image

Na ten dzień zaplanowane miałem zwiedzanie Parku Narodowego Cradle Mountain. Aby je zwiedzać trzeba oprócz wejściówki wykupić bilet na komunikację autobusową po parku za 15 AUD. Miałem tutaj bezzasadne obawy o długie oczekiwanie na przystankach. Komunikacja jest niesamowicie dobrze zorganizowana i autobusy przyjeżdżają co 10-15 min.
Image
Image
Image

Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała tego dnia. Skierowałem się na szczyt Cradle Mountain, jednak na podejściu zaczął mocno padać śnieg z deszczem i postanowiłem odpuścić ten temat. Zresztą kurtkę przeciwdeszczową ubierałem i ściąłem 4 razy. W wyższych partiach warunki były mocno nie sprzyjające (zimno, silny wiatr i śnieg z deszczem).
Image
Image
Image

Ostatecznie udało się zrobić taką trasę:
Image

Po wyjeździe z parku udałem się do hotelu w Dovenport z takim ładnym widokiem z okna:
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
14 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#9 PostWysłany: 06 Gru 2025 10:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Na trzeci i zarazem ostatni dzień w Tasmanii zaplanowałem wizytę w Tasman National Park.

Tragicznie zaplanowane noclegi sprawiły, że dojazd zajął mi aż 4 godziny. Zacząłem od Remarkable Cave:
Image
Image

Następnie odwiedziłem punkty widokowe Shipstern Lookout, Cape Raoul Lookout i jeszcze kawałek dalej robiąc przyjemną trasę ok. 9 km. Niestety brakło mi już czasu na dotarcie na koniec półwyspu.
Image
Image
Image

W drodze powrotnej na lotnisko wstąpiłem jeszcze na Tasman Arch, Devil’s Kitchen i Cliffs Lookout Point:
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Z zaplanowanych wcześniej, a nie zrealizowanych planów wypadły Bay of Fire i Freycinet National Park. Jeden dodatkowy dzień i dałbym radę zrobić całość.

Na Tasmanii przejechałem łącznie ok 1050 km. To był mega intensywny czas. Niedosyt pozostał.

Tymczasem wylot z Tasmanii opóźniony o 1:20h :/
Nici z planów na prysznic na przesiadce.
Na szczęście zdążyłem na przesiadkę i jutro Mt Kosciuszko.
Góra
 Profil Relacje PM off
14 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#10 PostWysłany: 06 Gru 2025 19:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Maj 2012
Posty: 1657
srebrny
Mnie tydzień na Tasmanii było mało ;-) a co dopiero 3 dni. Bardzo fajnie się ogląda i czyta.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#11 PostWysłany: 07 Gru 2025 16:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Jasne, że wolałbym dłużej. Jednak lepiej 3, niż zero ;)

Dzisiaj szalony dzień: W jeden dzień muszę dostać się z hotelu na lotnisko, wypożyczyć auto, zrobić zakupy i przejechać ok 3h do parku Mt Kosciuszko, gdzie z kolei mam zdobyć najwyższy szczyt Australii kontynentalnej. Potem już tylko dostać się z powrotem na lotnisko na lot o 18:50 do Melbourne.

Rano podłe śniadanie w hotelu Ibis Styles Canberra nie odbiegające od tych w USA i Uber na lotnisko. To pierwszy hotel, gdzie nie dali nawet butelki wody, jak o nią zapytałem i czy mogę welcome drink zamienić na wodę, to recepcjonistka powiedziała, że woda się skończyła, ale może Pan sobie zagotować w czajniku ;)

W wypożyczalni dostałem VW Polo i było to najlepsze z otrzymanych aut. Subaru i Hyundai (otrzymany ostatniego dnia) słabo się prowadziły i wymagały dużo więcej uwagi niż „Europejczyk”, który sam jechał, a średnie spalanie wyszło zaledwie 4,9 l/100 km.

Udało się sprawnie dojechać do celu robiąc po drodze zakupy w Aldi i wypijając kawę z McDonald’s. Z braku czasu nie eksperymentowałem.

Image

Trochę niespodziewanie na miejscu okazało się, że wczoraj spadł śnieg (Australijczycy spotkani na szczycie sami się dziwili). Miałem więc obawy, że bieg na szczyt mocno się wydłuży.
Image
Image

Na szczęście zaspy utrudniające poruszanie się były tylko w kilku miejscach. Czas na szlakowskazie to 3:30h, z czego do celu - szczytu Mt Kosciuszko udało się dobiec w 1:10h. Swoją drogą ciekawa historia z nazwą tego szczytu.
Image

Na ostatnim kilometrze jakiś dzieciak się mnie złapał i biegł za mną wyprzedzając mnie nawet na 15 sekund po czym opadł z sił Na szczycie zameldował się jakieś 3-5 min po mnie. Jak się okazało, biega w zawodach rangi krajowej, ale na 400 metrów na stadionie. Góry to jednak trochę inny sport.
Image

Na szczycie porozmawiałem jeszcze ze spotkanymi Australijkami (na zdjęciu za mną) i udałem się w drogę powrotną, co zajęło mi ok 50 min.
Image

Droga powrotna na lotnisko bez większej historii, ale widoczki ładne:
Image

Na lotnisku nie było saloniku na kartę Priority Pass. Były za to miejsca, gdzie otrzymuje się do wykorzystania 36 AUD. W pierwszym miejscu wziąłem taki zestaw (plus zupkę azjatycką na pierwsze danie, której zdjęcie mi zaginęło):
Image

W drugim z kolei taki zestaw na drugie danie (frytki już wybyły ):
Image

Szczerze mówiąc, to chyba wolę taką opcję niż saloniki i słabe jedzenie, którego zazwyczaj zjem za dużo. Pierwszy raz zresztą miałem okazję spróbować kredytu na kartę PP.

Dzisiaj czeka mnie jeszcze wypożyczenie auta na lotnisku w Melbourne i dojazd do Ballarat, skąd zaczynam jutrzejszą objazdówkę.
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#12 PostWysłany: 09 Gru 2025 22:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3112
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Ostatni dzień w Australii zaczynam o 7:00 rano od śniadania w Mercure Ballarat.

Na dzisiaj zaplanowałem pętlę po Great Ocean Road. Łącznie jakieś 6:30h w aucie.

Zaczynam od 12 Apostoles i szczęka mi opada już na starcie:
Image
Image
Image
Image
Image
Image

W drodze na Cape Otway Lightstation spotykam koalę (samo wejście na latarnię sobie odpuszczam):
Image

Po drodze…
Image
Image
Image

Następnie zatrzymuje się przy Sheoak Falls i
Swallow Cave na nieco dłuższy spacer:
Image
Image

Kolejne są Teddy's Lookout:
Image

Eagle Rock Lookout i Split Point Lookout:
Image

Na koniec jadę jeszcze na Anglesea Golf Club, gdzie pierwszy raz widzę kangury:
Image
Image

Teraz już tylko droga na lotnisko, oddanie auta, prysznic w saloniku Air New Zealand i 3 loty do domu (tym razem miejsce 2K).
Image

Łącznie na wyjeździe zrobiłem autem jakieś 2100 kilometrów i muszę przyznać, że było to dosyć męczące. Lewostronny ruch też nie pomagał
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#13 PostWysłany: 10 Gru 2025 23:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 677
Loty: 1376
Kilometry: 2 821 740
platynowy
Ale miałeś świetną pogodę! Tylko pozazdrościć bo to wcale nie oczywiste w tych miejscach!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
Darek M. lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 13 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group