Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



 [ 18 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 01 Lis 2022 09:15 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Wstęp
Wyjazd do Libanu chodził po głowie od dłuższego czasu, jednak pandemia pokrzyżowała plany. W planach w 2022 było odwiedzenie dalszej i bardziej egzotycznej destylacji (dalsze rejony Azji) jednak dość późne ich otwarcie, wysokie ceny biletów i sezon deszczowy sprawiły, że ostatecznie padło na Liban. W Libanie byłem w dniach 13-21.10.2022.

Liban od kilku lat zmaga się z poważnym kryzysem (napływ uchodźców z Syrii, kryzys gospodarczy, wybuch w porcie). Wyjazd był okazją, żeby przekonać się jak faktycznie wygląda sytuacja i czy jest tak źle, jak mówią w mediach.

W relacji będę dodawał wzmianki odnośnie aktualnej sytuacji – na podstawie moich spostrzeżeń i rozmów z ludźmi. Libańczycy są bardzo otwarci, można zagadać człowieka na ulicy albo zapytać hostów z Airbnb. Będzie również info o cenach (gorący temat, nie tylko w Libanie 😉) i przydatne wskazówki. Co bardziej przydatne informacje będę wytłuszczał.

Waluta – najlepiej zabrać ze sobą USD. Na EUR jet gorszy kurs (1 EUR w trakcie mojego wyjazdu wymieniali po 0.95 USD, podczas gdy kurs rynkowy wynosił 0.98 USD). Koniecznie należy zabrać ze sobą odpowiednią ilość twardej waluty, gdyż przy płatnościach kartami przelicza podobno po kursie (Sayrafa, ok 30 000 LBP za 1 USD), osbiście nie sprawdzalem tego.
W Libanie obowiązują 2 kursy walutowe: oficjalny (1 507 LBP = 1 USD) i czarnorynkowy (w trakcie mojego pobytu 1 USD = od 39 400 do 40 000 LBP). Dla przeliczeń przyjmijmy 1 USD = 40 000 LBP (link do aktualnego kursu czarnorynkowego: https://lirarate.org/). W ostatnim czasie ministerstwo finansów zapowiedziało zmianę kursu oficjalnego na 15 000 LBP, nie ma to dla nas – turystów więszego znaczenia. Walutę w Libanie najlepiej wymieniać w Western Union – punktów jest dużo w całym Libanie, najlepiej sprawdzić dokładną lokalizację na Google Maps. Ceny w sklepach i lokalach podawane są wg kursu czarnorynkowego, ale w miejscach turystycznych, oprócz Balbeek ceny wejściówek dostosowane są do oficjalnego kursu (czyli wstęp per osoba kosztuje do równowartości 1 PLN). Co ciekawe, libański GUS nie publikuje oficjalngo wskaźnika inflacji, dlatego oficjalnie w kraju nie ma hiperinflacji.

Dotarcie do Libanu – samolot (dobre ceny na tej trasie ma Aegean – z przesiadką w Atenach, Cyprus Airways z Larnaki i LOT – trzeba załapać się na Szaloną Środę, czasami trafiają się dobre ceny w Tarom z Bukaresztu i Transavia z Amsterdamu). Dla szukających dodatkowych wrażeń – kursują promy z Turcji, można nawet znaleźć na Youtube filmik z 2022 roku.

Ograniczenia wjazdowe – brak (wszystkie ograniczenia zostały zniesione z końcem września 2022).
Wiza – dla Polaków nie jest wymagana.

Plan wyjazdu
13.10 czwartek – wieczorny przylot do Bejrutu
14.10 piątek - Bejrut
15.10 sobota - Bejrut
16.10 niedziela – do południa Bejrut, Tripoli
17.10 poniedziałek - Tripoli
18.10 wtorek – do południa Tripoli, druga część dnia Bejrut
19.10 środa – wypożyczenie auta, Jeita Grotto, Zahle + wizyta w winiarni (Cheateau Ksara)
20.10 czwartek – Balbeek, wieczorem Byblos
21.10 piątek – Byblos, wieczorna kolacja w Bejrucie

Dzień 0 – 13.10.2022
Wyjazd zaczynamy na lotnisku w Larnace, Cypr. Dlaczego start na Cyprze? Po pierwsze wcześniejsza chęć pasywego odpoczynku w sprawdzonych warunkach. Po drugie, 2 tygodnie na Liban wydawały się zbyt dużo. Po trzecie - ceny i godziny lotów do Bejrutu.
Pierwotnie nasz lot miał odbyć się o 16:00, Cyprus Airways przesunął nasze loty na 20:55. Dzięki temu zyskaliśmy spokojny poranek w Paphos i dodatkowy czas na poranną wizytę na plaży :).

Porada przy lotach Cyprus Airways - jeśli lecicie w min 2 osoby, warto kupić 2 bilety na jednej rezerwacji. Można dzięki temu oszczędzić ok 10 EUR/osoba. Bilety dla 2 osób kosztowały 441 zł (92 EUR).
Lot jest mega krótki - w powietrzu jesteśmy około 25 minut. Nie ma możliwości odprawy online, odprawa odbywa się na lotnisku (za darmo). Lot zapełniony w około 50%, na pokladzie głównie Libańczycy i turyści. Trafiła się również mała grupka głośnych Rosjan, nie zabardzo mówiąca po angielsku i dostojnik (kościoła ormiańskiego?) – modlący się w trakcie lotu.

Załącznik:
Tablica odlotów.jpg


Załącznik:
dostojnik.jpg


Kilka słów o Cyprus Airways, brakuje na forum informacji na ten temat. Linie operują głównie na trasach do Grecji, Liban, Izreael, Armenia. W sezonie letnim dodatkowo do Londynu, Nimiec i kilku innych miejsc – zwożąc turystów na Cypr. W cenie najtańszej taryfy mamy bagaż do 10kg (walizka) i możliwość odprawy w desku na lotnisku w Larnace. Jeśli chodzi o miejsce na nogi – podobnie jak w LOT, albo Aegean. Cena biletu nie objmuje przekąsek i posiłku. Można na pokładzie kupić kanapki w dość dobrych cenach - 5 EUR.

Załącznik:
Cyprus Airways 1.jpg


Załącznik:
Cyprus Airways 2.jpg


Lądując w Bejrucie rzuca się w oczy małe oświetlenie miasta, w tym niektóre zupełnie ciemne wieżowce - uszkodzone przez wybuch.
Na zdjęciu Zaitunay Bay i Central District (najbardziej prestiżowe dzielnice Bejrutu).

Załącznik:
Bejrut_z_samolotu.jpg


Po przylocie długo kolejka – na ok 45 minut (z niewiadomych powodów otwarte są tylko dwa okienka dla obcokrajowców, w tym jedno dla dyplomatów i UN – do którego idzie wyższy rangą ksiądz z innego lotu), przed nami wylądowały samoloty z Iraku i Kuwejtu. Przy okienku celnik pyta jedynie o miejsce pobytu i czy pierwszy raz w Libanie. Żadnych pytań o Izrael, celnik na szybko przegląda paszport. Jedno z nas było w Izraelu, ale na innym paszporcie, nie było to problemem.

Dojazd z lotniska do Airbnb - przed wyjazdem dostałem kontakt od mojego hosta do taxi. Pierwotnie ustalona cena przez Whatsapp - 280 000 LBP (8 USD). Po przylocie czekał na nas Pan z karteczką z moim imieniem. Cena obejmowala przejazd z lotniska do mieszkania (ok 10km), w tym 30 min czekania na lotnisku i parking.
Po przyjeździe na miejsce taksówkarz zaczął coś kręcił że chce 10 USD – bo parking, bo coś jeszcze; dałem mu, nie chciało mi się kłócić, w szczególności, że było dość późno). Z braku alterantyw mogę polecić taxi. 10 USD wydaje się być ceną, poniżej której taksówkarze nie chcą schodzić, żeby nie psuć rynku.
Podaje kontakt gdyby ktoś chciał skorzystać z taxi:
Taxi Beirut (Si Taxi) – szczegóły do ustalenia przez Whatsapp:
+961 76 306 456


Inne opcje na przejazd z lotniska to Allo Taxi – można zamówić wcześniej przez aplikację (w aplikacji jest opcja wyboru godziny i numeru lotu). Jeszcze inna (najtańsza) możliwosć to Bolt albo Uber (Bolt jest taszy) – koniecznie trzeba pamiętać o zmianie metody płatności na gotówkę (cena wyskakuje w LBP, myślę, że nie powinno być problemu z zapłatą w USD, przeliczając po czarnorynkowym kursie). Na lotnisku jest bezpłatny, działający internet (1h albo 2h na urządzenie). Na lotnisku nie widzialem punktu do wymiany waluty, w razie co, myślę że zagadując osobę z obsługi uda się wymienić $ na LBP po dobrym kursie.

W drodze do mieszkania mocno rzuca się w oczy brak oświetlenia ulicy, bardzo ograniczona liczba działającej sygnalizacji świetlnej i ... wyjątkowo jasna siedziba MEA (w piątek wieczorem – przy powrocie była totalnie ciemna).

Załącznik:
MEA.jpg


Nocleg załatwiałem przez AirBnb, Geitawi, niedaleko Armenia Street, cena za 3 noce/2 osoby to 130 USD, jest możliwość noclegu przez 3 osoby. Było to jedna z lepszych, dostępnych opcji (cena vs jakość + lokalizacja). Dla zainteresowanych mogę podać szczegóły na priv. W mieszkaniu jest UPS (taka duża bateria, która ładuje się jak jest rządowy prąd), dzięki temu można korzystać z lodówki, światła i internetu w godzinach, w których jest wyłączany prąd, klimatyzacji, czajnika i innego energochłonnego sprzętu lepiej nie używać na UPS, gdyż szybko się rozładuje/nie będzie w stanie przetworzyć mocy.
W Libanie ostatnimi czasy ze zwględu na kryzys pojawiło się więcej mieszkań na wynajem (ludzie próbują jakoś przeżyć, w szczególności, że całkiem sporo osób ma więcej niż jedno mieszkanie). Ceny noclegów w Libanie są względnie wysokie w stosunku do standardu, w szczególności porównując do cen w Europie Wschodniej/Bałkanach/niektórych miejscach we Włoszech, Hiszpanii, Grecji i Cyprze. Standard mieszkań jest podobny do tego jaki znamy z południa Europy.

Dobrymi miejscami, żeby zatrzymać się w Bejrucie są: Hamra, okolice Downtown, okolice Armenia Street. Ciekawą, ale bardziej odległą od głównych atrakcji jest dzielnica ormiańska (więcej o wizycie w tej dzielnicy w dalszej części relacji).


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#2 PostWysłany: 01 Lis 2022 15:49 

Rejestracja: 25 Sie 2011
Posty: 9561
Loty: 1052
Kilometry: 1 034 002
platynowy
@M_Karol Czy oprócz 10 kg walizki w Cyprus Airways można mieć jeszcze jakiś plecak, czy tylko jedną sztukę bagażu?
Zakładam, że ta cena lotu to powrotnego, a nie w jedną stronę?
_________________
Image
Góra
 Relacje PM off  
 
#3 PostWysłany: 01 Lis 2022 16:25 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
@Sudoku podana cena (de fakto 220 PLN/osoba) to cena lotu w jedną stronę, można 1 piece of personal item (tak na prawdę mały plecak), ponizej dokladne warunki w Cyprus Airways w najtańszej taryfie


Załącznik:
Capture1.PNG


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128


Ostatnio edytowany przez M_Karol, 02 Lis 2022 09:55, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Relacje PM off
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#4 PostWysłany: 02 Lis 2022 09:40 

Rejestracja: 11 Lut 2017
Posty: 22
Loty: 48
Kilometry: 128 885
Czekam na dalszy ciąg relacji


Ostatnio edytowany przez Grzalka, 02 Lis 2022 09:44, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Relacje PM off  
 
#5 PostWysłany: 02 Lis 2022 11:03 

Rejestracja: 18 Lis 2016
Posty: 389
niebieski
Ja też😎tym bardziej, że byliśmy prawie w tym samym terminie, bo od 10.10-19.10. Zrobiliśmy pętelkę z noclegami w Tyrze, Zahlé, Baszari i na koniec w Byblos
Góra
 Relacje PM off
M_Karol lubi ten post.
 
 
#6 PostWysłany: 05 Lis 2022 11:18 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 1 – 14.10.2022, Bejrut

Pierwsze 2 dni w Libanie przeznaczamy na Bejrut, wydaje się to być dobrym pomysłem, można na spokojnie wdrożyć się w kraj i zobaczyć główne atrakcje stolicy.
Dzień zaczynamy od wymiany waluty w Western Union (najlepiej wymieniać mniejsze kwoty – np. po 100 USD – kurs cały czas rośnie), potem jedziemy Boltem na sniadanie. Na zdjęciu – trochę ponad 100 USD.

Załącznik:
pieniadze.jpg


Po zajęciu miejsca w aucie kierowca powiedział, że do ceny z Bolta dolicza coś swojego. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że kierowca doliczył 30 000 LBP. Wyszło łącznie 80 000 LBP za 3 km i 11 min jazdy, więc nadal mało, niewiele więcej, niz przejazd komunikacją miejską w polskich miastach dla 2 osób. Jest to dziwna praktyka, moim zdaniem najlepiej jakby cena w aplikacji była wyższa. Możliwe, że taka praktyka taksówkarzy wynika z opóźnionej aktualizacji cen w aplikacji i nie nadążaniem z dostosowaniem cen do spadku wartości LBP.

Załącznik:
Bolt.png


Miejsce na śniadanie, wybrane ze względu na lokalizację to Sawani Falfoul – w pobliżu Muzeum Narodowego Bejrutu. Za miejscem przmówiła dobra ocena oraz chęc spróbowania miejsca w nowoczesnym stylu. Miejsce ma ocenę w Google 4.3 przy ponad 300 opiniach. Menu i ceny można znaleźć na stronie (nie jest na bieżąco aktualizowane, możliwe że prosząc o przesłanie zdjecia aktualnego menu, podeślą) https://www.sawanifalfoul.com/menu.php. W lokalu znajduje się aktualne menu w USD, przeliczanym po kursie podanym na kartce przyklejonej do szyby, 14.10.2022 - 37 000 LBP za 1 USD, czyli lepiej niż w Western Union – było to jedyne miejsce w trakcie wyjazdu, gdzie kurs był lepszy, w dodatku podany na kartce). Pokazuje to, jak duże są wahania kursu w Libanie.

Śniadanie było bardzo smaczne i sycące – wystarczyło z drobną przekąską do obiadokolacji, a obsługa była na wysokim poziomie. Dodatkowym smaczkiem było nałożenie jedzenia na talerz przez kelnera 😉. Standardem w Libanie jest podawanie kiszonek, warzyw i chleba do posiłku i tak też było w tym przypadku (w tym lokalu sami sobie wybieramy i nakładamy). Ogorek kiszony smakuje tak, jak w Polsce 😉. Ciekawostką, u nas nie spotykaną jest kiszona rzepa i papryka. Polecam miejsce.
Poniżej zdjęcia wnętrza, posiłku i paragonu, paragon na 2 osoby. Śniadanie dość drogie jak na Liban. Fatteh, szakszuka + 2 kawy kosztowały 380 000 LBP. Fatteh to typowa libańska potrawa na śnaidanie składająca się z chrupiącego podsmażonego chlebka, ciecierzycy (ciepłej), jogurtu i smażonych orzechów nerkowca, polane oliwą, dodatkowo może zawierać (jak to ze zdjęcia baklażan i pastę pomidorową).

Załącznik:
Sawani Falfoul1.jpg


Załącznik:
Sawani Falfoul2.jpg


Załącznik:
Sawani Falfoul3.jpg


Załącznik:
Sawani Falfoul4.jpg


Po śniadaniu kierujemy się w do Muzeum Narodowego Bejrutu. Po drodze zwraca uwagę względny porządek na ulicy, dużo zieleni, święte figurki na ulicy i ciasno zaparkowane auta (te 2 ostatnie elementy będą towarzyszyły do końca wyjazdu). Zastanawiałem się dlaczego ludzie parkują auta w taki sposób, jak na zdjęciu, doszedlem do wniosku że auta mogą należeć do jednej rodziny, albo sąsiadów którzy wyruszają o określonych godzinach i takie parkowanie po prostu nikomu nie utrudnia wyjazdu.

Załącznik:
Bejrut_zielen.jpg

Załącznik:
Bejrut_auta.jpg


Wstęp do muzeum: 5 000 LBP per osoba (czyli ok. 0,60 PLN!), pani drukuje bilet na drukarce, a przy bramce do wykrywania metali druga Pani notuje na kartce liczbę wchodzących osób.
Nazwa może być trochę myląca, bo nie jest to muzeum dotyczące stricte Bejrutu, ale bardziej terenów dzisiejszego Libanu. Znajdujące się w nim eksponaty pochodzą z czasów prehistorycznych, kolonizacji egipskiej, greckiej i rzymskiej, jak również z czasów średniowiocza (najazdy krzyżowców). Niestety, brakuje eksponatów z czasów osmańskich i współczesnych, w trakcie których Liban zyskał obecny kształt. Muzeum nie jest duże, w zależności od tempa i zainteresowania 1-2h wystarczą.
Pomimo tego, że podobne eksponaty już widziałem to nadal zadziwia, że ludzie w dawnych czasach byli w stanie zrobić dość zaawansowane ozdoby. Na szczególną uwagę zwraca fragment egipskiego grobowca – wyjątkowo dobrze zachowany oraz szkielet pochowany w amforze. Polecam wizytę w Muzeum Narodowym Bejrutu.

Załącznik:
muzeum1.jpg

Załącznik:
muzeum2.jpg

Załącznik:
muzeum3.jpg

Załącznik:
muzeum4.jpg

Załącznik:
muzeum7.jpg

Załącznik:
muzeum8.jpg

Załącznik:
muzeum9.jpg


Nastęnie zmierzamy na piechotę w kierunku downtown, oczywiście przemiszczając się powoli i co chwilę rozpraszając się.
Po drodze mijamy budynek uszkodzony w czasach wojny domowej, trochę chaosu na ulicach (więcej info w temacie dalszej części relacji – jazda przez Bejrut wypożcyzonym autem) i Mercedes z 1967 na sprzedaż - w świetnym stanie!

Załącznik:
budynek1.jpg


Załącznik:
Bejrut_ulica1.jpg

Załącznik:
Bejrut_ulica2.jpg

Załącznik:
Bejrut_ulica3.jpg


Na chwilę siadamy na ławce na wyjątkowo zadbanym skwerku, coś raczej niespotykanego w Bejrucie, z ładnie przystrzyżoną trawą.

Załącznik:
skwer1.jpg

Załącznik:
skwer2.jpg


Docieramy do Downtown (Central District), na Martyrs Square - w centralnym miejscu znajduje się meczet (Mohammad Al-Amin Mosque). Meczet został odbudowany po wojnie domowej, otwarcie nastąpiło niedawno bo w 2008 roku. Meczet nawiązuje do stylu osmańskiego, jak zresztą cały Central District odbudowany po wojnie domowej. Nie wchodzimy do środka.

Załącznik:
meczet.jpg


Z odbudową centrum Bejrutu wiąże się historia, ukazująca skalę korupcji w kraju. Za odbudowę dzielnicy odpowiadała firma Solidere, w której część udziałów posiada rząd, a częśc Rafik Hariri – polityk, były premier, miliarder, kontrowersyjna postać (którego imię nosi lotnisko w Bejrucie). W celu pozyskania gruntów dokonano wielu wywlaszczeń, plącąc ludziom tylko część rzeczywistej wartości nieruchomości. Koszt odbudowy wyniósł wiele miliardów USD. Majątek Haririego zwiększył się kilku/kilkanstokrotnie w czasie kiedy był powiązany z władzą.

W Downtown i Central District jesli kilka miejsc do zobaczenia: Martyrs Square z meczetem (na zdjęciu powyżej), Zaitunay Bay i Central District (fancy dzielnica, trochę taki mini Dubaj). Atrakcją - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi są uszkodzone przez wybuch budynki. Pomimo upływu ponad 2 lat, są nadal widoczne ślady wybuchu w porcie. Do tej pory część budynków jest opuszczona. Budynki mieszkalne w tej okolicy nie należą do tanich, najdroższe apartamenty (jak w Złota 44 w Warszwie) potrafią kosztować nawet 5 mln USD.

Oczywiście ta część Bejrutu różni się znacznie od pozostałych. Jest czysto, nowocześnie, jest dużo nowego budownictwa, można powiedzieć, że jest luksusowo, o czym świadczą budynki, auta, sklepy i klub jachtowy. Można nawet zobaczyć tabliczki zachęcające do sprzątnięcia po swoim psie.

Na pierwszy rzut idzie Zaitunay Bay. Miejsce robi wrażenie! W pobliżu znajduje się promenada, po której biegają ludzie, a na brzegu można spotkać wędkarzy.

Załącznik:
Zaitunay1.jpg

Załącznik:
Zaitunay2.jpg

Załącznik:
Zaitunay3.jpg

Załącznik:
Zaitunay4.jpg

Załącznik:
Zaitunay5.jpg

Załącznik:
Zaitunay6.jpg

Załącznik:
Zaitunay7.jpg


Oprócz mieszkań, w okolicy znajdują się biura, wspomniane wcześniej luksusowe sklepy (na zdjęciu Tiffany) i Beirut Souks (centrum handlowe), jest nawet salon Porsche.

Załącznik:
cinema.jpg


Załącznik:
Porsche.jpg


Załącznik:
Tiffany.jpg


Przypatrując się poniższym zdjęciom, widać że niektóre mieszkania są opuszczone i mocno uszkodzone. Jeszcze niedawno było ładnie ☹.
Załącznik:
central_district2.jpg

Załącznik:
central_district3.jpg


Następnie kierujemy się w stronę dzielnicy rządowej, gdzie skala zniszceń jest jeszcze większa. Obrazki robią niezwykle przygnębiające wrażenie. Dzielnica jest ogrodzona, pilnowana przez wojsko. Jeszcze 3 lata temu miejsce tętniło życiem ... Na zdjęciach można zobaczyć opuszczone i zniszczone lokale, jak chociażby oddział MEA.
Poniżej droga po jednym z wejść do dzielnicy.

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_1.jpg


Załącznik:
dzielnica_rzadowa_2.jpg


Zniszczone sklepy

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_3.jpg

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_4.jpg

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_5.jpg

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_6.jpg


Dopełnieniem przygnębiających obrazków jest kot siedzący w opuszczonej lodziarni Hagen Dazs :(

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_7.jpg

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_8.jpg

Załącznik:
dzielnica_rzadowa_9.jpg


Po spacerze pełnym emocji idziemy na zasłużoną obiadokolację w Le Chef. Po drodze mijamy wizerunki ofiar wybuchu.
Załącznik:
ofiary1.jpg


Le Chef to znana w Bejrucie restauracja, serwująca tradycyjne libańskie, domowe jedzenie. Stolika nie trzeba rezerwować, jednak może okazać się że trzeba będzie chwilę zaczekać. O miejscu zrobiło się kolejny raz głośno, po tym jak Russel Crowe przekazał pieniądzę na zbiórkę (naprawa zniszczeń w restauracji po wybuchu).
Zamawiamy (na 2 osoby): hummus z mięsem mielonym, talerz pieczonego bobu (przystawki), a na danie główne: ryba z sosem tahinowym, klopsiki mięsne z ryzem (puste w środku), do tego standardowo chleb i w tym przypadku oliwki + woda. Część menu jest napisana ręcznie, kelner wykrzykuje do kuchni zamówienie. W lokalu mix – turyści i Libańczycy.
Na deser wjeżdża 1 pudding ryżowy (na zimno) i 1 kawa. Cena za wszystko to 630 000 LBP (paragon wypisany ręcznie). Jedzenie jest smaczne, miejsce godne polecenia.

Załącznik:
LeChef1.jpg

Załącznik:
LeChef2.jpg

Załącznik:
LeChef3.jpg

Załącznik:
LeChef4.jpg

Załącznik:
LeChef5.jpg

Załącznik:
LeChef6.jpg

Załącznik:
LeChef7.jpg


Po kolacji kierujemy się do Airbnb, ponownie widzimy uszkodzone przez wybuch budynki. Z pozytywnych rzeczy – dużo balkonów jest zadbanych (niektóre mają nawet bardzo bujną roślinność – mini dżungle 😊) i wykorzystywanych przez Libańczyków jako miejsce rekreacji.

Załącznik:
balkon1.jpg

Załącznik:
balkon2.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
 
#7 PostWysłany: 06 Lis 2022 20:56 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 2 – 15.10.2022
Drugi dzień wyjazdu, sobota, zaczynamy od śniadania w dzielnicy muzułmańskiej, na które jedziemy Boltem (cena z aplikacji 60 000 LBP), odległość: 4,5km, 12 min jazdy. Tym razem taksówkarz nie wspomina o dodatkowej opłacie, daję napiwek.
Na śniadanie wbieramy El Soussi (https://goo.gl/maps/rwbstQmJDuGNdQJ49), popularne miejsce śniadaniowo-lunchowe w Bejrucie, serwujące typowo libańskie potrawy. W lokalu jest dość tłoczno (co gwarantuje świeżość posiłków), jesteśmy jedynymi białymi ludźmi ale nie jedynymi turystami (jest jedna rodzina z kraju arabskiego). Lokal jest prowadzony przez starszego pana - Raji Kebbe i jego kuzyn Ahmada el Soussi, którzy osobiście przygotowują posiłki. Miejsce pojawiło się w wielu filmikach na Youtube, nawet kiedyś był w nim polski Sfinks. Można zobaczyć filmik na Youtube, mający 15 mln wyświetleń doskonale oddający klimat lokalu



W lokalu nie ma menu po angielsku, jest jedynie menu po arabsku. Na śniadanie zamawiamy: fatteh (w trochę innej konfiguracji – tym razem z orzeszkami pini), smażony mózg owcy (smakował na prawdę dobrze, delikatny, jednocześnie lekko chrupiący) i coś czego nie zrozumieliśmy, ale zaryzykowaliśmy (jakaś część owcy albo barana, możliwe że były to baranie jądra – na pewno mięso było delikatne i dobrze przyprawione) do tego woda, kiszonki, warzywa i chleb.
Cena za śniadanie dla dwóch osób: 280 000 LBP. El Soussi to moim zdaniem miejsce must visit w Bejrucie.

Załącznik:
ElSoussi1.jpg

Załącznik:
ElSoussi2.jpg

Załącznik:
ElSoussi3.jpg

Załącznik:
ElSoussi4.jpg

Załącznik:
ElSoussi5.jpg


Śniadanie było sycące, ale nie tak obfite jak poprzedniego dnia, dzięki temu jest miejsce na deser 😊. Idziemy rozejrzeć się po okolicy i poszukać miejsca z deserem i kawą.
Jesteśmy aktualnie w dzielnicy muzułmańskiej (nocujemy w chrześcijańskiej), czuć zupełnie inny kllimat, można poczuć, że znajdujemy się w zupełnie innym świecie. Po pierwsze, większość kobiet ma zakryte włosy, po drugie jest większy bałagan (więcej śmieci na ulicach, bardziej zniszczone budynki).

Załącznik:
dzielnica muzulmanska1.jpg

Załącznik:
dzielnica muzulmanska2.jpg


Po chwili pojawiają się stragany z warzywami i owocami, robi się klimatycznie. W październiku jest sezon na granaty (25-35 000 LBP/kg), grepfruty (ok 20 000 LBP/kg), genialne libańskie awokado (60-80 000 LBP/kg), winogrona (20 – 40 000 LBP/kg), jabłka, jabłka cukrowe (polecam spróbować).

Załącznik:
dzielnica muzulmanska3.jpg

Załącznik:
dzielnica muzulmanska4.jpg

Załącznik:
dzielnica muzulmanska5.jpg

Załącznik:
dzielnica muzulmanska6.jpg


Ludzie są przyjaźni, jeden pan widząc że robię zdjecia poprosił, żebym zrobił z nim zdjęcie. Wygląda na to, że nie często w okolicę zapuszczają się turyści.
Udaje nam się trafić do miejsca z deserami, wygląda całkiem spoko, wychodzimy z założenia że desery też powinny być ok, nie pomyliliśmy się. Zamawiamy 1 porcję czegoś pistacjowego ze śmietanką (Google mówi, że to KAYMAKLI EZME – jest genialne) i 1 porcję kunefe w bułce sezamowej – do polania syropem cukrowym i 2 kawy. W lokalu nie ma kawy, pan zamawia kawę w sklepie po drugiej stronie ulicy 😉. Okazuje się, że porcje są ogromne i jedna porcja jest na spokojnie dla dwóch osób. Kunefe jest bardzo smaczne, KAYMAKLI EZME jest genialny. Podaję link do miejsca, gdyby ktoś chciał spróbować. Cena za wszystko to 210 000 LBP.
Miejsce nazywa się Kasr Al Hilwayat Al Arabia – Pastry: https://goo.gl/maps/8HigxM1RzYkZKVz9A


Poniżej zdjęcia deserów i lokalu

Załącznik:
deser1.jpg

Załącznik:
deser2.jpg

Załącznik:
deser3.jpg

Załącznik:
deser4.jpg


Z racji tego, że dzielnica jest zamieszkana przez muzułmanów, jest w niej duże poparcie dla partii politycznych o takiej orientacji. Na ulicach można zobaczyć flagi Hezbollahu i porterty muzułmańskich radykałów. Poniżej zdjęcia flag Hezbollahu na ulicach Bejrutu (kilka metrów od cukierni). W tej dzielnicy widziałem zdjęcie Jasera Arafata, co suegeruje, że mieszkają w niej Palestyńczycy.

Załącznik:
Hezbollah1.jpg

Załącznik:
Hezbollah2.jpg

Załącznik:
Hezbollah3.jpg


Załącznik:
Hezbollah4.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
sko1czek uważa post za pomocny.
 
 
#8 PostWysłany: 08 Lis 2022 11:36 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 2 – 15.10.2022, część druga
Po deserze zmierzamy w kierunku Pigeon Rock, żeby tam dotrzeć musimy przejść przez dzielnicę Hamra.
Mijamy sklep zoologiczny i zwierzęce SPA w jednym, można w nim kupić smutnego kota w klatce, wykąpąć psa, przystrzyc mu sierść i przyciąć pazury, są też dostępne karmy i gryzonie (jak wszędzie). Na uwagę zwracają suszące się na ulicy różowe ręczniki.
Załącznik:
zoologiczny.jpg


Po chwili wchodzimy na ulicę Hamra. Wzdłóż ulicy tętni życie – jest dużo lokali z jedzeniem i sklepów. Mijamy budkę telefoniczną i pana sprzedającego książki i gazety, wśród nich jest arabski odpowiednik Playboya (może ktoś wie co to dokładnie za gazeta?)
Załącznik:
gazety1.jpg

Załącznik:
gazety2.jpg


Załącznik:
budka.jpg


Wchodzimy do mijanego po drodze supermarketu – Spinneys (największa sieć marketów w Libanie). W końcu kraj można lepiej poznać odwiedzając w nim sklepy 😉.
Można tam kupić wszystko – od produktów spożywczych do wyposażenia domu. Istnieje możliwość złożenia zamówienia online przez stronę, aktualne ceny można sprawdzić tutaj: https://www.spinneyslebanon.com/

Kilka zdjęć ze sklepu – zwraca uwagę duży wybór wysokiej jakości oliwy i strączków w puszkach. Co do cen w sklepach, niemal wszystkie proukty (poza sezonowymi) są droższe, niż w Polsce, dużo droższe jest mięso, mleko i produkty mleczne, słodycze, środki czystości (nawet 2 razy tyle co w Polsce) - np pasta do zębów Colgate Charcoal (ok 10 zł, w Polsce 5 zł), mleko (6,50 zł/1l), czekolada Wawel (7 zł/100g), najtańsza lokalna oliwa z oliwek extra virgin (ok 30 zł/l). Dość wysokie ceny wynikają z małego libańskiego rynku, dodatkowo większość produktów albo komponentów musi być importowana, wpływ na ceny mają również ograniczenia w dostawie taniego rządowego prądu (uzupełniane drogim prądem z generatorów).

Załącznik:
sklep1.jpg

Załącznik:
sklep2.jpg

Załącznik:
sklep3.jpg


Przejdźmy do produktów dla dorosłych i produktów z Polski 😊. Oczywiście w Libanie spotkamy produkty z Polski, mi udało się natrafić na sklepowych półkach produkty Kupiec, Sante, Dr Gerard i wódke (Chopin i Żubrówka), widziałem również tabletki do zmywarek Finish Made in Poland. Bardzo tani jest polski alkohol - Żubrówka jest o połowę tańsza niż w Polsce (0,7l kosztuje 12zł), dla niedowiarków dowód poniżej 😉.

Załącznik:
sklep4.jpg

Załącznik:
sklep5.jpg

Załącznik:
sklep6.jpg


Liban jest dużym producentwm wina, głównie na lokalny rynek. W kraju znajduje się wiele winiarni, które można odwiezić (w jednej z nich będziemy w dalszej części wyjazdu). Najbardziej znanymi lokalnymi winami są Chateau Ksara, Chateau Kefraya i Ixsir. Co do jakości win libańskich –porównywalna do jakości win portugalskicj, włoskich, hiszpańskich, itp. Co do cen, są przeciętnie trochę droższe od tych jakie znamy w Europie (ceny w sklepie od 3 USD/butelka 0,75l). Jeśli ktoś jest zainteresowany, można zaopatrzeć się na lotnisku (w jednym ze sklepów jest duży sektor chłodniczy z winami), ceny w wolnocłowym na lotnisku są o 20-30% wyższe od tych w sklepach. Poniżej półka z lokalnymi winami.

Załącznik:
sklep_wino.jpg

Załącznik:
sklep_wino2.jpg



Wychodzimy ze sklepu, idziemy wzdłuż ulicy Hamra, życie wygląda względnie normalnie – ludzie wracający ze sklepu, ludzie chillujący z fajkami (niemal od samego rana; widok fajek będzie nam towarzyszył do końca wyjazdu), dostawcy jedzenia na skuterach (z aplikacji Totters – libańskie odpowiednik Uber Eats/Wolt itp). W końcu jest sobota. Nie zamawiałem jedenia z Totters, jeśli ktoś jest zainteresowany, polecam ściągnąć przed wyjazdem i sprawdzić dostępne opcje (ja tak zrobiłem).

Załącznik:
Totters.jpg


Załącznik:
piekarnia.jpg

Załącznik:
fajka0.jpg


Gdzieniegdzie mijamy uszkodzone w czasie wojny domowej budynki. Do tej pory nikt z tym nic nie zrobił, a wojna zakończyła się ponad 20 lat temu. Strach pomyśleć ile czasu zajmie odbudowa Ukrainy.

Załącznik:
budynek_wojna.jpg

Załącznik:
budynek_wojna2.jpg

Załącznik:
budynek_wojna3.jpg


Po długim spacerze docieramy do głównego celu dzisiejszego dnia czyli Pigeon Rock (czyli dwie skały). Wyglądają interesująco, robimy zdjęcia na pamiątkę. W okoicy kręcą się pojedyńcze dzieci probujące coś sprzedać i osoby przypominające cyganów, jest też grupka turystów z Iraku. Stojąc na promenadzie widzimy lądujące samoloty, jest całkiem przyjemnie.

Załącznik:
Pigeon_Rocks.jpg


W pobliżu skał parkuje autobus, w środku którego kierowca pali fajkę. Pytamy czy można zrobić mu zdjęcie, nie ma problemu. Panu na tyle się spodobało bycie gwiazdą, że zaproponował zapalenie z nim fajki 😊.
Załącznik:
fajka_pan.jpg


Po zobaczeniu Pigeon Rock odbijamy znowu w kierunku ulicy Hamra, idąc bocznymi uliczkami. Boczne uliczki wyglądają na bardziej zamożne, o czym świadczą nowe auta, względny porządek i duże mieszkania. Widziałem blok 6 piętrowy, który miał 6 domofonów, każdy przypisany do innej rodziny, w pierwszej chwili zastanawiałem się czy aby na pewno w tak dużym budynku, na każdym piętrze mieszka tylko jedna rodzina, po kolejnych kilku dniach w Libanie okazało się, że tak faktycznie jest i rodzinne mieszkania są przeciętnie większe od tych w Polsce (150-250 m2, w Libanie w metraż wliczają się balkony). Standardem w większych mieszkaniach jest maid room, o powierzchni ok 3m2 + łazienka dla maid. W pierwszej chwili byłem tym zaskoczony, zgłębiając temat okazało się, że maid z Afryki kosztuje 150 USD/miesiąc! (+zakwaterowanie), wiec jak najbardziej jest dostępna dla obecnej klasy średniej w Libanie (w szczególności że maid nie mają określonych godzin pracy, a jest dostępna na każdą prośbę).

W Libanie, a w sczególności w Bejrucie widać ogromne rozwarstwienie społeczeństwa. Wg nieoficjalnych statystyk 80% społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa, spacerujac po ulicach nie do końca to widać, w szczególności patrząc na auta i pełne knajpy.

Poniżej kilka zdjęc z lepszej dzielnicy w pobliżu wybrzeża.
Załącznik:
dobra_dzielnica1.jpg

Załącznik:
dobra_dzielnica2.jpg

Załącznik:
dobra_dzielnica7.jpg


Trafiamy na obiad do T-Marbouta. Miejsce oceniane na Google Maps na 4,5 przy ponad 2 000 ocen, lokalizacja: https://goo.gl/maps/tEqoGKUBVXsiQY1TA
Mijesce jest w nowoczesnym stylu, oprócz tradycyjnej kuchni libańskiej oferuje współczesne dania. Menu tylko na QR code. Aktualne menu tutaj: https://menu.omegasoftware.ca/tmarbouta
Zamawiamy: Eggplant Mutabbal (pasta z bakłażana), wątróbkę w melasie z granata, Kibbe Mloukiyeh (kotleciki z mięsa i jakiejś kaszy z orzechami włoskimi i granatem), pieczone ziemniaki, lebanese burger (z kurczaka) + frytki i woda. Cena za wszystko ok: 600 000 LBP (na 2 osoby)

Załącznik:
obiad1.jpg

Załącznik:
obiad2.jpg

Załącznik:
obiad3.jpg


Wracamy do Airbnb na piechotę, żeby zobaczyć możliwie dużo życia. Przechodzimy ponownie przez Hamrę i dzielnicę muzułmańską. Mijamy 4 osobową rodzinę na skuterze (częsty widok w biedniejszych częściach Libanu) i plątaninę drutów.
Załącznik:
rodzina_na_skuter.jpg

Załącznik:
druty.jpg


Na koniec dnia, nadal w muzułmańskiej dzielnicy trafiam do fryzjera. Będąc w bardziej egzotycznym kraju staram się skorzystać z lokalnego fryzjera. Cena za strzyżenie włosów z myciem to 100 000 LBP, golenie zarostu (maszynką): 50 000 LBP. Z tego co widziałem takie ceny są w całej dzielnicy muzułmańskiej. Usługa jest bardzo dobrze wykonana.
Załącznik:
fryzjer1.jpg

Załącznik:
fryzjer2.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
malgorzata62 uważa post za pomocny.
 
 
#9 PostWysłany: 09 Lis 2022 20:58 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Imigranci w Libanie

Spacerując po Bejrucie wiele razy natknąłem się na imigrantów z czarnej Afryki, Bangladeszu i Azji (Filipinki). Temat bardzo mnie zaintrygował, nie spodziwałem się aż tak ich dużej liczby, w szczególności że Liban od kilku lat jest ogarnięty kryzysem. Okazuje się, że temat jest dużo bardziej złożony.
Poniżej zdjęcie czarnoskórych imigrantów na ulicach Bejrutu:
Załącznik:
imigranci.jpg


Szacunki mówią, że aktualnie w Libanie może znajdować się 250 tysięcy imigrantów (z czego 150-100 tys z Etiopii, po kilkadziesiąt tysięcy z Filipin i Bangladeszu) – w kraju ogarniętym kryzysem, gdzie mieszka 5 mln ludzi (z czego 1,5 mln to Syryjczycy). Imigranci Ci znajdują zatrudnienie (głównie jako pomoce domowe) dzięki systemowi Kafala – system gdzie osoba sprowadzająca pracownika jest jego sponsorem, a umowa o pracę może być wypowiedziana jedynie za zgodą pracodawcy (sponsora). Zgodnie z systemem kafala pracownicy sprowadzenie w ten sposób do Libanu są wyłączeni z prawa. Niestey, wielu pracowników jest źle traktowanych przez swoich pracodawców, a standardem w wielu mieszkaniach klasy średniej są pokoje dla maid o powierzchni ok 3m2! Zarobki kobiet pracujących jako maid są niewielki, bo około 150 USD/miesiąc + wyżywienie, kobiety te są dostępne na każde skinienie pracodawcy, nie ma mowy o etacie = 8h. Jeszcze kilka lat temu wielu Libańczyków posiadało jedną, albo dwie poomce, ze względu na kryzys wiele osób musiało z tego zrezygnować (nadal dość dużo osób posiada taką pomoc).
Poniżej zdjęcia rozkładu mieszkania 215 m2 w lepszej dzielnicy Bejrutu i lista pomieszczeń (jest nawet wydzielony playroom dla dzieci):

Załącznik:
mieszkania1.jpg

Załącznik:
mieszkania2.jpg


Dla zainteresowanych tematem podaję linki do artykułów o imigrantach w Libanie:
https://www.aljazeera.com/features/2021 ... in-lebanon
https://beirut-today.com/2020/06/05/how ... t-workers/
https://english.alaraby.co.uk/analysis/ ... nt-workers


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
 
#10 PostWysłany: 11 Lis 2022 14:57 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 3 - 16.10.2022 – niedziela, część pierwsza: Bejrut, dzielnica ormiańska

Dzień trzeci zaczynamy standardowo od śniadania. Niestety, z racji niedzieli w najbliższej okolicy nie ma otwartych miejsc, więc jesteśmy zmuszeni poszukać czegoś innego. Ostatecznie pada na Tusk Bakery, w pobliżu dzielnicy ormiańskiej, do której jak się okazuje spontanicznie trafimy na trochę dłużej. Nie mam zbyt dużo czasu, gdyż o 12 mamy autobus do Tripoli.
Najpierw kilka zdjęć z porannej, leniwej, opustoszałej, niedzielnej okolicy (Geitawi), okolica jest typowo mieszkaniowa, zabudowana przez niskie bloki i domy jednorodzinne przyklejone do bloków. Na pierwszy rzut oka wygląda chaotycznie i nieuporządkowanie, jest lepiej niż w dzielnicy muzułmańskiej.

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska2.jpg

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska3.jpg

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska5.jpg

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska7.jpg


Uwagę zwraca zagospodarowanie balkonów i tarasów. Libańczycy lubią spędzać wolny czas przesiadując na tarasach. Na zdjęciach można zobaczyć dość dobre wyposażenie potwierdzające stwierdzenie, na tarasach można zobaczyć sprzęt do gotowania i telewizory (co sugeruje, że jest bezpiecznie).

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska1.jpg

Załącznik:
dzielnica_chrzescijanska4.jpg


Z racji tego, że Bejrut jest pagórkowaty, w niektórych punktach mamy ładny widok na miasto i otaczające je wzgórza. Ponizej Bejrut w promieniach wschodzącego słońca.
Załącznik:
widok_Bejrut.jpg


Docieramy do Tusk bakery (nawet w Libanie miesza były premier 😉 ), tutaj mały zonk, piec uruchamiają dopiero o 9:30, wiec bierzemy croissanty i kawę. Croissant smakuje podobnie jak we Francji, kawa nie jest espresso, tak bardzo popularnym w Libanie, a americano o dość delikatnym smaku. Miejsce jest nowoczesne, nawet trochę hipsterskie (co prawda w piwnicy, ale z elementami industrialnego i nowoczesngo wystroju). Menu jest dostępne online, przy pomocy QR code. Trafiamy tutaj na polski akcent – sedes Cersanit 😉.

Załącznik:
Tusk_bakery1.jpg

Załącznik:
Tusk_bakery4.jpg

Załącznik:
Tusk_bakery5.jpg


Mając trochę czasu idziemy do dzielnicy ormiańskiej, jak się okazuje jest to bardzo dobra decyzja. Możemy zobaczyć zupełnie inną część Bejrutu. Bejrut i Liban to prawdziwa mieszanka kultur i religii. W jednym mieście mamy kilka zupełnie różnych dzielnic, w których możemy poczuć się, jak przenosząc sie do innego kraju.
W dzielnicy Burdż Hammud, tak nazywa się dzielnica ormiańska wita nas wyższa zabudowa, w stylu bloków mieszkalnych i liczne nazwy pochodzące od ormiańskich nazwisk.

Załącznik:
dzielnica_ormianska1.jpg

Załącznik:
dzielnica_ormianska2.jpg


Na ulicach jest bardzo dużo ormiańskich akcentów, ogłoszenia w języku ormiańskim, flagi Armenii. Tutaj potwierdza się fakt, że Ormianie, podobnie jak Żydzi przykładają dużą wagę do swojej odrębności.

Załącznik:
dzielnica_ormianska3.jpg

Załącznik:
dzielnica_ormianska4.jpg

Załącznik:
dzielnica_ormianska5.jpg

Załącznik:
dzielnica_ormianska8.jpg


Bierzemy dodatkową kawę, popularne w Libanie espresso, do kupienia na każdym rogu (cena w Bejrucie to 10 000 LBP).

Załącznik:
kawa.jpg


Będąc w dzielnicy ormiańskiej trafiamy do Ghazar Bakery, z racji tego, że przed piekarnią była kolejka (co sugeruje wysoką jakość), więc uznaliśmy że koniecznie musimy spróbować. Nie pomyliliśmy się. Zamawiamy lachmajun, ajran i tahinov (ormiański chleb z tahini, cukrem i cynamonem). Ceny są niskie, lachmajun kosztuje 20 000 LBP. Warto wybrać się tutaj na śniadanie. Praca pre, duża ekipa przygotowuje na bieżąco pieczywo. Na uwagę zwraca pozycja kobiety wśród Ormian, w piekarni pracuje pani przyjmująca zamówienia i obslugująca kasę, wygląda jakby ona miałą tutaj największą władzę, rzecz rzadko spotykana wśród muzułmanów.
Lokalizacja Ghazar Bakery: https://goo.gl/maps/SsmmdRCaaWWJvK6Z8
Poniżej kilka zdjęć, niezwykle klimatyczne miejsce, w środku jest odrobina miejsca, żeby zjeść.

Załącznik:
piekarnia_ormianska1.jpg

Załącznik:
piekarnia_ormianska2.jpg

Załącznik:
piekarnia_ormianska3.jpg


Robi się późno, więc kierujemy się do mieszkania zabrać bagaże. Po drodze kolejne interesujące obrazki, jak stary, ale zadbany Rolls Royce i klasyk.
Załącznik:
Rolls Royce.jpg

Załącznik:
klasyk.jpg


Mijamy inny cud techniki – nadal na chodzie, wyładowany po brzegi 😉.
Załącznik:
grat.jpg


Okazuje się, że tego dnia w dzielnicy odbywa się półprofesjonalny bieg, mijają nas grupki biegaczy.

Załącznik:
biegacze.jpg


Po drugiej stronie ulicy ulokował się klimatyczny, rozstawiony z auta warzywniak.

Załącznik:
owoce_warzywa.jpg

Załącznik:
owoce_warzywa2.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#11 PostWysłany: 12 Lis 2022 21:24 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 3 - 16.10.2022 – niedziela, część druga – Tripoli
Bierzemy Bolt na Martyrs Square, tym razem taksówkarz nie wspomina o żadnej dopłacie.

Tripoli to miasto portowe, na północy Libanu, zamieszkiwane przez ok 250 tys ludzi, w 95% przez muzułmanów.

Do Tripoli dojedziemy autobusem Connexion, który odjeżdża z Martyrs Square (łatwo zidentyfikować punkt odjazdu – duży parking przy którym prawie zawsze stoi jakiś autobus, dokładnie tutaj: https://goo.gl/maps/1u3VUCSRYvD4t2nu9). Rozkład jazdy na dany miesiąc publikowany jest na Facebooku. Strona internetowa przewoźnika https://www.connexion-lb.com/ Cena: 100 000 LBP/osoba.

Autobus przyjeżdża z 30 minutowym opóźnieniem. Czas przejazdu do Tripoli to 1,5h. Standard autobusu całkiem ok – autobus wyprodukowany ok 15 lat temu, nie ma toalety, jest nawiew i całkiem pusto (na spokojnie można zająć 2 miejsca).

Ważna informacja dla osób poszukujących sprawdzonego transportu do Byblos i Batroun – na trasie kierowca zatrzymywał się, żeby wysadzić osoby po drodze, na podstawie tego wnioskuję że jest możliwość dotarcia do tych miejscowości cywilizowanym transportem zorganizowanym, który ma wyznaczony rozkład jazdy. Podbno jest opcja marszrutek, ale nie jest tak dobrze zorganizowana, jak Connexion.

Załącznik:
Connexion.jpg


Autobus Connexion zatrzymuje się w pobliżu głównego placu, kilka minut na piechotę od naszego miejsca. Z placu odjeżdżają inne minibusy i prywatne auta zbierające ludzi, odjeżdżające jak zapełnią się (jest ich dość mało – dosłownie kilka). Przy placu znajduje się taki oto opuszczony budynek pomalowany w barwy libańskie.

Załącznik:
Tripoli_glowny_plac.jpg


W Tripoli zostaniemy na 2 noce, nocujemy w City Guest House. Niestety, jest mała dostępność noclegów w przystępnych cenach (kolejna opcja była 2 razy droższa, a standard niewiele wyższy). Z tego względu rezerwujemy przez Booking.com City Guest House. Cena za 2 osoby w prywatnym pokoju, ze wspólną łazienką to 30 USD. Miejsce całkiem w porządku (można przyczepić się do wspólnej łazienki – nie było to dużym problemem ze względu na 3 prysznice, 2 toalety i maksymalnie kilkanaście dostępnych miejsc, z czego w trakcie naszego pobutu było zajętych kilka), lokalizacja 5 minut na piechotę od głównego placu, w promieniu kilkusetmetrów od souku, miejsca z jedzeniem i sklepy oddalone nawet o 1 min. Na duży plus – prąd dostępny niemal przez całą dobę.

Plan po przyjeździe jest następujący: wejście na cytadelę, obiad, spokojny spacer po zakamarkach miasta.

Po rozpakowaniu się idzeimy na cytadelę (Tripoli Citadel). Obiekt został wybudowany przez krzyżowców w XII wieku, odbudowaną w XIX wieku przez Osmanów – przez co straciła swój pierwotny charakter. Efekt rekonstrukcji możemy oglądać w dzisiejszych czasach.
Lokalizacja cytadeli : https://goo.gl/maps/LNa4F5GeuQLw4fWQ7


Przy wejściu znajduje się dużo wojska.
Załącznik:
cytadela1_wojsko.jpg


Wejście jest płatne, nie wiem jaka jest dokładnie cena, pan w kasie wziął z 2 osoby 20 000 LBP albo 50 000 LBP i nie wystawił biletu 😊.
Wizyta w cytadeli pozwala zobaczyć, jak wiele lat temu wyglądał zamek na terenach Bliskiego Wschodu. Z mojej perspektywy brakuje większej ilości informacji odnośnie tego, co dokładnie znajdowało się w poszczególnych częściach cytadeli + jakaś ciekawostka dajaca efekt wow. Niestety, ze względu na aktualną sytuację w Libanie i dużą korupcję nie należy spodziewać się dużego postępu w temacie w najblizszym czasie.

Załącznik:
cytadela2.jpg

Załącznik:
cytadela3.jpg


Jeśli ktoś jest mniej zainteresowany architekturą i historią, na pewno na cytadelę warto wybrać się dla widoku. Możemy zobaczyć widok z perspektywy 360 stopni na Tripoli. Widok jest z jednej strony interesujący – możemy zobaczyć jak miasto mogło wuglądać 200 lat temu, z drugiej przygnębiający – widać bałągan i brud i chaotyczną zabudowę. Smaczku zdjęciom dodaje boisko ze sztuczną trawą. Widok przypomina trochę Fez w Maroku.
Załącznik:
cytadela_widok_upload.jpg

Załącznik:
cytadela_widok_upload2.jpg


Załącznik:
cytadela_widok1.jpg

Załącznik:
cytadela_widok2.jpg


Spadł deszcz (jak to w klimacie śródziemnomorskim – krótki ale bardzo intensywny), więc na chwilę postanawiamy ukryć się pod łukiem. Po chwili przychodzi do nas trzech Holendrów. Zamieniami z nimi kilka słów. Okazuje się, że jeden z nich mieszka na stałe w Libanie i obwozi znajomych po kraju. Zapytałem go jak żyje się obcokrajowcom w Libanie. Na plus wymienił klimat i niższe ceny (mieszkań i jedzenia), niż w Holandii. Narzekał na korupcję - nawet na najniższym szczeblu, przykładowo (sprawne) załatwienie formalności w urzędzie wymaga zapłaty łapówki albo wizyty z przyjacielem z Libanu.
Deszcz na chwilę uspokoił się, kierujemy się w stronę souku. Z racji zabetonowania znacznej powierzchni miasta i ulokowania cytadeli na wzgórzu ulice zamieniają się w rwące potoki i niestety rzekę śmieci.

Załącznik:
deszcz1.jpg

Załącznik:
deszcz2.jpg

Załącznik:
deszcz3.jpg


Patrząc na poniższe zdjęcie – czuję się jak 200 lat temu, jedynie samochody i panel słoneczny psują odczucie.
Załącznik:
deszcz_po_deszczu_balagan.jpg


Na szybko przechodzimy przez opustoszały souk, ze względu na porę - niedziela późnym popołudniem i deszcz (więcej zdjęć i informacji w kolejnym dniu relacji). Tutaj niestety deszcz i śmieci też daja o sobie znać.

Załącznik:
souk3.jpg


Na obiad bierzemy kebab, kupiony po drugiej stronie ulicy, niemal na przeciwko hostelu - ok 100 m w kierunku placu (nie jest oznaczony na Google Maps). Jest to jedyne miejsce, gdzie mężczyzna nie zgadza się na zrobienie zdjęcia i również jedyne, w którym można było odczuć gorzsze traktowanie kobiety – jak powietrze, rozmawia tylko ze mną -mężczyzną. Wracając do posiłku, mięso jest świeże, wisi na hakach i jest mielone na bieżąco. Na miejscu jest pradziwy grill z węgielkami. Kebab jest wyjatkowo smaczny, jest to jeden z najlepszych kebabów jakie jadłem w ostatnim czasie. Skład: szaszłyk z mielonego mięsa kurczaka, dużo warzyw, sos jogutowow-czosnkowy, frytki (ze świeżego ziemniaka), wszystko zawinięte w pitę. Cena 100 000 LBP/sztuka. Polecam.

Załącznik:
kebab.jpg


Wybieramy się na wieczorny spacer po mieście. Chcemy zobaczyć możliwie dużo, dopóki jest jasno. Mijamy reklamę gabinetu lekarza zajmującego się bezpłodnością. Jak widać, podobnie jak w Europie, tak i w Libanie, w tradycyjnym muzułmańkim mieście ludzie są świadomi tematu bezpłodności i podejmują leczenie.
Załącznik:
bezplodnosc.jpg


Na przeciwko wejścia do meczetu (Taynal Mosque) trafiamy na genialne, świeżo wyciskane soki. Najbardziej do gustu przypadł sok (tak na prawdę smoothie) z awokado (z dodatkiem mleka – tak powiedział sprzedawca; moim zdaniem zawierał sok z cytryny bo był wyczuwalny kwaśny posmak i zachowywał idealnie zielony kolor). Cena soku z awokado: 30 000 LBP/0,5l. Świeżowyciskany sok z granatu: 35 000 LBP/0,5l. Jeśli ktoś będzie w tej okolicy, koniecznie warto spróbować.

Załącznik:
soki.jpg

Załącznik:
soki3.jpg


Trafiamy na skwer, w pobliżu souku, z racji tego, że jest niedziela wieczorem, gra LaLiga, dokładnie Real vs Barcelona. Na placu siedzą tłumy mężczyzn i ekscytują się meczem przy sziszy, zero alkoholu, nawet w kawiarni nikt nie pije kawy, a wszyscy palą sziszę. Trudno zrozumieć której stronie kibicuje tłum, najważniejsze ze jest jakaś rozrywka. Smutnym widokiem są dzieci, na oko 10-12 lat palące sziszę.

Załącznik:
mecz1.jpg

Załącznik:
mecz2.jpg


Niezainteresowani piłką nożną grają w planszówki.
Załącznik:
mecz3.jpg


Na ulicy mijamy rozpalony grill, młodzież w ten sposób robi kolację. Z perspektywy turysty z Europy autentyczne i interesujące zjawisko.
Załącznik:
gril.jpg


Ostatnią ciekawostką dnia jest piekarnia, do zwiedzenia której zapraszają nas pracujący w środku ludzie. Piekarnia wygląda na tradycyjną, jak gdyby funkcjonowała tutaj od 100 lat i tylko nieznacznie od tego czasu się zmieniła. Uwagę zwraca męzczyzna bez butów, palący w środku papierosa, zachowanie nie do pomyślenia w Europie.
Załącznik:
piekarnia1.jpg

Załącznik:
piekarnia2.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
 
#12 PostWysłany: 13 Lis 2022 22:34 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 4 - 17.10.2022 – poniedziałek, Tripoli, część 1
Poniedziałek, początek nowego tygodnia zaczynamy tradycyjnie, od śniadania. Na śniadanie idziemy do Akra (miejsce polecane w przewodnikach, polecone również w guest housie). Lokalizacja tutaj: https://goo.gl/maps/p8TRNuYKnGbfwWKM8

Zamawiamy fatteh (gotowana ciecierzyca z jogurtem, obficie oblana oliwą z dodatkiem przypraw) i foul medames (gotowany bób z ciecierzycą, oblany oliwą) do tego standardowo w zestawie dostajemy kiszonki i warzywa + chlebek. Tym razem dostajemy mały gratis od lokalu – hummus. Odkryciem dnia jest świetne komponowanie się hummusu z kiszonkami. Zestaw widoczny na zdjęciu + woda kosztował 180 000 LBP. Akra wygląda na miejsce niezwykle popularne wśród Libańczyków, jest sporo ludzi, w tym rodziny z dziećmi. Jako kelnerki pracuja kobiety, co nie jest takie oczywiste w tradycyjnym, muzułmańskim społeczeństwie. W menu znajduje się dosłownie kilka potraw typowych dla kuchni libańskiej. Zdecydowanie polecam Akra na śniadanie w Tripoli.
Załącznik:
Akra_sniadanie1.jpg

Załącznik:
Akra_sniadanie2.jpg

Załącznik:
Akra_sniadanie4.jpg


Tripoli jest miastem bardziej tradycyjnym i znacznie biedniejszym od Bejrutu. Z tego względu w przeciwieństwie do stolicy na ulicach jest wielu sprzedawców ulicznych. Po śniadaniu poszukujemy kawy, na ulicach miasta można zobaczyć wielu mężczyzn spzedających kawę z dużych, metalowych dzbanów, podgrzewanych węgielkami (niemal na każdym rogu). Bierzemy, okazuje się, że jedna taka kawa kosztuje 3 000 LBP (czyli 0,36 PLN!). Niestety, jest to kawa instant. Jak się później okazuje w Tripoli nie jest łatwo kupić prawdziwą kawę, jaką znamy chociażby z Bejrutu.

Załącznik:
kawa1.jpg

Załącznik:
kawa2.jpg


Ostatecznie udaje się kupić prawdziwą kawę. Kawę wypada połączyć z czymś słodkim, na ulicach jest wielu sprzedawców oferujących słodycze. Słodycze oferowane na ulicznych straganach w większości przypadków są proste – w stylu biszkopt w syropie cukrowym z ozdobnym orzeszkiem itp. U jednego z takich sprzedawców zaopatrujemy się w porcję orzeszków w karmelu, smakują jak orzeszki z karmelem wyjęte ze Snickersa. Porcja jest ogromna (szacuję, że ok 150g), cena to 30 000 LBP.
Poniżej uliczny sprzedawca słodyczy.

Załącznik:
deser_ulica_slodycze1.jpg

Załącznik:
deser_ulica_slodycze2.jpg


Plan na dzień zakłada odwiedzenie fabryki mydła. Zanim tam dotrzemy przechodzimy przez souk i zahaczamy o hammam. Hamma ładnie wygląda, jest jednym z niewielu miejsc nastawianych na turystów, pomimo tego że moim zdaniem nie ma zbyt dużo do zaoferowania. Jest to też jedyne miejsce, w którym czułem się, że ludzie chcą na turyście zarobić, nie mając zbyt wiele do zaoferowania w zamian (jak w Maroku). Ciekawe wrażenie robi mieniąca się kopuła, niczym gwiazdy. Nie polecam nie odradzam, jeśli nie macie czasu, można pominąć miejsce.
Zdjęcia hammamu
Załącznik:
hammam1.jpg

Załącznik:
hammam2.jpg

Załącznik:
hammam3.jpg

Załącznik:
hammam4.jpg


Fabryka mydła to zakład rzemieślniczy prowadzony przez rodzinę Sharkass, na pierwszym piętrze XIV wiecznego budynku, dokładnie w tym samym miejscu od ponad 200 lat! Koniecznie musimy pamiętać, że zakład zlokalizowany jest na pierwszym piętrze, na parterze znajdują się sklepy oferujące mydła, ale w znacznie wyższej cenie, w dodatku nie mające wiele wspólnego z zakładem. Metody produkcji nie zmieniły się znacznie przez 200 lat, mydło nadal jest wykonywane ręcznie przy wykorzystaniu oliwy, soli, sody i zapachów. Przekraczając progi zakładu można poczuć się jak 200 lat temu.
Na miejscu spotykamy dwie kobiety – córki właściciela zakładu, jedna z nich przybliża odrobinę historię miejsca. Z tego, co się dowiaduję, mydło różni się od mydła z Aleppo w Syrii typem oliwy.
Zakład jest zlokalizowany tutaj: https://goo.gl/maps/ieKtEUD2YYHsH9NA8
Dla zainteresowwanych linki do artykułów o miejscu z Al Jazera:
https://www.aljazeera.com/gallery/2016/ ... -tradition


Na dole będzie coś takiego, my idziemy na górę.
Załącznik:
fabryka_mydla1.jpg


Na górze zastajemy taki widok
Załącznik:
fabryka_mydla4_a.jpg


Wchodząc dalej widzimy bańki z oliwą i chemikaliami, suszące się mydło oraz mydło zapakowane i gotowe do sprzedaży. Mydło suszy się na powietrzu przez minimum miesiąc zanim trafi do sprzedaży. Mydło produkowane przez zakład sprzedawane jest dla klientów indywidualnych – do kupienia na miejscu oraz do większych odbiorców, do dalszej odsprzedaży.

Załącznik:
fabryka_mydla12_a.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla13_a.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla15_a.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla16_a.jpg


Suszące się mydło
Załącznik:
fabryka_mydla3.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla10.jpg


Poniżej właściwa częśc pracowni, gdzie ważone i mieszane są składniki. Tutaj znajduje się stół, na którym przycinane jest mydło. Przycinanie odbywa się ręcznie, jedynie przy użyciu metalowej żyłki. Tutaj nic się nie marnuje, skrawki mydła pakowane są w worki i wykorzystywane jako środek piorący.

Załącznik:
fabryka_mydla6.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla19.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla8.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla9.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla11.jpg


Pracownię często odwiedzają dyplomaci, z tego, co udaje się dowiedzieć - każdego dnia pojawia się tutaj grupka turystów. Na ścianach wiszą dyplomy i zdjęcia gości – ponizej zdjęcie ambasadora Francji.
Załącznik:
fabryka_mydla14_ambasador.jpg


Na koniec kilka zdjęć mydeł i cen. Do kupienia są małe cudeńka, jak kule, winogrona itp. Dla zorientowania – cena 1 kg zapakowanego mydła to 136 000 LBP (ok 17 zł), czyli podobnie jak analogiczna ilość mydła w markecie w Polsce. Można też kupić mydło na sztuki, przykładowe ceny poniżej. Gorąco polecam wizytę w tym miejscu, jest to unikalne miejsce, nie spotykane w Europie, w którym możemy zobaczyć jak przed wiekami było wytwarzane mydło. Dodatkowo, w okazyjnej cenie możemy dokonać zakupu.

Załącznik:
fabryka_mydla_nietypowe_cuda.jpg

Załącznik:
fabryka_mydla_nietypowe3_cuda.jpg


Po wizycie w fabryce idziemy na główny skwer i tam szukamy transportu do opuszczonej stacji kolejowej. O ile w Bejrucie są jakieś busiki (o nie znanym rozkładzie jazdy i kierunku), o tyle w Tripoli nie ma komunikacji miejskiej. Z racji tego, że przejazd taxi jest nudny, bierzemu tuk tuka. Tuk tuk świetnie sprawdza się w zakorkowanym mieście, jest zwinny niczym motocykl, a może zabrać dwóch dorosłych pasażerów. Cena za przejazd to 100 000 LBP. Taksówkarz ostrzega, żeby się pilnować w okolicy bo ktoś może wyrwać mi portfel. Nic się nie stało, nie było żadnej niebezpiecznej sytuacji. Trzeba zawsze mieć się na baczności.
Naszym oczom ukazują się cysterny, w całkiem dobrym stanie. Spodziewałem się, że będzie dużo gorzej. Aż dziwne, że nikt w odpowiednim czasie (jak jeszcze były na chodzie) nie próbował ich sprzedać, w ostateczności pociąć na złom.

Załącznik:
stacja_kolejowa1.jpg

Załącznik:
stacja_kolejowa2.jpg

Załącznik:
stacja_kolejowa3.jpg


Aktualnie stacja kolejowa jest zamknięta, w całym Libanie od lat 90’ nie kursuja regularne pociągi, ostatnie przejazdy miały miejsce 20 lat temu. Kres koleji w Libanie położyła wojna domowa w lata 70 i 80. Na dobrą sprawę od tego czasu w kraju nie funkcjonuje kolej. A szkoda, na pewno ma ogrony potencjał. Z koleją wiąże się interesująca informacja, gdyż rząd w Libanie przeznacza znaczne środki na kolej (w 2020 roku, równowartość 2 mln USD po czarnorynkowym kursie), pomimo tego, że w kraju nie kursują pociągi, nie ma również realnych planów wznowienia infrastruktury kolejowej. Łatwo domyślić się, w czyich kieszeniach znikają pieniędze.
W czasach świetności (koniec XIX i początek XX wieku), w Tripoli, na stacji, której zdjęcia można zobaczyć powyżej i ponizej zatrzymywał się słynny Orient Express. W tych czasach, tereny dzisiejszego Libanu miały połączenie z Syrią, Izraelem, Irakiem i Turcją.
Kilka zdjęć opuszczonych lokomotyw.

Załącznik:
stacja_kolejowa4.jpg

Załącznik:
stacja_kolejowa5.jpg

Załącznik:
stacja_kolejowa6.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
sko1czek uważa post za pomocny.
 
 
#13 PostWysłany: 19 Lis 2022 17:26 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Dzień 4 - 17.10.2022 – poniedziałek, Tripoli, część 2
Po wizycie na opusczonej stacji kolowej mijamy część magazynowo-przemysłową i docieramy do dzielnicy El Mina. ElMina to portowa część Tripoli, obejmująca cypel wdzierający się w morze. Ta część miasta wygląda bardziej nowocześnie i uporządkowanie, chociaż wnętrze dzielnicy jest podobne – do tego co widizmy w pobliżu souku. Natomiast na wybrzeżu znajduje się dużo względnie zadbanych budynków, jest promenada i port.
Na obiad idziemy do upatrzonego wcześniej Al Mustafa Fish Restaurant. Lokalizacja: https://goo.gl/maps/ELdH9R11zSXr1ji28
Miejsce wybrane wcześniej ze względu na bardzo dobrą ocenę na Google Maps – 4,6. Będziemy mieli okazję przekonać się czy ocena odpowiada rzeczywistości.
Pierwsze zaskoczenie, w środku nie ma ryb ... Ryby są świeże, do osobistego wyboru na zewnątrz. Sami wybieramy ryby, ryby są następnie ważone i przygotowywane wg naszego życzenia (smażenie/grilowanie). Wybór ryb i owoców morza jest dość spory, m.in. dorada, skrzydlica, krewetki. Bierzemy skrzydlicę (nie często można zjeść świeżą), krewetki, małe rybki i jeszcze czwartą rybę.
Załącznik:
ryba_Tripoli1.jpg

Załącznik:
ryba_Tripoli2.jpg

Załącznik:
ryba_Tripoli3.jpg

Załącznik:
ryba_Tripoli4.jpg


W środku spotykamy kobietę – Libankę mieszkającą w Australii (już druga taka osoba spotkana w trakcie wyjazdu), która zdecydowanie poleca miejsce i podpowiada, że obsługa może wyjąć kręgosłup i ości z ryby, na co jest już za późno 😊.
Na stół wjechały ryby, świetnie przygotowane, odpowiednio delikatne i dobrze przyprawione. Krewetki jedne z najlepszych jakie jadłem w życiu. Patyk dużych krewetek jak na zdjęciu kosztuje 80 000 LBP (2 USD). Jedyne małe zastrzeżenie do frytki, ryby lepiej komponowałyby się z ziemniakami.

Załącznik:
ryba_Tripoli5.jpg

Załącznik:
ryba_Tripoli6.jpg

Załącznik:
ryba_Tripoli7.jpg


Cena za 0,8 kg ryby (waga ryby wybranej ze stoiska) + 2 patyki krewetek + woda, chlebek, frytki i sałatka (duża miska) jak na pagaonie. Zdecyowanie polecam miejsce.
Załącznik:
ryba_Tripoli_paragon.jpg


Następnie odbijamy na promenadę, która przypomina promenady jakie znamy z wielu innych miast świata. Wieczorem ludzie spędzają tutaj czas wolny, a dzieci mają miejsce rozrywki – można wypożyczyć mini autko, kupić kukurydzę, zapalić sziszę. Jest też oczywiście przystań dla łodzi. Port, do którego przybywają duże statki, w tym ostatnio ze zbożem z Ukrainy, jest trochę na uboczu.
Poniżej kilka zdjęć z promenady i przystani dla łodzi. Pomimo tego, co wstępnie się spodziewałem, nie jest aż tak dziko, jest bardziej śródziemnomorsko.

Załącznik:
ElMina0.jpg

Załącznik:
ElMina1.jpg

Załącznik:
ElMina2.jpg

Załącznik:
ElMina3.jpg


Wózek z kukurydzą i przekąskami.
Załącznik:
ElMina4.jpg


Wózek z fajkami i przekąskami.
Załącznik:
ElMina5.jpg


Z racji tego, że jesteśmy wczesnym popołudniem w porcie jest tam dośc pusto, rybaków brak, jednak rano można zobaczyć rybaków wracających z połów i zakupić u nich świeże ryby.
W porcie zaczepia nas jeden mężczyzna oferujacy popłynięcie na Palm Island. Jest to wyspa znajdująca się kilka kilometrów od portu. Jest to rezerwat, w którym w okresie lęgowym można spotkać żółwie, a nawet mniszkę śródziemnomorską (foka śródziemnomorska). Jest to też miejsce turystyczne z niezwykle czystą wodą i piaszczystymi plażami. Sygnalizuję miejsce, myślę że jest warte odwiedzenia jeśli ktoś ma dodatkowy dzień w Tripoli. My, ze względu na inny plan nie korzystamy z tej atrakcji.

Załączam kilka zdjęć z promenady. Jak widać, służy ona jako teren spacerowy. Jest jedna rzecz, która zdecydowanie odróżnia się od miejsc w Europie – skutery jeżdżace po chodniku, z tego względu trzeba mieć oczy wokół głowy. Poniżej widać całkowicie załonięte kobiety, jest to rzadkość w Libanie, nawet w Tripoli były to pojedyńcze kobiety. Nie wykluczone, że są to turystki, z któregoś z krajów arabskich.
Załącznik:
ElMina_woda8_x.jpg

Załącznik:
ElMina_woda9_x.jpg


Tradycyjna kobieta zapatrzona w morze.
Załącznik:
ElMina_woda4_x.jpg


Na końcu promandy znajdują się plaże. Chociaż to za dużo powiedziane, bardziej kawałek piasku zasypany śmieciami. Ogólnie, w samym Tripoli nie ma plaży z prawdziwego zdarzenia, na której można z przyjemnością poleżeć.
Załącznik:
ElMina_woda1_Y.jpg

Załącznik:
ElMina_woda2_Y.jpg

Załącznik:
ElMina_woda3_Y.jpg


Jak widać, robi się wieczór, więc pojawia się więcej ludzi, na zdjęciu poniżej lokalna młodzież. Młodzież jest taka, jak wszędzie – rozmawia, puszcza muzykę z telefonu.
Załącznik:
ElMina_zachod_Z.jpg


Piękny zachód słońca, warto zwrócić uwagę na coś jeszcze – mianowice bazę wojskową, zasieki i antena po lewej stronie to właśnie część bazy.

Załącznik:
ElMina_zachod2_Z.jpg


Na końcu promenady odbijamy do bardziej nowoczesnej części miasta (centralna częśc dzielnicy), w której niektóre budynki przypominają te z Bejrutu. Dzielnica wygląda na bogatszą, jest bardziej uporządkowana i czysta. Jest to miejsce, gdzie można spotkać większą liczbę chrześcijan. W tej okolcy znajduje się całkiem sporo knajpek.
Jak widać na zdjęciach, jest zupełnie inaczej niż w okolicach souku.
Załącznik:
ElMina_cywilizowana1.jpg

Załącznik:
ElMina_cywilizowana2.jpg

Załącznik:
ElMina_cywilizowana3.jpg


W tej części trafiamy do ormiańskiego miejsca – zupełnie niespoziewanie. Miejsce o tradycyjnym menu, po angielsku (jak w wielu miejscach ormiańskich), jednocześnie w nowoczesnej architekturze.
Ceny niskie, menu widać na zdjęciu poniżej.

Załącznik:
ormianskie1.jpg

Załącznik:
ormianskie2.jpg

Załącznik:
ormianskie3.jpg


Jest noc, ale palą się światła uliczne (prąd jest zwykle wieczorem od 18 do 24). Można powiedzieć, że uliczki wyglądają klimatycznie, jak nie w Libanie.
Załącznik:
ElMina_cywilizowana_noca.jpg


Na koniec dobrze spędzonego dnia wracamy na skwer w pobliżu miejsca z rybami zobaczyć jak wygląda życie nocne wśród tradycyjnych muzułmanów. Nie ma hulańców, jest spokojne popalanie sziszy, popijanie czegoś nie alkoholowego, gra w planszówkę, rozmowy. W większości można zobaczyć mężczyzn, są też stoliki damskie, albo koedukacyjne. Jeden z mężczyzn bierze mnie za Niemca (drugi przypadek w Libanie) i zagaduje po niemiecku. Wymieniamy kilka zdań, okazuje się że pan uczy się niemieckiego, żeby wyjechać do pracy w Niemczech.

Zapalamy fajkę, koszt jednej fajki to 60 000 LBP (1,5 USD). Higiena jest zachowana, dostajemy zapakowany dziubek do wciągania dymu. Palenie fajki jest niezwykle popularne na bliskim wschodzie, można to łatwo wytłumaczyć niskim kosztem takiej rozrywki, możliwością zrelaksowania się po ciężkim dniu i brakiem świadomości o szkodliwości palenia (trochę jak w Polsce w latach 90 i wcześniej).

Załącznik:
ElMina_noca_fajka9_X.jpg

Załącznik:
ElMina_noca_fajka6_X.jpg


Na poniższym zdjęciu (w powiększeniu) widać, że mężczyźni z ogromnym zacięciem grają w planszówkę.
Załącznik:
ElMina_noca_fajka8_x.jpg


Poniżej – pełne równouprawnienie 😉.
Załącznik:
ElMina_noca_fajka4_X.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
sko1czek uważa post za pomocny.
 
 
#14 PostWysłany: 24 Lis 2022 22:58 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
Mały update dla zainteresowanych dalszym ciągiem relacji. Ostatnio byłem trochę zabiegany - niespodziewana większa ilość pracy + sprawy osobiste, stąd małe zastopowanie. Ciąg dalszy na pewno nastąpi.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
JSP lubi ten post.
 
 
#15 PostWysłany: 24 Lis 2022 23:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Wrz 2012
Posty: 1615
Loty: 689
Kilometry: 1 127 514
srebrny
Bardzo podobają mi się polecenia lokali, zdjęcia miejsc, dań, menu z cenami. W Trypolisie dołożę jeszcze jedną, wspaniałą miejscówkę na śniadanie - z kobiecą, przemiłą obsługą. Zlokalizowane dokładnie naprzeciwko wieży zegarowej. Nie znalazłem łacińskiej nazwy lokalu.
https://goo.gl/maps/itBQFxWwUbpAxo3S8
Góra
 Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
 
#16 PostWysłany: 03 Sty 2023 13:48 
Site Admin

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7958
@M_Karol będzie kontynuacja ;) ?
_________________
Image
Góra
 Relacje PM off  
 
#17 PostWysłany: 03 Sty 2023 22:15 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 120
Loty: 95
Kilometry: 159 043
niebieski
@Washington
Relacja będzie kontynuowana.
Nadal ciągnie się dużo tematów zawodowych + remont co bardzo mocno ogranicza czas na domknięcie relacji.
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Relacje PM off
JSP lubi ten post.
 
 
#18 PostWysłany: 06 Kwi 2025 17:06 

Rejestracja: 28 Sty 2023
Posty: 69
Czytam, czytam i tu taki klops - brakuje ciągu dalszego 😉
_________________
Image
Góra
 Relacje PM off  
 
 [ 18 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

  
phpBB® Forum Software © phpBB Group