Fly4free.pl

Dlugopisy to produkty reklamowe. Z Hanoweru mam calkiem ladny, nawet Made in Germany, dobrej jakosci, tak jak hotel, ktory reklamuje.

Kosmetyki hotelowe to tez niezle reklamowki produktow, jesli sa oczywiscie konkretnych firm, a nie tylko z nazwa hotelu. Przetestowalam duzo roznych marek kosmetykow i niektore bardzo polubilam.

_________________
Carpe Diem.

Jeśli szampon czy mydełko jest nadal fabrycznie zapakowane, to pani szykująca pokój chyba nie dołoży nowych

_________________
Azory => Egzotyka tuż za rogiem, czyli azorski "double decker" :)

To jest moja własna definicja - jakimi kryteriami ja się kieruję i nie zabieram długopisów, ołówków z hotelu
"Rzeczy, które są przeznaczone tylko i wyłącznie dla mnie i nikt inny z tych rzeczy już w przyszłości nie skorzysta."

Jako były pracownik hotelu odpowiem:
Można wziąć z hotelu: kapcie, mydło, kosmetyki, długopis, notesik, ołówek, kawa, herbata, cukier, coś do czyszczenia butów, reklamówki na pranie, papier toaletowy, wodę, ciasteczko...
Szczytem buractwa jet zabieranie: ręczników, szlafroków, pościeli, poszewek, suszarki, czajnika, żarówek, baterii z pilota, wieszaków, żelazka, deski do prasowania, firan, zasłon, i innych rzeczy typu telewizor, lustro, sprzęt grający.

Oczywiście jeśli wyposażenie np. kosmetyki nie zostały ruszone przez poprzedniego gościa zostają dla następnego. Jeżeli zostały otwarte i nie ważne czy są całe czy jest ich tylko połowa lądują w śmieciach.

_________________
Proszę, wejdź i kliknij. Możesz pomóc innym :)
www.pajacyk.pl
www.wyklikajzywnosc.pl
www.okruszek.org.pl
www.pustamiska.pl

nie przyszłoby mi do głowy by zabierać srajtaśmę



dla mnie to nie szczyt buractwa tylko zwykła kradzież

Nic tak nie denerwuje jak brak baterii w pilocie.
Widziałem już w wielu miejscach, że klapki do baterii są przykręcane na śrubki. Niestety i to ludzie potrafią rozmontować...

to chyba nawyk z PRLu kiedy wszystko było wspólne, a srajtaśma była towarem deficytowym

Ja nie trafilam jeszcze na wybrakowany pokoj z powodu kradziezy przez klienta. Widzialam za to jak zabezpieczaja sie niektore hotele. Na przyklad Radisson na lotnisku w Dublinie mial podstawe czajnika zamontowana na stale do duzej tacy.

_________________
Carpe Diem.

Ręczniki... Od jednego kierownika usłyszałem, że to standard. Nowością było dla nich zawinięcie mikrofalówki przez gościa z tzw. apartamentu rodzinnego.

Kiedyś podczas mojego pobytu w hotelu była chryja bo w jednym z pokoi gośc zawinął TV (maly LCD). Jakiś myślący inaczej, bo zostawił bagaż w przechowalni, i po południu przyszedł odebrać. Gdy czekała już na niego policja. To w PL było, lokalne klimaty.

Ale i kojarzy mi się akcja z mojej byłej firmy, która pasuje do tytułu wątku.
Z racji wyjazdów służbowych, prywatne auta potrafiły stać tygodniami na parkingu. Tak się złożyło że kolega zakupił nowe auto, a stare postawił na parkingu, czekając na kupca. Po ponad miesiącu kupiec się objawił, przyjechali obejrzeć auto, a że starawe, to jednym z argumentów miały być nowe opony. Patrzą, a tutaj zonk - opony to jakieś stare łyse balony. Zadyma się zrobiła, przeglądanie monitoringu (ale auto tak stało że kamera nie obejmowała dobrze) i logów systemu odnośnie wjeżdżania na służbowy parking. No i się okazało że raptem kilka dni wcześniej, o 3ciej w nocy bramę na parking otwierał strażnik z firmy ochroniarskiej. A oni typowo nie powinni wjeżdżać, szczególnie o 3ciej w nocy. I tak po sznurku do kłębka, okazało się ze jeden ze strażników właśnie jest już na urlopie, bo odchodzi za kilka dni z pracy. Wyjeżdża na wyspy. I chwalił się kolegom że na wyjazd zafundował sobie nowe opony. Pod pozorem uzupełnienia jakichś dokumentów ściągnęli gościa z domu, a on przyjechał tym autem na tych zajumanych oponach. Po prostu założył sobie że auto na parkingu to kolejny gość w długiej delegacji, a nawet jeśli się wyda po czasie, to on będzie daleko i mu to lotto.

Czasem naprawdę ciężko sobie wyobrazić na jakie pomysły ludzie potrafią wpaść...

_________________

Tyle wiemy o sobie, na ile zostaliśmy sprawdzeni Nam się zdarzyło w Azji, przed długą paronastogodzinną podróżą, kiedy niestety rolka z którą podróżowaliśmy się skończyła, sklepy były już zamknięte, a podróż z samego rana... Zabraliśmy z hotelu napoczętą przez nas rolkę. Buractwo to?

Jak zostawisz pól buteleczki szamponu to może ktoś skorzysta? Skoro zaczynam pisać ołówkiem, to jest już 'rozpoczęty' i następny nie skorzysta w pełni. Czyli jak szampon. Poza tym - tak zupełnie po prostu - te długopisy/ołówki właśnie po to są żeby je zabrać - to reklamówki hotelu, żeby potem w pracy czy szkole ludzie widzieli że np. Hilton Vienna i spytali czy fajnie i może też przyjechali niejako z polecenia. Podobnie jak gazetki, czy foldery. Też nie zabierzesz bo po tobie ktoś skorzysta?

Ze srajtaśmą, to mam tutaj dylemat jak zaklalifikować
Ale nie będę się rozwijał, tym bardziej że jest osobny wątek o TYM

_________________

Swoją drogą (lekko offtopowo) zawsze się zastanawiałam, co w hotelach robią z tymi napoczętymi rolkami (np z taką połówką ). Może to tylko ja tak miałam, ale co spałam w hotelu, to zawsze tylko pełne rolki wisiały... Wyrzucają, korzystają w toaletach dla pracowników, czy może nawijają do "pełna" :p

Niejednokrotnie spotkałem się z napoczętą rolką, nawet w bardzo drogich hotelach. Końcówka jest ładnie złożona w trójkąt a na półce albo w szafce kilka nowych rolek papieru.

Co do rzeczy, które można zabrać ze sobą, podpisuję się obiema rękoma pod postem @student
Dorzuciłbym do tego jeszcze przybornik naprawczy do szycia, typu igły, nici, guziki etc.

_________________
"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie

Zawsze mnie zastanawiało co się dzieje jak hotel odkrywa, że np brakuje ręczników, albo szlafroków w pokoju. Przecież czasem te rzeczy są oznaczone ceną , np w Regent Warszawa szlafrok ma cenę chyba 100 lub 110 zł. W każdym razie skoro jest cennik, dana rzecz z pokoju ginie, hotel zwykle ma numer karty kredytowej gościa to czy pobierają z tej karty?
Osobliwie wygląda to w Tajlandii w której za pokój płaci się depozyt (np 100 zł, oczywiście w lokalnej walucie), albo przy wymeldowaniu trzeba poczekać chwilę przy recepcji aż pracownik hotelu dokona inspekcji pokoju (sytuacja z hotelu 5* w Bangkoku). Także tam zakładam, że mają jak ściągnąć należność z klienta. Ale co w Europie, pobierają z karty?

_________________

No przecież Ross już dawno pokazywał, co wolno zabierać z hotelu, a czego nie.
Aż się zdziwiłem, że jeszcze nikt tego nie przytoczył, to przecież prawdziwy klasyk w tym temacie

Ja taką "inspekcję" zaliczałem np. w Turcji w 5* hotelu przy Taksimie. Pan przy recepcji mnie zagadywał, a boy leciał na górę obejrzeć pokój. Gdy byłem 3ci raz w tym samym hotelu to spytałem czy mogą przestać traktować stałego klienta jak złodzieja, na co pan się uśmiechnął i powiedział że takie mają procedury. Ale to jeszcze było w czasach kiedy przy Taksimie w parku był ogódek piwny, więc może coś się zmieniło teraz...

_________________

Tyle tylko, że w Tajlandii nikt jakby nie robił szopki zagadując, a oficjalnie wykręcono numer do pokojówek, jedna skoczyła do pokoju zobaczyć co i jak i oddzwoniła. Procedura wyglądała tak w przypadku każdego klienta tego hotelu, a było to jak pisałem 5*.

_________________

Mi się zdarzyło, że hotel w Kopenhadze zablokował mi na karcie, już nie pamiętam dokładnie, ale chyba 1000 DKK na wypadek kradzieży albo dewastacji.
Wyraziłem swoje oburzenie, ale "takie mamy procedury". Po tygodniu od wymeldowania blokada zniknęła.

Swoją drogą gwiazdki gwiazdkom nie równe
To, że jest 5* nie znaczy, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i obsługa doskonała.

_________________
"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie

miałem podobnie w Tallinie (hotel 4*) - nie jest to jakaś nadzwyczajna procedura, chociaż można się poczuć nieswojo