Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 60 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
Offline
#21 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:03 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
Moim zdaniem- niestety lub na szczęście, jeśli w ogóle możemy mówić o żargonie/slangu podróżniczym w Polsce, to głównie o tych zapożyczeniach z angielskiego, a nie o rodzimych słowach.

Nie sposób a propos tego wspomnieć o "korporacyjnej nowomowie".
Osobiście znam język angielski, jak to mówią, "płynnie" i muszę go używać na co dzień w pracy- oczywiście korporacja IT (amerykańska) + amerykański "szef" i "zespół"... Może dlatego razi mnie właśnie korporacyjna nowomowa, która- wierzcie lub nie- nie występuje zawsze i wszędzie, a po znajomych (i własnym doświadczeniu!) zaobserwowałem korelację, że im słabsza firma, tym bardziej promuje nowomowę. A nie polega ona na sporadycznym i rozsądnym wtrąceniu angielskiego słowa, tylko bezmyślnym zastępowaniu normalnych polskich słów spolszczonymi anglicyzmami.

Żargon typowo lotniskowy jest cieżki do zastąpienia i podpada moim zdaniem pod właśnie rozsądne użycie angielskich słów- zwłaszcza, że nie wszystkie polskie odpowiedniki przekazują znaczenie. Np. to tylko chciejstwo, że "check-in" to "odprawa"... Rozumiem, że w hotelu też się "odprawiamy". ;) Ale cóż- jest słowo polskie, to jest i ja staram się go używać.

Kody IATA nawet z definicji są międzynarodowe, ale odnoszą się do lotnisk- więc ich poprawne użycie jest żargonem ale w 100% uzsadnionym. Z kolei niewątpliwym buractwem jest pisanie, że jechałem samochodem z KTW do WAW.

Także, jak we wszystkim: "everything in moderation", oops, przepraszam: umiar, moi drodzy! ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Odkryj Kanary 😍 Loty na Teneryfę z Warszawy i noclegi z basenem za 1237 PLN 😎 Odkryj Kanary 😍 Loty na Teneryfę z Warszawy i noclegi z basenem za 1237 PLN 😎
Odwiedź Wietnam ✈️🧳 Loty do Hanoi z dużym bagażem od 2489 PLN 🇻🇳 🍛 Odwiedź Wietnam ✈️🧳 Loty do Hanoi z dużym bagażem od 2489 PLN 🇻🇳 🍛
Offline
#22 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
Ja osobiście nie mam przekonania że proste zapożyczenia z angielskiego (choćby wspomniane wyżej "security") to jest żargon. To poprostu normalne określenie które spotykamy na wszystkich praktycznie lotniskach (również krajowych). Dla mnie żargon to np "kanar" , zaś 'controller' z żargonem nie ma nic wspólnego.

Wspomniane "zabookować" to mogłem nawet być ja (a przynajmniej zdarza mi się tak pisać), nie wiem czy to powszechne jest, myśle że to pewnie raczej charakterystyczne dla korpoludków, którzy większość takich rzeczy na co dzień załatwiają po angielsku I pewnie nawet nie zatrzymując się nad wyszukaniem odpowiedniego polskiego słowa (co czasami wcale nie jest takie trywialne)
Stąd też częściej zdarza mi się mowić:
- booking zamiast rezerwacja (nie mam wcale przekonania że te dwa pojęcia powinny być traktowane tożsamo)
- check-in zamiast odprawa (odprawa to wypłata 12 pensji dla odchodzącego z pracy górnika...),
- security czy custom (jak właściwie nazwać 'pogranicznika' w US?, bo to nie jest straż graniczna jak u nas)
- boarding (to co zostało zauważone - dla procesu boardingu ale skrótowo również zamiast pełnego boarding pass - wrzucam mój 'boarding' do passbooka, wiadomo że boarding pass). Tutaj wychodzą zawiłości języka polskiego, który pozwala na pomijanie niektórych części mowy które mogą wynikać z kontekstu zdania. A to w przełożeniu na anglicyzmy wypada czasem dziwacznie)
- tag na bagaż (to się zdarza również paniom przy check-inie ;-)
- karta frequent flyer (to również się zdarza paniom przy check-inie)
- sklep duty-free, zamiast sklep bezcłowy

Wyrazy które kojarzą mi się z żargonem to np.
- kabinówka
- nadać bagaż (to niby oficjalna forma, ale mi zgrzyta w uchu)

Przypomina mi się scenka rodzajowa: rozmowa z kolegą developerem (;-) czytaj - programistą) w autobusie (lata 90te). Na pytanie "co tam dziś w pracy" gość rzucił odpowiedź w stylu "sabmitnąłem nowy ficzer dla naszego kantry", co spowodowało że spora część pasażerów spojrzała na nas jak na kosmitów. Ale nie mam pewności czy to żargon, czy zwykła dewiacja, spowodowana że człowiek więcej porozumiewa się w 'languagu' niż w ojczystym języku. W szczególności kompu-ludki obcujące z obcojęzycznymi interfejsami i dokumentacjami dostrzegają trudności w wysłowieniu się poprawnie po polsku.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#23 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Lis 2012
Posty: 5178
Zbanowany
srebrny
no nadać bagaż to w sumie jest bardzo podobne do nadawania paczki (w końcu istnieje taki ktoś jak nadawca) - tu i tu idziesz dać komuś paczkę/bagaż.
_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#24 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21 Gru 2012
Posty: 617
Loty: 240
Kilometry: 649 368
niebieski
Dla mnie używanie kodów IATA jest bardzo wygodnie nie tylko w odniesieniu do przelotów ale po prostu do miast jako, że w krótkiej, tekstowej wymianie wiadomości używanie KTW, WAW czy HKK skraca dany wyraz/miasto znacząco. Oczywiście stosuję to tylko wtedy, gdy mam pewność że druga osoba wie co mam na myśli.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#25 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:56 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
kefirm napisał(a):
Dla mnie używanie kodów IATA jest bardzo wygodnie nie tylko w odniesieniu do przelotów ale po prostu do miast jako, że w krótkiej, tekstowej wymianie wiadomości używanie KTW, WAW czy HKK skraca dany wyraz/miasto znacząco. Oczywiście stosuję to tylko wtedy, gdy mam pewność że druga osoba wie co mam na myśli.


Taaa, a potem wychodzą takie kwiatki, że kobieta pyta się o parking przy KTW, a ktoś poniżej dziwi się, że chodzi nie o Katowice tylko o Pyrzowice ;)

To stąpanie po cienkim lodzie, bo rzadko kiedy lotniska są w centrach miast (nie wspominając już o low-costowych <- "żargon" hitach typu HHN, BVA itd.)... A podobnoż WizzAir w UK reklamuje KTW jako Kraków :)

Jako ciekawostkę dodam, że Amerykanie, z którymi miałem okazję bliżej pogadać, odnoszą się również dość często do *lotnisk* kodami IATA- ale tylko do lotnisk. Ktoś w centrum LA mówi "muszę odebrać kolegę z LAX".
O JFK w Nowym Jorku nawet nie wspominam, bo tam to normalne słowo po angielsku- ale również oznacza precyzyjnie lotnisko, a nie NY jako całość. I w wielu innych miejscach jest podobnie- chociaż też często porty mają ksywy związane z nazwami a nie kodami, np. Dulles, O'Hare.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#26 PostWysłany: 23 Sty 2015 16:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
mni się nadawanie z telegramem kojarzy (pukanie Morsem w blaszke ;-). Paczkę się wysyła. Albo przesyła (bo paczka to przesyłka). Albo...
Poza tym to się średnio klei z angielskim (tam swoją torbę również "odprawiamy"). Choćby powyższe powinno usprawiedliwiać wszelkie nadużycia angielskiego w tematach około-lotniskowych.
A z żargonowatych to może jeszcze być "rental" , jako skrótowe określenie wypożyczonego auta.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#27 PostWysłany: 23 Sty 2015 17:27 

Rejestracja: 20 Gru 2011
Posty: 3220
złoty
To ja dodam od siebie kilka moim zdaniem sympatycznych:
- lecieć na metalu
- upgrade (najczęściej funkcjonuje jako "darmowy upgrade")
- lecieć za mile
- deale
- krajówki
- jednodniówki

Porozmawiam tak jeszcze trochę i praca będzie gotowa ;-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#28 PostWysłany: 23 Sty 2015 17:31 

Rejestracja: 01 Lut 2011
Posty: 122
Z anglojęzycznych słówek, to często jest jeszcze spotykany city break na którym mamy dużo must-see.

Z rodzimych, to każdy szuka tu fajnych promo. ;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#29 PostWysłany: 23 Sty 2015 17:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Gru 2011
Posty: 5594
Loty: 169
Kilometry: 241 913
niebieski
dlugi_szmul napisał(a):
tubajfor/y
skiewko
na trzy kłodry
dijułaj
:mrgreen:

Wracając do wątku z pierwszej podstrony, te słowa niewiele mają wspólnego z żargonem podróżniczym, bo to typowy Ponglish, więc raczej żargon emigrancko-budowlany.
http://www.ponglish.org/skiefo-1160w.html
http://www.ponglish.org/klodra-290w.html (choć może też chodzić o kwadrans)
http://www.ponglish.org/tubajfor-288w.html
dijułaj - DIY ?

BrunoJ napisał(a):
- security czy custom (jak właściwie nazwać 'pogranicznika' w US?, bo to nie jest straż graniczna jak u nas)

Najnormalniej - straż celna - jak i u nas.
_________________
Blbec je blbec a blbcem zůstane
Ja tu tylko sprzątam
Image


Ostatnio edytowany przez krasnal, 23 Sty 2015 17:35, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
dmirstek lubi ten post.
 
      
Offline
#30 PostWysłany: 23 Sty 2015 17:32 

Rejestracja: 08 Sie 2013
Posty: 1913
niebieski
john_doe napisał(a):
kefirm napisał(a):
A podobnoż WizzAir w UK reklamuje KTW jako Kraków :)


To prawda :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#31 PostWysłany: 23 Sty 2015 18:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2012
Posty: 1111
niebieski
arturro napisał(a):
Jeśli przy okazji interesują cię tez trendy językowe, to mam przykład.
Jest taki - dość powszechny - trend, dla mnie rażący, by używać słowa "zrobić" w znaczeniu zwiedzić, obejrzeć, przejechać, odbyć. "Zrobić Gruzińską Drogę Wojenną" "Zrobić Paryż" "Zrobić Luwr"...

Kilka przykładów znalazłem na forum. Proszę się nie dąsać, jeśli ktoś odnajdzie tu cytat ze swojego wpisu, bo zjawisko jest powszechne. Użyłem wyszukiwarki i podaję pierwsze z brzegu pasujące przykłady:

Możesz w jedną stronę zrobić Bangkok, a wracając zwiedzić Kuala Lumpur, albo Singapur.
Spokojnie można zrobić też gejzery zwykłym autem, ale my ze względu na małą i doświadczenia z 4300 z poprzedniego dnia postanowiliśmy zrobić je oddzielnie.
jeżeli mogę za ~80zł OW zrobić tą trasę 7-mio miejscowym autem, gdzie mogę zabrać WSZYSTKO z domu co mi się podoba, to tak uważam, że 60 OW to dużo


Dlaczego uważam ten trend za rażący? Ano dlatego, że zrobić użyte w ten sposób kojarzy mi się bardziej z odfajkować, zaliczyć, ziewnąć i spuścić wodę, niż zwiedzić, obejrzeć, zachwycić się. W ten sposób umniejszamy znaczenie i wartość odbytej podróży i okazujemy lekkie (pewnie nieświadome i często niezamierzone) lekceważenie dla odwiedzonych miejsc.
...A przecież opowiadamy o naszym wspaniałym wyjeździe.


Znałem kiedyś człowieka co używał słowa "ciosać", tylko że u niego to słowo zastępowało właściwie każdy czasownik i sensu nabierało w kontekście. O dziwo, mimo że używał w 90% przypadków jednego czasownika, dało się zrozumieć o co mu chodziło :P Inna kwestia, że znałem to za duże słowo i widziałem człowieka 2 razy, łącznie może przez 2h i to lata temu, ale jak widać zapadł mi w pamięci.

A co do żargonu to najcześciej używam i najbardziej lubię "lokalsów". A reszta to w sumie nie żargon. Kody IATA i skróty typu RTW, RT, OT, LCC to tylko skróty, a nie żargon.

Do głowy przychodzi mi jeszcze "lecieć na metalu" i nazywanie kontroli bezpieczeństwa po prostu "security". Check-in też jest dość powszechny.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#32 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:01 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Maj 2011
Posty: 9092
A co znaczy "lecieć na metalu" tak właściwie? :roll: :oops:
Góra
 Profil Relacje PM off
wtak lubi ten post.
 
      
Offline
#33 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:07 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
To określenie a propos code sharingu.
Bilet masz wydany przez LO, ale lecisz fizycznie samolotem LH, czyli na "metalu" Lufthansy.
Metal = przewoźnik wykonujący operację w code share'ach. Czyli "operated by".

To podstawowe znaczenie. Bo można się zagłębiać, np. co w przypadku leasingu samolotów albo wielowarstwowych zależności, np. Norwegian wypożyczający samolot od LOTu, nie wiadomo o metalu której linii będzie mowa :D
Ostatecznie i tak większość samolotów należy do banków/towarzystw leasingowych, więc podstawowe znaczenie jest najlepsze- niezależnie od aktualnego koloru farby na samolocie.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#34 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
Tyle ze to bardziej żargon "forumowy" a nie podróżniczy jako taki. Jakos nie zdarzyło mi sie słyszeć takie określenie w realu.
A co do lokalsów to ja nie używam raczej, akurat w tym przypadku mamy piękne polskie określenie - autochton ;-)


Wysłane z mojego iPhone (łatwo zgadnąć po błędach z "ułatwiacza" pisania), przez Tapatalk
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#35 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:16 

Rejestracja: 15 Lis 2012
Posty: 248
ja na ludność miejsca odwiedzanego mówię tubylcy :)
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#36 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:39 

Rejestracja: 18 Gru 2011
Posty: 289
niebieski
krasnal napisał(a):
dlugi_szmul napisał(a):
tubajfor/y
skiewko
na trzy kłodry
dijułaj
:mrgreen:

Wracając do wątku z pierwszej podstrony, te słowa niewiele mają wspólnego z żargonem podróżniczym, bo to typowy Ponglish, więc raczej żargon emigrancko-budowlany.
http://www.ponglish.org/skiefo-1160w.html
http://www.ponglish.org/klodra-290w.html (choć może też chodzić o kwadrans)
http://www.ponglish.org/tubajfor-288w.html
dijułaj - DIY ?



Krasnal bardzo dobrze 2/4, mierna siadaj ;)
Na trzy kłodry = na 3/4 cala (np. uciąć coś)
dijułaj - drajwing ander influens
dzięki za stronkę

Co do "lokalsów" i autochtonów to ja używam wyrazu miejscowi albo ładniej tubylcy - za czasów wczesnego liceum pojechałem z kuzynem który od przedszkola mieszkał w NRF do Zakopanego. Podczas jakiejś imprezy doszło do drobnych niesnasek (w których akurat nie braliśmy udziału) gdzie górale o jakieś głupstwo stłukli jakichś poznaniaków, po całej sytuacji mój kuzyn stwierdził "ale ci tubylcy są narwani", paru górali się trochę oburzyło ale reszta przyjęła to śmiechem :)

Co do tematu to zauważyłem że sam używam słowa "bukować" bo wydaje mi się że lepiej oddaje sens czynności, ale czy można to nazwać "żargonem podróżniczym" to bym się kłócił - jest to część szerszego zjawiska zastępowania dłuższych zwrotów polskich przez krótsze/bardziej precyzyjne obce (głównie angielskie/amerykańskie), w obszarze turystyki jest to dosyć powszechne ze względu na to że gros podróży odbywa się jednak za granicę. Innymi przykładami mogą być fachowe terminy techniczne (jak np. z dziedziny informatycznej), gdzie czasem odpowiedniki po prostu nie istnieją. Pomijam tu firmy w których językiem urzędowym jest język obcy.

Kolejna sprawa to typowe kalki z języka angielskiego typu właśnie "real", ale to już też kwestia na książkę, a nie posta ;)

Język emigracji to już całkiem osobna dziedzina, czasami dostarczająca mnóstwo śmiechu.

e: widzę że kolega u góry mnie ubiegł jak pisałem posta
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#37 PostWysłany: 23 Sty 2015 19:53 

Rejestracja: 22 Gru 2013
Posty: 3215
srebrny
arturro napisał(a):
Jeśli przy okazji interesują cię tez trendy językowe, to mam przykład.
Jest taki - dość powszechny - trend, dla mnie rażący, by używać słowa "zrobić" w znaczeniu zwiedzić, obejrzeć, przejechać, odbyć. "Zrobić Gruzińską Drogę Wojenną" "Zrobić Paryż" "Zrobić Luwr"...

To by chyba mimo wszystko znaczyło, że jesteśmy na relatywnie wysokim poziomie, my - podróżnicy. Bo pozostali używają już chyba tylko jednego czasownika: ogarniać.

BrunoJ napisał(a):
- boarding (to co zostało zauważone - dla procesu boardingu ale skrótowo również zamiast pełnego boarding pass - wrzucam mój 'boarding' do passbooka, wiadomo że boarding pass). Tutaj wychodzą zawiłości języka polskiego, który pozwala na pomijanie niektórych części mowy które mogą wynikać z kontekstu zdania. A to w przełożeniu na anglicyzmy wypada czasem dziwacznie)

Ja bym powiedział, że raczej z prymitywizmu angielskiego, w którym wyrazy niemalże nie odmieniają się i tak samo brzmi czasownik, jak pochodzące od niego rzeczowniki, przymiotniki itd.
Chodziło mi o sytuację, gdy ktoś ostatnio pisał, że numer karty M&M nie pojawia się "podczas boardingu", mając na myśli drukowanie karty pokładowej, czyli de facto odprawę. A zabrzmiało to, jakby chodziło mu o moment wsiadania do samolotu.
Cytuj:
Przypomina mi się scenka rodzajowa: rozmowa z kolegą developerem (;-) czytaj - programistą) w autobusie (lata 90te). Na pytanie "co tam dziś w pracy" gość rzucił odpowiedź w stylu "sabmitnąłem nowy ficzer dla naszego kantry", co spowodowało że spora część pasażerów spojrzała na nas jak na kosmitów. Ale nie mam pewności czy to żargon, czy zwykła dewiacja, spowodowana że człowiek więcej porozumiewa się w 'languagu' niż w ojczystym języku. W szczególności kompu-ludki obcujące z obcojęzycznymi interfejsami i dokumentacjami dostrzegają trudności w wysłowieniu się poprawnie po polsku.

Kiedyś wespół z kolegami - komunikacyjnymi hobbystami - jechałem do Berlina. Na stacji w Rzepinie w czasie zmiany maszyny na škodę biegaliśmy podjarani, fotografując lokomotywy na innych torach. Jakaś pani zapytała zaintrygowana "A co panowie tak biegają?". Odpowiedziałem jej "Focimy fajne loki". Pewnie zastanawiała się potem, jakiej jestem narodowości.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#38 PostWysłany: 23 Sty 2015 20:08 

Rejestracja: 20 Sty 2014
Posty: 120
Jesli chodzi o pol-english w interpretacji naszych dlugoletnich turystow z Chicago, to swietnym miejscem do posluchania takich rozmowek byla sp. Szarotka przy Fullertonie.

Obecnie towarzystwo przenioslo sie do innej tapy, tez przy Fullertonie ale bardziej w kierunku do Lake"a :D

Jak dowiem sie nazwy nowej tapy, to nie omieszkam poinformowac :D
Góra
 Profil Relacje PM off
DagMarika lubi ten post.
 
      
Offline
#39 PostWysłany: 23 Sty 2015 20:25 

Rejestracja: 06 Lis 2013
Posty: 210
Loty: 89
Kilometry: 252 650
nie przyszło by mi do głowy, że ze słowem bukować jest coś nie tak, może dlatego, że rpacuję w spedycji :lol: to oficjalnie używane słowo, przecież nie powiem klientowi, że zarezerwowałam jego kontenerowi miejsce na statku :lol: w turystyce jest pewnie nie mniej popularne.

jeszcze przychodzi mi do głowy:

jedynka -szefowa pokładu
stewka - stewardessa
pax - pasażer
arbuz - airbus
atlantyk - przelot do Ameryki, najczesciej USA, pamiętam jak u mnie wuj się chwalił ile to już ich zrobił :D ale moze to tylko takie u nas..
fanty - zestawy podróżne oferowane najczęściej na nocnych trasach przez linie
micha - jedzenie w czasie lotu
neon - ten co na płycie kieruje samolotami

ale ogólnie większość lotniczego żargonnu to chyba słówka angielskie lub ich polskie kalki albo skróty od pełnych nazw np. procedur
zasłyszany kiedyś od jakiegoś kolegi co latał : SLF - self loading freight - pasazerowie :D
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#40 PostWysłany: 23 Sty 2015 20:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23 Sty 2015
Posty: 4
Wow:) jestem pod mega wrażeniem, nie spodziewałam się takie odzewu i takiej pomocy z Waszej strony:) wszystkie posty są dla mnie bardzo cenne! :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 60 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group