Fly4free.pl

zgodze sie z przedmowca...a co do tego pociagu to mam z nim niemile wspomnienia...kiedys jezdzilem nim co 2 tygodnie, ale od momentu kradziezy laptopa przenioslem sie na samochod i samolot
W Czechach pociag ten nie ma statusu IC tylko objezdza wszystkie mniejsze wiejskie stacje i zabiera ludzi, z tobolami wielkosci ukrainskich bazarow (nie obrazajac kochanych sasiadow zza wschodu :*) .
Pociag stoi dlugo w Bohuminie i Ostravie i wtedy wchodzili typki, ktorzy szybko sprawdzali przedzialy czy ktos spi, wyszedl do toalety itp.
Kocham koleje i zanim latanie stalo sie popularne najezdzilem sie duzo zagranica, teraz jak mam juz przejezdzac przez Czechy to jade w nocy kuszetka albo sypialnymi bo z brudem nie chce miec stycznosci...

NY metro (jakaś tam linia) wsiadło dwóch gości i dali taki popis ekwilibrystyki na rurkach i poręczach, że z nieukrywaną radością zasiliłem ich kapelusz, a i miałem ochotę pójść za nimi do następnego wagonu
dla mnie to wirtuozi byli

Piątek lotnisko Warszawa Modlin, kolejka do wejścia na samolot. Młoda dziewczyna podchodzi i podpisuje każdemu kartę i trafia na rodzinkę stojącą obok mnie i nawiązuje się dialog:

pracownica lotniska: mają państwo wykupione pierwszeństwo wejścia na pokład więc proszę przejść do kolejki obok.

Oczywiście sytuacja wywołuje konsternację w całej rodzinie i padają teksty:

ojciec: no w końcu coś dobrego nas na tym lotnisku spotyka! (tak żeby wszyscy go słyszeli)

żona(chyba): ja nic nie zaznaczałam...może jakaś promocja była i nam dali? albo zostaliśmy wybrani! Widzieliście?(do reszty rodziny) mamy pierwszeństwo wejścia!

Na szczęście rodzinka szybko w związku z tym się oddaliła więc nie musiałem ich dalej słuchać


Inna sytuacja. Lotnisko Ciampino, po wyladowaniu wsiadamy do busa wiozącego na terminal. Na końcu stoją 3 kobiety i 2 facetów (też chyba rodzinka), jedna z nich wykonuje pośpieszny telefon..."Danusia?? Słyszysz mnie?! Wylądowaliśmy! Jesteśmy w Rzymie!!", daje telefon następnej "Danka już wylądowaliśmy!!!" i tak każda z nich krzyczy na cały autobus

_________________

Metro, godziny - szczyt popołudniowy.
Wkurzona czymś, tak że mogłabym zabić wsiadam do metra i siadam na pierwszym wolnym miejscu.
Dwie stacje dalej coś się zaczyna dziać, poruszenie wiec podnosze glowe znad gazetki. Nade mną jakiś wielki, wytatuowany koleś (łysy of kors). Siada obok mnie. Ta część metra natychmiast się rozluźnia. Mi nie wpada do głowy usunąć się z pola widzenia. Siedzę twardo
Po chwili, czuję pukanie w ramię. Wyciągam słuchawkę z ucha i pytam "slucham"?
"Może się Pani przesiądzie?" pyta łysy wytatuowany olbrzymek przeciagajac słowa,
NIE - warcze, to moje miejsce (wiadomo wsciekłość nie jest podszyta rozsądkiem)
ALE JA BĘDE PIĆ - uswiadamia mnie łysy, tak poważnym tonem, że gdybym nie była zła to bym się chyba rozesmiała
TRUDNO mowie i wtykam z powtorem słuchawki do uszu.
Przez nastepne wiele stacji jedziemy wiec sobie w pełnym luzie nikt sie do nas nie dosiada widząc lysego ogromnego wytatuowanego faceta popijajacego wiadomo-co z papierowej butelki. Obok na calej "lawie" metra siedze tylko ja
W końcu znów czuję pukanie w ramię, wsciekłość mi trochę zeszla to sobie myślę - zaraz się zacznie, tym bardziej że facet z wiadomych wzgledów mniej podchmielony nie jest niż był poprzednio. Na twarzach okolicznych ludzi widzę cos na kształt przerażenia.
Wyciągam jednak słuchawkę jak poprzednio i mówię "słucham"?

A facet: BARRDZO PPANIĄ PPRZEPPRASZAM
po czym wstał (prawie całkiem sprawnie) i wyszedł
Mnie zatkało i ludzi ktorzy obserwowali scenkę chyba też - tak uprzejmych czasami trzeźwych nie spotykam

Sobie przypomniałem dwie akcje, o których warto może wspomnieć.
1. Okęcie. Autobus lotniskowy dowożący do samolotu Wizzair, wyszykowanego do Luton. Rodzinka. Walizkę oznaczoną L mają, taka na kółkach (w Ryanie normalna). Do uchwytu (rączki) tejże walizki naczepionych było grubo ponad 5 zawieszek bagażowych (LOT, Lufa, TAP, itp...). Małe dziecko tejże rodzinki bawi zawieszkami i zrobiło je tak, że niektóre nie były widoczne. Tatuś do dziecka "strugnąć po pazurach? zostawisz czy nie?". Dziecko zostawiło, a tatuś, jak karty do pokera rozłożył zawieszki gładząc je czule.
2. Tramwaj 17, zeszłe wakacje, dw. Centralny w kierunku Służewca. Siedzi starsza pani, (50+), smutnie wpatrzona w okno, z fryzurą stojącą dzięki lakierowi, za plecami miała drzwi, przez które wchodzi taki czerwonolicy pan. Staje nad tą panią owijając się wokół rurki, wyciąga z kieszonki obcążki i sobie pazurki obcina. Pyk... jeden pazurek na ziemię, pyk... drugi pazurek w szybę, pyk... trzeci pazurek we fryzurze pani ląduje... W lekkim słońcu pięknie było widać latające obiekty... o mało nie zwymiotowałem.

Październik 2013 lot z Rzymu do Modlina. W samolocie zamieszanie bo ludki strasznie kręcą się i szukają sobie miejsca gdzie kto chciałby usiąść. Siedzę przy oknie, obok mnie siedzi starsza kobieta. Za mną jakiś młody gość. Obok niego siada mamusia z małą córeczką, która koniecznie chciała siedzieć przy oknie. Niestety nie było już miejsc, załoga pospieszała (i tak było małe opóźnienie), a mała dziewczynka nie dawała za wygraną i cały lot płakała i krzyczała, że ona chciała przy oknie i cały lot też waliła pięściami z przerwami w fotel kobiety, która siedziała obok mnie. Nawet mamusia nie była w stanie jej uspokoić...

_________________

PolskiBus linia P5 - poranny kurs. Wsiadamy z Katowic do Wawy a tam co? Trochę ponad połowę obłożenia w autobusie ale wszystkie siedzenia zajęte. Przeciskam się przez kolejne siedzenia na tył (w przejściu mniej więcej co 2gie siedzenie zdjęte buty - smród niesamowity - oraz małe bagaże). W przed ostatnim rzędzie pytam się młodego chłopaka czy siedzenia które zajmuje czekają na kogoś czy są wolne, zbulwersowany odstępuje Nam siedzenia i przenosi się do swojej dziewczyny rząd dalej.
Oprócz Nas w Katowicach wsiada ok. 20 osób z czego 6 osób stało jeszcze dobre 20 km od Katowic w przejściu bo nikt nie ustąpił im miejsca. Nie ukrywam dużego zdegustowania tym bardziej, że jak już wcześniej pisałem w autobusie jeszcze było dużo wolnych miejsc na których spali ludzie wracający z Wiednia czy Bratysławy.

Powinno się karać za takie zachowania + PB powinien numerować miejsca.

_________________

@vipert: numeracja raczej się nie mieści w ich modelu biznesowym, ale w takiej sytuacji trzeba ładnie poprosić i już, a jak ktoś oporny to zaprosić drugiego kierowcę i po kłopocie.

Choć to dość popularna tendencja i często przeze mnie widziana. Jak się dojeżdża do stacji pośredniej i zwalniają się miejsce to od razu trzeba rzucić na wolne obok siebie kurtkę, plecak, wyłożyć się na 2 fotele i udawać, że śpi. Ostatnio Jechałem Wrocław - Gdańsk to w Poznaniu w zasięgu mojego wzroku 3 laski wykonały taki manewr. Bus pełny, więc po 5 minutach mimo obrażonych min wszystkie musiały się zwijać

Ale przypomniała mi się jedna scena z autobusu do rzeczonego Wiednia w Katowicach. Pan usiadł na środku ostatniego rzędu, skrajne miejsca zajęte, więc były 2 wolne obok niego po prawej i lewej. Przychodzi ktoś pyta czy wolne on mówi, że tutaj ktoś siedział (choć lezą jak się okazało później jego rzeczy na fotelach obu). Ja nie widziałem no ale Pan był przede mną, jechał pewnie z Wawy albo wsiadł wcześniej więc się nie wtrącam. I w ten sposób odprawa 3 osoby pytające. Ostatnia pytała o te 2 miejsca parka jakaś, ich też odesłał ale po 3 minutach wracają z drugim kierowcą, który mówi że to 2 ostatnie miejsca wolne w autobusie i czy na pewno te są zajęte. Pan coś odburknął i dopiero po 3 raz zadanym pytaniu, dość ostrym tonem wziął rzeczy z foteli. Nie żeby ustąpił parce miejsc obok siebie, został na środku, a oni po jego prawej i lewej i tak aż do Wiednia.

Ale karma nadeszła szybko... Parka jechała z jakimiś znajomymi, którzy dogadali się z jakimiś chłopakami siedzącymi obok że oni się nie znają i im bez różnicy gdzie siedzą, więc mogą iść do tyłu. W efekcie Pan został usidlony między dwoma dobrze zbudowanymi chłopakami. Na domiar złego jeden chyba wracał do Wiednia z prac fizycznych w Katowicach bo jak zdjął bluzę to co jakiś czas aż do nas zalatywało, 3 rzędy do przodu...

Ale ta podróż miała też pozytyw jak wsiadaliśmy to nie było miejsc 2 obok siebie, więc znaleźliśmy takie, że były 2 zewnętrzne przy sobie wolne i jak siadaliśmy to Pani sama zaoferowała, że siądzie z drugą, a my sobie razem

A to na porannym P5 standard taki Niby człowiek stara się zrozumieć, nocka w busie, ale są granice.

Tak z ciekawości czy polskibus kiedykolwiek wspominał o pomyśle wprowadzenia numerowanych miejsc? Albo myślicie, że jest na to szansa w niedalekiej przyszłości? Bo byłbym zdecydowanie za.

_________________

W Polsce nie ma kultury wsiadania do autobusow. W USA aby wsiasc do autobusu trzeba stanac w ....kolejce. Nie widzialem nigdy aby tak jak w Polsce wszyscy tloczyli sie do wejscia na raz. Tam pierwszy wchodzi ten co stoi w kolejce pierwszy a ostatni wchodzi ostatni. Przepuszcza sie tylko osoby niedolezne i kalekie. Niestety w Polsce nikt nie uczy kultury wsiadania. Taka sama sytuacja jest na schodach ruchomych. W krajach cywilizowanych staje sie po prawej stronie aby przepuscic tych ktorzy nie stoja a chca isc i minac stojacych ludzi. W Polsce stoja i ani mi sie tu rusz....

Byłem bardzo zaskoczony na Krymie, jak wracaliśmy z żoną z Nowego Świata i spotkała nas mega ulewa. Wszyscy ruszyli na przystanek i grzecznie każdy stał w długiej kolejce, aż w końcu nadeszła jego kolej na wejśćie do marszrutki.
A u nas to w PB niektórzy by się pozabijali o lepsze miejsce. Czasem mnie to śmieszy, bo przecież stojących miejsc nie ma, każdy usiądzie. A w razie czego wystarczy grzecznie się spytać kogoś czy mógłby się przesiąść bo jedziemy ze swoją żoną/córką/koleżanką. Wiele razy widziałem że tak ludzie robili i nie było żadnego problemu. Sam się przesiadałem kiedyś bo jakaś parka chciała siedzieć razem.
Co do prądu to nigdy nie spotkałem się żeby nie działał. Wifi wiadomo, w dużych miastach łapie ale na trasie już dużo gorzej.

Haha, podam lepszy wzór, nieopodal od nas mamy Czechy, w Brnie na dworcu autobusowym na stanowisku autobusów... PODMIEJSKICH! ludzie czy zima czy lato, czy ranek czy wieczór, grzecznie staja w kolejce do wsiadania, zero przepychanek. Poprostu trzeba nam troszke kultury...

W tym roku podrozowalem sporo ze swoją dziewczyną, Pb jak i samolotem. Na Check in nieraz nie udało się dostać miejsc obok siebie, ale nie było nigdy problemu zamienić się. Tylko jeden raz mi się nie udało, właśnie w Pb z Torunia do Warszawy, mnostwo starszych pań, z których żadna za nic nie chciały się zamienić... Po prostu miałem pecha :p

To ciekawe bo moje wspomnienie z autobusu Znojmo-Brno jest nieco odmienne od Twoich spostrzeżeń. Zresztą jeśli chodzi o kulturę wsiadania to w Polsce jest ona na wysokim poziomie, poza jednym wyjątkiem - Warszawa. Po 20 latach mieszkania w Łodzi byłem w szoku, że można tak się zachowywać przy wejściu. Ale nie należy tego rozciągać na cay kraj.

Na dworcu autobusowym w Krakowie ta kultura już się wytworzyła, przynajmniej jeśli chodzi o najbardziej oblegane autobusy do Katowic. Bardzo często jestem w piątek na dworcu i za każdym razem przed stanowiskiem, z którego odjeżdżają autobusy do Katowic ustawia się nieraz baaaardzo długa kolejka. Wszyscy grzecznie czekają, nikt się nie pcha...

_________________

A pamietasz Date (Rok) przejazdu? Bo zarazem w Brnie jak i w Znojmie w moim przypadku nie zaobserwowalem nic nadzwyczajnego. Jedynie w Znojmie, o ile pamietam, bylo malo miejsca i ostatni stawali za. Innymi zamiast obok.

pytanie za 100 punktów do tych "wychowanych": jak stanąć w kolejce na przystanku na którym zatrzymuje się więcej niż 1 autobus?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

Odpowiedz prosto od Czechów: planować na konkretne godziny tylko jeden odjazd danego autobusu ze stanowiska, czyt. Wybudować odpowiednio wiele stanowisk.

Ustawić 4 równoległe kolejki w zależności od numeru linii

lot ze Sztokholmu do Barcelony, lekko podchmieleni Szwedzi zakładają peruki, jeden z nich wyjmuje ustną harmonijkę i zaczynają imprezę, do tego stopnia ze przy lądowaniu pilot musial zwrócić uwagę jednemu z nich by usiadł....
bylo trochę głośno ale śmiesznie ...

_________________
Życie jest za krótkie, aby odkładać wszystko na później...