Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
Offline
#1 PostWysłany: 11 Maj 2015 21:37 

Rejestracja: 04 Lut 2014
Posty: 192
niebieski
Nasza podróż: <samolotem> Wrocław -> Oslo -> Malaga -> (samochodem) Ronda -> Grazalema -> Arcos de la Frontera -> Jerez de la Frontera -> Kadyks -> Kordoba -> Malaga -> (samolotem) Oslo -> Wrocław

Do Wrocławia dojechaliśmy opcją dla „wygodnych” – własnym samochodem ;-) Ponieważ chcieliśmy spotkać się ze znajomymi przed wylotem, przyjechaliśmy dzień wcześniej, rezerwując sobie nocleg w hotelu Ibis, wykorzystując co jakiś czas pojawiającą się promocję na noclegi (zapłaciliśmy ok 39 zł).
Na lotnisko dostaliśmy się oczywiście samochodem , który zostawiliśmy na 3 dni na lotniskowym parkingu (rezerwacja zrobiona z wyprzedzeniem kosztowała nas ok 50 zł).
Lot z Wrocławia do Oslo mieliśmy Wizzem o godz 15:45 a z Oslo ruszaliśmy o godz 19:05. W Maladze byliśmy o północy. Pierwszy nocleg mieliśmy zarezerwowany w Holiday Inn Express Airport zaraz przy lotnisku. Dojście do hotelu ma jeden newralgiczny punkt, gdzie trzeba przebiec/przejść (jak kto woli) przez szosę dojazdową do lotniska. O ile o północy praktycznie ruch był żaden (razem z nami przechodzili w ten sposób pracownicy lotniska), tak w dzień byłoby to bardzo nierozważne.

My wyboru nie mieliśmy, autobusy już nie kursowały, zaopatrzeni byliśmy w mapki i opisy „jak dojść” wydrukowane z forum fly4Free i udało nam się w ten sposób bez problemu dojść. Hotel super – czysto, wygodne łóżka i duży plus za śniadanie (wliczone w cenę), które w pełni zaspokoiło nasze słowiańskie brzuchy ;-) Minus za cenę – za nocleg 2 osób zapłaciliśmy 200 zł (choć polowaliśmy na promocje, nic takiego nie upolowaliśmy). Jednak miało dla nas znaczenie to, że nie musieliśmy tułać się w nocy do miasta (gdzie noclegi były zdecydowanie tańsze), od rana mieliśmy zarezerwowany samochód w wypożyczalni, która mieściła się kilkaset metrów od hotelu, i ważne dla nas było śniadanie (nie musieliśmy szukać sklepów itd.) ponieważ od razu ruszaliśmy w drogę.

Tak więc rano śniadanie. Jak już wspomniałam, kontynentalne więc było pieczywo różnego rodzaju, wędliny, sery, jogurty, wszystko to co można spotkać w sieciowych hotelach. Pieszo ruszyliśmy do wypożyczalni Marbesol (http://www.marbesol.com/). Zachęciły nas ceny i pozytywne komentarze forumowiczów F4F. Samochód z Grupy C za 3 dni kosztował nas 53 EUR w opcji z full ubezpieczeniem, paliwem full-full (nie musieliśmy zostawiać kaucji :-), obyło się bez dzikich blokad na karcie). Dostaliśmy Seata Leona z 2015 roku z niewielkim przebiegiem, tylko lekko porysowanego ;-) w dodatku kompatybilnego z moim ajfonem więc i muzyka była do zniesienia ;-)))

Od razu ruszyliśmy szlakiem Pueblos Blancos, który był naszym celem. Skierowaliśmy się w stronę Rondy, wybierając trochę „trudniejszą” trasę ale przez to bardziej atrakcyjną – przez góry, lasy i bardzo małe miasteczka. . Po drodze zatrzymaliśmy się w różnych miejscach jak np. Park Natural Sierra de Las Nieves, gdzie zrobiliśmy mały trekking ;-)

Załącznik:
Komentarz do pliku: Parque Natural Sierra de Las Nieves
Park.jpg
Park.jpg [ 142.83 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: Droga do Rondy
droga do rondy.jpg
droga do rondy.jpg [ 207.66 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


W Rondzie obeszliśmy całe miasteczko, zeszliśmy w dół do rzeki, niestety akurat arena walki byków była zamknięta ;-/ W punkcie informacji turystycznej pracowała sympatyczna studentka z Polski która poleciła nam kilka fajnych miejsc gdzie można zjeść dobrze i niedrogo. Skusiliśmy się na restaurację San Francisco. Nazwa mało hiszpańska ale naprawdę dali radę jeśli chodzi o andaluzyjską kuchnię :-) (http://www.bodegasanfrancisco.com/). Tapas z awokado chyba najlepsze jakie jadłam, gazpacho też jedno z lepszych ;-) winoooo…… ehsss

Załącznik:
Komentarz do pliku: Ronda1
ronda1.jpg
ronda1.jpg [ 235.63 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: Ronda
ronda2.jpg
ronda2.jpg [ 199.54 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Z Rondy udaliśmy się dalej naszym szlakiem w kierunku Jerez de la Frontera. Po drodze zatrzymywaliśmy się praktycznie w każdym białym miasteczku: Grazalema, El Bosque, Arcos de la Frontera. Najbardziej podobało mi się w Grazalemie – bajeczne miejsce, miasto zawieszone w górach, brak turystów.

Załącznik:
Komentarz do pliku: Grazalema
grazalema.jpg
grazalema.jpg [ 174.83 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: El Bosque
el bosque.jpg
el bosque.jpg [ 155.27 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: Arcos de la Frontera
arcos.jpg
arcos.jpg [ 138.16 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


W Jerez de la Frontera byliśmy ok godziny 20. Przed wjazdem do miasta zrobiliśmy zakupy w Carrefour. Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Pension San Martin (rezerwowane przez Booking, cena 20 eur za 2 osoby ze śniadaniem). Ponieważ nocleg był w samym centrum starego miasta mieliśmy mały problem z zaparkowaniem samochodu. Jakimś fartem po jednym okrążeniu znaleźliśmy miejsce zaraz przy naszym Pension. Okazało się że w Jerez płatne parkowanie obowiązuje tylko w określonych godzinach, tam gdzie my parkowaliśmy można było prakować na ulicy w godzinach od 20 do godziny 9 rano (w zależności co to za dzień tygodnia). Oczywiście takie rozwiązanie nas bardzo urządzało, kupiliśmy więc bilet za 0,20 EUR bo mniej więcej tyle nam brakowało do bezpłatnego parkowania i mieliśmy problem z głowy ;-)

Po pozostawieniu bagażu poszliśmy na wieczorny spacer po mieście. Wypiliśmy w przyulicznym barze sherry, zjedliśmy tapas, po drodze do domu kupiliśmy również butelkę sherry cream, co by wieczorno-nocne pragnienie zaspokoić ;-)

Nocleg w Pension San Martin mogę polecić – turystów było wtedy bardzo niewielu więc było czysto, na naszym piętrze były dwie łazienki więc podejrzewam że nie ma problemu z kolejkami pod prysznic ;-) w pokoju mieliśmy umywalkę więc z myciem zębów nie trzeba było zajmować całej łazienki, wygodne łóżko, w pokoju elektryczny grzejnik który można było sobie włączyć i się dogrzać ;-) na szczęście mieliśmy butelkę sherry więc było wyjątkowo ciepło!

Z samego rana zjedliśmy śniadanie (skromne – pieczywo, plasterki wędliny i sera, jogurty, owoce, kawa/herbata/mleko) i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Ponieważ piwnice z sherry były zamknięte o tak wczesnej porze a chcieliśmy jeszcze zobaczyć Kadyks, zwiedziliśmy katedrę (która trochę przypominała mi tą z Sevilli), obeszliśmy żydowską dzielnicę i właściwie całe stare miasto. Następnie wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do Kadyksu. Choć nie ukrywam że w stosunku do Jerez mam duży niedosyt ;-/

Podróżowanie samochodem jest bardzo wygodne, szczególnie jeśli chce się zobaczyć wiele miejsc rozrzuconych po mapie. Minus jest taki że trzeba ten samochód gdzieś zostawić, zaparkować, co wcale nie jest takie proste w hiszpańskich miastach i miasteczkach.

W Kadyksie samochód zostawiliśmy bardzo blisko starego miasta. Bilet kupiony w automacie kosztował 0,90 EUR i wystarczył na 2-3 godziny. Ten czas spędziliśmy na spacerze po mieście. Nie zwiedzaliśmy muzeów ani kościołów w Kadyksie, nie mieliśmy go właściwie w planach, więc włóczyliśmy się uliczkami a na targowisku obkupiliśmy się w owoce: truskawki, brzoskwinie i wszystko co wyglądało apetycznie a było jeszcze niedostępne w Polsce ;-)
Kadyks, chyba bardziej oblegany przez turystów niż Jerez specjalnie mnie nie zachwycił, zabrakło mi czegoś co wyróżniałoby to miejsce spośród innych andaluzyjskich miast. Piękne ale te 3 godziny w zupełności mi wystarczyły i wiem, że gdybym miała wybrać gdzie jeszcze wrócić to zdecydowanie wybrałabym Jerez.

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kadyks
kadyks.jpg
kadyks.jpg [ 143.21 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Z Kadyksu udaliśmy się w dłuższą podróż samochodem, do Kordoby, która była w planach i na niej najbardziej mi zależało.
I tu pojawia się kolejny plus podróżowania samochodem – można zobaczyć krajobrazy, miasteczka, których nie dałoby się zobaczyć podróżując pociągiem czy autobusem. Podróżowanie przez Andaluzję jest czystą przyjemnością!
W Kordobie znów pytanie – gdzie zostawić samochód? Ścisłe centrum to sieć uliczek jednokierunkowych, gdzie nasz Leon ledwo się mieścił, a ludzie chowali się w drzwiach kamienic, żebyśmy mogli w ogóle przejechać. Znaleźliśmy wolne miejsce (bez płatnego parkowania) dzięki żulikowi (OK – lokalnemu smakoszowi alkoholi). Koleś po prostu siedział na skrzyżowaniu i kierował samochody w wolne miejsca w ślepej uliczce osiedlowej. Za usługę wziął 2 EUR ;-) a my mieliśmy darmo parking przez 2 dni ;-)
Nocowaliśmy w Hospederia Luis De Gongora (rezerwacja przez Booking) – koszt 30 EUR za 2 osoby. Pokoik mały, ale z łazienką. Niestety było zimno, ogrzewanie tylko w klimatyzacji, która bardzo długo się rozgrzewała ;-/

Zwiedzanie Kordoby nie mogło się obejść bez Mezquity czyli Katedry. Bilet kupiony na miejscu za 7-8 EUR. Prawie 2 godziny zleciały niewiadomo kiedy. Mnie zachwyciła, połączenie architektury islamu i chrześcijaństwa wręcz abstrakcyjne, niestety żal że chrześcijanie musieli wsadzić swoje 3 grosze, bo z pewnością bez tych „wstawek” Mezquita musiała prezentować się niesamowicie. Ale to moje zdanie ;-)

Załącznik:
Komentarz do pliku: Mezquita
mezquita1.jpg
mezquita1.jpg [ 179.97 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: Mezquita
mezquita2.jpg
mezquita2.jpg [ 171.77 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Po zwiedzaniu Katedry udaliśmy się na późny obiad – do La Flamenki. Restauracja bardzo blisko katedry, w jednej z uliczek odchodzących od głównego placu. Wybraliśmy ją zachęceni ocenami na Trip Advisor. Świetna sangria, wino, zamówiliśmy oczywiście przystawki i danie główne. Kelner trochę nie dowierzał że zamierzamy to wszystko zjeść w 2 osoby, jednak twierdziliśmy że jesteśmy bardzo głodni. No i jak to Polacy zamówiliśmy wszystko z mięsem (danie z mięsem wieprzowym i drugie z wołowym). Porcje były fajnie podane gdyż do każdego dania przynoszono dwa osobne talerze, tak że każdy mógł zjeść wszystkiego po trochu. Przyznam że to było za dużo. Owszem, mój dzielny rycerz zjadł wszystko ale był to przesyt. Warto chyba jednak posłuchać kelnera i jak mówi że jednym daniem najedzą się dwie osoby to przyjąć to z pokorą ;-)
Jeszcze wieczorny spacer dla lepszego trawienia. Całe szczęście że mieliśmy kupione fanty na śniadanie ponieważ nigdzie nie widziałam spożywczego.
Drugi dzień zaczęliśmy od zwiedzania. Rano nie ma zbyt wielu turystów więc spokojnie obeszliśmy stare mury, wąskie uliczki, przeszliśmy się mostem nad rzeką i dopiero potem ruszyliśmy po plecaki, do samochodu i w drogę!

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kordoba
kordoba.jpg
kordoba.jpg [ 175.09 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Załącznik:
Komentarz do pliku: Kordoba
kordoba2.jpg
kordoba2.jpg [ 161.41 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Do Malagi.
Tego samego dnia mieliśmy lot do Oslo i potem do Wrocławia a chcieliśmy jeszcze posiedzieć na plaży w Maladze ;

Załącznik:
Komentarz do pliku: Malaga
malaga.jpg
malaga.jpg [ 155.29 KiB | Obejrzany 3222 razy ]


Podsumowując rzeczy materialne: najtaniej wyszły loty ;-) na osobę za bilety lotnicze wydaliśmy ok 160 zł. Noclegi jak sami czytaliście. Na koniec jeszcze musieliśmy dotankować nasz samochód do fulla – koszt tankowania ok 47 EUR.

Podsumowując to co niematerialne: smaki jak zawsze w Hiszpanii niesamowite: jedzenie, owoce, wino, sherry... dla takich chwil warto tułać się po świecie :-) ; gwarantowane słońce i pozytywne nastawienie!
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
✨Włoski raj na wzgórzu 🌴 Wczasy w 4* hotelu przy z wyżywieniem w Kalabrii za 2829 PLN🤌🤌 ✨Włoski raj na wzgórzu 🌴 Wczasy w 4* hotelu przy z wyżywieniem w Kalabrii za 2829 PLN🤌🤌
Kiedy Lotnisko Chopina zniesie limit płynów? Znamy termin pożegnania 100-ml buteleczek, ale pojawiły się komplikacje Kiedy Lotnisko Chopina zniesie limit płynów? Znamy termin pożegnania 100-ml buteleczek, ale pojawiły się komplikacje
Offline
#2 PostWysłany: 11 Maj 2015 22:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Lis 2012
Posty: 5178
Zbanowany
srebrny
Cytuj:
...Skusiliśmy się na restaurację San Francisco. Nazwa mało hiszpańska...

no właśnie jest to bardzo hiszpańska nazwa, tak samo jak np z innej części świata colorado, los angeles czy właśnie san francisco ;)
_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
rw30 lubi ten post.
 
      
Offline
#3 PostWysłany: 15 Maj 2015 15:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Paź 2014
Posty: 16
Fajna relacja z podróży . A w jakim miesiącu byliście?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#4 PostWysłany: 15 Maj 2015 15:37 

Rejestracja: 04 Lut 2014
Posty: 192
niebieski
Pod koniec stycznia.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#5 PostWysłany: 15 Maj 2015 22:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Maj 2014
Posty: 3
Loty: 6
Kilometry: 9 474
Jakieś wino utkwiło Ci mocniej w pamięci ?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#6 PostWysłany: 18 Maj 2015 21:20 

Rejestracja: 04 Lut 2014
Posty: 192
niebieski
W tej podróży zależało nam na sherry ;-) Ponieważ w Porto odwiedziliśmy m.in. Sandemana i byliśmy zachwyceni ich porto, tak będąc w Andaluzji, a w szczególności w Jerez de la Frontera bardzo nam zależało na wypróbowaniu konkretnie sherry. Oprócz standardowo Tio Pepe, Sandemana i kilku innych wytwórców można nawet w zwykłym markecie kupić zdecydowanie tańsze sherry ale równie dobre np. Sirvase Frio Sherry Cream kosztowało ok 7 eur w zwykłym sklepiku i było całkiem całkiem ;-) Pomijam fakt że w Hiszpanii wszystko smakuje jakoś lepiej ;-) jeśli chodzi o wina - nie jestem wybitnym znawcą, w restauracjach zawsze zamawiam "home made", w sklepach staram kupować wina z regionu w którym się znajduję. Smakują mi wina z Rioja, za to z Valdepenas zdecydowanie mniej. Ale to tylko mój gust.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group