Fly4free.pl

Dzień 15 – 09.07.2015r.

Ostatni pełny dzień pobytu w Vegas. Postanowiliśmy poświęcić go na przejście Stripa wzdłuż i wszerz. Zapraszamy więc na wspólną podróż
Rozpoczynamy od Pawn Stars Dla fanów programu na History Channel kultowe miejsce :

Jak to w Vegas, nie mogło oczywiście zabraknąć reklam kojarzących się tylko z jednym:

Jeden z ładniejszych hoteli w Vegas to według nas Venezian. Zresztą oceńcie sami:




Harrah’s:

Oczywiście, jak to w Vegas nie mogło zabraknąć postaci z filmów – Transformers:

oraz Elvisa:

Jak się okazało miedzy niektórymi hotelami można poruszać się kolejką Ta akurat łączyła 3 hotele Crystals – Aria – Monte Carlo:

Widok ze stacji kolejki na Arię:

A to już Aria ze Stripa:

Reklamy w Vegas są wszędzie:


Monte Carlo:

New York New York:

Na kolację wybraliśmy się do Chili’s:


Jedzenie przepyszne:

Manhattan nocą:

I jeszcze jedno zdjecie:

A to już Excalibur:

Między Excaliburem a Mandalay Bay również kursowała kolejka:

Luxor i słynny Sfinks z piramidą w tle:

Mandalay Bay nocą:

W drodze powrotnej podziwialiśmy Ballys:

Caesers Palace:

Casino Royale:

I w końcu przyszedł czas pożegnania z Vegas…
Jeszcze tylko ostatnie, już po północy spojrzenie z góry:

_________________

Dzień 16 – 10.07.2015r.

I w końcu przyszedł czas pożegnania ze stolicą hazardu Szybkie pakowanie, błyskawiczne wymeldowanie, krótkie tankowanie:

Ostatnie spojrzenie:

I żegnaj Las Vegas:

Ale nie ma co popadać w przygnębienie ! Przed nami:

Nazwana tak na cześć:

Jak ważny jest to obiekt dla USA, świadczy nie tylko policyjna kontrola przed wjazdem ale również krążące co chwila nad obiektem helikoptery i po samym obiekcie patrole policji:

Trzeba przyznać, że tama robi wrażenie z każdej możliwej strony. Zresztą przekonajcie się sami:





Po zakończeniu zwiedzania Hoover Damm ruszyliśmy w kierunku:

Jakże częsty widok na amerykańskich drogach:

Naszym celem była słynna:

Postanowiliśmy przejechać nią 90 milowy odcinek na trasie Kingman – Seligman:


Już sam początek drogi zachęcał do skręcenia w jej stronę:


Sama droga zabiera nas w nostalgiczną podróż do czasów jej świetności:













Po dotarciu do Seligman kierowaliśmy się już bezpośrednio na autostradę w stronę:

Gdyby tylko człowiek miał więcej czasu to pewnie te 320 mil nie stanowiłoby problemu by odwiedzić dom i słynne tereny w których królował niejaki Heisenberg:

W samym Flagstaff również można natknąć się na wiele zabytkowych lecz odrestaurowanych pojazdów. Te akurat znajdowały się przed jedną z restauracji:



Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi postanowiliśmy uzupełnić zapasy:

Przy okazji natknęliśmy się na nieodzowny element półek sklepowych w Polsce :

Nasz dzień kończyliśmy obfitym i zasłużonym posiłkiem w:

_________________

Dzień 17 – 11.07.2015r.

Po wymeldowaniu się z hotelu:

ruszyliśmy na zakupy m.in. do:

Opuszczając Flagstaff kierowaliśmy się na północny wschód, gdzie naszym celem była Dolina Pomników
Dla każdego fana westernów, a przed wszystkim tych Johna Forda pozycja obowiązkowa. Zapraszamy więc na podróż po Monument Valley.
Już sama droga do punktu docelowego była godna polecenia:






Biorąc pod uwagę, że teren na którym znajduje się Dolina należy do Indian Navajo, można było spotkać sporo indiańskich sprzedawców, tak jak na poniższym zdjęciu:

Monument Valley położona jest na granicy dwóch stanów Utah i Arizony:

Dolina w pełnej okazałości:









A przed nami i za nami puste drogi i szerokie przestrzenie:


A na koniec dnia trafiliśmy na meksykańskich kapelusz

W końcu ujrzeliśmy długo oczekiwany napis:

I można było udać się na wypoczynek

_________________

Dzień 18 – 12.07.2015r.

Nocleg zastał nas w małej miejscowości - Monticello (nie mylić z posiadłością Thomasa Jeffersona). Po szybkim rekonesansie:



ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym celem dziś był:

Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy ku południowej części Parku, zwanej The Needles. Po przejechaniu około 50 km dotarliśmy do wjazdu na teren parku. I mogliśmy podziwiać jego uroki:



Również sama droga, zaskakuje pejzażami:




Następnie tą samą drogą wróciliśmy i udaliśmy się w kierunku Moab. Tam zatrzymaliśmy się na nasz ulubiony zestaw obiadowy:

Po nabraniu sił postanowiliśmy zwiedzić wschodnią cześć Parku Narodowego Canyonlands. Naszym zdaniem, jest to najładniejszy kanion jaki mogliśmy obejrzeć podczas naszego wyjazdu. Oprócz nieziemskich widoków:

park ten oferuje obfitość fauny:

i flory:

umożliwia również zobaczenie miejsca (krater) w które uderzył meteoryt:


Zresztą zdjęcia bardziej zobrazują ten park niż jakiekolwiek słowa:









Gdy słońce powoli zaczęło zachodzić:

a nie niebie zaczął pojawiać się księżyc ruszyliśmy w stronę Green River.

_________________

Dzień 19 – 13.07.2015r.

Green River…Mała miejscowość. Gołym okiem widać, że lata świetności ma już dawno za sobą:



No cóż, nie tylko ona…Tym razem nie trafiliśmy z noclegiem…Zatrzymaliśmy się w hotelu Bugdet inn:

Niestety okazał się on nieporozumieniem. Biorąc nawet pod uwagę standard moteli w USA ten zdecydowanie odbiegał od podstawowych zasad porządku i czystości. Zresztą samo to, że postanowiliśmy te dwie noce spędzić spiąć w śpiworach na łóżku i przy zapalonym świetle mówi samo za siebie Cóż, czasem trafi się taki nocleg. Ale nie ma co się zamartwiać bo przecież dziś odwiedzamy:

Główną atrakcją parku jak sama nazwa wskazuje są łuki skalne:

Można ich zaobserwować sporo ale najbardziej sławne to:
Landscape Arch:

Delicate Arch:

Duże wrażenie robi też Sekcja Okien a w szczególności North i South Windows:





Podziwiając poszczególne atrakcje nie można pominąć ostańca zwanego Balanced Rock:


Oprócz tych głównych punktów, park umożliwia podziwianie skał o niezwykle fantazyjnych kształtach:




Czasem kojarzących się dwuznacznie:

Z parku można również podziwiać majestatyczne góry widniejące na horyzoncie:



Widok z wysokości drogi wiodącej przez park jest piękny:

A tuż obok przepływa słynna rzeka Kolorado:

_________________

Dzień 20 – 14.07.2015r.

Skoro świt:

ruszyliśmy w dalszą drogę. Niestety już powoli powrotną . Żegnaliśmy się ze stanem Utah, by przez Kolorado, Nebraskę, Iowa i Illinois dostać się do Windy City.
Ale po kolei Po wyjeździe z Green River , po godzinie jazdy przekroczyliśmy granicę:

A naszym oczom ukazał się diametralnie inny krajobraz, który mogliśmy podziwiać do tej pory przez ostatnie dni:


Z pięknym widokiem na Góry Skaliste:

Po przejechaniu ponad 200 mil dotarliśmy do naszej bazy docelowej w dniu dzisiejszym. Był to mały kurort górski – Frisco z typową amerykańską zabudową:



Po wybraniu się na zakupy, zjedzeniu pizzy udaliśmy się na spacer po najbliższej okolicy. Niestety, jak to w górach, pogoda szybko się zmieniła i zaczął padać deszcz:


Frisco oprócz pięknego położenia wśród gór może poszczycić się mariną:


położoną nad malowniczym jeziorem:

W pobliżu znajduje się również zabytkowa latarnia:

I miejski cmentarz:

Udało nam się trafić również na rozgrywki małej ligi baseballowej:

Noc przed długą podróżą jaka nas jutro czekała postanowiliśmy spędzić w:

_________________

Dzień 21 – 15.07.2015r.

W dniu dzisiejszym czekała nas najdłuższa podróż samochodem podczas całej naszej wyprawie po amerykańskiej ziemi. Dzień spędzony praktycznie w samochodzie. Przed nami 684 mile na trasie Frisco – Adair. 3 stany – Kolorado, Nebraska, Iowa. 3 znane miasta – Denver, Linclon, Omaha.
Jeszcze tylko tankowanie:

Ostatni spojrzenie na Frisco:

I w drogę!
Po minięciu Denver, z jednej strony żegnaliśmy:

a witaliśmy:

i pola kukurydzy po każdej stronie autostrady:

W związku z tym, że cały dzień spędziliśmy w samochodzie naszymi kompanami w tej długiej podróży były trucki:


lecz nie tylko:

Można było również zauważyć dziwne konstrukcje:


Obiad postanowiliśmy tym razem zjeść w Arby’s:


Przed nami już tylko Lincoln:

I widok na centrum z okna chevroleta:

Do Omaha tylko 50 mil…:

Witamy w Iowa! Kierunek Des Moines:

W końcu dotarliśmy:

Nawet nie chciało nam się rozpakowywać:

Sen przyszedł szybko

_________________

Dzień 22 – 16.07.2015r.

Poranek w Adair przywitał nas deszczem:

Po zapakowaniu rzeczy do samochodu i rezygnacji ze śniadania ruszyliśmy w kierunku:

Po ponad 3 godzinach jazdy, wjechaliśmy do:

Postanowiliśmy chwilę odpocząć przed końcowym odcinkiem:

Z tego miejsca rozciągał się piękny widok na rzekę Missisipi:

W środku budynku można było natknąć się na takie oto urządzenie:

Meta coraz bliżej:

Mimo małych perturbacji dotarliśmy w końcu na O’Hare:

Jak widać była to długa podróż :

Po zdaniu samochodu (cała procedura nie trwała nawet pięciu minut) – facet z Dollara sprawdził jedynie przejechany dystans i pojemność baku – wsiedliśmy w shuttle busa i pojechaliśmy na Terminal 1 gdzie metrem:

udaliśmy się do naszego hotelu – Days Inn niedaleko Lincoln Park. Mimo padającego deszczu wybraliśmy się na zwiedzanie okolic:

Po drodze natknęliśmy się na wóz transmisyjny stacji NBC:

Trzeba było również coś zjeść:


W związku z kiepską pogodą postanowiliśmy dotrzeć jedynie do Lake Shore Drive i tam zakończyć pierwszy dzień pobytu w Chicago. Wystarczyło by zachwycić się miastem:



Widok na Navy Pier:

Lake Michigan wygląda niczym morze:

Nocna panorama z John Hancock Center na czele:

_________________

Dzień 23 – 17.07.2015r.

Dzień dzisiejszy rozpoczęliśmy od wizyty w Shedd Aquarium. Bilety zarezerwowaliśmy i kupiliśmy jeszcze przed wyjazdem do USA, a więc ominęła nas konieczność czekania w dość długiej kolejce. Od razu mogliśmy przejść do zwiedzania. W samym muzeum znajduje się mnóstwo gatunków zwierząt w tym, ryby:


Owady:

Płazy:

Ptaki :

Można również uczestniczyć w pokazie delfinów:

oraz podziwiać rekiny:

Podczas naszego pobytu można było również obejrzeć wystawę pod nazwą „Świat płaszczek”:

Była również możliwość ich dotknięcia:

Po wyjściu z akwarium naszym oczom ukazuje się panorama miasta:


oraz widok na jezioro Michigan:

Następnie udaliśmy się metrem:

w okolice:

Nieodzowny element miasta :

Naszym następnym przystankiem była:

O jej historii i przeznaczeniu wie chyba, każdy. Tak samo jak każdy zna tego gościa:

Ale mimo wszystko:

Oprócz Bulls w hali tej grają również hokeiści Blackhawks, obecni zdobywcy Pucharu Stanleya:

Ich „Jordanem” był Stan Mikita, z pochodzenia Słowak:



A to kolejny symbol sportowej części miasta Chicago, słynne Wrigley Field, dom baseballistów Chicago Cubs:


Widok na stadion z przystanku metra:

Rzeka Chicago przepływająca przez miasto:

Chicago jak z filmów:


Charakterystyczna kolejka nadziemna:

Postanowiliśmy odbić trochę od ścisłego centrum:

Takie tam widoki:


Odwiedziliśmy również Millenium Park. Udało nam się trafić na koncert w filharmonii na świeżym powietrzu:

To tutaj znajduje się jeden ze znaków rozpoznawczych miasta, Cloud Gate Anisha Kapoora:

Wieżowce w okolicy parku:

A to już Magnificent Mile i słynny Wrigley Building:


Można było również posłuchać jak i oglądać audycje z lokalnej rozgłośni znajdującej się w budynku Chicago Tribune:

A na koniec miasto nocą:

_________________

Dzień 24 – 18.07.2015r.

Pierwszym celem w dniu dzisiejszym była wizyta na:

Udaliśmy się tam z samego rana, po drodze podziwiając typowo miejską zabudowę Chicago:


oraz Park Lincolna:

Początkowo w cenie biletu mieliśmy wykupioną również możliwość skorzystania z atrakcji John Hancock Center, jaką jest Tilt: http://www.360chicago.com/tilt/
Ze względu jednak na konserwację tego urządzenia musieliśmy się zadowolić jedynie podziwianiem widoku Chicago z 94 piętra. A było co podziwiać
Początkowo trafiliśmy na zachmurzone niebo i widok mocno ograniczony:

Jednak im dłużej tam przebywaliśmy, tym i pogoda coraz bardziej się poprawiała:



W oddali hala Bulls i Blackhawks:

Widok na Navy Pier:


Ciekawostka - na najwyższych piętrach wieżowca królują:

W końcu doczekaliśmy się ładnej panoramy miasta:

I jeziora Michigan:


Ale Willis Tower cały czas w chmurach :

Po wizycie w Hancock Center, postanowiliśmy pokręcić się trochę po centrum:


powoli udając się na:

Tutaj złapała nas ochota na małe, co nieco :


Konsumując jedzenie, podziwialiśmy takie obrazy:


Po powrocie na stały ląd, złapała nas ulewa:

Po krótkim i intensywnym deszczu, ruszyliśmy w dalszą drogę. Znowu trafiliśmy na Wrigley Building:

A to już siedziba Daily Planet…o przepraszam Chicago Tribune :


Widok na rzekę Chicago a w tle budynek należący do Donalda Trumpa, celebryty chcącego zostać kolejnym prezydentem USA :

Czasem nawet w centrum, można trafić na polskie akcenty:

Jedną z atrakcji są kursy taksówką wodną po rzece:

Ciekawe połączenie budynku mieszkalnego:

z wielopoziomowym parkingiem:

Kiedy doczekam się czegoś takiego w naszym kraju
A kiedy dzień chylił się ku końcowi:

Przyszedł czas na :

_________________

Dzień 25 – 19.07.2015r.

Przedostatni dzień w Chicago i tym samym w Stanach Zjednoczonych rozpoczęliśmy od zwiedzania monumentalnego gmachu dworca kolejowego – Union Station:

W środku budynku trafiliśmy akurat na wystawę plakatów z filmów, w których dworzec brał udział:

Rzut beretem z Union Station znajduje się najwyższy wieżowiec w Chicago, drugi pod tym względem w USA a 3 na świecie – Willis Tower:

To tutaj znajduje się:


czyli szklane klatki znajdujące się na zewnątrz umożliwiające podziwianie panoramy miasta:

Tuż obok znajduje się Chicago Board of Trade, do 1965 najwyższy budynek w mieście:

Zresztą architektura miasta zachwyca na każdym kroku:




Widok na downtown z Millenium Park:


Budynki mieszkalne tuż przy rzece Chicago:


Widok z Navy Pier na centrum z John Hancock Center na czele:

Po nasyceniu oczu ładnymi widokami postanowiliśmy coś zjeść. Niestety nie tutaj :

lecz tutaj :

Po szybkiej konsumpcji slice-ów ruszyliśmy w dalszą drogę, śladem drapaczy chmur, starych i nowych:


To już Reliance Building:

z lat 1890-1894 w którym zastosowano wiele nowatorskich, jak na tamte czasy rozwiązań, np.: szerokie okna:

Budynek należący do Donalda Trumpa w całej okazałości:

Nasz główny środek lokomocji:

Trzeba przyznać, ze Chicago jest dobrze skomunikowanym miastem:

Ale Chicago to nie tylko wieżowce, to Ameryka w pigułce :







Dwupiętrowy sklep Apple:

Oczywiście, podczas takiej wyprawy nie można pominąć kultowych już:

oraz:

Kościół naprzeciwko Hancock Center:

Ruch na plaży trwał przez całą dobę:

Piękny widok, prawda ?

_________________

Dzień 26 – 20.07.2015r.
Ostatni dzień pobytu minął szybko. W związku z tym, że samolot mieliśmy dopiero o godzinie 18.25 a w hotelu w którym się zatrzymaliśmy:

była opcja przechowania bagażu, postanowiliśmy wycisnąć z tego dnia tyle ile można
No cóż, wiele się nie dało Tym samym padło na ZOO mieszczące się w Parku Lincolna:

Można było tutaj zwiedzić m.in: ogród botaniczny:

oraz wiele gatunków zwierząt, w tym nosorożce:

żyrafy:

pieski preriowe:

aligatory:

foki:

oraz duże koty :

z możliwością głaskania :

Wracając mogliśmy po raz ostatni spojrzeć na centrum Chicago:

Jeszcze tylko parę, typowych amerykańskich widoków:



Szybka pizza przed odjazdem w Papa John’s:

Marsz na autobus :

Przesiadka na metro :

I jesteśmy na lotnisku. Tutaj również czekała nas mała przygoda, gdyż okazało się że mamy nadbagaż Szybkie przepakowanie i jazda do bramek. Spojrzenie na tablicę lotów:

I już można zajmować miejsce wygodnie miejsce w samolocie:

Czas wracać do domu…

Dziękuje wszystkim, którzy śledzili moją relację.
W razie pytań związanych z podróżą do USA (i nie tylko) zapraszam do przesyłania wiadomości na priv.

_________________