Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 08 Sty 2016 15:24 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
Rozpiętość czasowa organizacji wyjazdu do Portugalii była chyba największa ze wszystkich naszych podróży.
Dość powiedzieć, że początek całemu projektowi pod nazwą "Portugalia - październik 2015" dały bilety do Lizbony zarezerwowane na stronie Wizza w sierpniu 2014 roku a więc ponad rok przed wyjazdem! Potem sukcesywnie dokupowane kolejne bilety i rezerwacje hoteli ukształtowały ostatecznie tygodniowy plan wyjazdu na zachodni kraniec naszego kontynentu.

Dzień 1
. Podróż rozpoczęliśmy ok. godz. 15 przejazdem do Modlina. 2,5 godz. drogi i zameldowaliśmy się na parkingu (rezerwacja z groupona - tydzień za 30 zł.) Nasze przeloty były kombinowane - do Lizbony Wizzairem a powrót Ryanairem do Modlina, dlatego poprosiliśmy o podwózkę z parkingu nie na lotnisko ale prosto na stację kolejową w Modlinie, skąd bezpośrednim pociągiem poturlalismy się na lotnisko Chopina w Warszawie.
Wieczorem warszawskie lotnisko pomału zasypia, w tej sennej atmosferze potułaliśmy się jeszcze chwilkę po bezcłówce i planowo wyruszyliśmy różowym samolotem w stronę stolicy Portugalii. Podróżowaliśmy na miejscach przy wyjściach bezpieczeństwa, komfort wyciągnięcia nóg w trakcie 4-godzinnej podróży nie do przecenienia.

Dzień 2. Zastał nas w powietrzu, ponieważ wylądowaliśmy w Lizbonie planowo jakieś 25 minut po północy. Długie kołowanie i jeszcze dłuższy spacer przez cały terminal sprawiły, że pomimo lotu z podręcznymi nie zdążyliśmy niestety na metro, którego ostatni pociąg odjechał o 1.00 (wyszliśmy z przylotów parę minut po, więc już nawet nie próbowaliśmy biec na peron). Z relacji innych forumowiczów wynikało, że zdążenie na ostatnie metro to jakieś 40/60 - cóż, nam się nie udało.
Poszliśmy więc na postój taksówek, na którym grzecznie stał sobie policjant rozmawiając z pierwszym w kolejce kierowców. Wsiedliśmy do jego taksówki i pojechaliśmy do centrum. Gość nie bardzo wiedział gdzie jest nasz hotel, mimo młodego wieku nie miał jakiejś nawigacji czy mapy, zamiast tego dzwonił do kogoś pytając o drogę.
Grunt, że dojechaliśmy, choć za kurs przepłaciliśmy chyba solidnie dając 19 euro. Gość mówił coś o jednej stawce nocnej dla całego miasta i takie tam ściemy. Wiem, że powinniśmy zapłacić jakieś 10 euro mniej, wystarczyło poprosić o rachunek, ale zmęczenie podróżą nie dawało już głowie myśleć o niczym innym niż łóżko, więc odpuściliśmy.

4* hotel Real Residence Suite zarezerwowany w promocji Hotwire sprawdził się świetnie.
Dostaliśmy fajny dwupokojowy apartament z salonem, sypialnią, wyposażoną i czystą kuchenką oraz łazienką. Wygodnie, komfortowo, przez okna fajny podgląd lizbońskiej ulicy. Rezerwacja w promocji hotwire 3 oddzielnych nocek utrudniła życie o tyle, że musieliśmy się 3 razy meldować, na szczęście bez konieczności zmian pokoju.
Hotel jest świetnie położony, o czym przekonaliśmy się rano po śniadaniu. Metro Sao Sebastiao od hotelu dzieli jakieś 300 metrów.
Plan pierwszego dnia zakładał wyjazd do Fatimy, dlatego pomaszerowaliśmy spacerkiem na Sete Rios, gdzie znajduje się główny dworzec autobusowy w Lizbonie.
Do Fatimy najlepiej dojechać autobusem, kursują mniej więcej co pół godziny, choć powroty popołudniowe kończą się gdzieś koło 17, wieczorem jest jeszcze chyba tylko z jeden autobus, dlatego wizytę jednodniową z Lizbony dobrze planować raczej w pierwszej połowie dnia. Bilety na autobusy w Portugalii można kupować przez internet na stronie http://www.rede-expressos.pt/, do Fatimy nie bardzo jest to zasadne, bo autobusy jeżdżą często i bez sensu zdążać czy czekać na konkretny, dlatego kupiliśmy bilety w kasie i ruszyliśmy w drogę do duchowej stolicy Portugalii. Przejazd trwał jakieś półtorej godziny, wysiada się na dworcu w Fatimie, który jest w zasięgu krótkiego spaceru od sanktuarium.

O Fatimie ciężko mi coś napisać. Od razu zakładaliśmy, że pomimo wyczytanych mało pochlebnych opinii, będąc w Portugalii na pewno tam pojedziemy.
Nic jednak nas tam nie urzekło. Miejsce zupełnie bez jakiegokolwiek ducha, którego czuje się chociażby w naszej Częstochowie, ot - wielki religijny moloch z towarzyszącym okołopielgrzymkowym biznesem hotelowym, restauracyjnym i handlowym.
Załącznik:
2015100622.JPG
2015100622.JPG [ 113.9 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Nie mogę powiedzieć, że żałuję wizyty w tym miejscu, bo na pewno żałowałbym jeszcze bardziej gdybyśmy tam nie pojechali i nie przekonali jak tam jest. Polecać tego miejsca innym jednak nie mogę.

Wróciliśmy z Fatimy gdzieś ok. 17, więc wystarczyło jeszcze czasu na kawałek Lizbony.
Kupiliśmy bilety dobowe na metro i pojechaliśmy na Restauradores, skąd tramwajem - windą wjechaliśmy na punkt widokowy Miradouro de Sao Pedro de Alcântara.
Załącznik:
2015100640.JPG
2015100640.JPG [ 114.25 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Przy dźwiękach ulicznych grajków i niemałych rzeszach turystów popodziwialiśmy panoramę Lizbony w promieniach zachodzącego słońca aby potem pomaszerować w dół wąskimi uliczkami w kierunku Tagu.
Załącznik:
2015100650.JPG
2015100650.JPG [ 123.82 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Zaliczyliśmy wieczorną przejażdżkę tramwajem w kierunku centrum, aby dzień zakończyć kolacją w knajpie w centrum. Bacalhau był obowiązkową pozycją menu, ale rozczarował nas bardzo - ciężka, tłusta, mało smaczna ryba, zastanawiamy się, czy dlatego, że robiona przez jakichś Turków, których pełno w knajpach w centrum portugalskiej stolicy? Wróciliśmy do hotelu syci, ale nie najedzeni.

Dzień 3. Drugi i ostatni dzień w Lizbonie rozpoczęliśmy przechadzką po wąskich uliczkach Chiado. Popodziwialiśmy Elevador da Bica - urokliwą linię tramwajową, nie wiedzieć czemu nazywaną windą i dotarliśmy do Miradouro da Santa Catarina - punktu z widokiem na Tag i Most 25 kwietnia.
Załącznik:
2015100761.JPG
2015100761.JPG [ 139.28 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
2015100765.jpg
2015100765.jpg [ 48.6 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
2015100778.JPG
2015100778.JPG [ 105.34 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Z Chiado tramwajem - a jakże - pojechaliśmy przez miasto w stronę Alfamy - przejażdżka po krętych i stromych uliczkach była fajnym przeżyciem. Obowiązkowy przystanek przy katedrze i znowu podziwialiśmy zachód słońca nad Tagiem, tym razem w sąsiedztwie Praca do Comercio.
Załącznik:
2015100782.JPG
2015100782.JPG [ 127.42 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151007105.jpg
20151007105.jpg [ 44.35 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151007107.JPG
20151007107.JPG [ 110.04 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151007113.JPG
20151007113.JPG [ 131.68 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Jeszcze tylko kolacja w knajpie i pomału żegnaliśmy się z Lizboną, rankiem czekał nas wylot do Porto.

Dzień 4. Pobudka wczesnym rankiem a właściwie nocą. Wykwaterowaliśmy się u zaspanego recepcjonisty i podreptaliśmy do metra Sao Sebastiao. Właściwie przy nas otwierali wejście do metra i na lotnisko pojechaliśmy pierwszym składem, zdążając bez problemów na poranny lot Ryanairem do Porto. Króciutki przelot i już zameldowaliśmy się w Porto. Z lotniska metrem (a w zasadzie w rzeczywistości tramwajem, bo tak wygląda metro w Porto) pojechaliśmy do miasta. Na checkin było za wcześnie, ale zdecydowaliśmy pozostawić rzeczy w hotelu i pójść na miasto. W Porto odbyliśmy kolejny nocleg z promocji Hotwire - miła Pani na recepcji Best Western Hotel Inca nie mogła nam dać jeszcze pokoju, ale bez problemów mogliśmy zostawić bagaże na recepcji. Dodatkowo z racji tego, że następnego dnia wyjeżdżaliśmy z Porto też wczesnym rankiem i nie mieliśmy szansy zjeść śniadania, które było wliczone w cenę rezerwacji, pozwolono nam zjeść "jutrzejsze śniadanie dzisiaj". Posileni ruszyliśmy więc jeszcze przed południem na miasto.

Porto zrobiło na nas ogromne wrażenie. Miasto z klimatem, idealne do spacerów, wspaniałe na weekendowy lub troszkę jeszcze przedłużony wypad. Z racji tego, że nasz plan zakładał bytność w Porto tylko do jednego dnia, nie ryzykowaliśmy programu innego aniżeli klasyczne "Must see".
Załącznik:
20151008127.JPG
20151008127.JPG [ 131.24 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008130.JPG
20151008130.JPG [ 120.18 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008134.JPG
20151008134.JPG [ 136.69 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008140.JPG
20151008140.JPG [ 126 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008156.jpg
20151008156.jpg [ 55.55 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008162.JPG
20151008162.JPG [ 141.72 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Oglądając więc ratusz, katedrę, kościół św. Franciszka, drepcząc wąskimi uliczkami dotarliśmy nad rzekę do mostu Ludwika.
Załącznik:
20151008167.jpg
20151008167.jpg [ 36.48 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

W niespiesznym tempie posączyliśmy porto w Porto, a potem podreptaliśmy na drugą stronę rzeki aby pobłądzić trochę po winiarniach.
Załącznik:
20151008215.JPG
20151008215.JPG [ 125.34 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008179.jpg
20151008179.jpg [ 45.13 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008197.JPG
20151008197.JPG [ 119.34 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Rozważaliśmy załapanie się na jakąś płatną degustację z prezentacją, ale ze względu na późną porę i duże obłożenie odpuściliśmy ostatecznie temat. Podreptaliśmy więc pod górę docierając do Via da Misericordia - ulicy (drogi?) z fajnym widokiem na całe Porto.
Załącznik:
20151008199.JPG
20151008199.JPG [ 118.17 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008209.JPG
20151008209.JPG [ 126.55 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151008212.jpg
20151008212.jpg [ 33.82 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Stamtąd w dół poszliśmy przez Vila Nova de Gaia znowu do Mostu Ludwika i na drugą stronę rzeki.
Do hotelu wracaliśmy już dość późno - ja w nadziei, że znajdę w sieci jakąś transmisję z meczu Szkocja - Polska. Niestety kulejący internet sprawił, że wystarczyć musiała jedynie radiowa relacja z Glasgow.

Dzień 5. Znowu pobudka wczesnym rankiem i podróż metrem na lotnisko na porannego Ryanaira do Faro.
Podróż tylko odrobinę dłuższa niż poprzedniego dnia i już wciągaliśmy w płuca powietrze portugalskiego południa.
No może niezupełnie, bo z lotniska do hotelu w Armacao de Pera jechaliśmy wynajętym na Hoppa busem (współdzielonym z kilkoma innymi osobami). Trafił nam się "little crazy driver", który jechał tak, jakby miał ze 3 godziny spóźnienia i pilną potrzebę razem wzięte. Jechał ciągle lewym pasem, ronda pokonywał prawie na pełnej prędkości, trąbił na wszystkich wahających się kierowców (głównie turystów). Istny szatan dróg.
Mieliśmy wysiadać na końcu, bo jako pierwsi wsiadaliśmy i pakowaliśmy bagaże, ale dziwnym trafem dojechaliśmy jako pierwsi, co siedząca obok nas angielka skwitowała dosadnym "Dobrze wam, że już wysiadacie".
To fakt - hotel Pestana Viking wyrósł nam przed nosem zupełnie niespodziewanie.
W oczekiwaniu na zameldowanie zostawiwszy bagaże w recepcji poszliśmy poszukać jakiegoś baru ze śniadaniem i sklepu.
W zupełnie bliskim sąsiedztwie znaleźliśmy sympatyczny bar z równie sympatyczną kelnerką i - co się potem okazało ważne - dużym telewizorem. Zjedliśmy śniadanie w wersji angielskiej, zlokalizowaliśmy pobliski Intermarche i wróciliśmy do hotelu celem zakwaterowania. Dostaliśmy fajny pokój z widokiem na morze (ocean) przesłoniętym palmami, ale i tak fajnym. Fantastyczną lokalizację hotelu zobaczyliśmy dopiero na górze na tarasie, z którego rozpościerały się takie widoki:
Załącznik:
20151009227.jpg
20151009227.jpg [ 46.97 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151009251.jpg
20151009251.jpg [ 32.52 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151011312.jpg
20151011312.jpg [ 41.58 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Popołudnie spędziliśmy na spacerach po okolicy i nad morzem, m.in. po pięknej, opustoszałej i pełnej pięknych muszli plaży Praia da Cova Redonda. Wieczór spędziliśmy w uroczej knajpie z rosyjsko - angielsko - portugalską obsługą jedząc znakomitego kurczaka piri-piri i jeszcze lepsze szaszłyki z ryb i owoców morza, popijane zimnym portugalskim winkiem smakowały obłędnie.

Dzień 6. Po kilku pięknych dniach portugalskiej jesieni Algarve postanowiło zafundować nam przymusowy wypoczynek w hotelu, psując pogodę na calutki dzień. Deszcz i wiatr skutecznie zniechęciły nas do robienia czegokolwiek poza lenistwem przed telewizorem i relaksem w hotelu. Wychyliliśmy nosa tylko w celu odebrania wypożyczonego w Europcarze samochodu. Wypożyczalnia była tuż obok hotelu, nie było opcji rezygnacji z jednego dnia ze zwrotem kasy, dlatego zdecydowaliśmy wziąć naszego nowiutkiego białego Fiata Punto (coś ze 2 tys. na liczniku) aby następnego dnia móc od razu ruszać na podbój wybrzeża.

Dzień 7. Po śniadaniu wskoczyliśmy od razu w samochód obierając kurs na zachód. Wstąpiliśmy do Benagil z nadzieją na rejs łódką po wybrzeżu, niestety mimo słonecznej pogody wiatr był zbyt silny i rejsy były wstrzymane.
Załącznik:
20151011325.jpg
20151011325.jpg [ 37.12 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Ruszyliśmy zatem dalej na zachód, najdalej jak się dało - do Cabo de Sao Vicente, przystając po drodze w punktach widokowych nad wysokimi klifami. Przylądek fajnie położony, świadomość, że dalej to już tylko Ameryka podsuwa przyczepa z fastfoodami o znamiennej nazwie "Letzte Bratwurst vor Amerika".
Załącznik:
20151011328.jpg
20151011328.jpg [ 58.44 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Z przylądka zaczęliśmy się przemieszczać w stronę hotelu robiąc przystanki na trasie.
Odwiedziliśmy Praia Dona Ana i Praia Do Camilo i ... zaczęło się ściemniać. Trzeba było niestety wracać do hotelu a pomału też do szarej rzeczywistości.
Załącznik:
20151011344.JPG
20151011344.JPG [ 113.98 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151011359.JPG
20151011359.JPG [ 123.21 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151011386.jpg
20151011386.jpg [ 38.6 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151011398.jpg
20151011398.jpg [ 34.71 KiB | Obejrzany 4836 razy ]

Załącznik:
20151011405.jpg
20151011405.jpg [ 40.86 KiB | Obejrzany 4836 razy ]


Wieczorem po oddaniu samochodu czekała nas jeszcze jedna atrakcja - oglądanie decydującego meczu Polska - Irlandia w eliminacjach Euro. W naszym zaprzyjaźnionym barze już rano ugadywaliśmy, żeby puścili wieczorem akurat mecz Polaków.
Główną klientelę w pobliskich hotelach w październiku stanowią emeryci z Niemiec i Anglii, dlatego wybór nie był taki oczywisty, ponieważ równolegle grali Niemcy i Szkoci.
Znajoma barmanka jednak już z daleka mrugała do nas porozumiewawczo, że czeka na nas z "naszym" meczem.
Przy rybnej kolacyjce (rewelacyjna dorada i okoń morski) w gronie podstarzałych Irlandczyków i Anglików świętowaliśmy więc w sympatycznej atmosferze awans Polski, głośno fetując gole Krychowiaka i Lewandowskiego.
Bardzo sympatyczne były gratulacje kibicujących Irlandczykom pozostałych gości wypełnionego baru.
W drodze do hotelu radość sportowa mieszała się z żalem, że to już koniec słodkiego lenistwa i że następnego dnia czekał nas już jedynie powrót do domu.

Dzień 8. Po śniadaniu hotelowym busem pojechaliśmy do Armacao de Pera, skąd mieliśmy zarezerwowany autobus do Lizbony. Trochę zwątpiliśmy, kiedy o rzeczonej godzinie podjechał nieoznakowany w żaden sposób autobus z wyglądających nieco rzezimieszkowato kierowcą, ubranym na szczęście w koszulę z malutkim znaczkiem EVA na kieszeni.
Pan wrzucając bagaże obcesowo przytaknął na pytanie czy to do Lizbony, więc wsiedliśmy do środka. Okazało się, że autobus jechał tylko do Albufeiry dowożąc tylko pasażerów na właściwy autobus jadący do Lizbony.
Z lekkim opóźnieniem ruszyliśmy więc do stolicy Portugalii. Atrakcją podróży był wjazd do Lizbony mostem Vasco da Gamy. Potem już tylko metro z dworca autobusowego na lotnisko i oczekiwanie na wylot do Modlina w ciasnym i zatłoczonym na maksa terminalu B lizbońskiego lotniska.
Polska przywitała nas zimnem, deszczem, a my ją szczękaniem zębów. Szybka podwózka na parking i powrót do domu wymarzniętym na kość samochodem.

Podsumowanie:

Portugalia jesienią to strzał w dziesiątkę. W czasie pierwszych polskich chłodów czy wręcz przymrozków można wygrzać kości w ciepełku i fajnej atmosferze. Ciekawa Lizbona, urzekające Porto i fantastyczne dla wypoczynku Algarve przy umiarkowanych cenach czynią ten kierunek niezwykle atrakcyjnym.
Warunek jest jeden - trzeba tam tanio dolecieć - czytaj wstrzelić się w promocję na loty bezpośrednie albo być przygotowanym na przeloty kombinowane.
Portugalię z czystym sumieniem polecam wszystkim.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast
Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem) Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem)
#2 PostWysłany: 08 Sty 2016 22:23 

Rejestracja: 10 Maj 2014
Posty: 1743
Loty: 106
Kilometry: 170 376
niebieski
Ładną pogodę miałeś na Cabo de Vincente :)
A plan tak samo napięty jak ja :P
Też byłam w Portugalii w październiku. Na wybrzeżu było naprawdę ładnie ale w Lizbonie akurat padało :x
Rzeczywiście październik to fajny czas na Portugalię bo pogoda jeszcze ok a turystów już mniej chociaż i tak dużo ;)
Strach pomyśleć co tam się dzieje w sezonie :roll:
_________________
http://ineedatrip.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 08 Sty 2016 22:43 

Bardzo mi się ta relacja podoba.
Nareszcie nie jest to podawanie cen w najtańszych marketach. :D
Polecieli, żeby pokosztować dobrych trunków i jedzenia w lokalnych knajpkach. Super.
To lubię.
Tym bardziej, że odwiedzone przez autora tematu miejsca , są mi dobrze znane.
We wspomnianym hotelu Pestana Viking ( świetny) w Armaco de Pera spędziłem tydzień .. Też w październiku. :mrgreen:
PS . Ta dobra knajpka o której wspominasz, to ta po schodach, w dół do zatoczki od hotelu ?
Bo tam nam najlepiej smakowało.
Góra
 PM off  
      
#4 PostWysłany: 09 Sty 2016 03:24 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
Nie, ta knajpa była po drodze do Intermarche, przy wyjeździe z uliczki biegnącej koło hotelu na główniejszą drogę. Wszystko co tam ludzie jedli fajnie wyglądało i smakowało , nawet pasibrzuchy z hoteli chodzili tam po hotelowej kolacji.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 27 Lut 2016 02:42 

Rejestracja: 15 Cze 2014
Posty: 1735
srebrny
Portugalia zawsze i wszędzie! :) Miło patrzeń na te wszystkie piękne miejsca.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
ewaolivka lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 27 Lut 2016 06:02 

Rejestracja: 05 Wrz 2014
Posty: 118
Dzięki za relację, bardzo się przyda szczególnie wskazówki gdzie zjeść :)
Wybieram się w te okolice w maju - gdzie znajduje się najbliższy przystanek autobusowy bo niestety europcar ma jeszcze wtedy nieczynne i muszę wypożyczyć auto w Albufeirze. Daleko pieszo do Armacao?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group