Fly4free.pl

Hej, w trakcie naszej wycieczki odbyliśmy podróż na tenże wodospad.

Wodospad sam w sobie sympatyczny i można podpływać pod nim - nie ma żadnych ograniczeń można nawet podpłynąć pod sam strumień i skakać ze skał dookoła wodospadu.
Jednak radziłbym rozwagę z tymi atrakcjami bo woda może "wciągnąć" pod wodospadem i w całej niecce do której spada woda są głazy na głębokości 40-50cm pod wodą jak się na taki skoczy to po człowieku.

Normalnie z relacji w internecie wynika, że wycieczki są trudne kosztują 30-50$ i jedzie się koniami do samego wodospadu z powodu trudnych warunków...

Opisze tutaj trochę druga stronę medalu z puntu widzenia backpakerskiego bardziej jak odwiedzić ten wodospad za 1$ (nie licząc dojazdu).

Ok po kolei:
Dokładna lokalizacja wodospadu to tutaj (19°16'13.5"N 69°26'46.3"W):
https://www.google.pl/maps/place/El+Sal ... 1465?hl=pl

My mieliśmy samochód wypożyczony co znacznie ułatwiło dojazd, po drodze spotykaliśmy dużo naganiaczy na skuterach, którzy próbowali nas zatrzymywać i chcieli być przewodnikami, bo oczywiście droga trudna, kręta, zgubimy się itp. Zaparkowaliśmy przy głównej drodze jakieś 3-4km na południe od wodospadu (na mapie punkt 1). Parking na posesji lokalnego mieszkańca przy czymś a la restauracja. Daliśmy mu około 2$ za to żeby samochód był bezpieczny. Następnie ruszyliśmy w tą trudną podróż w kierunku wodospadu.
- Zgubić to tam raczej się nie da nawet bez mapy - przez pół drogi po bokach są ogrodzenia pastwisk, posesji itp. a prze z drugie pół idzie się wzdłuż rzeki.
- Po godzinie 10 idą tamtędy tabuny koni z turystami i przewodnikami - turyści na koniach miejscowi pieszo więc nawet szybciej dużo nie poruszają się.
- Trasa ma trudność porównywalną z najłatwiejszymi polskimi szlakami górskimi - w japonkach można iść, jednak ze względu na błoto i kamienie sugeruje przynajmniej sandały.
- Błoto na trasie jest szczególnie po opadach my szliśmy dzień po deszczu i faktycznie trudno jest to zrobić "na czysto" - jednak błoto jest raczej płytkie, tak tylko do kostek. Ominąć się go nie da bo po bokach są ogrodzone tereny.
- Przed samym wodospadem (mapa ptk. 4) jest taka mała knajpa i kasa biletowa wstęp 1$ osoba
- Dystans pomiędzy wejściem a wodospadem (między 1 a 4 na mapie) to jakieś 3-4km i idzie się 1h w jedną stronę
- Na całą wycieczkę sugeruje około 3h
- Polecam z samego rana zanim pod wodospad dotrą wszyscy turyści
- Miejsca oznaczone na mapie jako 2 i 3 to inne wejścia do parku, są bliżej wodospadu - jednak są to główne miejsca startu wycieczek i trzeba bardziej użerać się z miejscowymi, że wy chcecie sami. Czy trasa tamtędy łatwiejsza czy trudniejsza to nie wiem.

Pozdro i nie dajcie się naciągnąć na przewodnika

-- 28 Sty 2018 16:06 --

Bylismy w El Limon na wlasna reke. Mielismy samochod, naganiaczy na motorach cala masa, zeby z ich rancha jechac konmi. Nie zdecydiwalismy sie, pojechalismy pod Ranch Espana, bo ten szlak pokazalo googlemaps z postu pierwszego punkt 1.Szkoda, ze go wczesniej nie widzialam. Tam zistawilismy auto za 200 peso u kogos na podworku. Wyruszylismy w trase, po drodze konie- nie planowalismy na nie wsiadac i je meczyc, wygladaly zle.
Trasa nie byla lekka, bo po deszczach. Bloto po kostki i wyzej, kamienie, droga pod gore i z gory- przygoda i ubaw lekko nie bylo jak mozna jednak konie tam gnac, to masakra.
Przed zejsciem do wodospadu wstep 50 peso. Kapalismy sie tam.

-- 28 Sty 2018 16:11 --

Po drodze byl strumien i tam sie wyszorowalismy z blota pozniej trasa byla lepsza. Po drodze maly wodospad. Proponuje ubrac buty do wody, sa idealne na taka wycieczke. Klapki nie.
Wracalysmy trasa do punktu 2. Duzo szybciej ok 20-30 minut drogi. Z punktu 1 okolo 1h.
Z punktu 2 cala masa turystow na tych biednych koniach, gdzie trasa na luzie dla kazdego, krotka i latwa.
Podobno mozna isc tez z Samany, ale na koniu to z 45 minut mowili ludzie, jedynie podobno ladne widoki

A ja wyruszyłam o 12. i na szlaku oprócz ludzi walczących z rzeką nie mijałam nikogo na koniach, żadnych opisywanych powyżej tabunów turystów. To samo pod wodospadem, oprócz nas ze 4 osoby. Także obalam mit, że im wcześniej, tym lepiej

_________________

Liczba turystów może zależeć od dnia tygodnia.
Wjeżdżałem na Limon na koniu i nie polecam, nie uważam ze zwierzęta są przemęczone jednak jest trochę stromo i średnia to rozrywką. Jeden koń sie poślizgnął i przewrócił na szczęście pasażerce nic sie nie stało.

Byliśmy w styczniu 2018. Podjechaliśmy pod wejście zaznaczone na mapie jako nr 2. Zaparkowaliśmy przy mniejszym barze przy końcu zabudowań (przy pierwszym stały konie itp). W ramach negocjacji za parking, w cenie 14zł/os.-w cenie parking! ( przy 4os) wypozyczyliśmy równiez kalosze. I te rozwiązanie polecamy. Faktycznie w klapkach itp kiepsko ze względu na spore kamienie pod błotem (i nie tylko ) Konno... pozostawiam każdemu wybór, dla mnie stanowczo nie . Nie tylko ze względu na umęczone konie, których kopyta niepewnie stąpaja na kamienie ukryte pod błotem, ale tez z czystej przyjemności obcowania dłużej z przyrodą i atrakcji ,,kaloszowej". Dodam jeszcze że bylismy wraz z moimi rodzicami-(nie najmłodszymi) i szliśmy po całodobowej ulewie a bez problemu poradzili sobie z trasą i terenem:)

Cześć wszystkim! Jesteśmy właśnie w LAs Galeras i zastanawiamy się nad EL Limon - problem w tym ze jestesmy z 2 małych dzieci 3 i 6 lat - na koniach się z nimi boję wjeżdżać (koń się poślizgnie i upadnie), czy pieszo z takimi dzieciakami damy radę?

Dojść do El Limon można spokojnie na piechotę. Jedynym problem jest potencjalnie błoto, które pojawia się po opadach deszczu. Jednak jeśli wcześniej nie padało to droga jest prosta, nie ma możliwości się zgubić, a przeciętnej osobie powinno zająć jej pokonanie jakieś 30 minut. Większość trasy jest po płaskim. W jednym miejscu jest podejście. Przed samym wodospadem jest budka gdzie kupuje się bilet do parku narodowego za 50 peso.

Druga opcja do dojechanie w okolice El Limon i wynajęcie konia z przewodnikiem. Cena takiej przyjemności to jakieś 12 USD. Oczywiście może być dowolnie wyższa. Za te pieniądze dostaje się konia, na którym jedziemy, a obok nas idzie przewodnik. To, że przewodnik idzie obok nas jest najlepszym dowodem na to, że trasę można bez żadnych problemów pokonać pieszo. Przewodnik dochodzi z nami do kas. Tam zostaje koń, a przewodnik idzie z nami oglądać wodospad. Jak pooglądamy, to wraca z nami i koniem do punktu startu. Przewodnik o nas dba bo na etapie wynajmowania konia jesteśmy uprzedzani, że przewodnik to "wolontariusz" i w związku z tym liczy na napiwek. Zresztą sam przewodnik pewnie również o tym wspomni kilka razy. Jak dostanie za mały napiwek, to będzie się upominał o więcej. Przynajmniej takie są moje doświadczenia (dałem przewodnikowi 250 peso). Ogólnie pojechałem konno tylko ze względu na żonę, która miała taką fantazję, ale potem tego obydwoje żałowaliśmy właśnie ze względu na tą wiszącą w powietrzu presję związaną z napiwkiem.

Podsumowując sam wodospad OK, ale polecam iść na piechotę i płacić tylko 50 peso za wejście do parku. Oszczędzimy sobie w ten sposób nerwów, a i same konie poganiane po kamienistej drodze nie napawają serca radością. Z błota można się bez problemu wykąpać w strumieniu.

Może się komuś przyda. Byłem ostatnio tam z 1,5 rocznym dzieckiem, siedzącym przede mną na koniu/mule. Wszystko ok. Zaciekawiony, grzeczny, a balem się tego i kilka dni rozważałem czy nie odpuścić tematu.

Co do wątku z napiwku to faktyczni tak jest. Ja chyba dałem 200 peso i gdybym wiedział ze mnie "wolontariusz" poczęstuje pogardliwym spojrzeniem za taka kwotę, to nie dostałby nic i tyle. Przecież to nie jest wolontariusz. Rozumiem ze jacys UE Turyści mogą dać 10 euro, ale nie ma co się porównywać. Ja to zlałem. Wszystko jest w naszych głowach.

_________________