Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 37 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 08 Sie 2023 09:06 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 10 – południowo-zachodnie wybrzeże Mauritiusa, Le Morne Brabant, Gris Gris

Po przylocie na Mauritius obiecaliśmy sobie, że nie będziemy wstawać tutaj tak wcześnie, jak na Reunion. Przyzwyczajenie zadziałało, obudziliśmy się tuż po świcie i przed 8:00 byliśmy gotowi do wyruszenia na trasę. Na ten dzień zaplanowaliśmy objazd po południowo-zachodniej części wyspy, z uwzględnieniem słynnych Le Morne Beach oraz Gris Gris Beach. Trasa jak się na końcu okazło miała 125 kilometrów i niecałe 4.5 godziny samej jazdy.

Z Flic en Flac jest praktycznie jedna droga wyjazdowa w okolice centrum handlowego Cascavelle Shopping Mall, gdzie drogi rozjeżdżają się we wszystkich możliwych kierunkach. My skręciliśmy w prawo, w kierunku południowym i wzdłuż wybrzeża tym razem tylko mijaliśmy takie miejscowości jak Tamarin, Black River, by na samym południu wyspy zjechać do miejscowości Le Morne. Słynna plaża znajduje się na samym zachodnim krańcu półwyspu, wokół dostępne darmowe parkingi i toalety (praktycznie wszędzie darmowe, toalety z prysznicami również za free i czyste – i to dotyczy całej wyspy). Plaża świetna, ale palmy posadzone były sztucznie tylko wzdłuż resortów hotelowych – i to jest standard na Mauritiusie. Po którkiej kąpieli (i tak miało miejsce podczas całego pobytu – w przeciwieństwie do Reunion, na Mauritiusie gdziekolwiek zatrzymacie się wzdłuż wybrzeża, zawsze jest plaża i zawsze można oddać się choć krótkiej kąpieli w oceanie) wróciliśmy tę samą drogą kilka kilometrów do głównej trasy B9, by kierować się na południowy-wschód do miejscowości Le Morne Brabant.

Zanim jednak tam dotarliśmy, skręciliśmy jeszcze w okolicy Peninsule de mangrowe w prawo w gruntową, dziurawą drogę – właśnie z tej drogi po około kilometrze rozpoczyna się szlak turystyczny na samą górę wpisaną na światową listę dziedzictwa UNESCO Le Morne Brabant i wyśmienity punkt widokowy na znaczną część Mauritiusa (przy samym początku szlaku jest niewielki parking). Nie mieliśmy w planach wchodzenia tam tego dnia (ale chcieliśmy to zrobić w czasie pobytu), woleliśmy jednak upewnić się, gdzie dokładnie rozpoczyna się ścieżka i skonfrontować informacje dostępne w internecie, że szlak jest zamknięty. Okazało się to niestety prawdą, po lutowym cyklonie Freddy szlak uległ zniszczeniu i był niedostępny za zamkniętym ogrodzeniem. Cóż, przynajmniej nie przyjeżdżaliśmy nadaremno skoro świt innego dnia... Oczywiście także w tym miejscu uraczyła nas piękna, namorzynowa plaża, zupełnie pusta i ze świetnym widokiem na górę.

Po powrocie na główną drogę, przejeżdżamy przez miejscowość Le Morne, gdzie wzdłuż ulicy rozstawione są kramy ze wszystkim, co tylko można sprzedać. Trasa cały czas prowadzi wzdłuż brzegu Oceanu Indyjskiego z widokiem na Le Morne Brabant (za Wami). Kolejny stop to punkt widokowy Maconde. Na punkt widokowy wchodzi się po kilkunastu / kilkudziesięciu stopniach i jest to absolutny „must see” w tej części wyspy. Przy samych schodach tylko kilka miejsc parkingowych na zakręcie przy głównej drodze, ale jest ich więcej kilkaset metrów przed i po.

Dalej jedziemy na wschód, wzdłuż południowego wybrzeża Mauritiusu. Miejscowość po miejscowości, plaża przy plaży – nie sposób zatrzymać się wszędzie. Zrobiliśmy postój na obiad w miejscowości Bel Ombre w restauracji Marylin Monroe – szczerze mówiąc nic szczególnego. Mijamy miejscowość Riambel, by w końcu znaleźć się w okolicy Gris Gris Beach.

Aby dostać się na plażę należy zejść z klifu w dół. Akurat nie było żadnych warunków do pływania ze względu na bardzo wysokie fale i porywisty wiatr. Na Gris Gris znajdują się też ukryte jaskinie, ale tę atrakcję sobie darowaliśmy. Zamiast tego poszliśmy górą przez niewielki las w kierunku skał Roche Qui Pleure. Dopiero na samych skałach można było poczuć siłę oceanu i jak wielką siłę mają uderzające w nie fale.

Na Gris Gris zdaliśmy sobie sprawę z liczby bezpańskich psów na Mauritiusie. Były ich tam dosłownie dziesiątki, ale jak się później okazało nie było to wyjątkiem. Plaga bezpańskich psów jest naprawdę widoczna na Mauritiusie, także we wszystkich innych miejscowościach, które mijaliśmy każdego dnia. Genralnie psy są niegroźne (o ile się ich nie sprowokuje), ale nie czuliśmy się komfortowo w szczególności po zmroku – idziecie sobie na przykład pustą uliczką po Flic en Flac, nagle przed Wami horda psów, za Wami to samo i nie ma zbytnio gdzie się wycofać. Trzeba także uważać podczas jazdy po zmroku, gdyż psy wałęsają się nawet wzdłuż głównych dróg i autostrad.

Wróciliśmy do apartamentu krótko przed godziną 17:00, by ponownie wykorzystać w pełni basen dostępny na dachu budynku, o którym pisałem wcześniej.

Załączniki:
mapa.JPG
mapa.JPG [ 99.33 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 317.56 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 302.37 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 355.67 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 448.46 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 369.86 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
6.jpg
6.jpg [ 366.59 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 293.34 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 444.78 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 447.15 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
10.jpg
10.jpg [ 414.04 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
11.jpg
11.jpg [ 336.35 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
12.jpg
12.jpg [ 395.08 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
13.jpg
13.jpg [ 484.96 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
14.jpg
14.jpg [ 447.46 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
15.jpg
15.jpg [ 516.42 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
16.jpg
16.jpg [ 430.39 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
17.jpg
17.jpg [ 397.92 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
18.jpg
18.jpg [ 434.89 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
19.jpg
19.jpg [ 357.86 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
20.jpg
20.jpg [ 433.73 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
21.jpg
21.jpg [ 502.38 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
22.jpg
22.jpg [ 389.17 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
23.jpg
23.jpg [ 535.37 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
24.jpg
24.jpg [ 283.7 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
25.jpg
25.jpg [ 417.92 KiB | Obejrzany 4431 razy ]
26.jpg
26.jpg [ 412.88 KiB | Obejrzany 4431 razy ]


Ostatnio edytowany przez max2000, 08 Sie 2023 10:34, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Wietnam z północy na południe 🥢🛵🍜 Hanoi i Sajgon w jednej podróży za 2531 PLN 🏯🐉🏮 Wietnam z północy na południe 🥢🛵🍜 Hanoi i Sajgon w jednej podróży za 2531 PLN 🏯🐉🏮
All inclusive na Malcie w 5* hotelu 🌊🏝️ Zimowy odpoczynek w Mellieha Bay za 1767 PLN All inclusive na Malcie w 5* hotelu 🌊🏝️ Zimowy odpoczynek w Mellieha Bay za 1767 PLN
#22 PostWysłany: 08 Sie 2023 09:53 

Rejestracja: 09 Lut 2015
Posty: 207
Loty: 457
Kilometry: 663 069
niebieski
Świetna relacja z obu wysp i piękne zdjęcia. Miałem okazję być na Mauritiusie jesienią zeszłego roku, początek pory suchej tamże. Coś wspaniałego, jak dla mnie na razie w top 3 wszystkich dotychczasowych moich podróży. Z ciekawostek w wypożyczalni (Europcar akurat) pierwszy raz w życiu dostałem auto z nawiewem klimy w siedzeniu. Podgrzewanie to norma, ale chłodzenie było czymś nowym :).
Góra
 Profil Relacje PM off
max2000 lubi ten post.
 
      
#23 PostWysłany: 08 Sie 2023 17:17 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 11 - północne wybrzeże Mauritiusa, Grand Gaude, Cap Malheureux, Grand Baie oraz ogród botaniczny Sir Seewoosagur Ramgoolam

Tym razem głównym punktem programu miał być Sir Seewoosagur Ramgoolam Botanical Garden, jednakże nie planowaliśmy ponownego wyruszenia w kierunku północnej części wyspy, postanowiliśmy zatem przy okazji przejechać się wzdłuż północnego wybrzeża. Cała trasa tego dnia liczyła 140 kilometrów i 3.5 godziny jazdy samochodem netto (bez przerw).

Opuszczając Flic en Flac udaliśmy się w kierunku północnym. Ponownie w oczy rzucił się w oczy fakt, że większość budynków otoczona była wysokimi murami, zazwyczaj odatkowo z drutem kolczastym, a także monitoringiem. Jak się później okazało, wszystkie 5-gwiazdkowe resorty położone wzdłuż wybrzeża nieco na południe od Flic en Flac, stanowiły dosłownie twierdze. Nie do końca wiem, z czego to wynikało, gdyż podczas naszego pobytu na wyspie czuliśmy się generalnie bezpiecznie.

Po drodze przejeżdżaliśmy w pobliżu stolicy Mauritiusa - Port Louis. W godzinach porannych można było zaobserwować wzmożony ruch na drogach, jednakże bez większych korków. Zupełnie inaczej niż na Reunion, ale związane to było zapewne z mnogości dróg prowadzących w kierunku największego miasta wyspy (wystarczy spojrzeć na mapę by się o tym przekonać).

Pierwszym punktem zwiedzania była miejscowość Grand Gaube oraz pobliska plaża Butte a L'herbe. Albo to wczesna pora (a było już koło 11), albo mniejsza liczba turystów na północy wyspy, ale miałem wrażenie, że czas tutaj jak gdyby zatrzymał się w miejscu. Pusta plaża, niewielu miejscowych kręcących się w pobliżu. Aby dojechać na sam przylądek trzeba pokonać kilka mostków, z których na prawo i lewo rozlega się widok na lazurową wodę. Pokręciliśmy się na miejscu z pół godziny, tym razem nie plażując i nie wchodząc do oceanu.

Następnie udaliśmy się kilka kilometrów na zachód do niewielkiego miasteczka Cap Malheureux, w którym znajduje się jeden z pocztówkowych symboli Mauritiusa - niewielki kościółek Notre-Dame Auxiliatrice z charakterystycznym czerwonym dachem. Budynek jak budynek, może i punkt każdej wyprawy po drodze w tej części wyspy, jednakże nic pozatym. Kościół jakich wiele w Polsce. Najlepszym, co spotkało nas na miejscu to lokalni rybacy, którzy sprzedawali na świeżo złowione i na bieżąco patroszone ryby. Za dosłownie 200 MUR / 20 zł, bez żadnego targowania się, kupiliśmy dwa spore egzemplarze, które po usmażeniu na maśle po powrocie do Flic en Flac smakowały po prostu wybornie. Do teraz nie wiem jaki to dokładnie gatunek, ale leniwi mogą spróbować takiej ryby w lokalnych restauracjach za 40-50 zł / osoba (jedzenie w knajpach na ogół tanie, tańsze niż w Polsce, bez żadnych paragonów grozy jak nad Bałtykiem).

Kolejny punkt programu to położona zaledwie kilka kilometrów dalej na południowy-zachód zatoka Grande Baie. Tak turkusową wodę nawet na Mauritiusie ciężko gdzie indziej znaleźć. W samej miejscowości o tej samej nazwie, tuż przy głównej drodze znajduje się niewielka hinduska świątynia Shiv Kalianath Mandir. I tu komentarz – nie szukajcie charaktetrstycznych biało-różowych kopuł górujących nad tym miejscem, które pojawią się w wynikach wyszukiwania na Google. Zapewne niedawno budynek został przemalowany i moim zdaniem stracił przynajmniej częściowo swój urok.

Z Grande Baie, już nie wzdłuż wybrzeża, kierujemy się z powrotem wgłąb wyspy do "clou programu" – ogrodu botanicznego położonego w miejscowości Pamplemousses. Jest to według źródeł najstarszy i największy ogród tego typu na półkuli południowej. Parking na miejscu za darmo, wstęp 300 MUR / 30 zł, możliwe wspólne oprowadzanie przez pracowników ogrodu (w cenie, w odróżnieniu do Reunion – także w języku angielskim, nie trzeba się umawiać – pracownicy sami oferują swoją pomoc jak tylko zbierze się większa grupka osób). Nie korzystajcie z płatnych przewodników, którzy będą Was nagabywać przed wejściem do ogrodu – no chyba, że ktoś chce typowo indywidualny tour.

Nieopodal wejścia zagroda z wielkimi żółwiami i różnorakimi jeleniowatymi (i to jest charakterystyczne dla większości miejsc turystycznych na Mauritiusie, tak samo w w kolejnych dniach w geoparku Chamarel - wszędzie ten sam zestaw zwierząt). W parku kilka alejek z palmami, lokalnymi drzewami, bambusami, 2-3 baobaby. Największe wrażenie robi usytuowany w centralnej części ogrodu zbiornik wodny z gigantycznymi liliami wodnymi (1.5 do 2 metrów średnicy), alejka z kwiatami lotosu oraz dom w stylu kolonialnym.

Szczerze mówiąc, po szumnych zapowiedziach, spodziewałem się jednak czegoś lepszego i po wizycie czułem duży niedosyt. Część z alejek sprawiała wrażenie zaniedbanych (no chyba, że założeniem miał być ogród w stylu angielskim), zdecydowanie brakowało mi różnokolorowych roślin kwitnących (była w końcu pora wilgotna). Był to raczej rodzaj parku, po którym można było się przejść wśród cienia drzew. Byłem wcześniej w ogrodach botanicznych m.in na Maderze w Funchal oraz Jardin de Balata na Martynice – ten na Mauritiusie wypada przy nich naprawdę bardzo blado. Miejsce to było unikatowe tylko ze względu na wspomniane lilie wodne. Myślałem, że zwiedzanie zajmie nam około trzech godzin, jednak już po około 90 minutach obeszliśmy wszystko i udaliśmy się w drogę powrotną do Flic en Flac.

Czego by nie mówić o miejscowości, w której się zatrzymaliśmy na cały pobyt na Mauritiusie (w internecie znajdziecie skrajne opinie) – jednakże zachody Słońca na plaży były po prostu genialne. W niewielu miejscach widziałem równie piękne i kolorowe. Szkoda, że tak wczesne (na przełomie grudnia i stycznia, kiedy dni na Mauritiusie są najdłuższe, o godzinie 19:00 jest już po zachodzie Słońca, a w marcu już krótko po godzinie 18:00).

Załączniki:
mapa.JPG
mapa.JPG [ 96.85 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 458.92 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 240.8 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 358.05 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 323.89 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 372.99 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 301.21 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 454 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
6.jpg
6.jpg [ 333.12 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 333.94 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
12.jpg
12.jpg [ 259.37 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
11.jpg
11.jpg [ 273.11 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
10.jpg
10.jpg [ 265.97 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
14.jpg
14.jpg [ 363.71 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
13.jpg
13.jpg [ 419.1 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
17.jpg
17.jpg [ 525.42 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
16.jpg
16.jpg [ 422.43 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
15.jpg
15.jpg [ 435.04 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
26.jpg
26.jpg [ 592.36 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
25.jpg
25.jpg [ 380.65 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
24.jpg
24.jpg [ 432.46 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
23.jpg
23.jpg [ 560.73 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
22.jpg
22.jpg [ 550.28 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
21.jpg
21.jpg [ 603.23 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
20.jpg
20.jpg [ 611.02 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
18.jpg
18.jpg [ 600.63 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
28.jpg
28.jpg [ 520.76 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
27.jpg
27.jpg [ 376.23 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
29.jpg
29.jpg [ 541 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
30.jpg
30.jpg [ 466.24 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
31.jpg
31.jpg [ 300.31 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
32.jpg
32.jpg [ 331.48 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
33.jpg
33.jpg [ 336.69 KiB | Obejrzany 4334 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#24 PostWysłany: 09 Sie 2023 15:53 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 12 – wyspa Ile aux Cerfs

Być na dwutygodniowym urlopie i w końcu nie robić prawie nic? Taki był plan na kolejny dzień. Głównym i jedynym celem podróży była wyspa Ile aux Cerfs – dlatego dzisiaj nieco krótszy niż zwykle wpis. Trasa w obie strony z Flic en Flac przecinająca wyspę z zachodu na wschód to w sumie 110 kilometrów i około 2.5 godziny jazdy w dwie strony.

Na wyspę Ile aux Cerfs można dostać się tylko i wyłącznie łódką. Na całym Mauritiusie (nawet we Flic en Flac) można zarezerwować całodzienny tour łącznie z transferem z hotelu / apartamentu w licznych agencjach turystycznych. I pownowne porównanie z Reunion – tam w większości swój pobyt musicie zaplanować sami, gdyż na ogół brak pośredników; na Mauritiusie tymczasem możecie wszędzie jechać „na gotowo” – zabiorą Was spod domu, obwiozą, dadzą się najeść, napić itp. Oczywiście za odpowiednią cenę (gotowe całodniowe pakiety do koszt od 2000 MUR / 200 zł za osobę). Mając wypożyczony samochód, udaliśmy się do miejscowości Trou d’Eau Douce, z której to odpływają wszystkie łódki na Ile aux Cerfs.

Tutaj, po zaparkowaniu, przez chwilę (i była to jedyna sytuacja podczas pobytu na Mauritiusie), poczuliśmy się jak mięso armatnie do pożarcia przez miejscowych, proponujących wszelkiego rodzaju pakiety pobytu na Ile aux Cerfs – jest to bowiem jedno z tych miejsc, które są na całej wyspie chyba najbardziej popularne. Już przejeżdzając przez docelową miejscowość, co kilkadziesiąt metrów widać lokalnych nagabywaczy. Gdy tylko zaparkowaliśmy – od razu otoczyła nas grupka osób, prześcigających się w opisie, jak to ich oferta jest lepsza od innych.

A jest z czego wybierać. Można wziąć tour całodniowy, z kilkoma stopami wokół wysepki, z opcją snurkowania i pływania z delfinami (to pływanie z delfinami to trochę przypomina męczenie zwierząt – kilka łódek otacza zwierzęta i zapędza je tak, aby turyści mieli szansę je na kilka minut zobaczyć) z all inclusive w cenie – takie oferty kosztują od 3000 MUR / 300 zł za osobę. My upieraliśmy się, że chcemy tylko łódkę tam i z powrotem i inne atrakcje nas nie interesują. Wówczas zainteresowanie wyraźnie spadało. Już jadąc do Trou d’Eau Douce wiedzieliśmy, gdzie dokładnie się udać po bilety – na załączonym zrzucie z Google Earth miejsce to zaznaczone jest na żółto. W niewielkim sklepie kupujecie bilet na odpłynięcie w ciągu pół godziny (jak tylko zbierze się 8-10 osób, a o to nietrudno) i powrót na konkretną godzinę (do wyboru były chyba od 15:00 do 17:30 co pół godziny). Całość 500 MUR / 50 zł za osobę w dwie strony.

Samo przepłynięcie łódką trwa około 15 minut i po drodze mijacie kilka wyższej klasy hoteli. Łódka dopływa do przesmyku pomiędzy tak naprawdę dwoma wysepkami – większą, położoną bardziej na południe Ile aux Cerfs oraz mniejszą Ilot Mangenie po północnej stronie. Podczas odpływu pomiędzy wysepkami można przejść suchą stopą, przy wyższym poziomie wody woda sięga nie wyżej niż do łydek. Tutaj, po opuszczeniu łodzi macie do dyspozycji całe centrum turystyczne wyspy – ponownie można zakupić krótką wycieczkę łódką ze szklanym dnem wgłąb rafy koralowej (od ok. 1000 MUR / 100 zł), tu także znajduje się kilka sklepików oraz restauracji (jako, że jest to miejsce typowo turystyczne, ceny 2-3 razy takie jak na pozostałej części Mauritiusa – warto zabrać ze sobą coś na ząb i odpowiednią ilość wody!).

Większą, południową cześć mini-archipelagu (właściwe Ile aux Cerfs) można obejść tylko dookoła w ciągu około godziny. Środek wyspy znajduje rozległe pole golfowe, do którego wstępu nie ma (o ile oczywiście ktoś nie zarezerwował pobytu w hotelu położonym w centralnej części wyspy). Mniejsza, północna wyspa do spokojnego obejścia dookoła w ciągu 45 minut – tutaj można dosłownie szwędać się po całej jej powierzchni.

Czego by nie powiedzieć o obu częściach – były tu zdecydowanie najładniejsze plaże na Mauritiusie (oczywiście od strony wschodniej z widokiem na pełny ocean). Mimo początkowego wrażenia tłoku związanego z liczbą turystów udających się na wysepki (płynie tam dosłownie łódka za łódką), tylko przy samym przesmyku ma się wrażenie tłumu. Później wszyscy rozchodzą się dookoła i możecie znaleźć fragment plaży, który 50 metrów na prawo i lewo będzie tylko dla Was. Oczywiście jest też rozległa rafa koralowa, ciągnąca się wgłąb oceanu nawet na kilometr od brzegu – przy odrobinie szczęścia możecie tam dość zanurzając się co najwyżej po pas w wodzie. Na pobyt na wysepkach warto zarezerwować minimum 4-5 godzin, aby spokojnie się po nich przespacerować, popływać i poleżeć nie robiąc kompletnie nic. My odpływaliśmy na wysepki około 10:30, wracaliśmy o 16:30 i czas upłynął naprawdę szybko.

Powrót do Trou d’Eau Douce bezproblemowy, umówiona łódka czekała o określonej godzinie w mini porcie. Jak spóźnicie się na ostatnią – pozostaje Wam nocleg na plaży na wysepce 😊 W samym Trou d’Eau Douce można zjeść obiad już w normalnych cenach (200-400 MUR / 20-40 zł za osobę).

Załączniki:
mapa.JPG
mapa.JPG [ 89.77 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
lodka.JPG
lodka.JPG [ 240.68 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
10.jpg
10.jpg [ 247.69 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 296.44 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 393.94 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 374.34 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
6.jpg
6.jpg [ 360.58 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 357.08 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 338.2 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 356.66 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 290.17 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 375.98 KiB | Obejrzany 4239 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#25 PostWysłany: 12 Sie 2023 16:57 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 13 – Ganga Talao (świątynia Shiv Mandir), wodospad Alexandra, punkt widokowy Gorges, Geopark Chamarel, punkt widokowy Chamarel

Był to już przedostatni pełny dzień naszego pobytu na Mauritiusie. Tego dnia zaplanowaliśmy naszą aktywność w okolicach Parku Narodowego Black River Gorges w południowo-zachodniej części wyspy. Jako że większość atrakcji była położona w bliskiej od siebie odległości, całkowita trasa tego dnia liczyła 80 kilometrów i 3 godziny jazdy samochodem.

Opuszczając od rana Flic en Flac, na wybrzeżu panowała piękna, bezchmurna pogoda. Od pierwszego punktu programu, jeziora Ganga Talao i otaczającej go hinduskiej świątyni dzieliło nas od wybrzeża około 30 kilometrów (45 minut) jazdy. Im dalej w głąb wyspy jechaliśmy, tym bardziej ołowiany kolor miały chmury na niebie. Kilka kilometrów od miejsca docelowego spotkał nas tak nawalny deszcz, dosłownie jakby ktoś wylewał wiadra wody non-stop na samochód. Musieliśmy się na chwilę zatrzymać, gdyż kontynuowanie jazdy w takich warunkach, gdy wycieraczki pracujące z pełną mocą w ogóle nie pomagały, byłoby niebezpieczne. Zrobiło się też chwilowo wręcz zimno, termometr w samochodzie pokazywał temperaturę zewnętrzną 15 stopni (gdy jeszcze pół godziny wcześniej na wybrzeżu było 30 stopni). W tej, środkowej części wyspy, z racji położenia w górzystym terenie, odnotowywane są najwyższe opady (tak samo, jak było to na Reunion). Na szczęście było to dosłownie 15-20 minutowe oberwanie chmury.

Po dojeździe do Ganga Talao, pierwszym co rzuca się w oczy jest ogrom (tysiące?) miejsc parkingowych. Samo jezioro wypełnia krater wulkaniczny i położone jest na wysokości 550 m n.p.m. Wokół jeziora znajduje się kilka budynków świątynnych, cała nazwa kompleksu to Shiv Mandir. Liczba miejsc parkingowych, jak się okazało wynika z faktu, że jest to główne miejsce kultu religijnego na wyspie (taka ichniejsza Częstochowa), a sama świątynia stanowi największe poza Indiami miejsce kultu religijnego w hinduizmie. Przy samym wejściu wita nas ogromny 33-metrowy posąg boga Shivy, oprócz tego w w kilku miejscach znajdują się inne wielkie i mniejsze posągi. Jak ktoś był wcześniej na Bali może poczuć bardzo podobny klimat, a jak ktoś nie był – to będzie miał wyobrażenie jak wyglądają balijskie świątynie i kolorowe, czasem śmieszne, czasem straszne, posągi różnych bożków.

Następny punkt – wodospad Alexandra Falls, oddalony jest od Ganga Talao o jedynie 10 minut drogi. Na miejscu ponownie spory, darmowy parking. Kilkumintowy spacer do punktu widokowego na wodospad prowadzi wśród parku z drzewami eukaliptusowymi, które są w specyficzny sposób obdarte z kory. Pierwotnie chcieliśmy zejść do samego wodospadu (kilkanaście minut w jedną stronę), jednak z powodu wcześniejszych ulew szlak był zamknięty. Wodospad nieoszałamiający, jakich wiele na Mauritiusie.

Stąd wracamy do głównej drogi (B103 – Plaine Champagne Road), gdyż wzdłuż niej położone są kolejne atrakcje. Droga ta, chyba jako jedna z niewielu na Mauritiusie, ma typowo górski charakter z dziesiątkami zakrętów (nie bardziej niż umiarkowany poziom trudności, nic w porównaniu z górskimi serpentynami na Reunion). Zatrzymujemy się na parkingu nieopodal punktu widokowego Gorges (uwaga: naprawdę nieduża liczba miejsc parkingowych). Do celu prowadzi ścieżka wzdłuż kilkunastu kramów, na których można kupić wszystko – od pamiątek, przez ubrania i nawet garnki (kto kupuje garnki na urlopie?). Sprzedawcy oczywiście prześcigają się w przyciągnięciu turystów właśnie do siebie, mimo że w co drugim punkcie jest dokładnie taki sam asortyment. Z samego tarasu widokowego rozciąga się ładny widok na główne górskie pasmo Mauritiusa z jego najwyższym szczytem Piton de la Petite Rivière Noire (828 m n.p.m.) oraz kilka wodospadów, które można dostrzec w oddali. Główną atrakcją są tutejsze małpki (ponownie przypomniały mi się chwile z Bali), które pojawiają się jak tylko miejscowi dorzucą im trochę bananów.

Z Gorges udajemy się do jedynej płatnej atrakcji tego dnia, mianowicie Geoparku Chamarel. Wstęp 500 MUR / 50 zł za osobę, a po parku poruszamy się samochodem, z dostępnymi licznymi parkingami w okolicach atrakcji znajdujących się wewnątrz. Samo miejsce „zrobione” typowo pod turystów – zadbana roślinność, palmy rosnące w idealnie równych rzędach. Część atrakcji – jak na przykład wystawa muszli oceanicznych, Ebony Forest, Adventure Park – jest dodatkowo płatna na miejscu (my nie korzystaliśmy). Tak naprawdę sam standardowy bilet wstępu obejmuje dwie główne atrakcje. Pierwsza to dostęp do punktu widokowego na wodospad Chamarel. Jest to malowniczy, ponad 80 metrowy wodospad, u którego podnóża można pływać. Druga, chyba ważniejsza i bardziej popularna wśród turystów na Mauritiusie, to siedmiokolorowa ziemia. Jest to obszar o powierzchni kilkuset metrów, gdzie w promieniach Słońca rzeczywiście można dostrzec wiele kolorów, czy akurat siedem – to ciężko policzyć. Miejsce fajne, ale będąc tydzień wcześniej na Reunion, widoki na taką „siedmiokolorową ziemię” były darmowe w okolicy wygasłego wulkanu Piton de la Fournaise (wpis z dnia 4). Na miejscu oczywiście typowa zagroda z ogromnymi żółwiami oraz sarnami / jeleniami / danielami. Zwiedzanie Geoparku Chamarel zajęło nam w sumie około dwóch godzin.

W drodze powrotnej, tuż po wyjeździe z parku, zatrzymaliśmy się na typowo kreolski obiad w lokalnej restauracji Le Palais de Barbizon, świetnie zresztą ocenianej na Tripadvisorze. Na miejscu tak naprawdę nie ma menu – obsługa pyta się na ile osób przygotować posiłek. W cenie około 400 MUR / 40 zł na osobę dostajecie porcję ryżu, półmiski z rybą oraz kurczakiem oraz 5 salaterek z warzywami przygotowanymi w różny sposób. Smacznie, tanio, swojsko, a przy okazji możecie posmakować właściwie kilku potraw podczas jednego posiłku. Polecam 😊

W drodze powrotnej na wybrzeże, znajduje się także punkt widokowy (Chamarel View Point), z którego rozciąga się bardzo przyzwoity widok na południowo-zachodnie wybrzeże Mauritiusa z jego charakterystycznym punktem – górą Le Morne Brabant.

Załączniki:
mapa.JPG
mapa.JPG [ 96.59 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 227.35 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 288.55 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 313.36 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 393.45 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 286.38 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 281.82 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 355.24 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
6.jpg
6.jpg [ 336.27 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 643.61 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
13.jpg
13.jpg [ 611.73 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
12.jpg
12.jpg [ 483.56 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
11.jpg
11.jpg [ 618.76 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
10.jpg
10.jpg [ 482.93 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
20.jpg
20.jpg [ 330.74 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
19.jpg
19.jpg [ 327.21 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
18.jpg
18.jpg [ 266.46 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
17.jpg
17.jpg [ 448.29 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
16.jpg
16.jpg [ 312.46 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
15.jpg
15.jpg [ 491.13 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
14.jpg
14.jpg [ 551.29 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
23.jpg
23.jpg [ 639.04 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
22.jpg
22.jpg [ 574.54 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
21.jpg
21.jpg [ 560.38 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
26.jpg
26.jpg [ 579.84 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
25.jpg
25.jpg [ 554.69 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
24.jpg
24.jpg [ 606.17 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
31.jpg
31.jpg [ 465.51 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
30.jpg
30.jpg [ 578.25 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
29.jpg
29.jpg [ 390.86 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
28.jpg
28.jpg [ 459.48 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
27.jpg
27.jpg [ 387.93 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
33.jpg
33.jpg [ 550.84 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
32.jpg
32.jpg [ 535.16 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
34.jpg
34.jpg [ 417.73 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
35.jpg
35.jpg [ 415.73 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
37.jpg
37.jpg [ 418.52 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
36.jpg
36.jpg [ 437.76 KiB | Obejrzany 4076 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
rmk uważa post za pomocny.
 
      
#26 PostWysłany: 13 Sie 2023 19:30 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 14 – wodospady Tamarind i plaża Wolmar

Kolejny dzień miał być spędzony częściowo na aktywnym wypoczynku, a po południu na nicnierobieniu na plaży znajdującej się nieopodal naszego miejsca zakwaterowania we Flic en Flac. Tego dnia główna atrakcja, czyli wodospady Tamarind, oddalone były o niecałe 25 kilometrów od wybrzeża. W sumie pokonaliśmy około 50 kilometrów samochodem przy czasie jazdy nieco poniżej dwóch godzin.

Jako że był to kolejny dzień pobytu i jazdy samochodem po Mauritiusie, czas na krótkie podsumowanie. Przed przylotem na wyspę trochę obawiałem się ruchu lewostronnego, byłem w tym temacie zupełnie zielony i nie miałem doświadczenia z innych krajów (choćby Wielkiej Brytanii czy Malty). Podczas przygotowywań do wyprawy obejrzałem kilka dostępnych filmików na YouTube obrazujących sposób poruszania się po wyspie samochodem. Automatyczna skrzynia biegów zdecydowania pomagała, gdyż w ogóle odpadała ta czynność (a dodatkowo trzeba by to robić lewą ręką). Wiecie po czym poznać turystę, który jeździ po Mauritiusie wypożyczonym samochodem? Po tym, że na skrzyżowaniach albo na rondach, zamiast kierunkowskazu włącza wycieraczki 😊 Zdarzyło mi się to także wiele razy i była to jedyna czynność, do której przez cały pobyt nie mogłem przywyknąć – manetki wycieraczek i kierunkowskazów są bowiem także umieszczone odwrotnie niż u nas. Sama jazda nie sprawiała mi większego problemu. Drogi są generalnie dobrze utrzymane i oznakowane (może oprócz tych zupełnie lokalnych). Nawigacja Google nigdy nie zawiodła. Na głównych drogach raczej brak skrzyżowań bez sygnalizacji świetlnych (nie trzeba zastanawiać się, kto ma pierwszeństwo), bardzo często występują ronda. Jedynym mankamentem jest fakt, że część dróg oznaczonych jako autostrady, to tak naprawdę wyrób autostradopodobny – niby są dwie oddzielne jezdnie z dwoma pasami, ale bardzo często zamiast bezkolizyjnych skrzyżowań, dosłownie co 2-3 kilometry są ronda, które bardzo spowalniają płynność ruchu. Niby zdążycie się rozpędzić do 110 km/h (dopuszczalny limit), by za chwilę hamować do zera... Tak jak zapewne zauważyliście, przy każdym dniu podaję długość trasy i czas przejazdu, mimo że często przynajmniej połowa trasy prowadziła autostradami, to średnia prędkość rzędu 30 km/h to sytuacja normalna. Kultura jazdy lokalnych kierowców też raczej w miarę dobra. Podsumowując, strach miał wielkie oczy i z perspektywy czasu nie było się czego bać.

Wracając do wodospadów Tamarind – punkt startowy jest dobrze opisany na mapach Google i znajduje się nieopodal cmentarza Henrietta (wzdłuż drogi można na dziko pozostawić zaparkowany samochód, brak oficjalnego parkingu). My od samego początku chcieliśmy wyruszyć w tę wyprawę sami, bez przewodnika. Na miejscu, grupka kilku młodzieńców oferowała (ale w żaden nachalny sposób) swoje usługi przewodnickie – za cenę od 1000 MUR / 100 zł za dwie osoby na pół dnia i 2000 MUR / 200 zł za całodniową wycieczkę. Po grzecznym podziękowaniu, lokalni przewodnicy odpuszczali. Nam wydawało się, że trasę dobrze znamy (w sensie jesteśmy przygotowani) – jest ona (jak i wiele innych interesujących szlaków, w tym na górę Le Morne Brabant) dobrze opisana na stronie internetowej: https://www.letsventureout.com/tamarind ... -cascades/

Wodospady Tamarind (inna nazwa: 7 cascades) to świetna trasa spacerowa, typowo górska (ale z umiarkowanym stopniem trudności), położona w cieniu otaczającego lasu. Samych wodospadów jest więcej niż 7 (chyba tylko te większe są numerowane), w każdym z nich można się kąpać. Odległości pomiędzy poszczególnymi przełomami nie są duże, ale różnicę robią zmiany wysokości. Każdy kolejny wodospad położony jest niżej, wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale aby do niego dojść trzeba iść na około, najpierw w górę, potem ostro w dół, co nawet w zacienionych miejscach jest dość wyczerpujące, przy ponad 30 stopniach i bardzo wysokiej wilgotności.

My spróbowaliśmy iść zgodnie z opisem z przywołanej strony internetowej. Na miejscu oczywiście żadnych znaków, żadnych strzałek. Najpierw idziemy wzdłuż pól z trzciną cukrową, by wg opisu po usłyszeniu szumu wody skręcić w lewo w kierunku pierwszego wodospadu i przejść przez niego na drugą stronę. Wodospad był (co prawda niewielki, ale był), poszliśmy według instrukcji. Ścieżka robiła się coraz węższa, coraz bardziej zarośnięta by chyba po 15 minutach dojść na czyjeś ranczo ogrodzone siatką. Trochę wtedy zwątpiliśmy, wróciliśmy tę samą trasą do pierwszego rozgałęzienia ścieżek i dalej już bez problemu „główna” trasa doprowadziła nas do pierwszego wodospadu. Jeśli będziecie wybierali się sami, to zwróćcie uwagę na ten punkt, gdyż tylko w tym miejscu popełniliśmy błąd. Można też przeczekać w okolicy nad rzeczką i „podczepić” się w odpowiedniej odległości pod inne grupki.

Spacer z przerwami (i niepotrzebnie straconą pierwszą połową godziny) w dół, do chyba czwartego „oficjalnie numerowanego” wodospadu zajął około dwóch godzin. W pierwotnych planach mieliśmy dojście na sam dół. Niech Was nie złudzi fakt, że na mapie wszystkie wodospady położone są blisko siebie, jeden od drugiego. Nie chcieliśmy się „zajechać”, więc w tym miejscu postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę i wyruszyć tę samą trasą w górę, do miejsca gdzie zostawiliśmy samochód. Wycieczka wzdłuż wszystkich wodospadów z pewnością zajęłaby prawie cały dzień.

Po powrocie do Flic en Flac, po krótkim odpoczynku w apartamencie, wybraliśmy się samochodem dosłownie dwa kilometry na południe na publiczną plażę Wolmar (duży bezpłatny parking znajduje się przy Flic en Flac Bus Terminus). Plaża jest niewielka, ale urokliwa i zdecydowanie mniej oblegana niż w samym Flic en Flac. Idąc wzdłuż wybrzeża w kierunku południowym mijamy serię 5-gwiazdkowych resortów hotelowych (Hilton, Sofitel i inne) – samą plażą można iść, jednakże wstępu do hoteli strzeże wielu ochroniarzy. Fajne miejsce na spacer, by poobserwować jak to niektórzy przylecieli na Mauritius siedzieć tylko w hotelu i nie ruszać się poza jego obręb. Wracaliśmy o zachodzie Słońca – i tak jak napisałem wcześniej – o równie piękne i kolorowe naprawdę trudno gdzie indziej na świecie.

Załączniki:
mapa.JPG
mapa.JPG [ 94.3 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 429.69 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 595.92 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
6.jpg
6.jpg [ 462.08 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 595.24 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 578.37 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 544.24 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
12.jpg
12.jpg [ 513.51 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
11.jpg
11.jpg [ 548.5 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
10.jpg
10.jpg [ 577.98 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 546.01 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 479.79 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 550.64 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
20.jpg
20.jpg [ 504.46 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
19.jpg
19.jpg [ 543.26 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
18.jpg
18.jpg [ 569.92 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
17.jpg
17.jpg [ 491.04 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
16.jpg
16.jpg [ 541.76 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
15.jpg
15.jpg [ 477.22 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
14.jpg
14.jpg [ 553.32 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
13.jpg
13.jpg [ 504.65 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
26.jpg
26.jpg [ 215.48 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
25.jpg
25.jpg [ 241.45 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
24.jpg
24.jpg [ 341.44 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
23.jpg
23.jpg [ 336.62 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
22.jpg
22.jpg [ 321.11 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
21.jpg
21.jpg [ 306.07 KiB | Obejrzany 3980 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
rmk uważa post za pomocny.
 
      
#27 PostWysłany: 13 Sie 2023 22:26 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Dzień 15 i 16 – Blue Bay, Mahebourg, wylot z Mauritiusa i podsumowanie

To był już ostatni dzień pobytu i praktycznie ostatni dzień naszego urlopu. Z perspektywy czasu dzień, który następnym razem rozplanowałbym zupełnie inaczej. Dlaczego? Lot do Europy mieliśmy dopiero około godziny 23:00, a apartament we Flic en Flac musieliśmy opuścić już przed 10:00, gdyż tego samego dnia, zaledwie dwie godziny później mieli w to miejsce dotrzeć następni turyści. Żałuję, że podczas rezerwacji nie przedłużyłem pobytu o jeden dodatkowy nocleg (a na tamten moment było to możliwe) i po prostu opłacając jedną dobę więcej (jakieś 140 zł) zostać na miejscu na wybrzeżu (albo zaplanować jakąś krótką wycieczkę) do godziny 19:00 i dopiero po zmroku udać się w kierunku lotniska (niewykorzystując samego noclegu, ale przynajmniej mieć możliwość np. wzięcia prysznica przed samą podróżą, co w tropikalnym klimacie daje naprawdę dużo; czy też nie jeździć z bagażami cały dzień). Zapewne wiecie jak to jest szlajać się bez celu w oczekiwaniu na lot powrotny na sam koniec urlopu...

Mieszkanie jak już wcześniej wspominałem opuściliśmy około godziny 10:00, ale jeszcze ze dwie godziny wykorzystaliśmy na basenie, podziwiając po raz ostatni otaczające widoki. Zjedliśmy na miejscu we Flic en Flac szybki lunch, by wyruszyć samochodem w kierunku południowo-wschodniego wybrzeża Mauritiusa. Celem spontanicznej podróży były zatoka Blue Bay oraz pobliska miejscowość Mahebourg. Wybór padł na ten rejon, aby być już dosłownie 10 minut jazdy od lotniska (w tak zwanym „w razie w”).

Zatoka Blue Bay zrobiła na nas ogromne wrażenie, szczególnie kolor wody ją wypełniający i piękny żółty piasek wokół. Na miejscu oferowane są także liczne, krótkie rejsy w celu podziwiania rafy koralowej przez przezroczyste dno (od 1000 MUR / 100 zł za osobę). W Mahebourg był ładny deptak oraz widok na wybrzeże, ale samej plaży już brak. W rejonie były zapewne dostępne inne atrakcje, ale szczerze mówiąc nie byłem zbytnio przygotowany (a post factum żałuję, że nie poświęciliśmy na ten rejon wyspy ciut więcej czasu podczas naszego pobytu).

Jeszcze na chwilę przed zapadnięciem zmroku dotarliśmy na międzynarodowe lotnisko Sir Seewoosagur Ramgoolam, by bezproblemowo oddać wypożyczony samochód (polecam na przyszłość opisaną wcześniej wypożyczalnię https://www.smilecarsrental.com/), by jak tylko to szybko możliwe na cztery godziny przed wylotem oddać nadawane bagaże i przejść przez kontrolę bezpieczeństwa (raczej bez kolejek). Nie będę opisywać już samego lotu (bardzo spokojnego, krótko po starcie podano główny posiłek, a później większość pasażerów tak jak i my po prostu zasnęła), transferu w Paryżu z lotniska Orly na CDG (o tym na forum wiele), a także samego lotu do Warszawy, gdzie wylądowaliśmy planowo, krótko po godzinie 16:00 następnego dnia.

Koszty związane z pobytem na Mauritiusie (takie o których nie wspomniałem wcześniej):

- paliwo – przejechaliśmy na wyspie samochodem ponad 680 kilometrów, co przy średnim spalaniu 5.5 l/100 km i cenie paliwa 75 MUR/l (7.50 zł/l) dało w sumie około 2800 MUR / 280 zł; parkingi we wszystkich miejscach, które odwiedziliśmy były darmowe

- wyżywienie – tak jak wcześniej na Reunion, część posiłków przygotowywaliśmy sami (od drugiego dnia praktycznie tylko śniadania), robiąc zakupy we wspomnianym hipermarkecie Winner’s w parku handlowym Cascavelle nieopodal Flic en Flac. Ceny niższe niż na Reunion, podobnie jak tam produkty importowane droższe, lokalne dużo tańsze niż u nas. Uśredniając ceny bardzo podobne jak w Polsce. Na zakupy, łącznie z napojami oraz alkoholem (głównie whisky) wydaliśmy około 700 zł

- fast food – zarówno na wybrzeżu, jak i po drodze, lokalne jedzenie (przeważnie pasta czy ryż z rybą lub owocami morza) z napojem to wydatek od 150 do 300 MUR za osobę (15-30 zł), prosty zestaw w McDonalds typu cheesburger + frytki + napój to 99 MUR / 10 zł

- restauracje – wybór ogromny, szczególnie w samym Flic en Flac (gdzie spędzaliśmy praktycznie każdy wieczór po zachodzie Słońca). Ceny – za prosty miejscowy obiad od 250 MUR / 25 zł osoba do 800 MUR / 80 zł za dość wyszukany talerz owoców morza z lampką wina. To odróżniało Mauritius od Reunion – lepsza i tańsza kuchnia, za 500 MUR / 50 zł można było zjeść nawet lepiej niż przyzwoicie.

Podsumowanie (opisane w takim samym stylu jak wcześniej w podsumowaniu pobytu na Reunion)

Gdzie się zatrzymać? Ponownie to zależy, jednak Mauritius oferuje zdecydowanie większy wachlarz możliwości i miejsc noclegowych niż Reunion. Od zwykłych apartamentów z AirBNB, po 5-gwiazdkowe hotele z all inclusive. Miałem wrażenie, że zarówno sama północ, jak i południe wyspy były bardziej spokojne. Bez wątpienia zatrzymałbym się ponownie w tym samym miejscu, co opisane w relacji. Bonusem noclegu na zachodnim wybrzeżu jest możliwość podziwiania przepięknych, kolorowych zachodów Słońca. Z Flic en Flac da się dojechać w każdy zakątek wyspy w mniej niż półtorej godziny jazdy samochodem.

Czy samochód jest konieczny? O ile w relacji z Reunion pisałem, że tam jest to konieczne, to na Mauritiusie ograniczę się do stwierdzenia, że jest to wskazane. Na wyspie w każdy zakątek docierają klimatycznie wyglądające (ale na pewno nie klimatyzowane) autobusy, jednakże na przystankach próżno szukać rozkładów lub schematów. Wszechobecna jest możliwość wynajęcia samochodu już z kierowcą (dla tych, którzy naprawdę obawiają się jazdy po lewej stronie, ale jak wspomniałem strach ma wielkie oczy i nie ma się czego bać) – ceny od 2500 MUR / 250 zł za dzień. Kierowca obwiezie Was, gdzie tylko chcecie. Można też wykupić jednodniowe wycieczki w licznych lokalnych agencjach turystycznych.

Na ile lecieć? Przy średnio aktywnym wypoczynku, to nam pełne pięć dni (nie licząc dnia przylotu i odlotu) w zupełności wystarczyło, aby liznąć każdego fragmentu wyspy, odwiedzić praktycznie wszystkie dostępne główne atrakcje turystyczne i spokojnie popołudniami wylegiwać się na plaży. Oczywiście, jak ktoś woli all-inclusive na plaży pod palemką z drinkami, to i dwa tygodnie mogą okazać się za mało. Dla tych z Was, którzy połączą Reunion z Mauritiusem, zdecydowanie lepiej zatrzymać się na dłużej na pierwszej z wysp.

Czy naprawdę trzeba wcześnie wstawać? Nie. Pogoda na Mauritiusie wydawała się być bardziej stabilna, nawet środkowa część wyspy przez większość dni nie była pokryta chmurami. Pamiętajcie jednak, że zmrok zapada między 18:00 a 19:00, więc szkoda tracić dnia od rana, bo po zmroku pozostaje Wam jedynie usiąść w restauracji i zjeść dobry, tani obiad / kolację.

Którą wyspę wybrać?

Jeśli tylko macie możliwość poświęcenia dwóch tygodni (lub ciut więcej), to bez wątpienia obie. Tak jak w tytule – mamy do czynienia z dwoma zupełnie różnymi światami - Reunion z jego nieokiełznaną przyrodą, strzelistymi górami, wulkanem oraz brakiem turystów oraz Mauritius z plażami jak z obrazka, tanim jedzeniem oraz wieloma interesującymi atrakcjami turystycznymi (a wiele pominęliśmy, jak przykładowo wszelkiego rodzaju parki ze zwierzętami jak np. Casela Nature Park). Zresztą przekalkulujcie sobie sami – my za wszystkie bilety lotnicze (opisane we wstępie) zapłaciliśmy 3200 zł (teraz do ogarnięcia od około 3500 zł). Przelot na sam Mauritius z Polski (bez żadnych skomplikowanych dolotów lub wylotu z Wiednia, Pragi czy Wilna) to obecnie minimum 2600-2800 zł. Dorzucając 700 zł i nie lecąc w te rejony świata drugi raz jesteście na Reunion. A czy lecieć tylko na Reunion? Powiem krótko – nie opłaca się. Standardowy bilet Warszawa – Reunion – Warszawa na stronie Air France kosztuje od 5000 zł (wiem wiem, wtajemniczeni potrafią ogarnąć to taniej). Ja pokazałem we wstępie, że dorzucając stop na Mauritiusie cena spada o ponad 1500 zł.

Moje osobiste podsumowanie bardziej „tropikalnych” wysp, na których byłem:
- Reunion – 10/10 – gdyby w porze chłodniejszej, w górach padał śnieg i były trasy narciarskie, a na wybrzeżu było 20 stopni to byłoby 11/10. Po prostu za całokształt;
- Madera – 8/10 – relatywnie blisko, z prawie tak spektakularnymi widokami jak na Reunion. Gdyby tylko była jeszcze rafa koralowa i choć kilometr naturalnej, piaszczystej plaży;
- Mauritius – 7/10 – było OK, jak z pocztówki, ale bez zaskoczenia i fajerwerków
- Bali – 6/10 – zawiodłem się plażami, wszechobecnym brudem oraz próbą wyzysku turystów na każdym kroku, jak ktoś lubi „czip prajs maj frend” to jest to wyspa dla niego. Oczywiście przyroda oraz historia na duży plus;
- Martynika – 5/10 – może to fakt, że byłem tam 10 lat temu, ale poza ładnymi plażami i ogrodem botanicznym nie kojarzę zupełnie nic więcej

To już był ostatni post w tej relacji – zresztą mojej pierwszej na forum Fly4Free. Nie wiem, czy styl się Wam podobał, czy też nie – dajcie znać w komentarzach 😊 Mam nadzieję, że skłoniłem choć jedną osobę, aby udać się w tamte strony – a zorganizowanie całego wyjazdu jest o wiele prostsze niż gdzieś do Azji południowo-wschodniej (i dodatkowo unikamy jet lagu, bo na obu wyspach czas różni się od polskiego o dwie lub trzy godziny, w zależności od pory roku).

Dziękuję :)

Załączniki:
6.jpg
6.jpg [ 433 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
5.jpg
5.jpg [ 267.81 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 276.4 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 224.94 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 243.24 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
1.jpg
1.jpg [ 301.88 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
9.jpg
9.jpg [ 281.04 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
8.jpg
8.jpg [ 319.58 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
7.jpg
7.jpg [ 300.43 KiB | Obejrzany 3938 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
10 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#28 PostWysłany: 13 Sie 2023 23:01 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 2446
Życzyłbym sobie samych takich powrotów na forum! Masz lekkie pióro, piszesz konkretnie, mnie zachęciłeś do odwiedzin obu wysp.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#29 PostWysłany: 13 Sie 2023 23:54 

Rejestracja: 21 Mar 2018
Posty: 1920
złoty
Mnie też zachęciłeś - mam nadzieję, że Twoja relacja za nie tak długi czas się przyda przy planowaniu. Dzięki za podzielenie się widokami, wrażeniami i praktykaliami!
Góra
 Profil Relacje PM off
max2000 lubi ten post.
 
      
#30 PostWysłany: 14 Sie 2023 09:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2013
Posty: 3019
Loty: 506
Kilometry: 736 023
złoty
Dzięki za świetna relację. Szkoda, ze tak późno bo bilety do MRU już mam kupione i trzeba będzie te wyspy zobaczyć osobno :) Nie mniej relacja na pewno będzie pomocna przed przyszłoroczną podróżą.
Góra
 Profil Relacje PM off
max2000 lubi ten post.
 
      
#31 PostWysłany: 14 Sie 2023 12:00 

Rejestracja: 21 Mar 2018
Posty: 1920
złoty
Jak się bardzo wstępnie przymierzałem do tematu, to rozważałem raczej przelot Turkishem na Mauritius tam i z powrotem, a z Mauritiusa powrotny lot na Reunion. Te loty między wyspami mają w miarę stałą cenę i są dość drogie (świta mi cena trochę ponad 250 euro, ale nie pamiętam na 100%), ale - jak pisał @max2000 - jak się już buli za lot międzykontynentalny, to dołożenie tej kwoty aż tak bardzo nie boli.
Plusem dla mnie jest też to, że w lipcu i sierpniu tam jest zima (oczywiście wg tamtejszych standardów :-) ) i pora sucha, czyli najlepsze warunki na chodzenie po górach.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#32 PostWysłany: 14 Sie 2023 19:07 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
meczko napisał(a):
Jak się bardzo wstępnie przymierzałem do tematu, to rozważałem raczej przelot Turkishem na Mauritius tam i z powrotem, a z Mauritiusa powrotny lot na Reunion. Te loty między wyspami mają w miarę stałą cenę i są dość drogie (świta mi cena trochę ponad 250 euro, ale nie pamiętam na 100%), ale - jak pisał @max2000 - jak się już buli za lot międzykontynentalny, to dołożenie tej kwoty aż tak bardzo nie boli.
Plusem dla mnie jest też to, że w lipcu i sierpniu tam jest zima (oczywiście wg tamtejszych standardów :-) ) i pora sucha, czyli najlepsze warunki na chodzenie po górach.


Rzeczywiście, ceny przelotów "round trip" pomiędzy oboma wyspami są raczej stałe. Na trasie tej monopol mają dwie linie lotnicze - Air Mauritius (cena przelotu: 14254 MUR / 1282 zł przy dzisiejszym kursie) oraz Air Austral (218 EUR / 970 zł). Dość drogo, jak na dwa półgodzinne loty :) Dlatego opcja multi-city w Air France / KLM jest z pewnością do rozważenia.

Załączniki:
AirMauritius.JPG
AirMauritius.JPG [ 111.47 KiB | Obejrzany 3795 razy ]
AirAustral.JPG
AirAustral.JPG [ 91.42 KiB | Obejrzany 3795 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
meczko lubi ten post.
meczko uważa post za pomocny.
 
      
#33 PostWysłany: 02 Wrz 2023 17:24 

Rejestracja: 02 Wrz 2023
Posty: 0
Musisz tylko brać poprawkę - Reunion zwiedzałeś w porze deszczowej, niezbyt chętnie odwiedzanej przez turystów, a na Maderze byłeś w sierpniu, w szczycie pory suchej, na dodatek zawalonej turystami z Europy (w wielu krajach tylko w sierpniu są wakacje), a załapałeś się chyba jeszcze na dodatek na Kalimę. To zupełnie inna zieleń niż w okresie listopad-kwiecień.

Relacja baardzo ciekawa, zachęciłeś do szukania lotów. Lecąc drugi raz znowu podzieliłbyś wyjazd na dwie wyspy czy wybrałbyś Reunion na dwa tygodnie (abstrahując od cen biletów)?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#34 PostWysłany: 04 Wrz 2023 23:35 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
Nie zdarza mi się to często, ale wracam w tamte rejony po mniej niż roku od opisywanej w relacji przygody na początku 2024. Dla mnie Reunion to TOP ze wszystkich odwiedzonych do tej pory miejsc, nadal czuję duży niedosyt i jestem prawie pewien, że podczas kolejnego razu na pewno nie będziemy się nudzić. Odpowiadając na pytanie @tommy_vp, ponownie pobyt łączony Reunion z Mauritiusem. 2 tygodnie ciągiem na Reunion mogłoby być ciut za dużo, a także mocniej nadwyrężyć budżet (część na Mauritiusie - noclegi oraz wyżywienie zdecydowanie tańsze). Tym razem ramowy program wygląda mniej więcej tak:

dzień 1 – wylot z Gdańska
dzień 2 - wcześnie rano lądowanie na Reunion
dzień 3-9 Reunion (7 pełnych dni)
dzień 10 - transfer z Reunion na Mauritius
dzień 11-15 – pobyt na Mauritiusie (5 pełnych dni)
dzień 16 - wieczorem wylot z Mauritiusu
dzień 17 – lądowanie w Paryżu (CDG), lot CDG-AMS oraz AMS-GDN
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#35 PostWysłany: 16 Lis 2023 21:17 

Rejestracja: 31 Maj 2013
Posty: 1506
Loty: 960
Kilometry: 1 495 798
niebieski
@max2000 wielkie dzięki za świetną i detaliczną relację, dzięki niej mogłem sobie łatwiej zaplanować pobyt na tych wyspach, niektóre rzeczy nieco modyfikując. Dodatkowo będę jeszcze jeden dzień na Rodriguesie i jeden dzień w hoteliku przy Blue Bay.
Ponieważ lecę już jutro, mam jeszcze parę pytań:
- dlaczego nie byłeś na tzw. Północnych Wyspach (Okrągła wyspa, wyspa Węży, Ile Plate, Gabriel). Pytam bo wiele przewodników je poleca ale być może nie warto?
- gdybyś na Reunion miał wybrać tylko jedną wycieczkę: *na wulkan Piton de la Fournaise, *Cirgue de Salazie, *Cilaos (Mafate pomijam) - to którą byś polecił ze względu na piękne widoki i tak w ogóle..?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#36 PostWysłany: 27 Sty 2024 22:57 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 276
srebrny
Świetna, szczegółowa i ciekawa relacja. Dużo, bardzo dużo konkretów sprawia, że niejedna osoba może brać i czerpać z tego garściami. Życzyłbym sobie i innym więcej takich opisów na forum, wiem ile pracy i samozaparcia potrzeba aby stworzyć coś podobnego. Szacunek i dziękuję.
_________________
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
TIT uważa post za pomocny.
 
      
#37 PostWysłany: 04 Lut 2024 21:18 

Rejestracja: 05 Maj 2011
Posty: 140
niebieski
DMW napisał(a):
@max2000 wielkie dzięki za świetną i detaliczną relację, dzięki niej mogłem sobie łatwiej zaplanować pobyt na tych wyspach, niektóre rzeczy nieco modyfikując. Dodatkowo będę jeszcze jeden dzień na Rodriguesie i jeden dzień w hoteliku przy Blue Bay.
Ponieważ lecę już jutro, mam jeszcze parę pytań:
- dlaczego nie byłeś na tzw. Północnych Wyspach (Okrągła wyspa, wyspa Węży, Ile Plate, Gabriel). Pytam bo wiele przewodników je poleca ale być może nie warto?
- gdybyś na Reunion miał wybrać tylko jedną wycieczkę: *na wulkan Piton de la Fournaise, *Cirgue de Salazie, *Cilaos (Mafate pomijam) - to którą byś polecił ze względu na piękne widoki i tak w ogóle..?


Późna odpowiedź, ale nie było mnie przez jakiś czas na forum. Wyspy Północne zostawiłem na kolejny raz :) Z pewnością warte są odwiedzenia, ale po prostu zabrakło czasu aby zobaczyć wszystko i wszędzie. Jeśli chodzi o wycieczkę na Reunion - jeśli nie widziałeś wulkanu na żywo wcześniej, to zdecydowanie Piton de la Fournaise. Jeśli lubisz soczystą zieleń, wodospady, kaniony i bardzo strome podjazdy - to Cirque de Salazie. Odwiedziłem oba miejsca i większe wrażenie zrobił na mnie wulkan. Ale o gustach można oczywiście dyskutować :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 37 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group