Fly4free.pl

jak się ma taki filmik to się idzie do prawnika i puszcza dziada z torbami

_________________


kliknij pomógł

"...a u Was w Ameryce to murzynów biją!"

@Don_Bartoss
Nie, nie poszło mi gładko. Smucę się jednostronnością i wybiórczością w doborze argumentacji. OK, rozumiem, subiektywizm, dyskusja... ale czasami chyba warto popatrzeć na świat/zjawiska nieco szerzej. Czytając Twoje wypowiedzi, tego mi właśnie brakuje. Mam odczucie, że pisząc o "innych kulturach" (tak to szeroko ujmę), starasz się je badać za pomocą kategorii poznawczych wyniesionych z kultury własnej, a zatem badasz de facto WŁASNĄ relację do badanej kultury. Czysty relatywizm poznawczy.

A odnośnie stanowczych ocen najrozmaitszych zachowań - cóż, wartości i związane z nimi normy i oceny mają charakter względny, zmieniają się w czasie, są zależne od miejsca, i od oceniającego. To z kolei relatywizm etyczny... i na wszelakich forach jest jego pełno.

@becek => "jak się ma taki filmik to się idzie do prawnika"
Dokładnie! Niezależnie od tego, czy skandaliczna wypowiedź dotyczyłaby Niemców, Polaków, Żydów, Hiszpanów, i od tego, czy wypowiedziałby ją Niemiec, Polak, Żyd czy Hiszpan.

Właśnie miałem napisać, że dobrze że nagranie wypłynęło. Jedyna metoda walki z takimi ludźmi to pozew albo często wyśmiewany, ale jednak skuteczny, bojkot konsumencki w różnych formach. Idealnie by było gdyby do takiego bojkotu dołączyli się także polscy kontrahenci tego człowieka. Jednak na to bym, niestety nie liczył. Brakuje nam solidarności i mówienia jednym głosem 'na zewnątrz'.

-- 19 Mar 2016 11:46 --

@Kara
Akurat ten nieszczęsny YPP jest dobrym przykładem na to, że jest szklany sufit w który Polacy walą głową. Ja rozumiem żale, że kogoś nie przyjęli do pracy. Spoko. Ale, żeby wśród wykwalifikowanych specjalistów w danej dziedzinie, wśród 200-300 osób nie znalazła się choć jedna osoba, która napisze wystarczają dobrze do zdania egzaminu, to...to jest to niemożliwe
Ja jestem jak najbardziej za networkingiem. Oczywiście, że jest potrzebny i może zdziałać cuda. Ale głównie dla pojedynczej osoby. Nic nie da jak masz przeciwko sobie system. I oczywiście, że Polacy mają brud za paznokciami i musimy nad sobą pracować (jako jednostki czy społeczeństwo). Tyle tylko, że ta praca nie może polegać na narzekaniu przy piwie na innych Polaków, czy na lataniu do Brukseli ze skargą. Konkurencja tego jakoś sobie nie robi.
Poza tym, ja nie wiem skąd nabrałaś tylu tych żenujących Polaków? Ja wiem, że Warszawa jest paskudna, ale nawet tam spotykam głównie 'cywilizowanych' Polaków. Za to dziwię się jak piszesz, że w Londynie w dzielnicy klubowej, nie widziałaś żenujących scen. Serio? Nie widzę sensu w wybielaniu obcokrajowców, żeby w ten sposób uwypuklić nasze wady. W celu jak rozumiem, pedagogicznym.
Trzeb przyjąć smutne założenie, że pewni przedstawiciele homo sapiens sapiens, nie ważne jaki posiadają paszport, człowiekiem rozumnym są tylko gatunkowo.

Pewnie, że niemożliwe! Ale wyobraź sobie co by się stało gdyby np dostało się 10 osób i byli by to samo faceci... Skandal! I kolejny argument sam wiesz dla kogo...
Ty mi powiesz, że to głupie, a ja Ci rzucę hasło "aborcja w obronie życia". I to i to głupie ale jedno ma prawo istnieć i być promowane a o drugim lepiej zapomnij!

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

To nie byliby mężczyźni, tylko numery. Żodyn by się nie dowiedział że to sami faceci. Żodyn! A hasło "Aborcja w obronie życia!" jest boskie. Uwielbiam feminazistki feministki. Nawiasem mówiąc, wiesz skąd się to hasło wzięło? Jakiś czas temu ONZ ogłosił aborcję prawem człowieka. Problem solved!

Czyli prawem człowieka jest dokonanie czynu wykluczającego go ze zbioru ludzi.

@OradeaOrbea, zawsze piszę o faktach, często podaje źródła (a zawsze jak ktoś poprosi). Nie stosuję własnej opinii jako argumentu. To jak mam jeszcze spojrzeć by było szerzej? Oczywiście, że po polsku czuję, po polsku myślę i tak też spoglądam na inne kultury. Jakbym się tego wyzbył to do czego by to doprowadziło? Do utraty bariery immunologicznej, która chroni nas przed całym tym złem.

Widzisz, i w tym jest pies pogrzebany. Trochę poza tematem, ale fakty także można podawać wybiórczo, tak aby układały się pod zadaną tezę. Bo wiedzę buduje się z faktów, jak dom z kamienia; ale zbiór faktów nie jest wiedzą, jak stos kamieni nie jest domem. Czego więc chcemy: pisać o faktach, czy mieć wiedzę? Przedostatnie zdanie nie moje niestety ( ), tylko Henri Poincaré'ego...

@MacKoz umówmy się może, że odnosimy się do tego, co ktoś faktycznie napisał, a nie to, co nam się wydaje, że napisał. Bo poniżej zacytowany fragment jest kompletną bzdurą.

Może w tym braku dbałości o szczegóły leży problem z egzaminami, a może w teoriach spiskowych (brak skuteczności personalnej vs "system"), czy też w tzw. zawężonej "wizji" albo zwyczajnie - wiedzy (mam na myśli ten fragment a propos Brukseli).

Marzę o dniu, w którym dyskutujący Polacy o przeciwnych poglądach wysłuchają argumentów i się do nich spokojnie i grzecznie odniosą bez agresji, błędów logicznych czy "walenia na oślep". Może wtedy będą chcieli nas częściej zatrudniać na stołkach wymagających tego typu umiejętności. Prostych skądinąd.

Edyta: dodanie "wymagających".

@Kara "Przez ok. 10 lat bywania czy mieszkania w Londynie nie widziałam w okolicy Leicester Sq incydentu, w który zaangażowane byłoby kilkadziesiąt osób. Widziałam za to może trzy przepychanki pomiędzy - sądząc po akcentach - nie tylko Anglikami.''
Kurde, ale tam spokojnie! Dziesięć lat i tylko trzy przepychanki w których stronami byli i tak cudzoziemcy! Kupuję namiot, bilet do Londynu i się tam rozbijam....
Naprawdę próbowałem. Bóg mi świadkiem. I spokojnie, i żartując. Nie da się. Po prostu się nie da pewnym ludziom pokazać jak naprawdę wygląda sytuacja. Mówię 'Pass'. Jest pewien poziom BS, którego nie jestem w stanie zdzierżyć.

Wypadałoby jeszcze zapytać, czy w moim wieku lubię imprezować z nastolatkami na ulicy albo w typowo turystycznych knajpach. Albo - po prostu - jak często bywam na Leicester Sq.

A "pas" powiedziałeś tym razem analitycznemu myśleniu.

PS Średnio raz na 2 miesiące. Wśród anglojęzycznych można się doszukać wielu akcentów.

Hmmm, ale ja mam wrażenie, że my tu tak sobie właśnie dyskutujemy. Grzecznie i bez agresji. Owszem, zdarzają się incydenty, personalne wycieczki ale to tak z temperatury sporu.

Z tym błędami logicznymi to już ustawiłaś poprzeczkę wysoko

Widocznie mamy inne oczekiwania nt grzeczności. Ja nie przepadam za wyławianiem pojedynczych zdań z kontekstu (tu: porównanie Leicester Sq do cichego kawałka Angel w kontekście skandalicznej burdy ulicznej naszych rodaków w tym drugim), żeby mieć pretekst do napisania czegokolwiek. To nie łapu capu.

Już jakiś czas temu pisałam, że przydałyby się w polskiej szkole lekcje logiki czy retoryki (wkomponowane w program gimnazjalny lub licealny na tym "zgniłym Zachodzie"), bo wtedy nasze życie społeczne byłoby prostsze. A i czarny PR byłoby nam trudniej zrobić. Manipulanci musieliby się wtedy bardziej nagimnastykować, bo przeciętny zjadacz chleba byłby przyzwyczajony do weryfikacji informacji u źródła albo jak najbliżej niego.

Celowo rozpocząłeś/rozpoczęłaś (?) od germanizmu?:) Hier/da liegt der Hund begraben to właśnie niemiecka naleciałość, tłumaczona na język polski "Tu jest pies pogrzebany".

Znam ten cytat Poincaré'ego, bardzo dobrze pasuje do tego, o czym akurat piszemy. Z faktami można robić wiele: manipulować nimi, jedne zatajać, inne eksponować, mieszać. Ale można te te fakty zmiękczać, co właśnie zrobiłaś pisząc o Niemcu "idiota". Stąd już prosta droga, do tego żeby machnąć ręką na jakiś filmik, gdzie jakiś idiota coś tam gada, powiedzieć "to idiota, nie przejmujmy się tym". Tylko, że to złe podejście: ci co piszą o wiadomo jakich obozach zagłady (nie chcę tego powielać bo google pamięta) to też idioci, nie znający historii. Jakieś matoły amerykańskie, które nie wiedzą gdzie Polska leży ale przypisują jej obozy zagłady i to nie w ujęciu geograficznym. Tylko, że ci idioci mają znaczenie, szczególnie wtedy gdy stają się prezydentami USA albo gdy piszą w żydowskich szkolnych podręcznikach do historii o współwinie Polaków za Holocaust (przy czym moje źródła są tutaj sprzeczne, to trzeba wyjaśnić, słyszałem też że piszą, że byliśmy aliantami Hitlera. Do sprawdzenia).

Gdy gryzie Cię pies możesz go uśpić albo nałożyć mu kaganiec. Jestem za nałożeniem kagańca na idiotów.

Jeszcze raz filmik, gdyby ktoś szukał o czym dyskutujemy:

Gdyby kiedyś Youtube usunął filmik z serwera, to zdążyłem zgrać i mogę udostępnić, proszę wtedy o PW.

Odnośnie tego filmy z tym obywatelem Bundesprepubliki to oczekuje reakcji polskiej prokuratury, tak szybkiej jak w przypadku np. tej bibliotekarki co pisała na temat uchodźców.

@krystoferson112 Trzeba powiadomić HejtStop. Oni się tym zajmą.

Dziękuję za podpowiedź ale z tymi ludźmi jest mi nie podrodze

No ja rozumiem, że może być nie po drodze. Ale patrz, zgłosisz i się tym zajmą: Sukces! Zgłosisz i się nie zajmą: Kompromitacja! Sukces! Win-win, jakby to powiedział Mark Twain

Uuuch, ostro...

Rozpocząłęś . Nie. To nie było celowe. Ale to dobrze pokazuje, jak można odbierać daną wypowiedź: doszukiwanie się poziomów i warstw, o których się autorom nie śniło. Rozwadnia się niestety przy okazji główny przekaz. Czy naprawdę istotną byłaby niemiecka naleciałość w tej dyskusji? Czy rozmawiając o Francuzach na forum, mamy nie pisać: "wracajmy do naszych baranów", tylko: "Panowie, wracajmy do głównego tematu" ... bo ktoś doszuka się tutaj zachwaszczenia języka naleciałością z francuskiego "revenons à nos moutons"?


W słowniku ludzi kulturalnych, pewne wyrazy są dosadne. I nie wydaje mi się niezbędne, aby stopniować wyzwiska pod adresem owego Niemca. Tak, wiem, teraz modne jest używanie od razu dużych kwantyfikatorów. Niemniej, dla mnie jego słowa to czysty idiotyzm. I tyle (nie na darmo termin "idiotyzm" jest w opracowaniach naukowych niestosowany z uwagi na negatywne znaczenie w języku potocznym).

Odbiegliśmy od wątku naszego wizerunku za granicą. Zatem może zacytuję sam siebie z okolic kilkunastu postów wstecz => Czym się różni idiota-Niemiec od idioty-Polaka, tudzież idioty-Holendra?


Miałeś/masz psa? Ja mam. Gdy gryzie Cię pies, możesz też pokazać mu palec i powiedzieć stanowczym głosem NIE. Masz wiele możliwości. I dotyczy to każdej rasy psiej: od doga niemieckiego (błagam, bez doszukiwania się kolejnej warstwy ) poprzez pekińczyka, skończywszy na wilczaku czechosłowackim bądź pospolitym kundelku.

Mam jeszcze uwagę generalną. Bodajże @Kara pisała o logice i retoryce w kontekście prowadzenia dyskusji. Mam odczucie, iż licytacja na słowa i sprawność erystyczną (na forum bardziej epistolograficzną) ma większe znaczenie, niż racjonalność i konsekwentność wywodu retorycznego.

Wybacz, że wcześniej nie odpowiedziałem. Pomyślałem, że to pytanie retoryczne. Z tak postawionego pytania wynika, że jedynym wspólnym mianownikiem dla idioty-Polaka, idioty-Niemca oraz idioty-Holendra jest to, że wszyscy troje są idiotami. Tylko tyle o nich wiemy, dlatego od pytania CZYM SIĘ RÓŻNIĄ muszę przejść do CZY SIĘ RÓŻNIĄ. Po tym jak uda się ustalić CZY SIĘ RÓŻNIĄ, dopiero będę mógł określić CZYM POTENCJALNIE MOGĄ SIĘ RÓŻNIĆ. Bardziej konkretnie nie będę mógł się do tego odnieść ponieważ nie mam danych. Podobnie by było gdybym zadał pytanie "Czym się różni wazon, jaki mam w salonie, od tego z kuchni?". Musiałbyś wskazać ewentualne różnice, nie wiedziałbyś które faktycznie występują, a które nie.

CZY ZATEM SIĘ RÓŻNIĄ idioci: polski, niemiecki oraz holenderski?
Wiemy o tych trzech delikwentach tylko tyle, że są idiotami i są różnej narodowości. Łączy ich bycie idiotami, dzieli bycie Polakiem, Niemcem oraz Holendrem. Gdybyśmy na chwile założyli, że się od siebie nie różnią, to jednocześnie byśmy uznali, że bycie idiotą tłumi występowanie w ludziach czynników spajających wspólnoty narodowe. W tym przypadku dochodziło by do sytuacji zaprezentowanej na rysunku 1.



Że tak nie jest nie jest kwestią subiektywną, a obiektywną*. Nie ma dwóch równolegle funkcjonujących społeczeństw niemieckiego, polskiego oraz holenderskiego, w których cechą odróżniającą te podgrupy społeczeństwa byłby poziom panującego w nich idiotyzmu. Zarazem oznaczałoby to, że zgadzamy się z poglądem o kolejnych społeczeństwach równoległych złożonych np. członków MENSY z danego kraju. To możemy akurat rozstrzygnąć empirycznie i bez potrzeby budowy modelu abstrakcyjnego.

Idziemy dalej. Co spaja wspólnoty narodowe, co jest konieczne do powstania narodu? Język. Często wymienia się również więzy krwi oraz ziemię, czy nawet historię. Bismarck powiedział do przywódców HAKATY: „Odbierzcie Polakom ziemię i historię, a przestaną być Narodem”. Natomiast generalnie uważa się, że tym spoiwem jest język. Więzy krwi i ziemia mogą obronić się w kontekście Polaków, ale już nie obronią się w Niemczech i Holandii (oraz innych krajów multikulti, gdzie dochodzi do adopcji ludzi z innych kregów genetycznych). Już zatem na poziomie definicji możemy znaleźć różnice pomiędzy idiotą niemieckim, polskim, a holenderskim, przy czym wszyscy od siebie różnią się językiem. Wniosek i odpowiedź na pierwsze pytanie: TAK, RÓŻNIĄ SIĘ. Teraz ustalmy CZYM. Ograniczę się znowu tylko do samej teorii wspólnoty, bo nie chciałbym być szukać innych różnić między Polakiem, Holendrem, a Niemcem - to często prowadzi do podniesienia temperatury dyskusji. Poza językiem, kolejna konkretna różnica pomiędzy Polakiem, Niemcem, a Holendrem to rodzaj budulca wspólnoty narodowej (Polak różni się od nich bardziej niż oni sami od siebie. Różnią się czynnikami klasyfikującymi ich do wspólnot narodowych). Następną, również konkretną różnicą, będą czynniki genetyczne.

Jeszcze jest drugie zagadnienie, które wynika z samej teorii wspólnoty. Wprowadźmy dla porządku tzw. MENSĘ ze znakiem ujemnym (-MENSA), którą umownie określimy jako organizację skupiającą idiotów. Podobnie jak prawdziwa MENSA, ta też jest tworem sztucznym. Jest stowarzyszeniem, czyli łączy ludzi o pewnych charakterystykach (szachiści, piosenkarze, piłkarze) ale nie łączy poprzez więzy duchowe (nie tylko religijne). Po co wprowadziliśmy pojęcie stowarzyszenia? Po to żeby dojść wreszcie do tego, co obrazuje rysunek 1. On właśnie pokazuje budowę ponadnarodowych stowarzyszeń. W nich, tracą na znaczeniu cechy narodowe, a zyskują na znaczeniu te specyficzne (talenty, czy jak w naszym przypadku - ułomności).

W związku z tym, że wspólnota jest nadrzędna względem stowarzyszenia (wynika to z tego, że jest continuum i obejmuje zarówno żywych, jak i umarłych. Dba o kult przodków i wykazuje troskę o wychowanie młodzieży, przekazanie tradycji. To dlatego rysunek 1 jest obiektywnie błędny na gruncie tak postawionego problemu), to odpowiedź na Twoje pytanie wymaga zaakcentowania właśnie różnic we wspólnotach, z których wywodzą się ci idioci, co właśnie zrobiłem. Rysunek 2 pokazuje ten podział:



Próbując ustalić, czym się różni od siebie idiota zapisany do stowarzyszenia idiotów, można tylko spekulować. Czy idiotyzm jest faktyczny czy pozorny, czy jest samodzielny (niektórzy felietoniści taki przejawiają) czy niesamodzielny, jakie są jego źródła, czy stoją za nim ukryte inspiracje, itd. Jak pisałem - to są różnice potencjalne, niemożliwe tutaj do ustalenia.

PS. Ta wstawka o germanizmie to był żart.

Hihi, zaraz będzie kłótnia, że kółka mają różną średnicę