Fly4free.pl

Zaczęło się od promocji Easyjet z Bristolu do Reykjaviku. Krótki research, według którego jest to jeden z najlepszych okresów na obejrzenie zorzy polarnej i.. lecimy!
Ponieważ relacji z Islandii jest już kilka, nie będę tworzył pełnego wielkiego wpisu opisującego każdy wodospad oddzielnie, tylko najważniejsze/najciekawsze informacji wypiszę w punktach. W razie czego oczywiście odpowiem chętnie na pytania.
- Wypożyczalnia: Budget, miał być samochód klasy Suzuki Jimmy a dostaliśmy nowego Nissana Qashqai. Cena - €305 za 4 dni z rozszerzonym ubezpieczeniem
- Paliwo - około 200 koron za litr, na kazdej stacji ceny praktycznie identyczne
- Zakupy - w marketach Bonus - zdziwiliśmy się cenami, bo spodziewaliśmy się ogromnych różnic, a ceny wcale nie były przerażające. Jogurty Skyr 160 koron, zwykłe koło 100, woda 1,5l 134 korony (ale można spokojnie pić wodę z kranu - jedna z najczystszych na świecie), masło orzechowe 400 koron, banany 258 koron za kg, Red Bull 200 (a shitowe energetyki nawet za 70 koron), czekolada Milka 200 koron
- Żywiliśmy się głównie jedzeniem z Bonusa, kilka razy hotdogi po około 350 koron, raz restauracja Seabaron w Reykjaviku: Zupa z homara 1350 koron, stek z wieloryba (ogromny!) 1800 koron; raz knajpa w Reykjaviku - piwo za 900 ISK.
- Noclegi - głównie przez booking.com, byliśmy w trzy osoby i płaciliśmy zawsze 240-280 zł za pokój 3os (w tym raz ze śniadaniem w cenie) - były to najtańsze jakie znaleźliśmy, ale warunki bardzo przyzwoite. Czasami cena nie obejmowała pościeli, nie wiem ile się dopłaca bo mieliśmy śpiwory
- Zorza polarna - widzieliśmy dwa razy - raz specjalnie w nocy wyjechaliśmy tam gdzie było najciemniej, raz po drodze bo jechaliśmy już w nocy. Fantastyczna sprawa, warto było jechać tylko po to, choć oczywiście trzeba też mieć też co robić w dzień
- Pogoda - rzeczywiście zmienia się co chwila, potrafi być ładnie i bezwietrznie po to żeby za moment wjechać w zamieć śnieżną lub w mocny grad. Sama temperatura prawie zawsze dodatnia, ale odczuwalna z powodu wiatru sporo niższa
- "Cuda Natury" - największy wodospad (Detifoss) robi ogromne wrażenie, co ciekawe jak przyjechaliśmy na parking pod Detifoss o godzinie 15 to byliśmy jedyni. Najbardziej podobał mi się Skogafoss. Oprócz tego odwiedziliśmy Seljalandsfoss (zbyt oblodzone zejście żeby przejść "za wodospadem", Godafoss (super, można podejść praktycznie pod sam spadek wody), Gulfoss i kilka innych. Do tego Geysir, gotująca się siarka obok jeziora Myvatn, krater Kerid (pewnie latem robi większe wrażenie ale i tak warto zobaczyć i zejść do niego na dół). Niestety przez duże odległości, krótki dzień i dwukrotne przygody z zaspami, gdzie trochę nam zajęło wydostanie się, nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co chcieliśmy. Następnym razem wrócimy latem żeby zwiedzać też w nocy
- Islandczycy - bardzo pomocni, bardzo uprzejmi choć często mało rozmowni. Raz, kiedy zakopaliśmy się w zaspie i niemogliśmy wyjechać mijał nas akurat islandczyk na koniu. Pogadał chwilę, powiedział że koniem nie pomoże i poszedł dalej. Okazało się, że pojechał po swojego znajomego, który niedługo później przyjechał i - bez słowa - zaczął przykręcać linę do haka żeby nas wyciągnąć I nie jest to kwestia językowa, bo okazało się później że mówią po angielsku bez problemu, jak zreszta każdy napotkany przez nas Islandczyk
- Pieniądze - w zasadzie przez cały wyjazd nie użyliśmy gotówki ani razu - tzn raz wypłaciłem 1000 koron tylko po to żeby zobaczyć jak wyglądają ich pieniądze i mieć pamiątkę (zbieram monety z każdego kraju w którym byłem), ale generalnie nie są do niczego potrzebne - wszędzie akceptowane są karty.
- Jeśli nie możecie znaleźć jakiegoś adresu na google maps to próbujcie ja.is
- 6 stycznia Islandczycy obchodzą koniec Bożego Narodzenia - w wielu miejscach puszcza się fajerwerki, pali wielkie ogniska itp.
- Jadąc jakąś drogą na odludziu w nocy zobaczyliśmy mocną, pomarańczową łunę na niebie. Nie wyglądała na miasto, bo słup światła wychodził jakby z jednego miejsca, myśleliśmy że może wulkan ale to wydawało się nierealne.. jak podjechaliśmy bliżej - okazało się, że to szklarnie, które całą noc pracują aby rosły w nich truskawki, zioła i inne rośliny na których się nie znam
- Prędkość - prawie wszędzie 90 km/h, uwaga bo jest dużo fotoradarów chociaż zwykle miałem tempomat na 100 i zdjęć jeszcze nie robiły (ale lepiej uważać, bo mandaty podobno drogie) w tunelu (płatnym - 1000 ISK) między Reykjavikiem a Borgarnes błysnęło mi czerwone światło radaru jak jechałem jakieś 78 km/h przy ograniczeniu do 70. Nie wiem czy będzie mandat ale jak pytałem ludzi to raczej tak, więc tu radzę szczególnie uważać.