Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 12 Wrz 2013 14:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2012
Posty: 294
niebieski
Nie licząc kilku pobytów w różnych latach w Chorwacji to mój drugi wyjazd na Bałkany. Pierwszy wiódł trasą Chorwacja – Bośnia i Hercegowina – Czarnogóra. Było to około 10 lat temu, kiedy Bośnia jeszcze gdzieniegdzie krwawiła po zadawanych latami ciosach a Sarajewo witało podziurawioną kulami tablicą reklamującą olimpiadę 1984… Nie mniej jednak region urzekał, ludzką otwartością, historiami, autentycznością i chyba przede wszystkim widokami, przyrodą, która aż biła po oczach.
Tym razem w planie były 2 kraje: Macedonia i Kosowo.
Podróż odkładałem 2krotnie z różnych przyczyn, żeby ostatecznie wyjechać na przełomie sierpnia i września 2013.

Moje przeloty wyglądały następująco:
1) Warszawa – Goteborg (W6)
2) Goteborg – Skopje (W6)
3) Skopje – Bergamo (W6)
4) Bergamo – Warszawa (FR)

I tak w pewien pogodny piątek sierpnia ruszyłem do Szwecji. W Szwecji jak to w Szwecji :) pogodnie być przestało .
Czytałem wcześniej że GSE to małe lotnisko, to delikatna opinia na temat tego miejsca :) Nie będę osób, które poświęcają swój cenny czas na czytanie mojej twórczości zanudzał opisami syfu zastanego na lotnisku, powiem tylko, że odbiega nieco od wizerunku czystej Skandynawii.

Z lotniska do miasta dostałem się autobusem Flygbussarna (drugą, tańszą opcją jest miejski autobus, który ma przystanek poza bramami lotniska – przy czym kursuje rzadziej).
Autobus w Goteborgu zatrzymuje się na głównym dworcu, przy sporym centrum handlowym gdzie można skorzystać z łazienki, a przede wszystkim gdzie jest spory punkt Informacji Turystycznej, z bezpłatnymi mapami, folderami itp.
Stamtąd już rzut beretem do portu, gdzie miłośnicy tego rodzaju atrakcji mogą spędzić troszkę czasu : )
Image

Następnie udałem się na rekonesans po mieście, żeby upewnić się czy moje przewidywania, odnośnie nie nadzwyczajnej atrakcyjności turystycznej Goeteborga są słuszne. I faktycznie tak jak się spodziewałem, miasteczko ładne, choć nie poraża urodą.

Jako że miałem tam spędzić cały dzień miałem przygotowane 2 plany:
1) Wesołe miasteczko z kolejkami górskimi (gdzie jednak czułem, że będę się troszkę głupio czuł samemu szalejąc w takim miejscu, wszak metryka nie pozostawia złudzeń mówiąc „nie masz już 15 lat bracie”)
2) Plan nr 2, który wykrystalizował mi się właściwie podczas lądowania, a mianowicie okazało się, że miasto jest bardzo blisko archipelagu maleńkich skalnych wysepek, które z samolotu wyglądały rewelacyjnie i można się było domyślać, że z bliska jeszcze lepiej.

A że przy tym kusiła mnie możliwość popływania jednym z tramwajów wodnych, funkcjonujących w Goeteborgu, długo się nie zastanawiałem.
Szczęśliwie dość szybko znalazłem kolejną informację turystyczną, gdzie dowiedziałem się, jak mogę się dostać tam gdzie planowałem. Otóż:

Krok 1: kupić bilet na komunikację miejską, kosztuje 24 kr (około 12 zł) i jest ważny 90 minut od momentu skasowania, na nieograniczoną ilość przejazdów komunikacją miejską.

Krok 2: Wsiąść w tramwaj nr 11 (czarna linia), jadący w kierunku Saltholmsgatan i dojechać nim do ostatniego przystanku czyli Saltholmsgatan, nie zapominając o skasowaniu wcześniej kupionego biletu. Podróż tramwajem zajmuje około 40 minut….

Krok 3: Wysiąść z tramwaju i pójść za tłumem – pojedziemy do przystani promowej, skąd ruszają promy w kierunku wysp, które ANG Wikipedia określa mianem The Southern Gothenburg Archipelago. Wcześniej warto się zorientować, gdzie chcemy się dostać, ponieważ promów jest kilka. Najbardziej polecane na pierwszy raz są wyspy: Styrsö i Branno.
Płynę na Styrsö. Warto pamiętać, ze prom jest komunikacją miejską, także bilet, który skasowałem w tramwaju jest nadal ważny!

Wyspy są częściowo zamieszkałe. Z ciekawostek:
- Na Styrso jest hotel.
- Na wyspach zabronione jest używanie samochodów, mieszkańcy przemieszczają się pieszo, rowerami, ale przed wszystkim Melexami
- Ze Styrso można przejść mostem na wyspę Donso, podobno słynącą z rybactwa i posiadającą największą flotę kutrów w okolicy.

Nie wiem czym można się tam zajmować całymi dniami, ale przez ten jeden dzień poczułem, że jak już nadejdzie ten moment, że zechcę zasiąść w fotelu przed kominkiem, z kotem na kolanach i fajką w ustach, to takim miejscem na pewno byłoby Styrso właśnie :)

Dalej okolicy zachwalać nie zamierzam, podzielę się tylko zdjęciami i dodam, że każdy kto kocha wodę i naturę raczej będzie zadowolony, jeśli odwiedzi to miejsce :)
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po powrocie z wysp, przejazd do miasta, obiad i z powrotem na lotnisko, skąd mam samolot do Skopje, które jest celem mojej podróży, Szwecja stanowiła tylko „short break” choć uroczy!
O przylocie do Skopje i kolejnych dniach napiszę w Części 2.
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez wa793, 16 Wrz 2013 18:19, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Podróż na Okinawę za 3581 PLN. Loty (z bagażem) z Warszawy i noclegi w 4* hotelu Podróż na Okinawę za 3581 PLN. Loty (z bagażem) z Warszawy i noclegi w 4* hotelu
Urlop w Wietnamie za 3602 PLN. Loty (z bagażem) z Warszawy i noclegi ze śniadaniami w 4* hotelu Urlop w Wietnamie za 3602 PLN. Loty (z bagażem) z Warszawy i noclegi ze śniadaniami w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 12 Wrz 2013 16:13 

Rejestracja: 28 Gru 2010
Posty: 287
niebieski
Pisz bracie dalej, ciekawie się czyta... :-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 14 Wrz 2013 19:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3400
srebrny
Przejrzyście napisane, sporo informacji praktycznych i trochę fotek ... bardzo lubię takie relacje :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 16 Wrz 2013 18:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2012
Posty: 294
niebieski
CZĘŚĆ 2

Miało być niezbyt długo, miło i przyjemnie, a wyszła mi przydługa, kompletnie pozbawiona obiektywizmu i pełna własnych przemyśleń, opowieść…
Nie polecam niecierpliwym i nerwowym :)

Image

W trakcie porannego lotu do Goeteborga rzucili mi się w oczy dwaj współpasażerowie, którzy pozytywnie wyróżniali się na tle pozostałych :) Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem ich ponownie w kolejce do samolotu do Skopje!
Lot przespałem, po wylądowaniu kolejka do kontroli paszportowej (można dostać macedoński stempelek w paszporcie, tylko trzeba o to poprosić celnika) i jestem w nowym kraju. Macedonia wita przyjemną pogodą, - około północy mniej więcej dwadzieścia stopni i bezchmurne niebo. Z lotniska do miasta można dostać się na dwa sposoby:
- autobus firmy Vardar Express – rozkład jazdy można znaleźć tutaj: http://www.vardarexpress.com/index.php?id=28&L=2
Cena biletu to 150 denarów macedońskich (1 EUR = około 61 denarów) . Nie ma możliwości rezerwacji przez Internet, po wylądowaniu, w hali przylotów należy udać się do punktu Vardar Express i zakupić bilet.
Bilet można też zarezerwować przez stronę Wizz, podczas rezerwacji biletów lotniczych, wtedy jego cena wyniesie około 13zł.
- taxi – cena lotnisko – miasto lub odwrotnie wynosi 20 EUR
Autobusy są mniej więcej zgrane z przylotami, natomiast warto nie ociągać się zbytnio z wyjściem z lotniska, bo busik zabierający pasażerów z lotu z Goeteborga jest ostatnim, po czym Pani zamyka okienko i wraca do domu. Jeśli na niego nie zdążymy/zabraknie miejsc pozostaje tylko taxi.
Busik lotniskowy dowozi pasażerów do głównego dworca w Skopje, który jest jednocześnie dworcem autobusowym i kolejowym. Po przyjeździe, jeśli cierpimy na brak lokalnej waluty, można się udać do jednej z kas biletowych i zakupić denary. Jest czynna 24h, w prawdzie zaciemniona, ale jak się przyjrzymy to w końcu wypatrzymy w jednym z okienek przysypiającego urzędnika biletowo-kantorowego.
Jest też czynnych kilka sklepików, można zatem kupić coś zimnego na ząb lub coś do picia.
Niech jednak fakt ten nie zwiedzie Cię Drogi Czytelniku i nie myśl sobie, że można również zakupić piwo na wieczór, co by miło zakończyć udany dzień. Nie, nie można, w Macedonii, po godzinie 21, w sklepach obowiązuję prohibicja. W barach i restauracjach nie.
Ale jak to zazwyczaj bywa z zakazami, 1 zakaz = minimum 1 metoda obejścia zakazu.
Razem ze świeżo poznanymi Polakami, o których wspominałem wcześniej, a z którymi jechałem busikiem i jak się okazało miałem spać w tym samym Skopje City Hostelu, zapytaliśmy taksówkarza o koszt kursu do hostelu oraz czy po drodze możemy gdzieś kupić piwo.
Taksówki w Skopje są tanie, za kurs do hostelu wychodzi około 2 EUR, za kurs do hostelu ze zboczeniem z trasy, do sklepu, gdzie zaprzyjaźniony sklepikarz sprzeda nam piwo około 3 EUR.
I tak też, dumni, że wizytę w nowym kraju zaczęliśmy od drobnego wykroczenia, dotarliśmy do miejsca naszego snu.
Dodam jeszcze tylko, że City Hostelu Skopje nie polecam, jest w prawdzie w centrum, ale baaaardzo trudno go znaleźć, w nocy samemu jest to raczej niemożliwe. Czystością też nie grzeszy, a właściciel, jak się później okazało jest bucem. Starając się zachować resztki obiektywizmu dodam, że jest ponoć najtańszy w Skopje, do tego w cenie jest śniadanie. Z hostelu korzysta sporo turystów z Polski.
Przy czym ceny spania w Macedonii naprawdę nie są wysokie, a śniadanie jest raczej standardem.
Image

Na następny dzień miałem zaplanowany wyjazd do Kosowa.
Po śniadaniu udałem się na dworzec mając w planie wyjazd do miejscowości Prizren w Kosowie. Rozkładowo są 2 autobusy dziennie ze Skopje, o 11 i o 14. Jak się okazało jednak, rozkład nie obowiązuje w weekendy, choć na pewno jest jakiś bus do Prizrenu o 16.
Jednak, żeby nie tracić czasu, zdecydowałem się najpierw dojechać do Prisztiny, czyli stolicy Kosowa i stamtąd szukać autobusu do Prizrenu.
Image

Autobus ze Skopje do Prisztiny kosztuje około 4-5 EUR, podróż zajmuje około 2 godzin.
Na granicy dostajemy pieczątkę do Paszportu, która może nam utrudnić późniejszy wjazd do Serbii, lub wprost uniemożliwić, jeśli chcielibyśmy wjechać tam z Kosowa.

Bardzo ciężko znaleźć obiektywne informacje na temat Kosowa, stanu bezpieczeństwa itd.
Co innego podaje strona MSZ w dziale o Kosowie, co innego mówią polscy konsulowie na Bałkanach w rozmowach telefonicznych, a co innego można wyczytać w nielicznych relacjach w Internecie. Trochę na ratunek przyszło wydawnictwo Bezdroża wydając w tym roku świeżutki przewodnik po Bałkanach, z całym oddzielnym rozdziałem na temat Kosowa.
Większość ludzi u nas w kraju dodatkowo, nie ma właściwie bladego pojęcia czemu powstał ten kraj, czemu ludzie którzy tam żyją nazywają się Albańczykami itd. A jeśli już podejmują dyskusję, to zazwyczaj z nastawieniem na „nie”, próbując przyrównać sytuację do własnego wyobrażenia o np. odrywającym się Śląsku……. To wszystko jest kompletnie bez sensu, szukanie jakichkolwiek analogii, mija się z celem i faktami, natomiast zrozumienie Bałkanów faktycznie nie jest łatwe. Jedno jest pewne, przed wyjazdem do Kosowa warto na chwilę przestać się zastanawiać nad tym „czemu” i „po co” i po prostu spróbować otworzyć umysł i poznać fakty z lokalnego punktu widzenia.
Image

Więc może ugryźć temat z nieco innej strony: po co właściwie Ja tam jechałem ? Czego szukałem w Kosowie ?
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta: bo nie miałem bladego pojęcia czym jest to miejsce, chciałem się dowiedzieć czegoś więcej.
A czego tam szukałem ? Tu odpowiedź jest jeszcze prostsza: Szukałem Bałkanów, tych które miałem w pamięci z pierwszego wyjazdu parę lat temu. Tych których nie uświadczymy już (lub znacznie rzadziej) w Chorwacji, czy na wybrzeżu w Czarnogórze. Tych maleńkich wiosek, z czerwonymi dachami i nad którymi górują minarety. Tych miejsc, które pokazują że islam jednak występuje w Europie, w formie prawie naturalnej, w odróżnieniu od dzielnic imigranckich Londynu czy Paryża i co więcej, potrafi współistnieć z innymi, wielkimi religiami, na małym kawałku ziemi, tak jak to pamiętałem z Sarajewa. Tych zainteresowanych spojrzeń i prawdziwego poczucia dumy, kiedy ludzie widzą, że turysta odwiedza ich rejon. Tych wszystkich drobiazgów, które powodują, że nie musimy jechać na koniec świata, żeby poczuć tego niezwykłego ducha podróży…..
Image

Po dojechaniu do Prisztiny, praktycznie od razu trafiłem na autobus do Prizrenu. W oczekiwaniu na odjazd zdążyłem pospacerować po dworcu, na którym roiło się (rzecz u nas raczej nie znana) od super wyglądających mini knajpek, serwujących lokalne specjały. Jedzenie schodzi im w takim tempie, że kucharze nie patrząc na to czy jest klient czy nie, świeże żarcie nakładają od razu na talerze i nie widziałem, żeby taki talerz stał dłużej niż minutę, w oczekiwaniu na to aż kolejny, zachęcony głodem i zapachami, porwał go :)
Image

Chwilę później jechałem już kolejnym autobusem do celu tego dnia, czyli miasta Prizren. Po drodze autobus przejeżdża wioski i wioseczki, a co ciekawe, również winnice. Na poboczach mnóstwo sprzedawców świeżutkich arbuzów, melonów i winogron… dobrze, że autobusy mają szczelne okna i klimatyzację, bo cudowny zapach tych świeżutkich owoców, mógłby człowieka do szału doprowadzić :)
Szczerze przyznam, że cały czas rozglądałem się za śladami wojen, które przecież latami nękały te rejony. Pamiętałem, że będąc w Bośni, tych śladów nie trzeba było szukać, one po prostu wszędzie były – porzucone samochody wojskowe, podziurawione lub spalone bloki, domy, tablice informacyjne, bilbordy na ulicach ostrzegające przed ciągle zalegającymi minami itp.
Tutaj, przez cały mój pobyt w tym kraju, ani razu się na to nie natknąłem. Fakt, że nie jeździłem po zupełnej prowincji i fakt, że poruszałem się tylko po trasie Skopje – Prisztina – Prizren, ale nie widziałem nic co by przypominało o świeżych ranach… No może poza dużą ilością cmentarzy, położonych również przy głównych drogach, nad którymi powiewa flaga albańska i symbol UCK.
Pewnie te ślady są, jednakże przy głównych drogach ich nie widać, sporo budynków się buduje, być może w miejsce starych, trudno mi powiedzieć.
Po około 1,5 godzinie jazdy dotarłem na miejsce. Bilet na autobus relacji Prisztina – Prizren kosztował 4 EUR. No właśnie – w Kosowie obowiązującą walutą jest EURO, a podstawowy język to albański, który jest zupełnie niezrozumiały i nie podobny do innych mi znanych. W Macedonii z kolei obcujemy z językiem z grupy języków słowiańskich, co, ku wspólnej uciesze mówiącego i słuchającego, skutkuje tym, że czasem wyłapujemy pojedyncze, podobnie brzmiące słowa.
Image

W Kosowie nie mamy tego komfortu, za to większość ludzi, z którymi rozmawiałem, mówi cokolwiek po angielsku. W większości przypadków jest to w prawdzie z naciskiem na „cokolwiek” ale to i tak dobrze – u nas jednak cały czas pokutuje „DON’T SPIK”, mimo, że co najmniej 80% ludzi poniżej 35 roku życia miało angielski w szkołach. Żeby nie było – nie czepiam się nieznajomości języka, czepiam się nie podejmowania próby dogadania się :)

I jeszcze odnośnie autobusów w Kosowie – zwyczajowo obsługa każdego składa się z 2 osób: kierowcy, oraz osoby zajmującej się sprzedażą biletów na przejazd, choć może biletów, to za dużo powiedziane, bo przez cały mój pobyt nigdzie nie dostałem biletu, rachunku, paragonu etc…. Przy takiej ściągalności podatków długo nie pociągną. W każdym razie, pasażerowie mają w zwyczaju po prostu wsiadać do autobusu i zajmować swoje miejsca, a później, nazwijmy go „kasiarz”, przechodzi przez autobus i kasuje pasażerów. Przy czym na większych stacjach, gdzie są czynne kasy biletowe, bilety można kupić również w kasie i po prostu okazać „kasiarzowi”. Autobusy w Kosowie można zatrzymać wszędzie – nie trzeba do nich wsiadać na stacjach początkowych, wystarczy stanąć przy ulicy i po prostu „machnąć” na nadjeżdżający – co powoduje, że ci mniej rozgarnięci robią to w kompletnie absurdalnych miejscach, jak np. rondo…
Image

W tym momencie mam wrażenie, że moje wypociny nie powinny nazywać się „Relacją” a „Dygresją z elementami relacji”, ale jeśli ktoś już tu dobrnął, to pocieszę go, już niedaleko koniec części drugiej :) Jeśli z kolei ktoś tu dobrnął z nadzieję, że zaraz przeczyta o prześlicznych zabytkach Prizrenu, to niestety muszę go zmartwić – wspomniany wcześniej przewodnik robi to znacznie lepiej ode mnie, ja nawet nie podejmę próby opisania historii tych obiektów.

Po wyjściu z autobusu, udałem się w kierunku starej części miasta Prizren. Po chwili trafiłem na przypadkowego przechodnia, który wskazywał mi drogę, tak dokładnie, że właściwie doprowadził mnie do samego Starego Miasta. Dla ułatwienia dodam, że należy iść po prostu wzdłuż rzeki.
Image

Idąc wzdłuż rzeki doszedłem do centralnego punktu miasta, czyli kamiennego mostu, po którym można przejść na stare miasto, który można minąć i pójść prosto, w kierunku górującej nad miastem twierdzy, lub który można zostawić sobie na później, skręcając w lewo, w kierunku innych zabytków, nie zlokalizowanych bezpośrednio przy rynku starego Prizrenu. Idąc wzdłuż rzeki miniemy również budynek administracji publicznej, na którym wypisane są (w językach narodowych) podziękowania dla krajów, które uznały niepodległość Kosowa.
Image

Mostek jest non-stop fotografowany, jak również okupowany przez turystów i miejscowych, którzy przychodzą tu całymi rodzinami sfotografować się na tle pięknego miasta, gór miasto otaczających oraz twierdzy, nad miastem górującej.
Zaraz za mostkiem znajdziemy ryneczek, z fontanną i mnóstwem knajp kawiarniano – restauracyjnych, gdzie można zjeść i wypić, jak również (!!) sklepy z orzeszkami ! :) piszę o tym, ponieważ u nas orzeszki są dość drogie, a tam mamy całe mnóstwo gatunków i naprawdę za grosze możemy się obkupić całymi torbami pełnymi przeróżnych orzeszków :)
Image

Ja stamtąd udałem się do Prizren City Hostel, w którym zamierzałem spędzać noc. Hostel jest ok, właściciel to młody Albańczyk, świetnie mówiący po angielsku, nocleg w dormie ze śniadaniem to koszt 11 EUR, prywatne dwójki były zdaj się po 18 EUR (bez łazienki) i 23-25 EUR (łazienką).
W hostelu zostawiłem rzeczy i już bez całego majdanu, mogłem udać się wreszcie na zwiedzanie miasta i do końca dnia napawać się pięknem Prizrenu. Obiad zjadłem w jednej z knajp przy samym rynku, za posiłek: burek + przepyszna sałatka szopska + piwo Peja (Kosowskie) zapłaciłem około 4-5 EUR. Sałatkę szopską jadłem później codziennie, co może w przypadku wegetarianina nie jest szczególnie zaskakujące, ale te są tam po prostu pyszne jak mało co innego, polecam każdemu!
Image

Image

W całym Kosowie możemy spotkać cały czas stacjonujące wojska KFOR, w ramach misji stabilizacyjnej NATO. W oficjalnych publikacjach można wyczytać o tym, że są one tam tylko w celu pomocy w odbudowie i tworzeniu demokracji (….) jednakże chyba faktycznie są po to żeby pilnować czy nie dochodzi do sporów między ludnością serbską a Albańczykami, zwłaszcza w kilku punktach spornych, do których wyjazdu odradzano mi w trakcie pobytu w Kosowie, jak np. Mitrovica, położona przy granicy z Serbią.
Poza tym ile w tym stabilizowania, a ile pilnowania własnych interesów, to już pewnie wiedzą tylko sami zainteresowani, otóż w takim np. Prizrenie, gdzie spotyka się najwięcej KFORowców noszących niemiecki flagi na ramieniu, aż roi się od wszechobecnych tablic informacyjnych, mówiących o tym, że dana budowa/renowacja jest wspierana ze środków Bundesrepublik Deutschland . O niemieckich inwestycjach w Kosowie mówią również sami mieszkańcy, także widać że nasz sąsiad zza zachodniej granicy stał się poważnym graczem w tym rejonie. Dobrze, zapewne dobrze dla Kosowa, na pewno dobrze dla Niemców… Szkoda, że u nas nie ma takich obrotnych :) widziałem również żołnierzy kfor z polskimi flagami, ale żadnych inwestycji pod szyldem z polską flagą już nie :)

Image

Wieczorem w hostelu miałem przyjemność zagłębić się w dyskusję z właścicielem oraz parą włosko – niemiecką, a że wszystkiemu towarzyszyły lokalne napoje, serwowane (gratis-ahh ta gościnność) przez właściciela to wieczór trwał i nie chciał się skończyć dłuuugo.
Właściciel z pasją opowiadał o swoim kraju, jego problemach i powodzeniach i wyjaśniał nasze wątpliwości, odpowiadając cierpliwie na pytania; a pytania, jak nie trudno się domyślić, dotyczyły w dużej mierze sytuacji polityczno-gospodarczej Kosowa.

Dzięki temu mogę teraz innym, równie niezorientowanym jak ja przybliżyć kilka kwestii:
- Czemu mieszkańcy kraju Kosowo pytani o narodowość odpowiadają, że są Albańczykami ? Ponieważ, ich rodzice, dziadkowie byli Albańczykami, nie ma odrębnej grupy etnicznej która mogłaby się nazywać „Kosowianami” (choć do tego punktu jeszcze się odniosę w części 3). Skąd zatem wzięli się tam Albańczycy, skoro do nie dawna to była Serbia? Kwestia emigracji ludności serbskiej, imigracji albańskiej, plus dużego przyrostu naturalnego tych ostatnich.
W związku z tym, dzisiejsi mieszkańcy Kosowa mają szczególny stosunek do Albańczyków i Albanii i sami nazywają siebie Albańczykami.
Wyrazem tego jest choćby fakt, że flaga Kosowa prawie zawsze występuje w parze z flagą Albanii, naprawdę rzadko w Kosowie widzi się samą flagę Kosowa.
Image
- No dobrze, to skoro cześć mieszkańców Serbii to Albańczycy, to czemu nie przyłączyli się do Albanii, tylko stworzyli odrębny byt państwowy jakim jest Kosowo ?
Tu odpowiedź jest prostsza: Polityka. Politycy europejscy i amerykańscy tak zdecydowali. Społeczność międzynarodowa (z naciskiem na tych ostatnich) nie zgodziła się na „oderwanie” części jednego kraju i przyłączenie do drugiego. Łatwiej było stworzyć nowy kraj i uznać jego nie podległość, a następnie wesprzeć jego odbudowę, poprzez umieszczenie swoich wojsk i wprowadzenie własnych inwestycji. Jaki interes miały by stany, gdyby Kosowo stało się albańskie ? Żaden, a tak mają „swój kawałek lądu” na Bałkanach!
Tak przynajmniej ja to rozumiem.
Image
Zresztą ciepły stosunek ludności Kosowa do USA widać właściwie na każdym kroku, od wywieszonych w wielu miejscach flag Stanów, po Bill Clinton Avenue - jedną z większych ulic w stolicy kraju, Prisztinie : )

- Wyznanie: zdecydowanie w kraju dominuje islam – około 90% obywateli to muzułmanie

- Bezrobocie w kraju przekracza 40%, powoduje to sporą falę emigracji z Kosowa. Główne kierunki to oczywiście Włochy, dalej Niemczy, Skandynawia, podobno również Szwajcaria. Na ulicach Kosowa można spotkać wiele samochodów na obcych numerach, jednak w 99% będą to nie turyści a właśnie kosowscy Albańczycy, którym się na emigracji powiodło.

Następnego dnia po śniadaniu udałem się z powrotem do stolicy kraju – Prisztiny. Autobusy z Prizrenu do stolicy kursują mniej więcej co godzinę, bilet kosztuje 4 EUR.
Image

Po dojechaniu do miasta trafiamy na dworzec autobusowy, położony kawałek od centrum. Można się stamtąd przedostać do centrum miasta:
- piechotą, co zajmie około 25-30 minut spaceru
- taksówką, co zajmie jakieś 8 minut jazdy i będzie nas kosztowało 3-4 EUR
Image

Centralnym punktem miasta jest Nene Tereza street, czyli Ulica Matki Teresy. Jest to przyjemny, odnowiony deptak, przy którym jest sporo knajp i instytucji kulturalno – rozrywkowych. Nie ma natomiast zabytków, których w ogóle nie ma zbyt wiele w stolicy. Co nie znaczy, że miasto jest zupełnie nie ciekawe, bo znajdziemy m.in. meczet z XV w. , bazar, na którym można kupić świeże pyszne owoce, oraz napić się kawy po turecku.
Image

Image

Moim zdaniem stolica nowego kraju, jest punktem bezdyskusyjnym, zawsze warto pobyć chwilę w stolicy, poczuć stolicę, poobserwować ludzi, itp.
Może się ona podobać lub nie, natomiast zawsze jest nieco inna i zawsze warto chwilę jej poświęcić.

Schodząc w dół deptakiem Matki Teresy dojdziemy do Hotelu Prisztina, przy którym warto skręcić w prawo i dojść do jednego z symboli Kosowa – „pomnika” NEW BORN – dla mieszkańców Kosowa jest „nowonarodzony” jest symbolem ich własnego Państwa.
Image

Z pod pomnika z kolei już prosta droga, żeby trafić na ostatni autobus tego dnia odjeżdżający do Skopje. Rusza on o godzinie 18, do Skopje dojeżdża koło 20.

A o samej Macedonii opowiem w Części 3.

PS. Jeśli gdzieś powyżej przedstawiłem informację ewidentnie mijające się z prawdą, będę wdzięczny za sprostowanie.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 16 Wrz 2013 19:14 
Sezonowy Cebulion
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Lis 2011
Posty: 22334
Fajnie, przypomiales mi, jak spedzilem tam pare dobre miesace jako KFOR ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 17 Wrz 2013 14:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2012
Posty: 294
niebieski
Zeus napisał(a):
Fajnie, przypomiales mi, jak spedzilem tam pare dobre miesace jako KFOR ;)


Zeus, liczyłem właśnie na Twoją wypowiedź, bo już wcześniej z jakiegoś Twojego posta wnioskowałem, że tam służyłeś. Napiszesz coś więcej ? Jak to wygląda, co konkretnie robiliście itd.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 29 Wrz 2013 11:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2012
Posty: 710
Loty: 146
Kilometry: 167 097
niebieski
Kiedy relacja z Macedonii? :)
_________________
Piłkarskie podróże - groundhopping i groundspotting
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 07 Paź 2013 17:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lut 2012
Posty: 294
niebieski
Donovaninho napisał(a):
Kiedy relacja z Macedonii? :)


Dziękuję za upomnienie :) Faktycznie powinno już być zakończone, postaram się w tym tygodniu dopisać resztę.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 07 Paź 2013 19:26 

Rejestracja: 17 Lut 2013
Posty: 14
Ciekawa relacja! Według mnie dobrze, że jest dużo dygresji, przemyśleń, a nie rozwodzisz się na tematy, które można przeczytać w przewodniku. Fajnie jest zobaczyć ludzką twarz miejsca, o którym się mówi, jako polu wojny. Czekam na Macedonię ;)
_________________
studenciaki przez świat po taniości. sprawdźcie! :)

https://www.facebook.com/Cebulane.podroze
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 25 Paź 2013 14:07 

Rejestracja: 25 Paź 2013
Posty: 2
Przepięknie tam jest;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 13 Lut 2014 18:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21 Wrz 2012
Posty: 7695
Loty: 15
Kilometry: 58 252
srebrny
wa793 napisał(a):
Donovaninho napisał(a):
Kiedy relacja z Macedonii? :)


Dziękuję za upomnienie :) Faktycznie powinno już być zakończone, postaram się w tym tygodniu dopisać resztę.


Właśnie skończyłem czytać. :)
Kiedy 3 cześć?
_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece
ImageImage
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 13 Lut 2014 21:31 

Rejestracja: 05 Lip 2012
Posty: 46
Świetna relacja. Ja spędziełem kilka dni w Kosowie w 2012 roku i również bardzo miło wspominam gościnność tamtejszych ludzi.
Widzę, że NEWBORN został fajnie odmalowany, kiedyś mniej okazale się prezentował :)

Również nocowałem w City Hostel Prizren - za 2 osoby w 3 os. pokoju wyszło ok 120PLN/doba. Miła atmosfera i wieczory w świetlicy spędzane w międzynarodowym towarzystwie.

Załączniki:
Komentarz do pliku: Prisztina
-s0.zmniejszacz.pl-DSC_0360_zmniejszacz-pl_422825.jpg
-s0.zmniejszacz.pl-DSC_0360_zmniejszacz-pl_422825.jpg [ 127.83 KiB | Obejrzany 7536 razy ]
Komentarz do pliku: Prizren z twierdzy na wzgórzu
-s0.zmniejszacz.pl-DSC_0536(panorama)_zmniejszacz-pl_260870.jpg
-s0.zmniejszacz.pl-DSC_0536(panorama)_zmniejszacz-pl_260870.jpg [ 69.12 KiB | Obejrzany 7544 razy ]
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
luck1991 lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 20 Lut 2014 21:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Mar 2013
Posty: 67
Cześć,

podobnie jak poprzednicy jestem zachwycony relacją. Świetnie sie czyta. Czy jest szansa na 3 część?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 01 Mar 2014 19:49 

Rejestracja: 05 Mar 2013
Posty: 16
Ja też bym poczytał o Macedonii. Trochę widziałem z drogi tranzytowej do Grecji. Widoki za oknem były zachęcające.
A relacje fajnie się czyta właśnie za te dygresje z etiologii bałkańskiego mętliku.
Pewnie narzuca się refleksyjny klimat takiego tripu, coś jak w Mostarze lub Sarajewie (tzn.te fotki oddają podobne klimaty)
ale to tak na marginesie (akurat to na mnie tak działa).
Pozdr.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#15 PostWysłany: 01 Mar 2014 21:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Sie 2012
Posty: 787
Loty: 188
Kilometry: 227 790
niebieski
@misti, niewiele napiszę, ale jeśli masz ochotę, możesz sobie obejrzeć w wolnej chwili jak Macedonia wygląda 'od wewnątrz':




Mało konkretów, ale na razie uczę się nagrywać i montować. Może kiedyś nauczę się merytoryki filmowej. :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 07 Mar 2014 11:26 

Rejestracja: 05 Mar 2013
Posty: 16
Obejrzałem filmy, zwłaszcza pierwszy robi wrażenie.
Góry to właśnie coś co działa na mnie. Sprawiają wrażenie niecywilizowanych i rzadko odwiedzanych. Ja jechałem drogą wzdłuż rzeki Vardar i widoki miałem wspaniałe. Z samolotu widać że byłoby się tam gdzie "zaszyć". Fajna przestrzeń.
W ogóle całe Bałkany są interesujące (poza wybrzeżem chorwackim - ze względu na najazd turystyczny).
Dzięki za wrzutę.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group