Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 26 Lip 2022 11:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7363
HON fly4free
Na forum jest kilka szczątkowych informacji o Danum Valley, ale chyba tylko od tych, którzy rozważali wizytę tam, a nie faktycznie byli. Czy udało się komuś tam dotrzeć? Miejsce to świetnie w pasowałoby się w moje plany na marzec 2023, ale pytanie, czy jest warte swojej ceny?
Dostałem właśnie ofertę od jedynego (chyba?) obiektu noclegowego tamże, czyli od Borneo Rainforest Lodge, no i cenią się, bo za 3 noce wychodzi coś ok. 4500 PLN od osoby. Fakt, w cenie jest transfer z/do Lahad Datu, 3 posiłki dziennie, bardzo komfortowe zakwaterowanie, wycieczki na miejscu, ale waham się, bo to jednak spora kwota.
Porównując to z analogicznym pobytem w Marriocie w Mulu + tamtejsze atrakcje, wychodzi sporo więcej. W zasadzie, planowałem pojechać w oba miejsca, ale zastanawiam się teraz, czy koszt wizyty w Danum Valley jest usprawiedliwiony tym, co tam można zobaczyć?

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Podróż na Majorkę za 1351 PLN. Loty SWISS z Wrocławia i 5 nocy w hotelu Podróż na Majorkę za 1351 PLN. Loty SWISS z Wrocławia i 5 nocy w hotelu
Loty do Johannesburga z dużym bagażem z Berlina od 2345 PLN Loty do Johannesburga z dużym bagażem z Berlina od 2345 PLN
#2 PostWysłany: 26 Lip 2022 12:35 

Rejestracja: 15 Lut 2021
Posty: 28
Loty: 33
Kilometry: 122 452
Ja byłam w marcu 2018 roku, to była najdroższa wtedy "atrakcja" podczas wyprawy na Borneo, jak dobrze pamiętam to za 2 osoby zapłaciliśmy niecałe 3 tyś PLN. Ale nie żałuje ani złotóweczki i wrócę tam z pewnością.

Jeśli zależy Ci na spacerach nocnych przez dżunglę, obserwacji ptaków, zwierząt, tropieniu orangutanów i poznaniu ludzi, którzy kochają naturę i mają coś mądrego do powiedzenia to polecam wyjazd z Sabbah holidays.
Danum Valley to ośrodek badawczy, rządzi się swoimi regułami i prawami, np. brak prądu od 20:00 żeby nie zakłócać rytmu życia dżungli.
Jeśli natomiast chcesz zobaczyć mniej więcej to samo spędzając wolny czas w luksusach to wybierz Borneo Rainforest Lodge.

Moje doświadczenie przy rezerwacji:
Próbowałam zrobić rezerwację bezpośrednio w ośrodku, naczytałam się, że jest dużo taniej etc. ale żaden kontakt, który miałam, nie odpowiadał (aktualny profil na fb https://www.facebook.com/danumvalley1).

Kupiłam więc "wycieczkę" z https://www.sabahholidays.com/v2/?q=tour-display/12
mieliśmy zapewniony transfer, wszystkie permity, zakwaterowanie jak w 3 gwiazdkowym hotelu, pyszne jedzenie. Trafiliśmy na mega cudownego przewodnika, który miał pod opieką tylko nas dwoje, niestety wygląda na to, że zlikwidował profil na FB i nie mam do niego kontaktu.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#3 PostWysłany: 26 Lip 2022 12:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7363
HON fly4free
no, to już inna rozmowa :)
Czyli wygląda na to, że noclegi mieliście tutaj: https://goo.gl/maps/43MwHySpBRATGRPP9?
To brzmi już bardzo sensownie. Bo przyjrzałem się jeszcze raz ofercie z Lodge i okazuje się, że się kropnąłem - za 3N/4D wychodzi o zgrozo ponad 7k PLN od osoby!
A czy masz może porównanie do parku Mulu?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 26 Lip 2022 13:36 

Rejestracja: 15 Lut 2021
Posty: 28
Loty: 33
Kilometry: 122 452
Tak, dokładnie tam, myślę, że to takie solidne 3* na nasze :), czysty pokój z łazienką, biała pościel, wentylator- chyba klimatyzacji nie było. Posiłki są podawane w kantynie, o stałej porze, jesz razem ze wszystkimi (goście, pracownicy). Warto mieć swoją lornetkę lub wcześniej wypożyczyć, przewodnik miał tylko jedną.
Wszędzie są pijawki, również na terenie ośrodka, w trawie etc. Sugeruję zabrać jasne ubrania, niezbyt przylegające, bo gryzą przez materiał i ciężko je oderwać :) + ochraniacze na buty pod kolano.

Lodge w 2018 też był skandalicznie drogi z tego co kojarzę.
W Mulu nie byliśmy, zabrakło nam czasu, nie pomogę
Mogę za to polecić nocleg nad Kinabatangan i rewelacyjne miejsce na jedzenie w Kuching jeśli tam będziesz :D
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 26 Lip 2022 13:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7363
HON fly4free
lubiepodrozowac napisał(a):
Mogę za to polecić nocleg nad Kinabatangan i rewelacyjne miejsce na jedzenie w Kuching jeśli tam będziesz :D


Dawaj :D
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 26 Lip 2022 13:57 

Rejestracja: 15 Lut 2021
Posty: 28
Loty: 33
Kilometry: 122 452
Jedzenie, o słodki Jezu w pomidorach, jakie oni mają tam owoce morza...https://www.google.com/maps/place/Topsp ... 10.3524398

Kinabatangan,
https://www.facebook.com/BbMenanggulkmpgSukau
właścicielka korzysta z whatsapp, śpisz z 3pokoleniową rodziną, oni śpią w salonie i kuchni a gościom oddają sypialnie, bardzo oszczędne warunki. Woda do mycia z rzeki, do mycia zębów warto używać wody pitnej :D.
Oferują rejsy po rzece i wypatrywanie zwierzaków.

Spotkaliśmy też chłopaka, który w Sempornie robił kurs nurkowania, zabrakło nam i na to czasu, ale dowodem na to, że warto jest to, że poleciał tam na tydzień a został trzy...
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#7 PostWysłany: 26 Lip 2022 18:00 

Rejestracja: 11 Lut 2018
Posty: 356
srebrny
Dobrych parę lat temu kiedy wybieraliśmy się w tamte rejony też staliśmy wobec podobnego wyboru pomiędzy różnymi parkami narodowymi. Także zastanawialiśmy nad Danum Valley, ale wysokie ceny kontra nasz ograniczony budżet spowodował, że ostatecznie skreśliliśmy tę pozycje. I mocno tego żałuję. Więc myślę, że jeśli koszty dla Ciebie nie będą zabójcze to rozważ taką opcję. W Mulu Park byliśmy (we dwójkę) - to fajnie zachowany las deszczowy, jaskinie i przede wszystkim Pinnacles - jednak w centralnej części parku jest (było) bardzo dużo turystów. My nie zatrzymaliśmy się w głównej części parku tylko od razu przemieściliśmy się do campu nr 5 i stąd zrobiliśmy wejście na Pinnacles - to naprawdę fajna przygoda.

Koleżanka we wcześniejszym poście wspomniała o Sempornie. Samo miasteczko jest dość paskudne, ale w pobliskich akwenach są kapitalne warunki do nurkowania, także do snorkelingu. Świetna rafa. W Sempronie są szkoły/bazy nurkowe, gdzie można zrobić kurs lub korzystać z samego nurkowania. Mają oni także swoje oddziały na pobliskich wyspach i to jest lepsza opcja niż nocowanie w samej Sempornie. My skorzystaliśmy z usług Uncle Changa i jego bazy na wyspie Mabul. Warunki były dość proste - bungalows na palach w wodzie połączone pomostami, wspólna jadalnia, dobre posiłki (w cenie pobytu). I oczywiście możliwość korzystania z infrastruktury bazy. Ponieważ nie nurkujemy, a tylko pływamy z maską i fajka, mieliśmy nieco ograniczone możliwości, ale pływaliśmy z nurkami łodzią do płycizny Kapali gdzie dość płytko jest rafa z bardzo bogatą fauną, albo snorkowaliśmy z brzegu wyspy. Bardzo dobrze wspominam to miejsce. Dla nurków rajem leżąca niedaleko od Mabul jest wyspa-rezerwat morski Sipadan. Jednak trzeba tutaj rezerwować permit z bardzo dużym wyprzedzeniem.
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey lubi ten post.
tropikey uważa post za pomocny.
 
      
#8 PostWysłany: 26 Lip 2022 18:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7363
HON fly4free
Co do atrakcji morskich, to ten temat odpada - kolega, z którym lecę nie pływa. Na cele snorklingowe rezerwuję sobie zatem wstępnie końcówkę 2023, co by trafić wreszcie do Raja Ampat. Mam nadzieję, że tym razem tam dotrę (a rok ów mam bardzo okrągłourodzinowy, więc musi :D ).
Góra
 Profil Relacje PM off
jaszon lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 26 Lip 2022 19:54 

Rejestracja: 11 Lut 2018
Posty: 356
srebrny
Raja Ampat to także mój cel (dotychczas nieosiągnięty) i także na przyszły rok choć nie na jego końcówkę, ale to temat na inny wątek. Zabawne bo także w ramach okrągłej rocznicy...
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 28 Maj 2023 00:33 

Rejestracja: 27 Maj 2023
Posty: 4
-- 28 Maj 2023 00:11 --

jaszon, a opowiesz jak oceniasz trudność szlaku Camp 5 Pinnacles? Jedziemy z 10 letnią córką, co prawda zaprawioną w chodzeniu po górach, jako 6 latka przeszła Wąwóz Samaria na Krecie, po za tym sporo chodziliśmy po Alpach (więc nie tak gorąco). Z gorących miejsc chodziła z nami po Teneryfie i jej max. to jakieś 20 km dziennie, 1200 przewyższenia, ale raczej po nietrudnych technicznie szlakach (najtrudniejszy to chyba wejście na Pico Viejo - ponad 3 tys po osypującym się pyle wulkanicznym) Zastanawiam się czy dałaby radę? No i jak wyglądają tam miejsca do spania - może masz jakieś fotki? Pozdrawiam :)

-- 28 Maj 2023 00:33 --

OK, doczytałam opis w innym miejscu ;) I do tego na stronie parku jest informacja, że to nieodpowiednie dla dzieci do 16 roku życia. Wiec chyba niestety odpada :(
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 29 Maj 2023 09:53 

Rejestracja: 11 Lut 2018
Posty: 356
srebrny
@MonikaMM - przepisy parku są , jak piszesz, dość jednoznaczne, więc moja odpowiedź jest czysto teoretyczna.

W mojej ocenie fizycznie dobrze przygotowana 10-latka dałaby sobie radę z tym wejściem pod warunkiem, że na trasie dbano by o właściwe nawodnienie organizmu. W trakcie wejścia pot leje się strumieniami, a przy małej masie ciała dziecka to może być znacznie bardziej groźne niż dla dorosłego człowieka.

dla przypomnienia:
Trek w sensie długości trasy to "zaledwie" 2.400 m do przejścia w jedną stronę. Startuje się z wysokości 50 m npm, a wchodzi się na 1175 m npm. Idzie się dość ostro pod górę. Ścieżka jest trudna i trochę wymagająca. Nie ma odcinków płaskich, czy zygzakujących. Po prostu nieustannie pod górę. Do tego dochodzi duża wilgotność powietrza. W sumie jest to dość męcząca trasa. W wieczór poprzedzający wejście mieliśmy taką małą odprawę z przewodnikiem. M.in. informował nas o kształcie trasy i obowiązujących zasadach. Jedną z nich jest to, że jeśli ktoś przed g.11 (przedpołudniem) nie dojdzie do 1.800 metra (nie wysokości tylko odległości od campu 5) to musi zawrócić bo już nie zdoła osiągnąć celu i zejść przed zmrokiem. To tak tytułem straszenia. Ostatnie 400 metrów trasy to spora stromizna, czasami krótkie odcinki prawie pionowej ściany, ale trasa jest dobrze przygotowana. Są liny, drabinki, różne takie drobne instalacje, które umożliwiają osobie raczej nieobeznanej z łażeniem po skałkach bez problemu pokonać ten odcinek. Informacje z LP, że to nie jest zabawa dla ludzi z lękiem wysokości są, moim zdaniem, mocno przesadzone.

Na Pinnacles właziliśmy już sporo lat temu, ale pewnie niewiele tu się nie zmieniło. To fotka z ostatnich "stromych" metrów wejścia.

Image

I widok "z góry":

Image

Image

Wejście na Pinnacles jest jedną w większych atrakcji parku Mulu, ale jest sporo innych możliwości więc warto tam zawitać.
Góra
 Profil Relacje PM off
MonikaMM lubi ten post.
MonikaMM uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 30 Maj 2023 13:06 

Rejestracja: 14 Maj 2017
Posty: 182
srebrny
No i w temacie Pinnacles - to można rozważyć zarezerwowanie sobie terminu wycieczki wcześniej.
Ogólnie ceny sztywne ustalane przez park. Info z III 2018r.
Na Pinnacles wtedy puszczali tylko jedną 8-osobową (chyba) grupę dziennie, więc bidy nie było na samym Pinnacles.
No i wtedy ten międzyczas był pilnowany i 2 babeczki przewodnik zawrócił. Niemniej jednak czas był mocno wyśrubowany, bo wszyscy ledwo się zmieściliśmy w czasie, a potem już idąc dużo spokojniej w górę zeszliśmy na dół wczesnym popołudniem grubo przed zapadnięciem zmroku.

Ja miałem farta, bo nic nie miałem zarezerwowanego i były miejsca na za 2 dni, zresztą nasza grupa nie była wtedy nawet pełna.
Ale jak wróciłem to spotkałem gościa bez rezerwacji, który mówił, że na najbliższy tydzień/dwa wszystkie miejsca zajęte i że się nie załapał i wraca bez wizyty tam.

Nocleg też dużo przyjemniejszy na terenie parku niż poza. No ale tak jak pisali poprzednicy niestety ludzi sporo na innych ścieżkach niż Pinnacles.
Góra
 Profil Relacje PM off
MonikaMM lubi ten post.
MonikaMM uważa post za pomocny.
 
      
#13 PostWysłany: 06 Cze 2023 23:14 

Rejestracja: 27 Maj 2023
Posty: 4
Dzięki za odpowiedzi.
Bardzo kusząca jest ta wyprawa, a na podstawie opisu i naszych wcześniejszych doświadczeń sądzę, że młoda mogłaby dać radę. Chyba po prostu napiszę do parku i zobaczę jak podchodzą do kwestii wieku, oraz czy w ogóle są dostępne miejsca.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 08 Cze 2023 14:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7363
HON fly4free
Zacząłem ten wątek, więc po świeżych doświadczeniach pozwolę sobie dorzucić trzy grosze...

Ostatecznie, z uwagi na daleko posuniętą kompaktowość wyjazdu, wybór padł na park Mulu i była to świetna decyzja. Byliśmy tam tylko 2 noce, ale śmiem twierdzić, że wycisnęliśmy z tego czasu maksimum atrakcji.

Jeśli to tylko możliwe, polecam przylot porannym lotem z BKI. Dzięki temu, że przybyliśmy tam już o 10:00 rano, mogliśmy tego dnia zaliczyć "canopy walk", a po lunchu Deer Cave oraz Lang Cave oraz odbębnić swoje pierwsze oczekiwanie na wylot nietoperzy (do którego wrócę za chwilę, bo to osobna historia).
Następnego dnia od rana mieliśmy po kolei: Wind Cave i Clearwater Cave, następnie Fast Lane Cave, potem ponowne oczekiwanie na nietoperze, a na koniec jeszcze "night walk".
Na koniec, już po drugim noclegu, przed lotem do Kuching mieliśmy czas, by się jeszcze pobyczyć trochę w tamtejszym Marriocie (postaram się napisać o nim kilka słów we właściwym wątku dot. obiektów tej sieci).

Co do spaceru wśród koron drzew, to nasza pora (ok. południa) nie była zbyt fortunna, jeśli chodzi o obserwację ptaków, bo te są tam aktywne tylko wcześnie rano, albo dopiero pod wieczór (a oba te terminy kolidowały z innymi planami, więc wzięliśmy właśnie ten południowy, mimo jego pewnych wad). Nawet jednak bez inwentarza żywego (tego ruchomego) było to bardzo fajne przeżycie. Już samo chodzenie po mostach linowych rozwieszonych na wysokości ok. 35 m było atrakcją.

Wszystkie jaskinie typu "show caves" (bo są jeszcze "adventure caves" dla osób, które mają już jakieś doświadczenie w speleologii) są warte odwiedzenia. Każda oferuje nieco inny klimat i przeżycia. Najmniej podobało mi się w Wind Cave, ale odwiedza się ją i tak w ramach jednej wycieczki razem z niesamowitą Clearwater Cave, więc nie można z niej zrezygnować. Mój sceptycyzm wynika jednak z niekorzystnego zbiegu okoliczności - w czasie naszej wizyty, w dalszej części jaskini pojawił się jakiś dym z instalacji elektrycznej i odcięto tą część od zwiedzających (a to akurat ponoć ten bardziej atrakcyjny fragment).
Druga z ww. jaskiń, z szeroką i wartką rzeką płynąca przez jej główną "salę", wprawia w zachwyt, a jej ogromu nie są w stanie oddać żadne zdjęcia, przynajmniej te moje. Nie widać na nich wystarczająco dobrze jej wielopoziomowości i przepastności. Trzeba przy tym wspomnieć, że po ostatnich odkryciach kolejnych korytarzy, ustalono, że ma ona co najmniej... 250 km długości! Dla zwykłych turystów udostępniony jest tylko mikroskopijny tego wycinek.

Do Fast Lane Cave, tak samo, jak do dwóch wcześniejszych, dociera się łodzią, ale w ramach osobnej wycieczki. Wchodzi się tu do wnętrza góry i pokonuje ok. półtora kilometrowy szlak, oświetlając wnętrze wyłącznie własnymi latarkami. Stalagmity, stalaktyty i inne nacieki skalne przybierają tu niesamowite kształty, a wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach, co rusz przywodząc na myśl porównania ze zwierzętami, ludźmi, czy architekturą. Do tego, krążą tu cały czas jaskółki, które dzięki wydawanym dźwiękom służącym do echolokacji śmigają bez szwanku w wąskich przesmykach. Na ścianach są ich gniazda, w których siedzą niedawno wyklute pisklaki. To jednak dopiero początek. W głębszej części jaskinii oglądaliśmy z odległości kilku metrów, a czasem na wyciągnięcie ręki różne gatunki nietoperzy, malutkie, białe, pozbawione oczu kraby żyjące w tamtejszych oczkach wodnych, a na deser rzadkiego węża jaskiniowego (którego nazwy nie pomnę).

Do Deer Cave i Lang Cave idzie się na piechotę, a dzieli je krótki spacer. Obie są wspaniałe, ale o ile w Lang Cave spotykamy zjawiska geologiczne w sumie dość typowe dla jaskiń, o tyle Deer Cave jest ewenementem na skalę światową z uwagi na gigantyczne rozmiary jej głównej "komnaty". Od poziomu, po którym maszerujemy do sklepienia jest nawet 100 m, a do tego wszerz i wzdłuż jest tu tyle miejsca, że zmieściłoby się tutaj spore osiedle mieszkaniowe. Prymat na świecie wiedzie jednak odkryta w Wietnamie jaskinia Son Doong, przy której ta z Mulu jest niczym mniejsza (niekoniecznie młodsza) siostrzyczka.
To właśnie, pod wysokim sklepieniem Deer Cave swoje domostwo ma ok. 3 mln nietoperzy, które są jedną z głównych atrakcji parku w Mulu. Codziennie - przynajmniej w teorii - wylatują z jaskini późnym popołudniem w kilkunastu ogromnych falach i kierują się na żer (faktycznie, komarów tu nie uświadczyliśmy :D ). Piszę "teoretycznie", bo czas wrócić do pierwszego wieczora...

Po zakończeniu wizyty w jaskiniach poszliśmy do stojącego na wprost od Deer Cave drewnianego "amfiteatru", który służy do obserwowania wylotu nietoperzy. Było ok. 16:45. Siedzimy sobie, mija kwadrans, pół godziny, godzina. Nic się nie dzieje, jedynie ludu przybywa. Około 18:00 jest już tyłu chętnych do podziwiania spektaklu, że niektórzy muszą stać. Niestety, nietoperze miały nas w zadzie i nic nie wskazywało, by coś miało ulec w tej sprawie zmianie. Po kolejnym kwadransie, na scenie pojawił się jednak nowy aktor - deszcz. Najpierw pojedyncze krople, potem solidna ulewa, a w końcu burza z gromami i wiatrem, jak w filmie katastroficznym. Nic dziwnego, że nietoperze nie wyleciały, pewnie skubane przeczuwały co się święci. My przeciwnie - zmamieni piękną, słoneczną pogodą nawet przez sekundę nie pomyśleliśmy, że jakikolwiek sprzęt przeciwdeszczowy może się dziś do czegokolwiek przydać. Było tam jednak sporo osób z kurtkami, parasolami, czy foliowymi ponczami i ci ruszyli zaraz z powrotem do zabudowań parkowych (coś ok. 2 km marszu). My i pozostali frajerzy czekaliśmy, zakładając, że burza - jak to ponoć w tropikach się przyjęło - będzie intensywna, ale krótka. Cóż, skończyło się tak, że z czasem grupa czekających się przerzedziła. My sami przesiedzieliśmy tam pod dachem jeszcze ponad godzinę i się w końcu poddaliśmy, bo ani opady, ani pioruny nic nie ustawały. W życiu takiej "nawalanki" nie przeżyłem. Robiło się już coraz później, w amfiteatrze zostały oprócz nas jeszcze tylko 4 osoby, a do tego był ostatni dzwonek, żeby wracać i załapać się jeszcze na jakieś jedzenie w parkowej kantynie. Cóż było robić... Sprężylismy się niczym jakieś jelonki i czymś w rodzaju marszu Korzeniowskiego ruszyliśmy z powrotem, oświetlając sobie drogę latarką. Po drodze co rusz trafialiśmy na powalone drzewa, które tarasowały ścieżkę, a co gorsze, niektóre z nich spadły na ludzi (tych którzy mieli lepszy ekwipunek, niż my i ruszyli w drogę powrotną na początku burzy). Gdy kompletnie przemoczeni dotarliśmy do siedziby parku (co zajęło nam ok. 30 minut), przyjechała tam właśnie ekipa ratunkowa z noszami i sprzętem do cięcia drzew. Następnego dnia, gdy bus hotelowy odwoził nas do parku na kolejne wycieczki, na lotnisko jechał przy okazji również nastolatek, którego drzewo zdzieliło w kark i nogi do tego stopnia, że musiał wraz z matką skrócić pobyt, a do tego musiał się poruszać na wózku inwalidzkim. Reasumując, dla nas była to swego rodzaju przygoda, ale niektórzy nie będą tego wieczora wspominać z przyjemnością.

Nietoperze uraczyły nas swoim "odlotem" dopiero następnego wieczora. Kazały na siebie czekać aż do 18:15. Wypatrywaliśmy ich od ok. 17:00 i traciliśmy już powoli nadzieję, ale głód je w końcu wypędził. Zanim to nastąpiło, siedzący z tyłu ranger parkowy wstał i głośno zaanonsował, że zaobserwował przez lornetkę nietoperze gromadzące się u wylotu z jaskini i poprosił o zachowanie ciszy, by nie zakłócać lotu i móc wsłuchać się w szelest ich skrzydeł. No i co tu dużo gadać, przeżycie jest faktycznie unikalne. Nietoperze wylatują w wielu następujących po sobie chmurach liczących po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy sztuk tych stworzeń. Najpierw unoszą się w górę, a potem przelatują nad amfiteatrem, tworząc formacje przypominające warkocze, albo kręcące się wokół własnej osi łańcuchy DNA. Piękny widok, przynajmniej w skali makro, bo wiadomo... z bliska (przynajmniej niektóre) nietoperze zbyt sympatycznie nie wyglądają :)

Ostatnią wycieczką, w której braliśmy udział, był dwugodzinny nocny spacer z przewodnikiem, który w niedużej odległości od zabudowań parkowych pokazał nam masę różnych insektów, gatunków żab, a nawet ptaki, które spały już sobie gdzieś tam w gałęziach.

Jeszcze słówko o gastronomii. W okolicy parku jest kilka miejsc do wyboru, ale oprócz śniadań w Marriocie stołowaliśmy się wyłącznie w barze wewnątrz parku i z ręką na sercu mogę to miejsce polecić. Tamtejsza Mulu Laksa jest rewelacyjna (przez co potrafi jej pod koniec dnia zabraknąć), a i wszystko inne, co jedliśmy (głównie różne wersje noodli) było bardzo smaczne i obfite. Ceny są być może nieco wyższe, niż gdzieś w Kota Kinabalu, czy Kuching, ale przy tych polskich jest nadal śmiesznie tanio (w granicach 15-20 zł za danie).

Podsumowując, w czasie naszego krótkiego, acz intensywnego pobytu w malezyjskiej części Borneo, park Mulu był niewątpliwie największą atrakcją. Nie zrobiliśmy co prawda trasy na Pinnacle, ale przyznam, że zdjęcia i rozmowy z ludźmi, którzy tam poszli utwierdzają mnie raczej w (czysto subiektywnym) przekonaniu, że nie jest to trasa i miejsce, które leżą w kręgu mego zainteresowania.
Wszystko inne gorąco polecam. Koszty dodatkowe, nie są wcale jakieś nadzwyczajnie wysokie. Loty do/z MZV mieliśmy kupione w MH w ramach jednej rezerwacji multicity (KUL-BKI-MZV-KCH-KUL) za ok. 1100 MYR, w tym bagaż i w pasujących nam idealnie godzinach. O ile pamiętam, sam lot one way do/z MZV kosztował w naszych datach ok. 300 MYR.
Noclegi w Marriott Mulu były po niecałe 500 zł za dobę (ponoć za punkty wychodzi jeszcze lepiej). Podejrzewam, że w samym parku (nie wspominając o "kwaterach") jest taniej, ale biorąc pod uwagę lokalizację tego hotelu, uważam, że to bardzo atrakcyjna stawka.

Koszty w parku sprowadzają się do 30 MYR za 5-dniowy wstęp na jego teren + koszty wycieczek z przewodnikiem, których koszt wynosi z grubsza od ok. 30 do ok. 70 MYR od osoby. W naszym wypadku wyszło łącznie 270 MYR za osobę (wstęp + 5 wycieczek z przewodnikiem). Jeśli czas na to pozwala, są tam również trasy, które można robić bezpłatnie, na własną rękę. Są też wycieczki wymagające więcej wysiłku, czasu lub umiejętności. W tym wypadku trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu kilkuset MYR za każdą z nich. Wszystkie szczegóły można znaleźć na https://mulupark.com/.

A Danum Valley musi jeszcze poczekać :)
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
6 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group