Trzeci gigant z Zatoki Perskiej pokazuje plany. Podwojenie floty i 3 razy więcej pasażerów do 2030 roku!
Etihad przez lata uchodził za najgorszą (pod względem strategii działania) linię z wielkiej trójki z Zatoki Perskiej. O ile bowiem Qatar Airways i Emirates święciły i wciąż święcą sukcesy, o tyle w Etihad ostatnie lata to pasmo problemów. I to na wielu frontach. Zacznijmy od inwestycji przewoźnika w Europie, które zakończyły się fiaskiem: z linii, w które zainwestował Etihad 2 już nie istnieją (Alitalia i Air Berlin), a trzecia, czyli Air Serbia, miała długo bardzo poważne problemy. Podobne kłopoty miał też Etihad, który kilka lat temu notował ogromne straty, liczne w miliardach dolarów. Szczęśliwie kilka lat temu linia przeszła restrukturyzację i zrezygnowała z ambitnych planów. Dziś można w końcu napisać, że przewoźnik z Abu Zabi działa w oparciu o zdrowe struktury i… szykuje się do ponownego podboju branży lotniczej. Świadczy o tym nowa strategia przewoźnika „Journey 2030”, w której linia informuje o swoich planach na najbliższe 8 lat. Jak wyglądają szczegóły?
Mówiąc najkrócej, jest to strategia szybkiego wzrostu. Zacznijmy od liczby pasażerów: w 2030 roku Etihad chce przewieźć ponad 33 mln podróżnych. Dla porównania: w tym roku linia obsłuży ponad 13 mln osób (co oznacza i tak wzrost o 30 procent w skali roku). O przepustowość przewoźnik nie musi się martwić, gdyż dopiero co otwarto na lotnisku w Abu Zabi najnowocześniejszy terminal lotniczy na świecie.
Przewoźnik planuje też w ciągu 8 lat podwoić wielkość swojej floty: z 80 obecnie do ponad 160 samolotów. Jednocześnie też zwiększy się siatka połączeń linii z obecnych 77 lotnisk do 125 w 2030 roku.
Przewoźnik w swojej strategii zakłada rozwój krótszych i średnich połączeń do krajów Zatoki Perskiej, Indii oraz Azji, a także dalekich tras do Europy i Ameryki Północnej. Zwiększenie liczby pasażerów tranzytowych jest oczywiście jednym z głównych celów, ale równie istotne jest też pobudzenie turystyki i gospodarki
Czy te plany są realne? Oczywiście, tym bardziej że Etihad zapewne wyciągnął wnioski z przeszłości i z pewnością bardziej rozważnie planuje swój rozwój. Z drugiej strony nie da się ukryć, że szykuje się nam bardzo ostra rywalizacja w regionie o miano największego hubu lotniczego na świecie. Oprócz Etihad, Qatar Airways i Emirates swoich ambicji nie ukrywa linia Turkish Airlines, a musimy przecież jeszcze pamiętać o linii Riyadh Air, czyli nowym flagowym przewoźniku Arabii Saudyjskiej, który ma zacząć latać w 2025 roku.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?