Drogie, ale warto! Nasi czytelnicy zdradzają, jakie atrakcje były warte każdej złotówki
Wszystko, co robimy, zaczęło się i opiera na niskobudżetowym podróżowaniu. Ale im więcej człowiek podróżuje, a często im starszy jest, tym lepiej rozumie, że są rzeczy, na których nie warto oszczędzać. I wiemy, że wielu z was myśli podobnie. Najtańsze bilety lotnicze, z małym bagażem podręcznym i kolanami pod brodą, często tylko jakiś tam hostel (byle się przespać), a potem nagle wstęp do atrakcji za kilkadziesiąt euro, rejs po okolicznych wysepkach droższy niż nocleg i loty razem wzięte, kawa z najlepszym widokiem. Znacie to? W takim razie ten artykuł jest dla Was!
Kilka dni temu zapytaliśmy, na co w podróży wydaliście obiektywnie sporo pieniędzy, ale nie macie wątpliwości, że było warto. Wasze opowieści były fenomenalne, a dla wielu mogą posłużyć za inspirację do uzupełnienia listy „do zrobienia przed śmiercią”.
Majorka od 1829 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Kreta Zachodnia od 1949 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Kusadasi od 1788 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Lot balonem, skok ze spadochronem, przelot helikopterem
Jednym z najczęściej powtarzających się przeżyć był skok ze spadochronem w Dubaju. Za taką przyjemność trzeba zapłacić ok. 1500-2000 PLN (w tandemie), ale w cenie są już wliczone zdjęcia i film. Wielką popularnością cieszy się też lot balonem nad Kapadocją. Większość zgodnie przyznaje, że choć jest to dość znana i oklepana atrakcja, to i tak zapiera dech w piersi.
– Lot balonem nad Kapadocją o wschodzie słońca, jeden z punktów podróżniczego bucket list. Ale i tak się trafiło, bo jako że byłem w roku pandemicznym to po pierwsze przez brak turystów i słabą lirę, ceny poszły w dół o połowę względem poprzednich lat (z tego co sprawdzałem w cennikach przed wylotem). Po drugie przez wymogi dystansu społecznego do każdego balonu zabierali dużo mniej ludzi niż zwykle, więc nie było ciasnoty – opowiada Piotr.
Przygody w powietrzu w ogóle pojawiały się często i mocno zapadały wam w pamięć.
– Lot helikopterem nad Wielkim Kanionem. Wspomnienie, które zostanie do końca życia – przyznaje Anna. – Orientacyjnie to było jakieś 200 USD, nie pamiętam dokładnie bo minęło już 10 lat – dodaje.
Obecnie takie loty również można kupić już za 200 USD, a cena maksymalna… nie ma limitu. Cena jest uzależniona od długości lotu, miasta, w którym wykupicie wycieczkę i liczby osób. Ale nie tylko Wielki Kanion warto zwiedzić z powietrza. Niektórzy z Was z helikoptera podziwiali Rio de Janeiro czy Nowy Jork. Ale propozycji niezwykłych doświadczeń jest więcej.
– Zdecydowanie na moje największe marzenie, które postanowiłam spełnić z okazji 40. urodzin rok temu. Zobaczyć goryle górskie w Ugandzie. Takie spotkanie trwa tylko godzinę, ale zdecydowanie było warto. To piękne zwierzęta – opowiada Karolina.
Nie brakuje też wspomnień, które są mocno związane ze sportem. Odwiedzaliście wyścigi F1, kultowe mecze piłki nożnej czy rozgrywki NBA.
– Bilety na mecz NBA w LA, miejsca za ławką zawodników – napisała Hanna. – Mecz FC Barcelona – Real Madryt. Emocje nie do opisania, ciarki na samo wspomnienie po dziś dzień – wymienia Anita.
Co jeszcze polecacie? Propozycji jest wiele! Wizyta w Universal Studio, nocleg w Marina Sands Bay w Singapurze, nocleg na Santorini, kolacja w Canada’s National Tower w Kanadzie, nurkowanie w Meksyku, Disneyland w Paryżu, wynajem „ekstra bryki” w Dubaju, safari w Tanzanii, przejażdżka pociągiem panoramicznym w Szwajcarii.
– Wejście z przewodnikiem górskim na Kramerspitze w czerwcu i częściowe na Schellschlicht w listopadzie. Każdorazowo 400 EUR. Po tym wiem, ze już nigdy nigdzie nie polecę, nie ciągną mnie żadne Dubaje ani Mauritiusy – przekonuje Beata.
Wszystkie komentarze możecie zobaczyć w dedykowanym wątku na Facebooku.
„Raz się żyje” i „drogo, ale warto” to ostatnie podróżnicze trendy
To, co wielu z was praktykuje od dawna, ostatnio stało się podróżniczym trendem dostrzeżonym przez ekspertów w branży turystycznej. Pandemia i fakt, że ludzie musieli ograniczyć podróżowanie sprawił, że część z nas przeanalizowała swoje plany, zmieniła priorytety i postanowiła nie odkładać już marzeń „na później”. Zakazy lotów i obostrzenia pokazały nam dotkliwie, że swoboda i dostępność podróżowania, którą uważaliśmy za oczywistą… wcale taka nie jest.
W efekcie coraz częściej chcemy realizować swoje plany tu i teraz, nawet jeśli oznacza to rozbicie świnki-skarbonki, wzięcie bezpłatnego urlopu czy uruchomienie skrywanych pokładów szaleństwa. Eksperci nazwali to „revenge travel”.
– „Revenge travelers” mogą być bardziej skłonni do wyjazdów w bardziej egzotyczne miejsca, wydawania większych sum pieniędzy lub kombinacji obu tych rzeczy – zapowiadał już w czerwcu Geoff Whitmore na łamach Forbesa. – Ludzie odgrywają się za COVID-19 i podróże, które przegapili w 2020 roku. Istnieje silne pragnienie, aby nadrobić stracony czas i zrekompensować utracone wyjazdy – dodaje Tom Marchant, założyciel przygodowego biura podróży Black Tomato.