Czy to koniec lotniczego chaosu w Europie? Prezesi pełni obaw: “Desperacko szukamy ludzi”
O kłopotach na największych lotniskach w Europie tego lata pisaliśmy już bardzo dużo. Brak rąk do pracy, zarówno w portach lotniczych jak i wśród przewoźników sprawił, że tysiące lotów było odwołanych, a wkurzeni pasażerowie czekali w wielogodzinnych kolejkach do odprawy czy kontroli bezpieczeństwa. I choć wydawało się, że wraz z końcem wakacji sytuacja się uspokoi, wcale tak nie jest. Przekonują o tym choćby ostatnie relacje z lotniska Schiphol w Amsterdamie, gdzie ogromne kolejki ponownie sparaliżowały prace lotniska. Sytuacja jest tam tak poważna, że port ponownie postanowił ograniczyć maksymalną liczbę wylatujących pasażerów i zwrócił się do linii o anulowanie części rejsów, a prezes lotniska podal się do dymisji. Abstrahując już od tego, że flagowa linia z Amsterdamu, czyli KLM, wyraźnie zaczyna już tracić cierpliwość z powodu wciąż powtarzających się problemów na Schiphol.
Słoneczny Brzeg od 1817 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Korfu od 2854 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Sharm El Sheikh od 1619 PLN na 8 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Jak w takim razie będą wyglądały najbliższe miesiące i przyszłoroczne wakacje? Zakładając, że nie czeka nas kolejna fala pandemicznych restrykcji, czy możemy się spodziewać powtórki z rozrywki? W ostatnich dniach byłem na dwóch ważnych branżowych konkurencjach i wyraźnie widać wśród przedstawicieli linii lotniczych 2 obozy: optymistów i sceptyków. Oddajmy najpierw głos tym pierwszym.
-Turbulencje w okresie letnim dotyczyły co prawda dużych portów ale tak naprawdę małej liczby lotnisk i statystycznie objęły mniej niż 5 procent rejsów. Wychodzimy obecnie z poważnego kryzysu, więc informacja o zwiększonym popycie powinna być odbierana pozytywnie, natomiast to, co zawiodło, to z pewnością infrastruktura ludzka i brak rąk do pracy. Ja twierdzę, że nasza branża jest nadal bardzo atrakcyjna. I uważam, że teraz jest czas na rekrutowanie nowych pracowników, szkolenia i sprawdzanie wszelkich procedur bezpieczeństwa. Jeśli w przyszłoroczne wakacje znów pojawią się problemy, to myślę, że będzie to związane tylko ze standardowo znacznie zwiększonym popytem. Nie widzę więc tych kłopotów, jakie element trwały, ale absolutnie przejściowy – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Sebastian Mikosz, wiceprezes IATA.
– Mimo wszystkich wyzwań wierzę, że damy radę. Popyt na latanie powrócił znacznie szybciej i mocniej niż się spodziewaliśmy, a na to nałożyły się braki kadrowe, bo podczas ostatnich 2 lat, gdy podróże lotnicze były mocno ograniczone, branża lotnicza straciła wielu pracowników. Nastąpił odpływ z branży lotniczej, jakiego nie widzieliśmy wcześniej. Dlatego dziś, gdy apetyt na podróże jest tak duży, stoimy przed wieloma wyzwaniami, a lotniska muszą się zaadaptować do nowej rzeczywistości. Musimy zachęcić nie tylko nową generację i młodych ludzi do pracy w lotnictwie, ale też utrzymać tych, którzy obecnie już tam pracują. I nie chodzi tu tylko o „fajne” prace, ale też takie zajęcia jak praca w handlingu, nie tak dobrze płatna, ale niezwykle istotna dla całego ekosystemu. Bo choć nie wszystkie lotniska miały duże problemy w okresie wakacyjnym, to jednak jesteśmy ze sobą połączeni. To jak efekt domina – gdy jeden element jest słabszy, ciągnie za sobą resztę – powiedział podczas konferencji prasowej w Krakowie Luis Felipe de Oliveira, dyrektor generalny ACI World, czyli światowego stowarzyszenia lotnisk, które zorganizowało konferencję w Krakowie.

Czy naprawdę jest tak dobrze? „Powrót do normalności okazał się wyzwaniem”
Głównym tematem ACI Customer Experience Global Summit były dyskusje o tym, jak usprawnić i ułatwić podróże pasażerom, jednak nie da się ukryć, że temat wakacyjnego kryzysu był dominujący. I w kuluarach, i podczas paneli dyskusyjnych. I z tych rozmów wcale nie wyłania się bardzo pozytywny obraz.
– Powrót do normalności okazał się dla nas wielkim wyzwaniem. I musimy przyznać, że nie wszystkie lotniska dały radę, jeśli chodzi o obsługę podróżnych, łącznie z moim. Obecnie wychodzimy z trwającego 2,5 roku kryzysu, w który nikt by nam nie uwierzył i pokonaliśmy bardzo długą drogę. Dlatego nie jest to zaskakujące, że potrzebujemy więcej czasu na dostosowanie się do nowych realiów, zwłaszcza jeśli chodzi o duże lotniska hubowe – mówił w Krakowie Jost Lammers, prezes lotniska w Monachium.
– Staliśmy się dobrze wywiązać z naszej pracy w sezonie wakacyjnym. Powstałe problemy to były podstawowe sprawy: obsługa bagażu czy odwoływane loty, a największym wyzwaniem była praca z mniejszą liczbą pracowników niż ta, która była potrzebna. Staramy się doceniać pracowników, którzy z nami zostali – część z nich otrzymała dwucyfrowe podwyżki pensji i widząc, jak ciężko pracowali, myślę, że jak najbardziej na nie zasłużyli. W krytycznym momencie przesuwaliśmy też pracowników biurowych do obsługi klientów na lotnisku i co może być zaskakujące, bardzo im się podobało to doświadczenie – mówi szef monachijskiego portu, według którego obecnie największym wyzwaniem jest odbudowa wizerunku całej branży.
– Musimy odbudować naszą reputację seksownej branży, jaką cieszyliśmy się przez lata. Przez ostatnie 2,5 roku straciliśmy wielu pracowników i teraz desperacko szukamy ludzi do pracy – powiedział Lammers.
A nie będzie to z pewnością łatwe.
„Do tego sezonu zaczęliśmy się przygotowywać półtora roku temu”
O tym, jak trudne zadanie czeka branżę lotniczą, mówił m.in. Ivan Bassato, dyrektor ds. operacyjnych Aeroporti di Roma, która zarządza lotniskami Fiumicino i Ciampino. Zwracał przy tym szczególną uwagę na oczekiwania młodych ludzi, które różnią się od modelu, z jakim wcześniej stykała się branża: dobre wynagrodzenie to nie wszystko, liczą się też takie rzeczy, jak odpowiedni balans między pracą i życiem prywatnym.
– Staramy się przekonywać potencjalnych pracowników, że awiacja to dobra rzecz, że jesteśmy niezbędni w tym świecie. Czy nam się uda? Nie jestem przekonany czy w pełni, choć robimy wszystko, by tak się stało. Dlatego wychodząc z pandemicznego kryzysu, założyliśmy sobie kilka rzeczy. Przede wszystkim staramy się być proaktywni i doceniamy pracowników, którzy z nami zostali. Nie chcę czekać na dzień, kiedy moi najlepsi ludzie przyjdą do mnie do biura i złożą rezygnację. Druga sprawa to szukanie nowych pracowników. W tym przypadku wiemy już, że musimy na ten proces poświęcić bardzo dużo czasu, znacznie więcej niż przed pandemią – opowiadał w Krakowie Bassato.
– Tego lata nasze operacje odbywały się płynnie, ale stało się tak tylko dlatego, że o zwiększeniu zatrudnienia zaczęliśmy myśleć na początku 2021 roku, w szczycie pandemii i restrykcji, gdy nikomu nie śnił się jeszcze powrót do masowego podróżowania. Wielu z zatrudnionych wówczas ludzi nie miało miesiącami wiele do roboty, ale zostali w tym czasie wszechstronnie przeszkolenie – dodał.
– A teraz intensywnie pracujemy nad sezonem letnim 2023, bo nie zamierzamy spoczywać na laurach. To, że w minionym roku poszło nam dobrze, nie oznacza, że tak samo będzie teraz – powiedział.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?