Brexitowy chaos przynosi efekty. Linia nie wpuściła na pokład pasażerów, chociaż mogli lecieć

Personel naziemny British Airways kilkukrotnie nie wpuścił pasażerów, którzy chcieli wrócić z Wielkiej Brytanii do Hiszpanii. Choć mieli wszystkie wymagane dokumenty, niesłusznie odmówiono im prawa do podróży. W dodatku teraz trudno im uzyskać jakiekolwiek odszkodowanie.
Oficjalnie 1 stycznia zakończył się okres przejściowy, który miał ułatwić wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W efekcie do tego czasu właściwie wszystkie przepisy wjazdowe i wiele innych formalności pozostało bez zmian w stosunku do tego, co znaliśmy. Teraz jednak sporo się zmienia – zarówno dla osób, które chcą odwiedzić Wielką Brytanię, jak i dla samych Brytyjczyków, którzy zamierzają podróżować do krajów Unii Europejskiej. Do tego dochodzą jeszcze przepisy związane z koronawirusem i w efekcie… mamy wielki chaos, którego ofiarą padli pasażerowie.
Cała afera zaczęła się na lotnisku Heathrow w Londynie. W sumie kilkunastu pasażerów różnych lotów nie mogło wsiąść do samolotów – przynajmniej w praktyce. Bo w teorii, powinni zostać wpuszczeni. Sprawa dotyczy obywateli Wielkiej Brytanii, którzy chcieli polecieć do Hiszpanii, w której mieszkają.
I tutaj wszystko się zgadza, bowiem zgodnie z najnowszymi przepisami, obecnie z Wielkiej Brytanii do Hiszpanii mogą podróżować jedynie obywatele i mieszkańcy Hiszpanii, którzy przedstawią odpowiednie dokumenty – w przypadku Brytyjczyków m.in. tak zwana „zielona karta”, który pozwala im na pobyt w krajach UE lub tarjeta de identidad de extranjero (TIE), czyli hiszpańskiej karty pobytu. Tymczasem British Airways upierał się, że może wpuścić na pokład jedynie posiadaczy hiszpańskich paszportów, nie zważając na komplet dokumentów, jakie przedstawiali pasażerowie.
Szybko okazało się, że takich przypadków w ciągu ostatnich dni było sporo. Dziewięć osób nie wsiadło na trasie z Heathrow do Madrytu, niektórym nie udało się polecieć do Barcelony, część pasażerów skarżyła się też na problem z lotami do Malagi.
W dodatku pasażerowie zorientowali się, że ich rezerwacje zostały anulowane z informacją o niestawieniu się na lot, co oczywiście nie jest prawdą. W efekcie nie mogą się ubiegać o odszkodowanie, .
Dopiero po przepychankach pasażerów z linią w mediach społecznościowych, British Airways przyznało, że niewpuszczenie niektórych osób na pokład było błędem.
– Wygląda na to, że niesłusznie odmówiono ci dzisiaj wejścia na pokład. Naprawdę przepraszamy za niedogodności i nie lekceważymy twojej irytacji – odpisał British Airways jednemu z pasażerów na Twitterze. – Chcielibyśmy zaproponować ci zmianę lotu na jutrzejszy.
Ta propozycja jeszcze bardziej rozjuszyła pasażera, bowiem okazało się, że z powodu pomyłki nie tylko nie poleciał do Hiszpanii w terminie, ale jego test PCR zdążył się zdezaktualizować. Hiszpania wymaga bowiem, by testy były robione najdalej 72 godziny przed przyjazdem.
Sprawa zatoczyła tak szeroki krąg, że w końcu odniosła się do niej nawet brytyjska ambasada w Madrycie. W oficjalnym oświadczeniu podkreślono, że placówka wie już o problemach brytyjskich mieszkańców Hiszpanii oraz, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Jednocześnie potwierdziła również, że osoby z kompletem dokumentów mogły śmiało wjechać do Hiszpanii, mimo że nie są obywatelami królestwa.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?