Tak się promuje wycieczki! Biuro sprzedawało wycieczkę na brytyjskie wybrzeże. A na zdjęciach… Costa Brava
Błękitna woda, skaliste wybrzeże, przepiękne widoki. Brzmi jak wakacyjny raj, do którego jedno z brytyjskich biur wysyła swoich klientów. Problem polega na tym, że na zdjęciach jest znane i lubiane hiszpańskie wybrzeże, a oferta dotyczy Blackpool w Wielkiej Brytanii. A ludzie kupują.
Biura podróży i właściciele hoteli uwielbiają podkręcać prezentowane w ofertach zdjęcia, o czym pisaliśmy przy okazji pułapek czyhających na nas przy okazji rezerwacji noclegu. Potem okazuje się, że turyści zamierzają zobaczyć Lazurowe Okno, choć ono nie istnieje. Lecz sposób, w jaki na wakacje próbowano namówić brytyjskich turystów to zupełnie inny kaliber.
Oferta wyceniona na 365 GBP (ok. 1760 PLN) zawiera 4 noce bez wyżywienia w „wysokiej jakości” przyczepach kempingowych z dwoma sypialniami i jednodniowy wstęp do lokalnego parku rozrywki. Kalkulacja została przeprowadzona przy założeniu, że w wyjeździe weźmie udział czteroosobowa rodzina. I pewnie nie było by w tym nic dziwnego, bo tańszych i droższych ofert w biurach nie brakuje.
Patrząc jednak na wydrukowaną ofertę w witrynie sklepu szybko można zauważyć, że na miejscu czeka na nas lazurowa woda, piękne plaże i słońce. Tymczasem biuro podróży sprzedaje wyjazd do Blackpool – niedużego brytyjskie miasto położone nad morzem Irlandzkim, zaledwie 70 km od Liverpoolu.
Nie jest rajskim zakątkiem wpisanym na listę podróżniczych marzeń co drugiego turysty, choć kiedyś było mekką brytyjskich urlopowiczów. Oczywiście zanim na dobre rozwinął się rynek tanich linii lotniczych, a jego rolę przejęło gorące Magaluf na Majorce, zwane dziś nie bez powodu hiszpańską sodomą i gomorą.
Chcąc podkręcić swoją ofertę biuro użyło zdjęć z Costa Brava, które faktycznie słynie z zaprezentowanych widoków. I choć do Blackpool wciąż przyjeżdża 18 mln turystów rocznie, a na miejscu korzystają z licznych atrakcji – jak zoo, plaże, park wodny i wesołe miasteczko, to niestety widokowo miasteczko znacznie odbiega od hiszpańskiego wybrzeża.
I oczywiście można mówić, że ludzie, którzy liczą na podobne widoki na brytyjskim wybrzeżu sami są sobie winni. A z drugiej strony warto pamiętać, że skoro korzystają z biura podróży, to być może z jakiegoś względu nie chcą albo nie mogą w stanie zorganizować sobie wyjazdu samodzielnie. Chcą zapłacić i mieć spokój. Tymczasem tylko czyha się na ich naiwność.