Obecnie australijskie linie latają do Europy na podstawie umów code-share z liniami Emirates. Sam Qantas lata zaś do Londynu z Sydney i Melbourne, z międzylądowaniem w Dubaju.
Już wkrótce linia może zacząć latać do Europy. Prezes przewoźnika, Alan Joyce powiedział, że linia rozważa uruchomienie bezpośrednich połączeń z Perth do Londynu, z Sydney na lotnisko Charles de Gaulle w Paryżu i z Melbourne do Rzymu Fiumicino. Joyce przyznał, że już wcześniej Qantas rozważał uruchomienie bezpośrednich lotów na południe Europy przez swoją tanią linię Jetstar Airways. Uznał jednak, że znacznie większy potencjał dla tego przewoźnika przedstawia rynek azjatycki.
Ewentualny start bezpośrednich połączeń może nastąpić dopiero po odebraniu nowych samolotów. Qantas czeka na odbiór 8 Boeingów 787-9, które docelowo zastąpią we flocie pięć starszych maszyn typu 747-400, których linia używa na międzynarodowych trasach. Cztery pierwsze maszyny trafią do Australii na przełomie lat 2017-2018, pozostałe cztery rok później. Ulepszona wersja Dreamlinerów ma mieć parametry pozwalające na tak dalekie loty.
Jednak dla rozwoju siatki ultra-dalekich lotów, trzeba będzie pewnie zamówić jeszcze lepsze maszyny. Joyce przyznał, że linia rozważa zakup Airbusa A350-900 ULR i Boeinga 777-8X, które doskonale nadawałyby się na dalekie trasy. Na razie Qantas nie podjęło jednak w tej sprawie żadnej decyzji.
Już teraz Qntas lata na jednej z najdłuższych bezpośrednich tras świata – obsługiwany przez Airbusa A380-800 lot z Sydney do Dallas trwa 16 godz. i 55 minut. Pokonuje w tym czasie 13804 kilometry.
No właśnie, a’propos A380… Qantas zapowiedział, że nie planuje wykorzystywać swojej opcji na 8 kolejnych modeli największego samolotu świata i chce skupić się na bardziej ekonomicznych samolotach na dalekie trasy.
– Dużo rozmawiamy o Europie, ale wielu ludzi zapomina też o tym, jak ważny jest dla nas amerykański rynek. Myślę, że w ciągu kilku lat zaczniemy bezpośrednie loty do Nowego Jorku, może też do Chicago – powiedział Joyce.