Niemal co piąta stewardesa przeżyła fizyczny atak pasażera. Teraz walczą o zero tolerancji
Obrażanie, groźby, kopanie, popychanie, a nawet rzucanie śmieciami w załogę pokładową – to tylko kilka przykładów ataków, z jakimi musi mierzyć się personel w trakcie lotów. Teraz jednak organizacje zrzeszające ludzi pracujących w tym zawodzie chcą, aby wreszcie wprowadzić politykę „zero tolerancji” dla niesfornych pasażerów.
Najnowsze badanie przeprowadzone przez Association of Flight Attendants-CWA (AFA) wykazuje jak wielki problem stanowi stosunkowo mała grupa niesfornych pasażerów. Chociaż stanowią zdecydowaną mniejszość wśród wszystkich klientów, ich zachowanie jest bardzo uciążliwe i dotyka dużej liczby personelu pokładowego.
Zgodnie z raportem, ponad 85 proc. badanych stewardes i stewardów miała w tym roku kontakt z niesfornym pasażerem. Więcej niż połowa (58 proc.) doświadczyła przynajmniej 5 incydentów, a co piąty pracownik przyznał się do bycia ofiarą ataków fizycznych. Co jeszcze istotniejsze 71 proc. pracowników, którzy złożyli zawiadomienia w tej sprawie, nie mogło liczyć na żadne dalsze działania linii lotniczej.
– Badanie tylko potwierdza to, co wszyscy wiemy. Nadużycia werbalne i fizyczne ze strony niewielkiej grupy pasażerów są całkowicie poza kontrolą i narażają innych pasażerów oraz załogę lotniczą, a rozwiązania wymagają koordynacji działań w całej branży lotniczej – mówi Sara Nelson prezes AFA.
Raport wymienia wiele przykładów okropnych zachowań pasażerów. Wśród nich znalazło się m.in. kopanie, rzucanie śmieci w personel pokładowy, popychanie, wyzywanie, celowe brudzenie toalety w odpowiedzi na instrukcje załogi, a nawet wyzywanie personelu na lotnisku już po zakończonym locie.
– Mówimy pasażerom, że nieprzestrzeganie instrukcji członków załogi, używanie wulgarnego języka i/lub gróźb na pokładzie jest przestępstwem federalnym, a następnie samolot jest odbierany przez organy ścigania na lotnisku i pasażerowi jedynie grozi się palcem – opowiada jeden ze stewardów. – W ciągu ostatniego roku niezliczoną ilość razy na mnie krzyczano, przeklinano i grożono, a najwięcej co z tego wynikło, to tymczasowy zakaz lotów dla pasażera. Potrzebujemy prawdziwych konsekwencji, jeśli stewardesy znów mają czuć się bezpiecznie w pracy.
W ostatnim czasie faktycznie ataki nasiliły się – głównie z powodu obowiązku zasłaniania ust i nosa, co nie podoba się wielu pasażerom. Ale agresja w stosunku do załogi nie jest niczym nowym i wielu pracowników linii lotniczych boryka się z tym od zawsze. Nie jest też tajemnicą, że załogi mają długie listy „najgorszych tras”, na których pasażerowie zachowują się najgorzej.
Na szczęście ostatnie tygodnie przynoszą też znaczną poprawę w karaniu najbardziej niesfornych pasażerów, a kwoty mandatów i kar finansowych osiągają spektakularne rozmiary. Zaledwie 2 miesiące temu pisaliśmy na łamach Fly4free.pl o rekordowej grzywnie nałożonej przez Federalną Agencję Lotnictwa – aż 52 tys. USD. Wtedy na pokładzie doszło do awantury i bójki, a pasażera trzeba było skrępować, by samolot mógł jakoś dolecieć na miejsce.
Takich przypadków jest zresztą więcej.
– 9 tys. USD musi zapłacić pasażer, który odmówił założenia maski podczas lotu linii Frontier Airlines, 18,5 tys. USD mężczyzna lecący JetBlue za to, że pił własny alkohol na pokładzie i odmówił zasłaniania ust i nosa. Na 27 tys. USD wyceniono zachowanie pasażera, który uderzał rękami w siedzenie przed sobą i mówił, że ma bombę, a poprzedni rekord – ponad 32 tys. USD przypadły pasażerowi JetBlue, który w trakcie powrotu z Dominikany awanturował się, rzucał śmieciami i jedzeniem, krzyczał i wyzywał stewardessy. Dodatkowo odmówił ubrania maski i szarpał się z załogą – wyliczaliśmy wtedy na łamach Fly4free.pl.
Personel pokładowy przekonuje jednak, że kar jest wciąż za mało w stosunku do liczby incydentów. Według badania tylko w 33 proc. przy atakach werbalnych doszło do aresztowania pasażera po wylądowaniu. W przypadku ataków fizycznych, liczba ta rośnie do jedynie 60 proc.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?