Chciał nowy bilet na samolot, bo jedzenie było słabe. MSZ ujawnia dziwaczne prośby turystów!
Pytanie o numer telefonu do 50 Centa, prośba o dostarczenie telewizora pod wskazany adres, skarga na wizażystkę i próba zakupu papieru – to tylko kilka z nietypowych zapytań, z jakimi w zmierzyli się urzędnicy. W sumie w 2019 roku brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odebrało 330 tys. zgłoszeń. Teraz ujawnili 10 najciekawszych.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy telefony w ambasadach i konsulatach dzwoniły niemal nieprzerwanie. Oczywiście wiele spraw, z którymi zgłaszali się dzwoniący, były jak najbardziej słuszne. Nie zabrakło jednak także tych, które mogą rozbawić, zszokować czy zadziwić. Oraz takich, nad którymi można jedynie załamać ręce.
Najciekawsze problemy
Pracownicy placówek odebrali bowiem m.in. telefon od mężczyzny z Nigerii, który chciał otrzymać numer telefonu do 50 Centa, znanego amerykańskiego rapera. Inny prosił, by pracownik ambasady zajrzał do hotelu we Francji i sprawdził, czy są tam może słuchawki rzeczonego turysty. Dzwonił także pan, który chciał uzyskać brytyjskie obywatelstwo dla swojego syna. Podstawą do jego przyznania miał być fakt, że dziecko zostało poczęte właśnie w Wielkiej Brytanii, o czym szanowny rodzic gorliwie zapewniał. Jeden z dzwoniących prosił też o dostarczenie telewizora do szpitala w Australii, gdzie obecnie przebywa jego przyjaciel.
Najlepszy był jednak pasażer, który liczył, że ambasada zorganizuje mu nowy bilet powrotny na samolot ze względu na… niesmaczne jedzenie, którego musiał doświadczyć w trakcie pierwszego z lotów. Domagał się zmiany linii lotniczej i wystawienia kolejnego biletu.
Oczywiście dziwne telefony wykonują także kobiety. Jedna pani zadzwoniła, żeby zapytać, jak powinna ubrać się na przyjęcie w zamku Windsor. Inna chciała się poskarżyć na wizażystkę, która w Katarze szykowała ją do ślubu. Była też taka, która chciała w ambasadzie kupić… 30 arkuszy papieru A4.
Były też telefony grupowe. Wśród nich znalazło się kilka osób planujących przeprowadzkę do Lizbony. Chcieli dowiedzieć się, jakim cudem firma przeprowadzkowa wniesie ich duże meble do ciasnego mieszkania w stołecznym mieście. Natomiast para dzwoniąca z Chin chciała się dowiedzieć, czy pracownicy ambasady mogą zweryfikować narodowość… dawcy nasienia i potwierdzić, że jest on Brytyjczykiem.
20 tys. niepotrzebnych połączeń
Choć komunikat zawsze ma dość żartobliwy charakter, to jego przesłanie jest bardzo poważne. Ma bowiem spełniać funkcję informacyjną i profilaktyczną. By w przyszłości udało się ograniczyć liczbę bzdurnych zgłoszeń.
– Chociaż nie możemy rozdawać numerów telefonów znanych raperów, odbierać zgubionego mienia ani doradzać w sprawie ubrania do zamku Windsor, nasz oddany personel konsularny służy pomocą Brytyjczykom, którzy mają kłopoty podczas pobytu za granicą – powiedział rzecznik prasowy. – Przed wyjazdem przeczytaj nasze porady dotyczące podróży, upewnij się, że masz odpowiednie ubezpieczenie podróżne, a jeśli napotkasz trudności, możesz zadzwonić do najbliższej ambasady brytyjskiej, Wysokiej Komisji lub Konsulatu – dodał.
Jednocześnie ministerstwo poinformowało, że aż 20 tys. telefonów było wykonanych tylko dla zabawy lub żeby obrażać pracowników placówek.
To nie pierwszy raz, gdy brytyjski rząd prezentuje najdziwniejsze pytania, prośby i zażalenia swoich obywateli. W ubiegłym roku Brytyjczycy również nie próżnowali. Wtedy brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych opisywało m.in. pana, który zadzwonił do ambasady z Kuwejtu, żeby zapytać czy ktoś nie chciałby adoptować pieska. Był też mężczyzna, który po seansie filmu „Waleczne serce” miał wątpliwości dotyczące fabuły. Ktoś potrzebował pomocy przy organizacji ślubu – włącznie z załatwieniem odpowiedniej kwiaciarni, a ktoś inny nie chciał zapłacić za masaż w Bangkoku. Zdarzyło się też pytanie, o to czy w Polsce są wampiry.
Polacy wcale nie są lepsi
Jednak, żeby było sprawiedliwie – narodowość nie ma tu zbyt wiele do rzeczy. Polacy też potrafią dać urzędnikom do wiwatu. W ubiegłym roku o podsumowanie wakacyjnych problemów naszych rodaków pokusiła się Ambasada RP w Zagrzebiu.
– Referat Konsularny Ambasady RP w Zagrzebiu nie będzie udzielał żadnych informacji rodzicom dorosłych (20, 30 lub 50-letnich) dzieci, które podczas wakacji w Chorwacji zgubiły dokumenty, otrzymały mandaty, są niezadowolone z kwater, jakości posiłków, wdały się w kłopoty pod wpływem alkoholu/środków odurzających etc. – tłumaczyła wtedy placówka. – Konsul nie świadczy także usług telekomunikacyjnych, nie włącza roamingu, nie dokonuje zmiany sieci telefonicznych, nie zmienia taryf użytkowania Internetu. Konsul nie jest właściwy w sporach dotyczących najmu apartamentów, może udzielić wsparcia językowego, ale nie może reprezentować strony w sporze.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?