„Najgorszy lot w życiu”. Linia z własnej woli zwróciła pieniądze za bilety
Pasażerowie feralnego lotu Air New Zealand na długo zapamiętają swoją podróż. Z powodu silnych turbulencji, co piąty z nich miał problemy żołądkowe i wielu, po wylądowaniu, skorzystało z pomocy medycznej. Najciekawsze jest jednak to, że przewoźnik zwrócił pieniądze za bilety wszystkim klientom i to zanim zdążyli pomyśleć o reklamacji.
Zazwyczaj linie robią, co mogą, by wymigać się od wypłacania odszkodowań, ale tym razem przewoźnik zasługuje na pochwały. Samolot linii Air New Zealand lecący z Christchurch do Invercargill trafił w strefę silnych turbulencji. Przez cały lot – z wyjątkiem 10 minut spokoju – maszyna trzęsła się, wpędzając pasażerów w naprawdę złe samopoczucie.
Aż 20 proc. wszystkich osób na pokładzie zwymiotowało, część zdecydowała się także – już po zakończeniu lotu – skorzystać z pomocy medycznej, która czekała na lotnisku. Pasażerowie zgodnie przyznają, że był to najgorszy lot w ich życiu.
Jednak turbulencje, nawet te najbardziej dramatyczne, są wpisane w podróże samolotem i nie stanowią podstawy do odszkodowania. Oczywiście niektórzy klienci mogliby próbować odzyskać pieniądze, a Air New Zealand mogłoby w spokoju czekać aż przebrną przez formalności, ale linia zdecydowała się postąpić inaczej. Decyzją przewoźnika wszyscy pasażerowie bezwzględnie otrzymali pełny zwrot kosztów.
– Air New Zealand zaoferował klientom podróżującym w ramach tego lotu pełny zwrot kosztów, a dodatkowo, chętni jako bonus mieli możliwość uczestniczenia w spotkaniu z załogą lotniczą – poinformowała rzeczniczka Air New Zealand cytowana przez NZ Herald.
Turbulencje, choć nieprzyjemne dla ludzi, nie stanowią zagrożenia dla samolotu. Natomiast zdarza się, że drobnym wypadkom ulegają sami pasażerowie, ponieważ nie byli przypięci pasami, poruszali się po samolocie czy nie zastosowali się do zaleceń załogi. Według danych Federalnej Administracji Lotnictwa, tylko w USA pasażerowie odnoszą około 58 obrażeń rocznie, a liczba ta stale rośnie. Dodatkowo z powodu zmian klimatycznych zjawisko turbulencji staje się coraz bardziej powszechne, a linie realnie tracą pieniądze. Według szacunków nawet 200 mln USD rocznie.
W związku z tym, od kilku lat firmy pracują nad systemem, który w skuteczny sposób będzie ostrzegał i pozwalał uniknąć takich zawirowań. Najnowszy projekt – system Turbulence Aware ma zacząć działać na masową skalę już w 2020 roku. Program będzie na bieżąco zbierał informacje o miejscach, w których wystąpiły turbulencje i przekaże je zarówno pilotom, jak i kontrolerom ruchu. W najbliższym czasie przetestują go trzy linie lotnicze – Delta, United i Aer Lingus.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?