SPA, siłownia i kasyno na pokładzie? I to w klasie ekonomicznej? Takiej wizji A380 nie miał nikt inny!
W historii branży lotniczej nie było bardziej ekstrawaganckiego i zaskakującego pomysłu na aranżację Airbusa A380. Ale jednocześnie – żaden inny plan nie był przesuwany tyle razy, żeby w końcu… wylądować w koszu.
Agadir od 2354 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Sharm El Sheikh od 2135 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Sharm El Sheikh od 1430 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Sam w sobie Airbus A380 to samolot, o którym można pisać prawdziwe epopeje. To największy pasażerski samolot świata, który może zabrać rekordową liczbę pasażerów, ale również być rekordowo paliwożernym. Choć dla niektórych linii jest flagowym modelem (np. Emirates), inne – bez zbędnych sentymentów rozstały się z nim, gdy nadeszła pandemia, a popyt na podróże znacząco spadł. W wielu przypadkach nie była to nawet decyzja tymczasowa, a ostateczna.
Najbardziej niezwykłe doświadczenie lotu w A380, a przy okazji największe marzenie wielu miłośników lotnictwa, to oczywiście przelot w najbardziej ekskluzywnych kabinach aranżowanych w tym samolocie – jak chociażby pierwszej klasie Emirates czy Singapore Airlines.
Ale czy wiedzieliście, że kiedyś pojawił się pomysł, by ten ogromny pokład zaaranżować w bardzo ekstrawagancki sposób, ale… w klasie ekonomicznej?
Richard Branson i jego szalony pomysł
Wszystko zaczęło się w 2005 roku na targach lotniczych w Tuluzie. Wtedy to Richard Branson, właściciel linii Virgin Atlantic ogłosił.
– Zbudowaliśmy naszą reputację na innowacjach, a Airbus A380 da nam możliwość stworzenia zupełnie nowego doświadczenia i zapewni niezwykłe wrażenia wszystkim naszym pasażerom – mówił wtedy Richard Branson.
Efektem pomysłu było zamówienie 12 Airbusów A380 z baaaardzo bogatym wyposażeniem. Na pokładzie miała znaleźć się strefa relaksu z opcją masażu, usługami fryzjerskimi i kosmetycznymi, małe kasyno ze stołami do ruletki i blackjacka oraz siłownia. Planowano nawet stworzyć coś w rodzaju niewielkiego pasażu handlowego, w którym można by kupić produkty duty free. I w przeciwieństwie do innych linii, które te najbardziej niezwykłe usługi zostawiają wyłącznie dla pasażerów klasy pierwszej lub biznes, te miały być dostępne dla wszystkich.
Poza klasą ekonomiczną, zaplanowano również 70 miejsc w klasie biznes, na którą miało składać się 35 podwójnych łóżek, gwarantujących pasażerom premium pełną prywatność i wygodę w trakcie transatlantyckich lotów linii. Nie zaplanowano natomiast żadnego rodzaju pierwszej klasy.
– Grasz w gry i masz prywatne łóżko. Są więc przynajmniej dwa sposoby na osiągnięcie szczęścia w samolocie Virgin – zapowiadał projekt Branson, w jakże charakterystycznym dla siebie stylu.
A380 w barwach VA miały być wykorzystywane na trasach z Londynu do Sydney, Los Angeles, Nowego Jorku, Tokio i Johannesburga.
Co się stało z pomysłem i dlaczego nie znamy takich A380?
Pomysł, choć był ekstrawagancki i zaskoczył branżę lotniczą, doskonale pasował nie tylko do tego, co reprezentuje sobą Richard Branson, ale i do samej marki Virgin Atlantic, która nie raz zaskakiwała swoimi pomysłami.
– Byłby idealnym symbolem zamiłowania Richarda Bransona do zabawy i polotu – napisał niedawno o tym pomyśle Executive Traveller. I chyba idealnie podsumowuje projekt, niezależnie od jego fiaska.
Niestety pozostał w strefie marzeń. Pierwsze maszyny tego typu miały pojawić się we flocie Virgin Atlantic w 2008 roku. Rok wcześniej Branson stwierdził, że zwykłe A380-800 to za mało i zaczął negocjacje w sprawie jeszcze większego modelu A380-900. Plan nadal był jednak w toku. Tym razem z premierą zaplanowaną na 2015 r. Dwa lata przed tym terminem, ponownie go przesunięto – aż do 2018 roku. A potem sprawa – jak gdyby nigdy nic – ucichła. Ostatecznie Virgin Atlantic nie zdobył żadnego A380 i dziś inwestuje w zupełnie inne modele samolotów. Znacznie bardziej ekonomiczne.
A sam Branson – przynajmniej tymczasowo – porzucił rozważania o podniebnych rozrywkach i skupia się przede wszystkim na jak najszybszym wprowadzeniu na rynek turystycznych lotów w kosmos. Choć kto wie, kiedy znowu nas zaskoczy.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?